Tak, jest wojna między nauką a religią

W miarę jak Zachód staje się coraz bardziej świecki, a odkrycia biologii ewolucyjnej i kosmologii kurczą granice wiary, twierdzenia, że nauka i religia są zgodne, stają się coraz hałaśliwsze. Jeśli jesteś wierzącym, który nie chce wyglądać na człowieka przeciwnego nauce, co możesz zrobić? Musisz argumentować, że twoja wiara – lub jakakolwiek wiara – jest doskonale zgodna z nauką.

 

Widzimy więc twierdzenie za twierdzeniem ze strony wierzących, religijnych naukowcówprestiżowych organizacji naukowych a także ateistów, zapewniające, że nie tylko nauka i religia są do pogodzenia, ale że w rzeczywistości mogą pomóc sobie wzajemnie. To twierdzenie nazywa się “akomodacjonizmem”.

 

Niewierny Tomasz potrzebował dowodu, tak samo jak naukowiec, a teraz jest biblijnym przykładem ku przestrodze. Caravaggio/Wikimedia CommonsCC BY 


Ja twierdzę jednak, że to jest błędne: że nauka i religia nie tylko są w konflikcie – są wręcz w stanie „wojny” – ale także, że reprezentują sposoby patrzenia na świat, które są nie do pogodzenia.


Przeciwstawne metody dochodzenia do prawdy

Metoda naukowa polega na obserwowaniu, testowaniu i replikowaniu, by dowiedzieć się o świecie.<span>Jaron Nix/Unsplash</span>, <span>CC BY</span>

Metoda naukowa polega na obserwowaniu, testowaniu i replikowaniu, by dowiedzieć się o świecie.Jaron Nix/UnsplashCC BY
 

Moje argumenty brzmią następująco. Rozumiem „naukę” jako zestaw narzędzi, jakich używamy do odkrycia prawdy o wszechświecie, ze zrozumieniem, że te prawdy są tymczasowe, nie zaś absolutne. Te narzędzia obejmują obserwowanie natury, formułowanie i sprawdzanie hipotez, próbowanie ze wszystkich sił dowieść, że twoja hipoteza jest błędna, żeby sprawdzić  czy jest słuszna, wykonywanie eksperymentów, a nade wszystko, powtarzanie wyników badań twoich i innych naukowców, by wzmocnić zaufanie do wniosków.


Religię definiuję tak, jak to robi filozof Daniel Dennett: “System społeczny, którego uczestnicy wyznają wiarę w nadnaturalny czynnik lub czynniki, o których aprobatę trzeba się starać”. Oczywiście, wiele religii nie pasuje do tej definicji, ale te, o których zgodności z nauką krzyczy się najczęściej – wiary Abrahamowe: judaizm chrześcijaństwo i islam – dokładnie tu pasują. 


Następnie, zarówno religia, jak nauka opierają się na ”stwierdzeniach o prawdzie” na temat wszechświata – twierdzeniach o rzeczywistości. Gmach religii różni się od nauki przez dodatkowe zajmowanie się moralnością, celem i sensem, ale także te dziedziny spoczywają na fundamentach empirycznych twierdzeń. Nie możesz nazywać się chrześcijaninem, jeśli nie wierzysz w zmartwychwstanie Chrystusa, muzułmaninem, jeśli nie wierzysz, że anioł Gabriel podyktował Koran Mahometowi lub mormonem, jeśli nie wierzysz, że anioł Moroni pokazał Josephowi Smithowi złote tablice, które stały się Księgą Mormonów. W końcu, jak można akceptować autorytatywne nauczanie wiary, skoro odrzucasz jej twierdzenia o prawdzie?


Istotnie, nawet Biblia informuje: „Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara”.


Wielu teologów podkreśla empiryczne podstawy religii, zgadzając się z fizykiem i anglikańskim pastorem, Johnem Polkinghornem:

“Kwestia prawdy jest równie centralna dla [religii], jak jest w nauce. Wiara religijna może prowadzić człowieka w życiu lub wzmocnić go, kiedy zbliża się śmierć, ale dopóki nie jest rzeczywistą prawdą, nie może zrobić niczego z tych rzeczy, a więc równałaby się zaledwie ułudzie pocieszającej fantazji”.

