Abstrahując od tego, że za dużo gra się Chopina, a za mało innych polskich kompozytorów, Chopina też można by grać lepiej. Ostatnio po necie krążyła wiadomość na temat anachroniczności dźwięku współczesnych fortepianów w kontekście muzyki Chopina. Chodziło o to, że dźwięki jakie produkował Chopin na swoich fortepianach były zupełnie inne, płytsze i bardziej klawesynowe. Dlatego, podobnie jak Bach przy Wohltemperierte Clavier nieco przesadzał z opracowaniem dźwiękowym, tak by wydusić ile można z ówczesnych instrumentów, teraz grane na Rachmaninowskich monstrach z Rachmaninowskim rozmachem stają się mało strawne. Dodatkowo wszystkie pamiętniki pokazują zgodnie, że Chopin, introwertyk i dandys grał w stylu Glena Goulda – minimalistycznie. Zygmunt Kałużyński jest jednym z niewielu intelektualistów, którzy zwracali na to uwagę. Chopin grał cicho, wręcz zbyt cicho dla dalszych rzędów salonowej publiczności Paryża 1831 roku, gdzie Chopin szedł od recitalu do recitalu. Tera gra się Chopina w wersji orgiastycznej, z mnóstwem nadętych emocji i udawaną wrażliwością, skrajnym ekstrawertyzmem i widać, że to po prostu nie pasuje. Nikt z obecnych konkursowiczów zapewne nie spodobał się samemu Frycowi.
W naszym filmiku prezentujemy scenę recitalową (1831), pożycia George Sand z Chopinem (1837 i dalsze lata) oraz współczesną konkursową. Enjoy!
https://www.youtube.com/watch?v=c6jd1ppJ7xM
od 7:50 do 12:40