Dawniej, w czasach PRL-u, przed ważnymi wydarzeniami, z udziałem polityków, podobno malowano trawę na zielono. Nigdy nie spotkałem się z takimi zabiegami. Owszem przygotowywano się, ale środki i możliwości były wtedy skromne. Nie to co dzisiaj. Dzisiaj zamiast malowania układa się nową murawę przywiezioną w rolkach. Takie ekstrawagancje kosztują i tylko bogate partie i bezwstydnie wyciągające pieniądze z państwowej kasy, mogą sobie na to pozwolić. Polityka obrazkowa bierze górę nad słowem. Potok słów cisnących się zewsząd do uszu przestaje skutkować. Obrazki i symbole przemawiają lepiej. Nawet jak zaczynają śmieszyć i tumanić.
Oto w Radomiu postanowiono zburzyć nowe lotnisko, wybudowane przez PiS-owskie władze. Z lotniska nikt nie chciał latać. Postanowiono więc je zburzyć i zbudować jeszcze większe, z którego też pewnie będzie wiało pustką. Ale to dzisiaj mało ważne. W PiS polityka bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Na radomskim lotnisku, które ma być zburzone, by dać życie nowemu i większemu, partyjni urzędnicy postawieni zostali przed piaskownicą i łopatami mieszali tam piach. To wymowny symbol uprawiania dzisiejszej polityki. Za nimi powieszono na rusztowaniach olbrzymi baner z obrazem nowego lotniska. Obraz przysłaniał staro-nowe lotnisko. To kuriozalne otwarcie nie wiadomo czego jest emanacją propagandy politycznej doprowadzonej do absurdu.
Do rangi symbolu należy podnieść także zawołanie prezesa: kto podnosi rękę na kościół, podnosi ją (rękę) na Polskę. Jest w tym zawołaniu drugie dno. Dzisiaj PiS jest politycznie zapętlone z Kościołem. Zatem kto podnosi rękę na kościół, podnosi rękę na PiS także.
W obietnicach także liderzy, nie mając pod ręką krajowych pieniędzy, zaczęli obiecywać nie swoje. Jeden z liderów obiecał unijne pieniądze dla krów i świń. W Unii nikt o tym nie słyszał. Zwolennicy obdarowywania bydła i trzody unijnymi pieniędzmi dopiero mają zabiegać o nie. Oczywiście jak wygrają wybory. Lider przeciwnej siły zapowiada, że pozyska dla kraju z unijnej kasy 100 mld. Ale w podtekście słyszymy: jak wygramy wybory więc jak chcecie mieć 100 mld to głosujcie na nas. O tej obietnicy też w Brukseli nic nie wiedzą. I tak to z braku środków krajowych, obiecuje się Inflanty. Jak nic z tego nie wyjdzie zawsze można wytłumaczyć obywatelom – nie wybraliście nas więc kasy nie będzie. A jak się wygra, a Unia nie da, powie się, że w Brukseli nie lubią Polski. Kręcenie i lawirowanie w polityce ciągle rozwija się i politycy oraz ich spin doktorzy jeszcze niejednym nas zaskoczą.
Czesław Cyrul