Konflikt między nauką a wiarą kryje się więc w metodach używanych do zdecydowania, co jest prawdą i co wynika z prawdy: to są konflikty zarówno dotyczące metodologii, jak rezultatów. 


W odróżnieniu od metod nauki, religia rozstrzyga o prawdzie nie empirycznie, ale poprzez dogmat, pismo święte i autorytet – innymi słowy, przez wiarę zdefiniowaną w Liście do Hebrajczyków 11 jako „poręka tych dóbr, których się spodziewamy, dowód tych rzeczywistości, których nie widzimy”. W nauce wiara bez dowodów jest występkiem, podczas gdy w religii jest cnotą. Przypomnijmy, co Jezus powiedział do “niewiernego Tomasza”, który upierał się z pakowaniem palca w rany zmartwychwstałego Zbawiciela: „Tomaszu, uwierzyłeś, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.  

Dwa sposoby spojrzenia na tę samą rzecz, nigdy te dwa się nie spotkają.   <span>Gabriel Lamza/Unsplash</span>, <span>CC BY</span>

Dwa sposoby spojrzenia na tę samą rzecz, nigdy te dwa się nie spotkają.   Gabriel Lamza/UnsplashCC BY
 

Niemniej, bez popierających dowodów, Amerykanie wierzą w szereg religijnych twierdzeń: 74 procent wierzy w Boga, 68 procent wierzy w boskość Jezusa, 68 procent wierzy w raj, 57 procent wierzy w dziewicze narodziny i 58 procent wierzy w diabła i piekło. Dlaczego sądzą, że są to prawdy? Wiara.   


Różne religie przedstawiają jednak różne – i często sprzeczne ze sobą – twierdzenia i nie ma sposobu osądzenia, które twierdzenia są słuszne. Istnieje ponad 4 tysiące religii na tej planecie, i ich „prawdy” są całkiem inne. (Na przykład, muzułmanie i żydzi absolutnie odrzucają chrześcijańską wiarę, że Jezus był synem Boga.) Często nowe sekty powstają, kiedy jacyś wierni odrzucają to, co inni widzą jako prawdę. Luteranie podzielili się wokół sprawy prawdziwości ewolucji, podczas gdy unitarnianie odrzucili wiarę innych protestantów, że Jezus był Bogiem.


I podczas gdy nauka odnosi sukces za sukcesem w zrozumieniu wszechświata, ”metoda” dochodzenia do prawdy przez wiarę nie doprowadziła do dowodu boskości. Ilu jest bogów? Jaka jest ich natura i moralne credo? Dlaczego istnieje moralne i fizyczne zło? Nie ma odpowiedzi na żadne z tych pytań. Wszystko jest tajemnicą, bo wszystko wspiera się na  wierze.  


„Wojna” między nauką a religią jest zatem konfliktem o to, czy masz dobre powody do wierzenia w to, w co wierzysz: czy widzisz wiarę jako występek, czy jako cnotę.


Szufladkowanie sfer jest irracjonalne


Jak więc wierzący godzą naukę i religię? Często wskazują na istnienie religijnych naukowców, takich jak dyrektor NIH Francis Collins, lub na wielu ludzi religijnych, którzy akceptują naukę. Ja jednak twierdzę, że jest to szufladkowanie, nie zaś zgodność, bo jak można odrzucać boskość w laboratorium, ale akceptować, że wino, które sączysz w niedzielę, jest krwią Jezusa? 

Czy boskość może istnieć w jednej scenerii, ale nie w innej? <span>Jametlene Reskp/Unsplash</span>, <span>CC BY</span>

Czy boskość może istnieć w jednej scenerii, ale nie w innej? Jametlene Reskp/UnsplashCC BY
 

Inni argumentują, że w przeszłości religia promowała naukę i inspirowała pytania o wszechświecie. Ale w przeszłości każdy człowiek Zachodu był religijny i  jest kwestią sporną czy, na długą metę, religia promowała postęp nauki. Z pewnością biologia ewolucyjna, moja dziedzina, była mocno hamowana przez kreacjonizm, który wyrasta wyłącznie z religii.


