Polecam biografię Stanisława Augusta autorstwa Katarzyny Zienkowskiej (Ossolineum 1998, II wydanie 2004). Wbrew dawnej panslawistyczno-komunistycznej modzie autorka jest dość ostra dla Stasia, za to broni nieco tych strrrrrasznych Sasów …
Staś urodził się w 1732 roku w Wołczynie. Dziś to Białoruś. W latach 1938-1995 ruscy mieli ciało naszego króla u siebie w ZSRR. Zienkowska nie zgadza się, ze co czartorysko-poniatowskie to oświecone, a np. branickie czy potockie to zaprzaństwo, w Polsce XVIII wieku kategoria racji stanu była zupełnie niezrozumiała, i każdy magnat dbał w zasadzie jedynie o prywatę (Zienkowska 2004, s. 9). Dzieci Konstancji i Stanisława seniora Poniatowskich były chorowite, stąd rozpieszczony ocalały w dzieciństwie Staś został przytłoczony bagażem aspiracji rodziny (Zienkowska 2004, s. 10). Dopiero 16-letniego „odebrano” matce. Obiecał jej unikać alkoholu, hazardu i kobiet. Dwóch pierwszych zobowiązań dotrzymał. Mimo, że szlachta gardziła jego abstynencją alkoholową i uważała ją za śmieszną. Hrabia Yorke doradzał mu pić z szlachtą z powodów politycznych (Zienkowska 2004, s. 61).
Edukacja była chaotyczna. De Toux de Salverte, nauczył go kabalistyki. Wiedzy politycznej uczyła go raczej potem kariera dyplomaty niż preceptorzy. W 1788 roku Ignacy Potocki usunął de Toux z loży pod zarzutem szerzenia treści mistycznych (Zienkowska 2004, s. 34). W 1770 roku król Stanisław będzie próbować podporządkować swoich masonów bezpośrednio Anglii, by uniknąć młodszości masońskiej wobec Berlina, Wiednia itd.
Szlachta trzęsła wówczas wszystkim i musiała się liczyć tylko z klerem, grupującym większość ludzi wykształconych, sprawującym rząd dusz nad chłopami, niestety równie rzadko jak szlachta będącym wzorem cnót (Zienkowska 2004, s. 14). Brak porządnego wojska oznaczał brak prawdziwej modernizacji (Zienkowska 2004, s. 21). Ambasador Monti pisał w 1732 roku, że Polacy nie interesują się polityką i nie znają na niej, wolą błahe tematy, a wiedza polityczna ogranicza się do zrzędzenia na postępowanie Prus czy Rosji (Zienkowska 2004, s. 22). Polscy politycy może poza Michałem Czartoryskim, a może i z nim byli dyletantami. Ludzie naprawdę mądrzy jak Lengnich utrzymywali się z podlejszych prac np. preceptora (Zienkowska 2004, s. 26). Naruszewicz i Stanisław dzielili wspólne antyniemieckie uprzedzenia, oraz rusofilię (Zienkowska 2004, s. 27). Fatalne to było dla Polski. Po I rozbiorze Naruszewicz pisał naszą historię k pokrzepieniu serc mając ciągle złudzenia podobne do tych które tkwiły w głowie Stanisława, że Rosja tylko pozwoli na modernizację Polski, a Niemcy to wróg. Nie było to ugruntowane w etosie narodowym, bo ten jeszcze się tworzył; przykład Barzanie wzywający na pomoc mahometańskich Turków (Zienkowska 2004, s. 41).
