Inspiracją do napisania tego eseju był film z publicznej debaty pomiędzy psychologiem Jordanem Petersonem i chrześcijańskim teologiem Williamem Lane Craig. Debata miała polski tytuł “Czy życie ma sens?”. Craig jest znany jako apologeta używający naukowych faktów do uzasadnienie metafizycznych tez chrześcijańskiej religii. W filmie “Czy życie ma sens” Craig chce przekonać słuchacza, że życie nie ma wartości i celu, jeśli nie jest nieskończone a tylko bóg to zapewnia. Inaczej mówiąc bez boga życie jest bezwartościowe i bezcelowe Ta absurdalna opinia nie może znaleźć aprobaty nawet wśród zdrowo myślących wierzących ludzi.
Wykład Craiga
Craig uważa, że tytuł debaty jest równoznaczny z pytaniem czy jest bóg, bo tylko bóg czyni życie sensownym.
W dalszym ciągu mówi: nauka informuje nas ze świat się rozszerza i stygnie. Za 10 miliardów lat świat stanie się wypalonym popiołem i życie, jakie znamy ustanie. Skończoność indywidualnego życia człowieka i istnienia kosmosu prowadzi Craiga do wniosku, że ateistyczna idea życia nie ma celu, sensu i znaczenia. Tylko wieczne istnienie z obecnością boga zapewnia wartość i sens ludzkiego istnienia. Craig nie zauważył, że zgodnie z jego logiką to bóg, jako stwórca jest sprawcą życia bez sensu Przy okazji Craig twierdzi, że bóg daje ludziom obiektywne moralne zasady, które czynią życie moralnie dobrym. Natomiast ateizm pozbawia życie sensu, celu i znaczenia, redukując człowieka do maszyny, której celem, według teorii ewolucji, jest przekazywanie genetycznego materiału następnemu pokoleniu. Pod koniec wykładu Craig podsumowuje swój argument mówiąc, że ateizm w najlepszym wypadku oferuje rozpaczliwie subiektywną wartość życia związaną z przemijającą kultura społeczeństwa.
Tu jeszcze raz Craig podkreśla ze sens maja tylko istnienia trwające wiecznie. Ateizm nie oferuje perspektywy wieczności i nie zapewnia szczęścia.
Odpowiedz Petersona
W odpowiedzi Peterson sięga do wartości humanizmu. W życiu często cierpimy i jesteśmy świadkami cierpienia innych ludzi. Zdrowy rozsądek i współczucie każą nam pomoc choremu dziecku. Argument, że za milion lat ból dziecka będzie bez znaczenia nie wpływa na naturalną chęć zmniejszenia cierpienia dziecka. Peterson wspomina historyczny moment, kiedy upadł mur w Berlinie i orkiestra zagrała dziewiąta symfonie Beethovena. Ta muzyka miała niezwykle znaczenie pomimo tego, że nie trwała nieskończenie długo (a jej twórca umarł wieki temu). Jeśli tylko wieczne wydarzenia mają sens to jak odróżnimy postepowanie lekarza od czynów brutalnego Esesmana w Auschwitz?
Można dodać ze Craig ignoruje fundamentalne wartości humanizmu, które ludzkość wypracowała w ciągu tysięcy lat.
Życie, jako projekt
Peterson był bardzo delikatny w swojej odpowiedzi na absurdalne tezy Craiga.
Jeśli tylko wiecznie istniejące rzeczy i przedsięwzięcia maja sens to wszystko, co robimy w życiu i co nas otacza traci sens, ponieważ nic nie trwa wiecznie.
Nawet bogowie nie istnieją wiecznie. Nikt obecnie nie modli się do Zeusa starożytnego boga Greków czczonego powszechnie dwa tysiące lat temu. Historyczny śmietnik zawiera wielu bogów i wiele mitów.
Wieczność jest pojęciem, którego nie możemy zilustrować materialnym przedmiotem ani cechą materialnego przedmiotu. Na przykład w matematyce używamy pojęcia nieskończoności dla określenia ciągu liczb niemającego końca. Życie wieczne to niewyobrażalny koszmar. Ludzkie życie ma sens, bo jest skończone. Ma kilka etapów różniących się tym, co robimy. W młodości zadaniem jest nauka, która nie trwa wiecznie. Potem wiek dorosły, który się kończy. Nic nie trwa bez końca. Wbrew tezie Craiga
Istnienie bez końca byłoby bez sensu. Teatralna sztuka lub symfonia bez końca byłaby absurdem. Zycie to projekt, który ma cel lub cele i ma zakończenie. Projekty nieskończenie długie są niewyobrażalnymi absurdami.
Wizja wiecznego istnienia celem chwalenia boga jest gorsza od życia w Północnej Korei gdzie chwali się Kima bez końca. Ale z Korei można uciec a z nieba nie ma powrotu ani ucieczki.
Zakończenie
Inna analogia wiecznego życia. Jesteśmy na strzelnicy i możemy oddać jeden celny strzał, w 10 aby zdobyć nagrodę. Cała zabawa tarci sens, jeśli możemy strzelać bez końca, aby trafić w środek tarczy. Każdy patałach w końcu trafi.
Cel w życiu jest trudnym problemem, ale jesteśmy wolni, aby go ustalić. Życie wieczne bez celu redukuje człowieka do roli bezwolnej zabawki Wszechmocnego.
Craig albo tego nie rozumie albo nie udało mu się znaleźć w życiu wartościowego celu i uważa, że inni tez nie potrafią znaleźć sensu w życiu. Craig robi wrażanie życiowego bankruta, który nie widzi ludzkiego cierpienia i szuka celu w religijnym urojeniu wiecznego istnienia.