Co nie jest kwestią sporną, to fakt, że dzisiaj nauka jest uprawiana jako ateistyczna dyscyplina – i w znacznej mierze przez ateistów. Istnieje olbrzymia rozbieżność religijności między amerykańskimi naukowcami a Amerykanami jako całością: 64 procent wśród elity naszych naukowców to ateiści lub agnostycy w porównaniu do zaledwie 6 procent w ogólnej populacji – ponad dziesięciokrotna różnica. Niezależnie od tego, czy odzwierciedla to zróżnicowaną atrakcyjność nauki dla niewierzących, czy to, że nauka podważa wiarę – podejrzewam, że działają oba czynniki – liczby te dają dowód  prima facie na konflikt między nauką a religią.  


Najczęstszym argumentem akomodacjonistów jest teza Stephena Jay Goulda o „nienakładających się magisteriach”. Religia i nauka, twierdził, nie są w konflikcie, ponieważ: ”Nauka próbuje udokumentować faktyczny charakter naturalnego świata i rozwinąć teorie, które koordynują i wyjaśniają te fakty. Religia, z drugiej strony, działa w równie ważnym, ale całkowicie innym magisterium ludzkiego sensu, znaczenia i wartości – dziedzinami, które faktograficzne magisterium nauki może naświetlić, ale nigdy ich nie rozwiąże”.


To zawodzi obustronnie. Po pierwsze, religia oczywiście czyni twierdzenia o „faktycznym charakterze wszechświata”. W rzeczywistości, największymi przeciwnikami nienachodzących na siebie magisteriów są wierzący i teolodzy, z których wielu odrzuca koncepcję, że Abrahamowe religie są „pozbawione jakichkolwiek twierdzeń o historycznych i naukowych faktach”.


Ani też religia nie jest jedynym forum sporów na temat  “sensu, znaczenia i wartości”, które oczywiście są różne w różnych religiach. Istnieje długa i znakomita historia filozofii i etyki – rozciągająca się od Platona, Hume’a i Kanta do Petera Singera, Dereka Parfita i Johna Rawlsa w naszych czasach – która polega na rozumie zamiast na wierze jako na źródle moralności. Cała poważna filozofia etyki jest świecką filozofią etyki.


Na koniec, jest irracjonalne decydowanie o tym, co jest prawdziwe w twoim codziennym życiu, polegając na empirycznych dowodach, a następnie poleganie na pobożnych życzeniach i starożytnych zabobonach, by osądzać „prawdy” podbudowujące wiarę. Prowadzi to umysł (niezależnie od tego, jak znany naukowo) do wojny samego z sobą, produkując dysonans poznawczy, który wywołuje akomodacjonizm. Jeśli chcesz mieć dobre powody do jakiegokolwiek przekonania, to musisz wybrać między wiarą a rozumem. I w miarę, jak fakty stają się coraz ważniejsze dla dobrostanu naszego gatunku i naszej planety, ludzie powinni widzieć wiarę jako to, czym ona jest: nie cnotą, ale defektem.   


Yes, there is a war between science and religion

The Conversation, 21 grudnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Artykuł pochodzi z portalu Listy z naszego sadu

O autorze wpisu:

Jerry Allen Coyne (ur. 1949) – amerykański biolog, znany z krytyki koncepcji "inteligentnego projektu". Profesor biologii na Wydziale Ekologii i Ewolucji University of Chicago. Wybitny i aktywny nowy ateista, laureat wyróżnienia Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów "Racjonalista Roku" za rok 2013, stały współpracownik Andrzeja i Małgorzaty Koraszewskich na portalu Listy z naszego sadu.

25 Odpowiedź na “Tak, jest wojna między nauką a religią”

  1. Tak Jerry, nauka i religie sa w konflikcie , mozma to nawet nazwac wojna. Religia jest szkodliwa  poniewaz  promuje wiare w pseudoprawdy bez  dowodu. Kazdy naukowiec jest w zasadzie  niewiernym  Tomaszem.