Tymczasem rację mieli germanofile: Konarski, Kołłątaj, którzy zauważyli jak bardzo Polska jest zacofana wobec Zachodu (s. 28). Stanisław August nie rozumiał siły, podziwiano państwa silne, nawet w wieku humanitaryzmu oświeceniowego, niestety król nie widział w zasadzie nigdy armii (Zienkowska 2004, s. 45). Reformom Polski przeciwni byli wszyscy trzej zaborcy po równo, a nawet Francja (Zienkowska 2004, s. 46), Saksonia zaś była naszą jedyną, ostatnią szansą. Normalne rzeczy u Sasów uprzedzona szlachta przedstawiała jako nienormalne, bo sama była zbyt anarchiczna by wiedzieć jak działa normalne państwo, np. oskarżano Bruehla i Augusta III o frymarczenie urzędami, w czasach gdy każde normalne państwo to robiło (Zienkowska 2004, s.51). W Polsce szlacheckiej zapłatą tradycyjnie był klientelizm i lojalność a nie pieniądze. Do 1757 roku Saksonia traktowana jest w Europie znacznie poważniej niż Polska, to Polacy zaprzepaścili okazję i starali się by unia sasko-polska była jak najsłabsza (Zienkowska 2004, s. 52). August II rzekł w 1714 roku do prymasa Stanisława Szembeka:
„..Swawola wasza tak dobrze potrafiła się ukryć pod mianem miłości ojczyzny że nie tylko nie wywołuje nagany, lecz ten, kto przemawia przeciw królowi napotyka zawsze chętny posłuch i poczytywany jest za ojca ojczyzny, gdy tymczasem król uważny jest zawsze za gwałciciela praw. Ukrytym źródłem tego zachowania jest fałszywe pojęcie wolności, którego czepiają się ci, którzy nie znają prawdziwych podstaw Rzplitej… Zdarza się wszelako dość często, że ci, którzy podają się za najgorętszych obrońców tej rzekomej wolności i praw Rzplitej, starają się raczej ustanowić własną tyranię… ileż występków już przebaczyłem” (Zienkowska 2004, s. 53).
Polski absolutyzm a rebours dawał się we znaki wszystkim władcom. August III wolał nawet jak sejm nie doszedł do skutku, bo mógł pojechać wtedy do Hubertusburga na polowanie. Nawet z poparciem wybranych magnatów król niekoniecznie przeważył na sejmie. Od 1752 roku August III i Czartoryscy zaczęli się kłócić, próbował ich pogodzić Charles Hunbury Williams który doradzał stałego przedstawiciela RP w Dreźnie. Nie udało się, niezgoda zamieniła się we wrogość. Wtedy Czartoryscy wymyślili wszystkie te propagandowe bzdury których nadal się dzieci uczą o Sasach w szkołach… SAP też nie pamiętał, że większość chwytów o jakie oskarżał Bruehla i Sasa, czyniła także Familia Czartoryskich. Podobnie jak swego wuja Michała Czartoryskiego, SAP oskarżał Augusta III za zbytnią dumę. Oskarżał Sasów – Niemców o upadek literatury polskiej, trochę bez sensu, o rozwoju np. opery nie pamiętał lub pamiętać nie chciał.
Od 1753 roku Stanisław jest starostą przemyskim. Pojedynek Kazimierza Poniatowskiego z popularnym Adamem Tarłą zmniejszył niestety kredyt Poniatowskich u Czartoryskich (Zienkowska 2004, s. 69). Czartoryscy obyczajami wcale nie odbiegali specjalnie od niby zacofanych Radziwiłłów. Stanisław kochał wojaże zagraniczne, wujowie popierali go w karierze dyplomaty, także by trochę go zneutralizować. Stanisław nie zwiedza Wiednia lecz Schonbrunn, nie Paryż lecz salony. Muzyki nie lubił, ale przynajmniej nauczył się lekkiej błyskotliwej konwersacji, sztuki niedocenianej w ciągle barokowej Polsce. Poniatowski pomagał w 1752 roku i potem Charlesowi Williamsowi wciągnąć Polskę-Saksonię w orbitę brytyjsko-rosyjską (s. 84). W 1758 roku Williams, Poniatowski, Bestużew i następcy rosyjskiego tronu zostali oskarżeni o spisek przeciwko antypruskiej i antybrytyjskiej carycy Elżbiecie – niestety słusznie (Zienkowska 2004, s. 97). 11 kwietnia 1757 roku jako poseł saski wobec carycy Stanisław przemawiał gromko o pruskiej hydrze, Fryderyk II nigdy tego mu nie zapomni! (Zienkowska 2004, s. 98). Katarzyna (II) nigdy mu nie zapomni, że SAP upokorzył się przed jej znienawidzonym mężem Piotrem (III), gdy ten odkrył ich romans…
