Trzysta lat Pór Roku Vivaldiego

   Świat muzyki klasycznej to prawdziwy świat. Świat przepastny i złożony. Miłośnik muzyki bez końca odkrywa nowe utwory i nowych wykonawców, ta podróż nie ma końca. Nawet najwięksi z krytyków muzycznych nie są w stanie ogarnąć całości, gdyż przekracza to czas ludzkiego życia. Wszyscy zdani jesteśmy na niewiedzę, zaskoczenia i niespodzianki. Nagle, z ciemności niewiedzy, może pojawić się pytanie typu – a znasz tego doskonałego skrzypka? On chyba gra barok co najmniej tak dobrze jak legendarny Fabio Biondi? Albo – czy znasz te koncerty Vivaldiego? Te, które trzy lata temu znaleziono i zrekonstruowano? A wersja genueńska Czterech Pór Roku? Znasz? No i wtedy pewny siebie krytyk muzyczny spuszcza nos na kwintę i przez kilka dni nie jest zbytnio zarozumiały.

   W moim wypadku, jeśli chodzi o barokową scenę francuską (że tak powiem), wiedza jest ograniczona przez cyfrową abnegację Francuzów. Nie da się prenumerować ich najlepszego pisma muzycznego Diapason w formie fizycznej. Jest dostępne w formie cyfrowej. A jak wygląda wersja cyfrowa? To niemożliwy do skopiowania plik zawierający kopię magazynu w skali jeden do jeden i nie pamiętający tego, co się z nim robiło. Aby to czytać, trzeba powiększać sekcje strony, które gubi się natychmiast po zamknięciu strony. Prawdziwa męczarnia i bardzo zniechęcająca…

Z programu NFM

   Dlatego umknął początkowo mojej uwadze wspaniały skrzypek Théotime Langlois de Swarte (przyznacie, że nie ma idealnego do zapamiętania nazwiska). Spędziłem łącznie we Francji ładnych kilka lat i nigdy nie spotkałem osoby noszącej takie imię. Imię Théotime ma korzenie w starożytnej Grecji. Wywodzi się od greckiego imienia Theotimos (Θεότιμος), które z kolei powstało ze złożenia słów: theos (θεός) – oznaczającego „Bóg, bóstwo” i timao (τιμάω) – oznaczającego „czcić, szanować, honorować”. Oznacza to „ten, który czci Boga” lub „oddający cześć Bogu”. Imię to nosił święty Teotym, pisarz i przyjaciel św. Jana Chryzostoma, który był biskupem w IV wieku.

   Théotime rzeczywiście nie należy do popularnych imion we Francji. Ostatni raz pojawiło się w rankingu 500 najpopularniejszych imion we Francji w 2002 roku, zajmując 498. pozycję. Czyli można powiedzieć, że to taki polski Pełko czy Bożydar.

   Pozwoliłem sobie na tą dość dziwaczną dygresję, aby łatwiej było wam zapamiętać imię tego świetnego skrzypka, gdyż warto go pamiętać. Organizatorzy Wratislavii Cantans muszą mieć lepszy dostęp do Diapason i innych źródeł informacji, gdyż to właśnie oni przedstawili mi tego muzyka na jednym z koncertów festiwalu gdzie znakomicie grał w dialogu z lutnią.

   Théotime Langlois de Swarte posiada już całkiem znaczącą ilość płyt wydanych przez Alphę i Harmonię Mundi, a na ich foliach pojawiają się liczne nagrody francuskiej prasy i innych podmiotów. Théotime Langlois de Swarte urodził się 11 listopada 1995 roku w Céret. Artysta rozpoczął naukę gry na skrzypcach w wieku czterech lat. Później wstąpił do Konserwatorium Regionalnego Muzyki i Tańca w Perpignan. W wieku dziewięciu lat, podczas kursu mistrzowskiego, odkrył skrzypce barokowe. Następnie wstąpił do Konserwatorium Regionalnego Muzyki i Tańca w Tuluzie w klasie Gilles’a Colliarda. Kontynuując naukę, wstąpił do École Normale de Musique de Paris, gdzie kontynuował naukę do 2014 roku, po czym edukował się w Konserwatorium Paryskim Muzyki i Tańca (CNSMDP) w klasie skrzypiec Michaëla Hentza. W trakcie swojej kariery Théotime Langlois de Swarte tworzył różne zespoły i występował w licznych grupach muzycznych, takich jak trio Guermantes z Cameronem Crozmanem i Paulem Drouetem, które stworzył w 2015 roku, a także „Trio Eluard” z Fioną Mato i Hanną Salzenstein, utworzone w 2018 roku. Najbardziej rozpoznawalnym zespołem, który założył w 2015 roku, jest zespół „Le Consort” z Justinem Taylorem, sławnym klawesynistą i pianoforcistą młodego pokolenia. Zespół ten „jest przeznaczony do wykonywania na instrumentach z epoki muzyki kameralnej z XVII i XVIII wieku, od barokowej sonaty triowej na dwoje skrzypiec z basso continuo, po kwartety fortepianowe w stylu klasycznym”. Zespół ten uczestniczy w licznych festiwalach we Francji i za granicą, ciesząc się międzynarodową renomą. We wrocławskim NFM de Swarte wystąpił jednakże z lokalnymi siłami muzycznymi, czyli z Wrocławską Orkiestrą Barokową (12.10.2025). Miałem zatem okazję posłuchać nie tylko gry wybitnego skrzypka, ale też ocenić jego wpływ na Wrocławskich Barokowców, którzy już z Carmignolą i Alessandrinim dowiedli, że są zespołem światowej klasy i słynni soliści mogą im zaufać.  