  2. "twierdzenia, że nauka i religia są zgodne, stają się coraz hałaśliwsze"

    .

    od kiedy wojna polega na wołaniu: "jesteśmy zgodni"?

  3. Rzeczywiście konflikt jest.

    Osobiście nie zgadzam się np. z liberalnym protestancko-masońskim zamysłem tzw. nagrody Templetona (a propos rzekomego godzenia religii z nauką), ponieważ ona kompletnie niczego nie wnosi i jest polit-poprawna.

    Ta nagroda ignoruje dokonania nauki i dogmaty religijne, nie zwracając uwagi na oczywiste sprzeczności między pierwszymi a drugimi.

    Przyznaję trochę racji Martinowi Reesowi (zresztą ateista), który mówił, że przyjął tę nagrodę, ponieważ widzi w niej podporę dla walki z religijnym fanatyzmem.

    Ale to nie zmienia faktu, że fanatyzm jest bezpośrednią pochodną religii czy też każdej formy absolutystycznego i dogmatycznego kultu.

    Gdybym był na miejscu Rees'a to nie przyjąłbym tej nagrody – z całym szacunkiem dla jego persony.

    1. Fanatyzm jest (moze być) pochodną każdej ideologii i każdego systemu wartości.

      Wojujący ateiści w swym antyreligijnym zaślepieniu widzą tylko fanatyzm religijny. ale najtragiczniejsze w skutkach były fanatyzmy antyreligijne.

      1. Przez te "fanatyzmy antyreligijne" też mamy na myśli jakieś formy kultu np. jednostki itp.

        Kult religijny czy quasi-religijny to zawsze zło.

  4. @PIOTR

    Ale jest np. wojna nauki z młodo-ziemcami, czytaj: chrześcijańskimi kreacjonistami.

    Młodo-ziemcy prowadzą prawdziwą ofensywę przeciwko nauce, w tym przeciwko naukowym teoriom: ewolucji, big bangu itp.

    Młodo-ziemcy nie istnieliby gdyby nie istniał judaizm i chrześcijaństwo – to religie są bezpośrednio winne anty-naukowej batalii.

    Można to określić jako: religious anti-science bias.

  5. @PIOTR
    Samo to, że z definicji niektóre religie (np. islam, katolicyzm, prawosławie) są niereformowalne, ponieważ ich dogmaty są niezmienne i zgodnie z ich wykładnią ich wiara religijna nigdy się nie zmieniała, tylko na wieki pozostaje taka sama (amen!), świadczy o religijnej ignorancji i pogardy dla nauki i rozwoju cywilizacji.

    Religie traktują swoich wyznawców jak głupców i naiwniaków, którzy dają sie nabierać na manipulację religijnych systemów i zorganizowanych instytucji, jak sekty i kościoły.

    Warto choćby zajrzeć do bulli i encyklik papieskich różnych Grzegorzów czy Piusów by się o tym konflikcie przekonać – trzeba być ślepym, by tego nie dostrzec.

    1. Tak, pod warunkiem że jego religią jest wiedza i nauka. 🙂

      Protestantyzm, katolicyzm, prawosławie, sunnizm, szyizm, charydzyzm… Odpadają już na wstępie.

  6. Najważniejsze, żeby być rozsądnym, niezabobonnym człowiekiem. Ostatnio upowszechniły się wsteczne zabobony bardzo niebezpieczne zresztą:

    zabobon 1- nie było holocaustu

    zabobon 2- człowiek nie odpowiada za zmiany klimatyczne

    zabobon 3 – tytoń nie jest wcale najgorszym g…em, nie zabija milionów durniów go spożywających, ani osób postronnych, narażonych na tzw. second hand smoke

    zabobon 4- homoseksualizm nie est normalny i takie osoby nie powinny mieć praw do zawierania małżeństw

    zabobon 5 – szczepionki wywołują autyzm, nie należy szczepić, bo wzbogaca się koncerny

    Sami wybierzcie który z zabobonów jest najbardziej szkodliwy, moim zdaniem każdy.