W 1752 czy 1762 roku nie było żadnej polskiej polityki zagranicznej, były tylko polskie ofiary wojen sąsiadów. W sierpniu 1762 roku Katarzyna obiecała listownie zrobić Stanisława królem Polski, bo Sas rzekomo zagraża polskim wolnościom, tak to Czartoryscy swą propagandą najpierw dali Rosji pretekst do mieszania się, a potem wprowadzili Ruskich do Polski (Zienkowska 2004, s. 103). To pierwsze uczynili niechcący, to drugie niestety z premedytacją. W tej sytuacji przybycie na pole elekcyjne Radziwiłła z jego bandą 3 tysięcy najemników jest czynem szlachetnym i zrozumiałym a nawet patriotycznym ! (Zienkowska 2004, s. 106). Stanisław nie był tym wszystkim zachwycony i zwierzył się Pierre’owi Henninowi, co dobrze o nim świadczy, ale szukanie pomocy Francji było mało realne, no i nie przekonał wujów by odstąpili od szaleńczego planu osadzenia go na tronie z pomocą Rosji (Zienkowska 2004, s. 109). Za radą Williamsa, szefem rosyjskiego rządu został Panin (caryca nie wiedziała, że był kryptoliberałem anty-absolutystą), jednak jako minister Panin wykazał się twardością. Wykorzystał antysaskie nastroje w Kurlandii by narzucić jej księcia Birona (Zienkowska 2004, s. 110). Stanisław nie chciał wyzwać Rosjan, Keyserlingk powiedział, że bez nich nie zostanie królem, były to jednak wątpliwości spóźnione. Wejście Rosjan odroczyło tylko wojnę domową, która wybuchnie potem w formie konfederacji barskiej (Zienkowska 2004, s. 112). Bez wezwania Czratoryskich Rosjanie by nie weszli bo Katarzyna II uprawiała legalistyczny PR wobec Paryża. Na początku 1764 roku Katarzyna II zastanawiała się czy nie lepszy król z Czartoryskich, ale Pani przekonał ją, że lepiej nie zmieniać planów (Zienkowska 2004, s. 114).
Po zastraszeniu Branickiego i ucieczce Radziwiłła, SAP powinien zwołać sejm pacyfikacyjny, niestety nie zrobił tego (Zienkowska 2004, s. 119). W Polsce trwała więc stała wojna domowa właściwie do końca jego rządów. SAP powoływał się na Henryka IV i Telemacha. Chciał być oświecony, ale dopuścił na jeszcze większe ograniczenie praw mieszczan niż Sasi (Zienkowska 2004, s. 126), a Konstytucja 3 maja – krok w dobrym kierunku , została niestety zbyt szybko zniszczona przez zaborców (Zienkowska 2004, s. 127). Od 1772 i 1773 roku SAP nie dysponuje już rozdawnictwem ziem i urzędów, musi wszystko uzgadniać z Radą Nieustającą.
SAP podejrzewał, że Czartoryscy chcą go skompromitować w oczach narodu jako obcego króla opartego na ruskich bagnetach (Zienkowska 2004, s. 134). Za bardzo bał się jednak sporów by naprawdę postawić się im lub Katarzynie II. By osłabić SAP Czartoryscy pozwolili na rozhuśtanie antydysydenckich nastrojów nietolerancji (Zienkowska 2004, s. 148), kolejny pretekst dla carycy. SAP co gorsza radził carycy żądać więcej, to Polska zgodzi się na trochę, niestety efekt był inny – bunt Barzan (Zienkowska 2004, s. 168).