   Koncert Wrocławski poświęcony był 300. leciu słynnych Czterech Pór Roku Vivaldiego. Znam koneserów muzyki klasycznej, którzy nazywają ten słynny cykl koncertów „Czterema Zmorami Roku”, wciąż też krąży po muzycznym świecie krzywdząca opinia Strawińskiego, iż Vivaldi napisał ten sam koncert 600 razy. Na wszystkich bogów muzyki! To samo można by powiedzieć choćby o Mozarcie, którego stylistyka zawsze jest do siebie podobna i odrębna od innych stylistyk. Faktem jest, że barok był epoką muzyki, aż ciężko pojąć ile jej wszędzie powstawało i jak dobra częstokroć była. I oczywiście koncerty wychodziły nie tylko spod rąk „Rudego Księdza”. Ale dziś, dzięki pracowitości barokowców z całego świata, mamy dostęp do wielu barokowych koncertów. Możemy porównywać. W każdym porównaniu słyszymy, że muzyka Vivaldiego jest wyjątkowa. Że ma w sobie niecodzienny witalizm, czasem też melancholię rodem z pięknej acz podupadającej już wtedy Republiki Weneckiej. Na ten niemal transowy, hedonistyczny szał zawarty w dziełach Vivaldiego zwrócił uwagę Jan Sebastian Bach dokonując wspaniałych transkrypcji organowych co bardziej matematycznych dzieł Włocha (bo i takie też są). Jak zauważył Théotime – skoro Bach kogoś nam poleca, to kim my jesteśmy, żeby mu nie ufać. Skrzypek najwyraźniej zlekceważył niesprawiedliwe oceny Strawińskiego i niektórych zblazowanych krytyków muzycznych i nie tylko gra Vivaldiego być może obecnie najlepiej na świecie, to jeszcze współpracuje przy przywracaniu do życia jego niedawno odkrytych koncertów, o czym świadczy płyta, na którą zdobyłem też autograf Théotime Langlois de Swarte.

   Koncert miał następujący program:

C. Monteverdi Adoramus te Christe SV 289 (oprac. T. Langois de Swarte)
A. Vivaldi Koncert d-moll na smyczki i b.c. „Madrigalesco” RV 129
M. Uccellini Aria Quinta sopra la Bergamasca à 3
A. Vivaldi Koncert skrzypcowy d-moll RV 813
A. Vivaldi Cztery pory roku op. 8: Koncert nr 1 E-dur „Wiosna” RV 269; Koncert nr 2 g-moll „Lato” RV 315
A. Vivaldi
Sinfonia „Tempesta di mare” z opery La fida ninfa RV 714
Cztery pory roku op. 8: Koncert nr 3 F-dur „Jesień” RV 293
Koncert skrzypcowy B-dur RV 370: II.Grave
Cztery pory roku op. 8: Koncert nr 4 f-moll „Zima” RV 297