    1. Zgadza się.

      Sporo z tych zabobonow które wymieniłeś to zabobony popierane np. Przez środowiska chrześcijańskie.

      Protestanccy i katoliccy fundamentalisci odrzucają stary wiek Ziemi, ewolucję biologiczną, fakt Holocaustu (tak to prawda!!!) niekiedy także globalne ocieplenie a nawet prawa człowieka.

      Zaś prawa gejów są przez ludzi religijnych uznawane za dzielo szatanskie. 🙂

      Co do negacji Holokaustu to mistrzem jest w tym polu katolicka prawica.

      Np. Hutton Gibson jest znanym katolickim pisarzem który jest pewien że Żydzi uciekli przed faszyzmem do USA a Holocaust fikcja wymyślona przez liberałów i lewicę…

    2. PS

      Mateuszu. Zabobony ktore wymieniłeś to teorie spisku typu denialisms.

      Są one niezwykle popularne zwłaszcza w srodowiskach religijnych.

      Coraz większe poparcie ma np teoria płaskiej ziemi ale to jest raczej dla beki.

      Gorzej z negacjonistami Holocaustu i kreacjonistami bo oni naprawdę wierzą w to co mówią a religia tylko ich w tym utwierdza.

      Zaś co do gejów to nie wiem bo nie jestem w lgbt ale religia też trabi przeciwko nim jako diablom wcielinym.

      Wzorem dla katolika może tu być ks. Dariusz Oko – przeciwnik lgbt zgodnie z doktryną katolicką.

  7. Pierdu, pierdu, ateiści bardzo często kierują się takimi zabobonami, katolicy nie powinni. Ja jestem katolikiem i potępiam te pięć zabobonów. Uważam iż Żydzi byli masowo mordowani przez Niemców, Ukraińców, Litwinów, Łotyszy, Rumunów itp. Nie używam tytoniu, ponieważ dla mnie najważniejszy jest człowiek nie nałogi i uważam życie ludzie za nadrzędną wartość, a ciało człowieka za świątynię Boga (do domu Bożego nie wlewa się szamba).

    Odrzucenie prawdy, że działalność człowieka wpływa na klimat też nie jest zbyt katolickie.

    Nawet homofobia nie jest zbyt katolicka, jeśli Biblię uznamy za jakikolwiek wyznacznik katolicyzmu powinniśmy działalność Dariusza Oko potępić jako szatańską, bowiem dzielącą ludzi na tzw. "lepszych" i tzw "gorszych". Zresztą Hiszpanie, Maltańczycy i Irlandczycy odrzucili niechęć do homoseksualistów, a nie śmiałbym nazywać ich nie katolikami, to raczej nasz polski naród jest mało katolicki. Co do szczepień to większość katolików się im nie sprzeciwia.

    nie ma Greka ani Żyda […] lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus. Chrystus kocha Żydów i Greków, ludzi hetero i homo, kobiety i mężczyzn.

    Co do szczepień to większość katolików się im nie sprzeciwia, a nawet je popiera, bowiem zdrowie i życie należą w katolicyzmie do nadrzędnych wartości

    Pozdrawiam niedowiarka. 😉

    1. Posłuchaj sobie abpa Williamsona co mówił o komorach gazowych i poczytaj Huttona Gibsona na temat fikcji Holocaustu. To są arcy-katoliccy działacze. Ja tego mie wymyśliłem.

      W życiu nie wpadlbym na pomysł ze Holocaust był fikcją, ale jak widać wzorowi katolicy są do tego zdolni…

    2. @MATEUSZ

      A co sądzisz o Pawle VI i encyklike Humanae vitae potępiającej antykoncepcję?

      Jak odnosisz sie do p. Terlikowskiego, wzorowego katolika, potępiającego jednoznacznie LGBT?

      Odpowiedz proszę.

  8. @Msteusz

    Przyznaję że mam dzięki Tobie lepszy humor. 🙂

    Uważasz się za katolika a tymczasem jesteś w najlepszym przypadku heretykiem.