Gdy aresztowano Sołtyka, a Benoit odrzucił poparcie dla projektu Zamoyskiego, Czartoryscy namawiali SAP do honorowego oddania tronu, SAP nie posłuchał i grzązł dalej (Zienkowska 2004, s. 171). Magnaci bali się pomóc Barzanom w obawie przed zemstą Rosjan. SAP miał nadzieję, że klęska Barzan oduczy Polaków przesądów (marzec 1768), ci byli zdumieni, że SAP dał się podpuścić Repninowi do wojny bratobójczej (Zienkowska 2004, s. 188), Stanisław inaczej niż np. James Harris brał konfederację za bunt polityczny a nie religijny i wolał w maju 1768 roku dołączyć do Repnina i Rosjan mając nadzieję osłonić trochę Barzan przed zemstą rosyjską (Zienkowska 2004, s. 194). Jednocześnie zrzucał na Repnina winę za to, że Polacy go nienawidzą. W 1771 roku Fryderyk napisał pamflet o Barzanach (krążył w odpisach nie drukował go – Zienkowska 2004, s. 203). Widział go w świetle walk oświeconej północy z zacofanym Południem, jakoś nie zastanawiano się w Paryżu czemu jedyne na co było stać zacofane katolickie Południe to niemrawe papieskie antydysydenckie breve…
Andrzej Poniatowksi doradzał logiczny sojusz z Austrią, SAP jednak wolał Rosję (Zienkowska 2004, s. 149). Dlaczego Staś dlaczego?!?!?!? Repninowi udało się skłócić króla do reszty z wujami. Był coraz bardziej arogancki widząc, że króla dość łatwo zastraszyć i jest on łasy na pochwały, chce się podobać. W 1766 wkurzy SAP Czartoryskich promując Tyzenhauzowy obóz na Litwie, w 1780 roku skłóci Stackelberg króla z Tyzenhauzem jednym z nielicznych lojalnych potężnych ludzi króla…
W kwietniu 1765 roku SAP mieszając porządek polityczny z moralnym doradzał Rosji jak ma postępować z Prusami, choć był to sojusznik Rosji, i zwalał na Fryderyka II wszystkie winy za nieszczęścia RP (Zienkowska 2004, s. 161). Bardzo to zirytowało carycę, i jeszcze bardziej Prusy, które wiosną 1765 roku wystawiły komorę celna na Wiśle z armatami w ramach agresywnego merkantylizmu. Robił to nawet nie wbrew Polakom tylko z przekonania (Zienkowska 2004, s. 235). Teraz SAP prosił o pomoc carycę a sam przecież nabałaganił.
Niestety po zgnieceniu Barzan SAP nadal łudził się, że Katarzyna II chce dobra Polski (Zienkowska 2004, s. 209). Rosjanie mieli już innych ulubieńców jak prymasa Gabriela Podolskiego o duszy czarnej jak ziemia (Zienkowska 2004, s. 211), przewodniczącego Rady Patriotycznej. SAP protestował wobec Petersburga w sprawie postanowień sejmu 68/69 i wysłał posłów m.in. do Brytanii (Burzyńskiego Brytyjczycy przyjęli tylko dzięki staraniom Holandii!), choć zignorował potężne londyńskie lobby rosyjskie (Zienkowska 2004, s. 214). SAP liczył, że przybyły w 1771 Kasper Saldern będzie lepszy do rozmów niż Wołkoński, jednak niestety nie.
