Wspomnienie o Ruchu Wolność i Pokój

 

My z nich

„”A jeśli losów koło zerwaną złączy nić…”

Wspomnienie o Ruchu Wolność i Pokój

Czy ekologia narodziła się w Polsce kilkanaście lat temu pod wpływem wejścia do struktur europejskich? Wbrew pozorom wcale nie. Podobne tendencje istniały już ponad 30 lat temu. Jednym z ich wyrazicieli był Ruch Wolność i Pokój, bardzo ciekawa odnoga opozycji końca lat osiemdziesiątych.

Stan wojenny był już wtedy zniesiony, ale w Polsce było dalej szaro, buro i ponuro, bez perspektyw zmian. Młodzi ludzie w wieku 20-30 lat: studenci, niedawni absolwenci czy nawet uczniowie szkół średnich zaczęli się zastanawiać czy i jak warto dalej działać. Z tych czasów pochodzi anegdota o trumnie, wbrew pozorom optymistyczna, Jeden kolega powiedział do drugiego, że jak uważa że nie warto nic robić, to niech od razu tam się położy. Oczywiście dla drugiego był to impuls do działania. To była pierwsza mobilizacja dla narodzin Ruchu Wolność i Pokój.   

 

Mapa ugrupowań opozycyjnych była wtedy bardzo szeroka. Obok najszerszej Solidarności istniały odłamy o różnych zabarwieniu ideowym, od narodowo-katolickich do anarchistycznych. W WiPie znaleźli się właściwie przedstawiciele wszystkich z nich.

Inność tego nowego ruchu polegała na skupieniu się na walce o konkretne i jak na te czasy bardzo radykalne cele. Było to usuniecie z roty przysięgi wojskowej zdań o wierności wobec Armii Radzieckiej, wprowadzenie służby zastępczej, a z czasem także postulaty związane z ochroną środowiska. Choć nie był to pierwszy ruch ekologiczny na ziemiach polskich, przesłanie WiPu przebiło się dopiero do szerszego grona poprzez liczne pikiety i happeningi w największych miastach.

 Zmieniona forma działania – wyjście z podziemia, podpisywanie się prawdziwymi nazwiskami, sittingi, demonstracje na rusztowaniach, przejazdy wesołymi tramwajami z transparentami i ulotkami – sprawiały że postrzegano WiP jako ruch podobny do amerykańskiego ruchu hippisów z poprzednich dekad. Tymczasem było tam wiele osób mimo młodego wieku mających już doświadczenie w walce z ówczesnym systemem, nieraz po internowaniach, więzieniach i innych prześladowaniach.

Szersza mobilizacja nastąpiła po grudniu 1984 roku, gdy student ze Szczecina Marek Adamkiewicz został skazany na pobyt w więzieniu za odmowę przysięgi wojskowej. Nie był on zresztą pierwszym ani jedynym. W tym czasie dla wielu mężczyzn nie do przejścia była formuła przysięgi wojskowej deklarująca lojalność wobec Armii Czerwonej i ZSRR.

W obronie Marka Adamkiewicza parę miesięcy później zorganizowano głodówkę w Podkowie Leśnej pod Warszawą. Podziałała ona jak symboliczna beczka prochu. Rozpoczęła się 17 marca 198 roku. Zmobilizowała ludzi z różnych miast i o różnych doświadczeniach oraz światopoglądach. Poza antykomunizmem łączyło ich poszukiwanie innej drogi działania niż podziemna Solidarność. W głodówce wzięło udział koło 20 osób,  także kobiety, choć ich teoretycznie ten problem nie dotyczył. Niedługo potem w Krakowie została powołana deklaracja założycielska WiP.

Jeden z działaczy powiedział że ideowy rozrzut członkiń i członków był od Jana Pawła II do Bakunina. I chyba było tak istotnie. Już podczas głodówki wpadnięto na pomysł podpisania deklaracji założycielskiej ruchu pokojowego. 2 maja istotnie doszło do tego w Krakowie. Groteskowym faktem jest że spotkanie założycielskie we Wrocławiu odbyło się w…piaskownicy, bo były zamknięte drzwi w umówionym mieszkaniu na osiedlu Kosmonautów.  