    Bluznisz przeciwko ks. Dariuszowi?

    Wzorowy kstolik od razu by twoje słowa potępił.

    Weź za przykład nieomylne Magisterium i Piusow, Grzegorzow, Bonifacych itp. I doucz się czegoś o "swojej" religii.

    Weź też za przykład p. Brauna, p. Winnickiego, p. Bosaka etc.

    O nich można mówić jako o wzorowych katolikach.

    Przynajmniej nie są homo. 😉

  9. PS

    Mateuszu.

    Manipulujesz słowem Bożym albowiem św. Paweł jednoznacznie w swoich Listach potępił gejów i innych "zbokow" jako skazanych na ognie piekielne…

    Czyli nie dość że gadasz zupełnie niezgodnie z Magisterium Kościoła katolickiego to jeszcze nawet nie zgodnie z Biblią.

    Sorry, ale sporo się od ciebie można nauczyć.

    PPS

    A co do teorii spiskowych to mnóstwo katolików i protestantów wyznaje teorię spiskową o kreacjonizmie i młodej Ziemi.

  10. To taki z ciebie naziol "przynajmniej nie są homo" poniżej jakiejkolwiek krytyki. Katolik nie może: kraść używać tytoniu, ku…ić się poprzez narkotyki pijaństwo, czy promiskuityzm. Nie ma nic o homoseksualizmie. Homofobia a katolicyzm to dwie różne strony medalu. Hitler i Stalin byliby najlepszymi "katolikami", gdyby katolicyzm opierał się na homofobii. Papież Franciszek potępił homofobię, to że Benek był homofobem nie znaczy, że był katolikiem, był też w Wermachcie – armii Hitlera. Winnicki to degenerat ponoć zdarza mu się upić Święty Paweł potępiał pijaków i rozpustników, nie homoseksualistów, a nawet jeśli to nie on jest wyznacznikiem chrześcijaństwa tylko Jezus. Braun to lewak popiera legalną marihuanę, a nikt ktop wierzy w chrześcijańskiego Boga tego szajsu by nie popierał. Marihuana to według chrześcijan "sakrament" diabła.

    P.S. Nie wiem kim jesteś, czy zwykłym trollem, czy jakimś oszołomem, który wierzy w swą misję obrażania katolików i homoseksualistów. Ojciec Rydzyk, Dariusz Oko, Winnicki czy Braun są na najdalszej drodze do spotkania Boga, ale i oni mogą się nawrócić.

    P.S. Moje poglądy są jak najbardziej zgodne z chrześcijaństwem z kilku powodów – oceniam czyny, a nie wrodzone cechy. Bardzo wiele wymagam od siebie, a dla mnie nadrzędnymi wartościami są zasady i ludzie. Jeżeli ludzie nie podporządkowują się zasadom moralnym tracą swoje człowiezeństwo vide Stefan W. wielu pseudoartystów, Hitler, czy Stalin.

    1. Jajcarz z Ciebie. 🙂

      Uważaj bojeszcze jakąś nową sekte zaraz stworzysz…

      "Benek" był o wiele bardziej ortodoksyjny niż "Franek" – homofil = heretyk.

      Ale nawet Benek był/jest modernista w katolickim tego słowa znaczeniu. Obydwaj panowie sieją antykatolickie herezje (Benek zanegowal sens zmartwychwstania) ale Franek to arcy-heretyk.

      Jest wiele publikacji które to doświadczają. Nawet kardynalowie obwiniaja go o herezje. Np. Rajmond Leo Burke…

    2. PS

      (M)ateuszu. Nie odpowiedziałeś na moje proste pytania. Chyba nie są zbyt trudne…

      Widzę że bardzo bladzisz ale nie martw się – błąd to ludzka rzecz.

    3. A propos mam kolejne pytanie. Odpowiedz Proszę.

      Czy Wojtyła też lubił gejów? Czy był lewakiem który baradowalby w marszach równości tak jak Bergoglio? Czy przypadkiem homoseksualizm to nie negacja znaczenia tradycyjnej katolickiej rodziny?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście − jeden =