F. Geminiani Concerto grosso d-moll op. 1 nr 12, H. 143 „La follia” wg Sonaty op. 5 nr 12 A. Corellego

   Usłyszeliśmy też na bis finał barokowego koncertu, którego nie rozpoznałem. Zima była wykonywana po przerwie, a oprócz Sinfonii „Tempesta di Mare” poprzedził ją fragment niedokończonego koncertu Antonia Vivaldiego. Bardzo piękny fragment, świadczący o narastającej pod koniec życia melancholii kompozytora i otwarciu na nowe drogi muzyczne wiodące w klasycyzm. Ale za to jaki klasycyzm! Straszna szkoda, że Vivaldi nie żył choć dziesięć lat dłużej i że pod koniec życia popadł w kłopoty szukając miejsca do muzycznego życia poza Najjaśniejszą. Jedyną wadą koncertu była przestrzeń. Odbywał się on w Sali Głównej NFM, ale nie na scenie odwróconej, gdzie wszyscy słuchacze znajdują się stosunkowo blisko wykonawców. Układ sali był taki sam jak w koncertach symfonicznych i było to uzasadnione tym, że publiczność wypełniła ją po brzegi, łącznie z miejscami chóru. Tu znów odezwie się kontynuujący niesprawiedliwe narzekania Strawińskiego krytyk, z tekstem w stylu „jak coś jest tak popularne, to nie może być dobre”. No cóż, Beethoven i Mozart też są popularni i najwyraźniej nie szkodzi to ich kompozycjom… Wróćmy do akustyki. Oczywiście w NFM jest ona znakomita, ale jednak bardzo często chciałem być bliżej muzyków, wsłuchać się lepiej w niuanse i detale. Ta muzyka też powinna po prostu wybrzmiewać nieco głośniej, co z pewnością miało miejsce w barokowych wnętrzach gdzie grywał sam Vivaldi. Może zresztą jestem przewrażliwiony z uwagi na pewne ubytki słuchu (mam nadzieję, że przejściowe) związane z wsłuchiwaniem się w pianistów z Konkursu Chopinowskiego, gdzie na każdym etapie odpadają moi faworyci a przechodzą w dużej ilości ci najsłabiej grający (poza Kevinem Chanem i Shiori Kuwakara, choć ta potrafi ogłuszyć!).

   Théotime Langlois de Swarte to urodzony wirtuoz. Już sam jego dźwięk porywa i wywołuje pragnienie, aby muzyka nigdy się nie kończyła. Jego skrzypce brzmią jak złoto. Są ciepłe i plastyczne. Towarzyszy temu śmiała, nie bojąca się największych wyzwań wirtuozeria. Fabio Biondi i Carmignola wreszcie mają godnego następcę. Muzyka Vivaldiego w ujęciu de Swarte ożywa. Mówi nam o świecie, w którym muzyka najwyższych lotów była znacznie ważniejsza niż teraz. Mówi nam o świecie, gdzie większość ludzi odwiedzała świat muzyki, choćby tylko w kościele, który był wtedy przepyszną salą koncertową, również dla muzyki czysto instrumentalnej. Muzyka piękna, zmysłowa, metafizyczna i intelektualna – każdy dźwięk Vivaldiego należy do tej krainy. I urzeka nas wszystkich w żelaznym wieku, gdzie ponure łupanie w elektroniczne, mniej lub bardziej wirtualne, bębny jest dla wielu punktem odniesienia. Właśnie – de Swarte odnajduje spore pokłady szaleństwa w Vivaldim. Ale nie jest to szaleństwo sfastrygowane dla półgłuchych ogrów kochających łupanie w bębny, czemu niestety schlebiają dość często skądinąd znakomici Włosi. To jednak francuskie, eleganckie granie. Połączenie elegancji z szaleństwem jest praktycznie niemożliwe, a jednak de Swarte to się udaje. Elegancję znajdowaliśmy wcześniej u świetnych Brytyjczyków z Andrew Manze na czele (Rachel Podger jednak trochę mnie koniec końców rozczarowała), była też u wielu vivaldystów rodem z Galii. Jednak tak znakomitego połączenia obu żywiołów jeszcze nie słyszałem! I do tego jeszcze chęć badania spuścizny Vivaldiego i poszerzanie tego co znamy! Wrocławska Orkiestra Barokowa odnalazła się znakomicie w dynamicznej i poetyckiej muzyce Vivaldiego. Może nie wszystkie dialogi skrzypiec z solistą były perfekcyjne, ale poza tym był to również ze strony WOB barok najwyższej klasy. Swoją drogą de Swarte cieszył się tą współpracą, będąc znacznie bardziej muzykiem niż gwiazdorem i chętnie włączał się w tutti, czujnie obserwując członków zespołu, aby jak najlepiej z nimi współpracować. Mimo wybitnej wirtuozerii, cudownej wyobraźni muzycznej, starał się być przede wszystkim dyrygentem i członkiem zespołu.

Był to wspaniały koncert! Polecam oczywiście płyty Théotime Langlois de Swarte i szukanie go na scenach świata.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

5 − 2 =