Głównymi ośrodkami ruchu były Warszawa, Kraków, Wrocław i Gdańsk. Potem dołączył Poznań i Gorzów. Przekrój ideowy był bardzo szeroki, od lewicujących środowisk posthipisowskich do związanych z Klubami Inteligencji Katolickiej. Każdy większy ośrodek miał swoją specyfikę. W Krakowie przeważały tendencje prawicowe, a w Gdańsku anarchistyczne. Warszawa była podzielona towarzysko i ideologicznie. We Wrocławiu były widoczne dwa korzenie non violence: Kościoła katolickiego i kontrkultury. Wiele osób wspomina ideowe doznania związane z wykładami i pielgrzymkami prowadzonymi przez księdza Orzechowskiego, nawet jeżeli byli to ludzie na co dzień niezbyt religijni.  

 

W akcjach duży udział brały także kobiety, które nie dały się sprowadzić do roli symbolicznych „paprotek”, choć wiele z nich wtedy zostało matkami. W WiPie działali bowiem ludzie młodzi ale mający już zwykle około 30 lat i zakładający wtedy rodziny.

  • Jednymi z większych akcji było odsyłanie książeczek wojskowych i staranie się o wprowadzenie służby zastępczej, do czego doszło ostatecznie w 1988 roku w dużej mierze pod wpływem profesor Ewy Łętowskiej. Oczywiście wcześniej działacze mieli problemy związane nawet z uwięzieniem i stawaniem przed kolegium do spraw wykroczeń.

Oryginalność WiPu polegała na jego jawności w przeciwieństwie do działaczy Solidarności z początku lat 80tych. Sittingi przy barze Barbara (istnieje do dziś, ale w innej szacie), kobiety z dziećmi w chustach czy w wózkach nasuwają skojarzenia z amerykańskimi ruchami hipisowskimi, choć nie wszyscy dawni wipowcy się z tym utożsamiają.

Z czasem pojawił się także nurt ekologiczny. WiP prostował przeciw ukrywaniu prawdy o katastrofie w Czarnobylu (obecnie Ukraina) i o skażeniu wody przez hutę Siechnice pod Wrocławiem.  I odniósł istotnie pewne sukcesy: wprowadzono służbę zastępczą i zamknięto podwrocławską hutę Siechnice.   

W roku 1990 WiP we Wrocławiu nie dołączył do Komitetu Obywatelskiego Solidarność, który odniósł wielkie zwyc­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­ięstwo w wyborach samorządowych. W rezultacie nikt z tego ruchu nie został radnym. Drogi wipowców się rozeszły. Jak powiedział pewien historyk, ruch upada, gdy zrealizuje swoje cele. Jedni poszli do polityki, inni do mediów, biznesu czy organizacji pozarządowych.

Czy więc WiP to tylko efemeryda przemykająca się przez koniec lat osiemdziesiątych? Niekoniecznie. Działaczki i działacze to wciąż ludzie w sile wieku angażujący się często w obronie praw obywatelskich i wolności słowa. Współprzewodniczący Partii Zieloni to dawny wipowiec, podobnie dwaj kandydaci do Rady Miejskiej Wrocławia w 2014. Jedna z działaczek udziela się w Gdańsku w organizacjach feministycznych i pozarządowych. Warto więc by młodzi Zieloni i działacze ruchów miejskich pamiętali, że w pewnym sensie „my z nich”.

Ewa Mastalska, wrocławska dziennikarka, feministka i działaczka społeczna    

 

Zainteresowani bliżej dziejami WiPu mogą sięgnąć po 2 albumy na ten temat, autorami jednego z nich są Kamil Dworaczek i Grzegorz Waligóra z wrocławskiego oddziału IPN. Jest także dostępna w Internecie audycja nagrana przez Racjonalista TV w 30-lecie WiPu. Druga publikacja „Wipnięci” to wspomnienia działaczek i działaczy spisana na portalach internetowych.

 

 

       

O autorze wpisu:

Dziennikarka, publicystka, feministka (pisze między innymi do Zadry). Członkini redakcji RacjonalistaTV. Należy do Kongresu Kobiet.

2 Odpowiedzi na “Wspomnienie o Ruchu Wolność i Pokój”

    1. Dopóki ludzie będą twierdzić jak Ty twierdzisz, z pewnością pokój będzie trudną rzeczą do utrzymania. Z moich obserwacji wynika, że za wojny odpowiada agresywna postawa, nawet za te knajpiane bitki, a ludzie, którzy są w stanie łagodzić konflikty z reguły należą do tych o łagodnym i pokojowym usposobieniu. Wykazują również w trudnych sytuacjach zdecydowanie większe zdeterminowanie niż ogół społeczeństwa, włącznie z tą jego agresywną częścią. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

siedem + 15 =