Maria Teresa Habsburg zgodziła się na udział w Rozbiorze bo bała się, że za dużo ziemi dostanie Rosja i miała klęskę głodu w Czechach (Zienkowska 2004, s. 221). Misja butnego Branickiego do Francji nic nie zmieniła, Polska prosiła o pomoc wobec kraju który nie był nawet oficjalnym sojusznikiem. SAP podpisał rozbiór. Obronił nieco PRu polskiego na łamach Gazette de Leyde, czyn szlachetny lecz spóźniony. Rejtan ukradł mu szanse na bohaterstwo, tak się może wydawać. W 1774 roku Geoffrin radziła SAP by miał więcej stanowczości niż Ludwik XV. W tym samym roku co Ludwik XV zmarł najlepszy polski polityk, którego bali się nawet rosyjscy ambasadorzy, Michał Czartoryski. SAP pocieszał się, że Jerzy III Brytyjski tez nie ma wielkiego pola manewru, ale bez sensu – Jerzy III walczył wówczas jak lew by je poszerzyć i to z sukcesem ! (Zienkowska 2004, s. 232). W 1771 i 1772 roku opłacani przez Petersburg agenci kłamali, że w SAP drzemie Gustaw III (monarchistyczny zamach stanu w Szwecji 1772 r.). W Galicji podatki podniosły się za rządów Wiednia nawet o 80% (Zienkowska 2004, s. 235). W Petersburgu powiedziano Ignacemu Potockiemu, że zajęcie terenów wokół Gdańska przez Prusy pomoże polskiej gospodarce bo uwolni inicjatywę mieszczan (Zienkowska 2004, s. 236). Ale co miał zrobić SAP bez królewszczyzn w Galicji i żup solnych?
Augusta Czratoryskiego zaborcy odsunęli od polityki komplikując mu zarządy dóbr na terenie zaborów (Zienkowska 2004, s. 239). SAP cenił jezuitów i starał się ich zagospodarować w ramach KEN (Zienkowska 2004, s. 254). Nie ma więc specjalnego zerwania między czasami oświeceniowej fali w ramach KEN, a czasami przedtem, tak samo jak między saskimi a stanisławowskimi uważa autorka. Kajetan Wegierski nie lubił SAP, nie tylko za brak uwzględnienia w obiadach czwartkowych, ale za słabą politykę. SAP nie był wspaniałomyślny i chciał mieć klakierów, nawet z Trembeckim kłócił się – choć głównie o religię (Zienkowska 2004, s. 258-262). Krasickiemu SAP nie zaufał, i nie dał mu stanowiska, więc biskup wrócił do siebie na Warmię a obiady czwartkowe zamarły.
Choć Polska miała 22 % mieszczan, jej kultura w odróżnieniu od np. pruskiej (Henri Bunschwig udowodnił, że to mieszczański a nie junkierski sposób myślenia nadawał ton w Prusach i to już od początków XVIII wieku) pozostawała szlachecka (Zienkowska 2004, s. 277) i archaiczna, mało racjonalna. Do 1776 roku SAP odzyskał część prerogatyw w Radzie Nieustającej (Zienkowska 2004, s. 282). Nawet nowoczesna szlachta jak np. Kazimierz Raczyński trwali bardziej jednak przy Rosji niż wiązali jakieś nadzieje z modernizacyjnymi planami SAP Zienkowska 2004, s. 285). W 1778 roku Stackelberg wprowadził wroga SAP Ignacego Potockiego do RN (Zienkowska 2004, s. 289). Następny sejm zrobił wolnym wbrew SAP, który chciał konfederacyjnego. W 1782 rozpuszczał plotki, że SAP maczał w palce w chorobie biskupa Sołtyka, by obsadzić na jego stanowisku swego brata Michała (Zienkowska 2004, s. 294). Znowu brano SAP za absolutystę… W 1784 roku Szczęsny Potocki pokazał swą potęgę ofiarowując wojsku 24 armaty, tylko po to by dokuczyć bezsilnemu królowi. W 1786 roku szlachta nie dopuściła do dania dostępu mieszczanom i cudzoziemcom w armii, ale nie z ksenofobii i prywaty tylko dlatego, że wojsko było małe i stanowisk mało! (Zienkowska 2004, s. 297). SAP tego niestety nie zrozumiał. Niepotrzebnie po traktacie austiacko-rosyjskim 1781 roku SAP oczarować Rosjan, za mało z kolej zrobił wobec Austriaków (s. 312). Idee fixe stawała się wspólna wojna u boku Rosji przeciw Turcji.
W 1786 roku umarł Fryderyk II, opozycja anty-stanisławowska uznała, ze to dobry moment na sojusz z Prusami, przeceniano bowiem niechęć Fryderyka II i przychylność jego następcy FW II do Polaków (s. 320). Lucchesini nie dopuścił do sojuszu, ale przynajmniej Kołłątaj rzucił wyzwanie powszechnej historiograficznej rusofili (Zienkowska 2004, s. 330); dla niego Fryderyk II pochodził od Jagiellonów (Zienkowska 2004, s. 332). SAP zaślepiła antypruskość i niechęć do Potockich, jak już kogoś usprawiedliwiał to zdrajcę niepodważalnego czyli Szczęsnego, Ignacego – patriotę nienawidził (Zienkowska 2004, s. 336). Wbrew Potockim nie przyjął we wrześniu 1790 roku rozszerzonej o mieszczan definicji narodu (Zienkowska 2004, s. 350). Zaślepiała go magnacka prywata, i popadał w drobiazgowość. Bardzo niechętnie przyznał, że pruski alians to jedyna szansa. Mimo wszystko Ignacy Potocki starał się wspierać autorytet króla w 1790 i 1791 roku (Zienkowska 2004, s. 361). Niemcewicz tworzył obraz nowego Polaka-obywatela (Zienkowska 2004, s. 367). Tylko Prusy powiadomiono szybko o konstytucji, reszta krajów musiała czekać. Dowiedziawszy się z drugiej ręki caryca była wściekła. Kołłątaj w 1 rocznice konstytucji zadbał o konieczną oprawę kościelno-państwową (Zienkowska 2004, s. 374), szkoda, że SAP nie rozumiał takich rzeczy. Ignacy Potocki został niestety źle przyjęty w Berlinie miał chociaż przy sobie list króla do Augusta Goltza z 1791 roku, inaczej dwór berliński wyparłby się wszelkich planów sojuszu z przeszłości (Zienkowska 2004, s. 379).
Pokusa Targowicy była silna, nawet Kołłątaj próbował się zabezpieczyć, choć w końcu wyemigrował (Zienkowska 2004, s. 387), nic więc dziwnego, ze uległ jej SAP. Zdradą jest popisanie II rozbioru gdy naród jeszcze walczył (Zienkowska 2004, s. 390). SAP wobec Sieversa zdystansował się wobec konstytucji 3 maja, mówił, ze mu ją narzucono (Zienkowska 2004, s. 395). Podczas powstania kościuszkowskiego doprowadził do podziałów na moderatów i radykałów (Zienkowska 2004, s. 408), nikogo tak nie bronił w życiu jak zdrajcy biskupa Ignacego Massalskiego (Zienkowska 2004, s. 410), w czerwcu 1794 roku, wpadł w panikę i wymógł na Kościuszce ewakuację biedaków ze stolicy, choć wszystkie ręce były potrzebne by bronić Warszawy, lud odpowiedział groźbami wobec jego brata – prymasa Michała (sierpień 1794). 6 listopada 1794 roku Tomasz Wawrzecki zgodził się na negocjacje pokojowe pod wpływem kapitulanctwa króla i magistratu (Zienkowska 2004, s. 416). Po zgnieceniu insurekcji SAP małodusznie wyżywał się na Kołłątaju za wszystkie niepowodzenia (Zienkowska 2004, s. 418).
Ocena SAP autorki jest więc surowa. Nawet Talleyrand nie akceptował wprowadzania obcych wojsk do kraju (Zienkowska 2004, s. 424). Czy rację miał Potiomkin uważając, że SAP pożąda tylko wygód i spokoju? Co ciekawe Potiomkin nawet lubił króla, ale nie uważał go za prawdziwego męża stanu i polityka… Polecam lekturę!
Czyli, mentalnie nic się nie zmieniło. Niemal identyczny sposób myślenia i zarządzania.
Z tego co pamietam ze szkoly powaznym powodem Upadku Polski byla slabosc militarna .Rezultat braku zgody na placenie podatkow umozliwiajacych armie .Skomentuj Piotr ten fakt.