Ciekawie o życiu mówi Neil deGrasse Tyson w filmie na sieci pod tytulem „Neil deGrasse Tyson’s life advice will leave you speechless”.
Początek wykładu w zasadzie mnie natchnął… W swoich rozważaniach utożsamiałem nicość pośmiertną z nicością, którą jestem ja dzisiejszy w stosunku do ja wczorajszego: dla ja wczorajszego ja dzisiejszy jest nicością. Bo ja dzisiejszy nie jest mną wczorajszym. Wczoraj z pewnością nie umarłem. Ale gdyby było tak, że wczoraj jednak umarłem, to dla ja wczorajszego ja dzisiejszy byłby tym samym, co ten potencjalny nieboszczyk: tym, czym się nie jest. W trakcie gdy oglądałem ten wykład, w którym Craig mówi, że z ateistycznego punktu widzenia nastąpi nie tylko koniec człowieka, ale też koniec wszechświata, przyszło mi do głowy następujące pytanie: jeśli po śmierci mnie, będzie jakaś specjalna nicość, jaki byłby status mojej nicości, gdyby wszechświat nigy nie zaistniał?
Ludzie w wielu kulturach marzyli o wiecznym zyciu. Nawet jesli by to bylo mozliwe to bylby to niewobrazalny koszmar , swiadomosc istnienia bez celu i jakiegokolwiek sensu. Kazde dzielo, sztuka, ksiazka, symfonia ma sens bo jest skonczona.
Nie przesadzajmy. "Życie jest nowelą, której nigdy nie masz dosyć", popularność tasiemców telewizyjnych jest tego świetnym przykładem. Ale czy twierdzeniu, że niekończące się życie byłoby utrapieniem nie możnaby zarzucić tego samego, co zarzuca się marzeniom o wiecznym życiu? Że koniec wszystkiego to mrzonka tych, którzy mają nadzieję na "wieczny odpoczynek" w nicości? Moją hipotezę o tym, że bycie kimś innym nie różni się jakościowo niczym od bycia sobą zza lat 10-ciu wyłożyłem, myślę, w moich artykułach na tyle jasno, że nijak nie da się im mrzonki zarzucić, tym bardziej, że mogą zawierać właśnie przerażającą prawdę. Marzeniom nicościowców się da.
Ludzie w wielu kulturach marzyli o wiecznym zyciu. Nawet jesli by to bylo mozliwe to bylby to niewobrazalny koszmar , swiadomosc istnienia bez celu i jakiegokolwiek sensu. Kazde dzielo, sztuka, ksiazka, symfonia ma sens bo jest skonczona.
Czy w US takie dyskusje i rozterki caly czas są popularne, ile ludzi sie tym ekscytuje? Wydaje sie, ze ludzie bardziej sie ekscytuja co sie stanie w listopadzie (Biden vs. Trump) niz co sie stanie za 10 mld lat. Co zrobi amerykanska Karen, czy black lives matter. Czy Amerykanie nie porzucili juz troche biblijne diskusje, co tak na prawde kreci przecietnego Amerykanina, czym go mozna kupic, ideą, ideologią czy przede wszystkim cash. Ktos kto mieszka w Stanach powinien mic troche inne spojrzenie, niz dudowe relacje. Choc to tez bedzie chyba zalezalo w jakich kregach sie obraca. Ale zawsze z wewnatrz.
@LUCYAN
Przecietnie wyksztalcony czlowiwk ma wiele zainteresowan. Moze to byc polityka, nauka , technologia, sport itd.
Czasem moze byc glebokie pytanie i zainteresowanie : jak powstal czlowiek i swiat, jak powstaje moralnosc ,czy wiara w boga jest racjonalna Dlatego odbywaja sie rozne dyskusje w ktorych przedstawiane sa poglady filozofow, naukowcow i teologow , czesto sprzeczne. Ale jak piszesz nie kazdy jest zainteresowany tymi problemami.
Przecietnego intelektualnie obywatela interesuja tylko problemy ktore dotycza go bezposredno: zatrudnienie, cemy w sklepach, zdrowie, wybory itp.
Socjolofzy twierdza ze problemy kazdego czlowieka mozna podzielic na
kilka grup ,od najblizszych egzystencji do odleglych problemow dotyczacych
filozofii i nauki . Czlowiek glodny nie bedzie dumal o sensie zycia, ale
po zaspokojeniu bezposrednich potrzeb moze rozwazac bardziej odlegle problemy. Ogolnie mowiac czlowiek jest naturalnym badaczem otaczajacego swiata, co jest wynikiem ewolucji. Poznanie swiata bylo niezbednym warunkiem przezycia
w trudnych warunkach.
Biden chyba pokona Trumpa.
Jeśli tak, to będzie drugi prezydent-katolik w historii USA i do tego lewicowo-liberalny.
Życzę mu by wygrał, bo pomimio tego że jest już za bardzo sędziwy i wyznaje religię której nie popieram, to i tak jest poważniejszy niż ten bufon Trump.
@JAROSLAW
Biden jest sedziwy ale podobnie jak Ty
popieram go bo alternatywa jest bardzo zla. Trump nie tylko jest bufonem ale intelektualnym liliputem, dbajacym tylko o swoja kase i fotel. Moralne zero.
Biden nie jest konserwatywny ala ja bym go okreslil jako librealne centrum.
Dziekuje za komentarze i za czytanie moich eseji pomimo tego ze wirus czyni spustoszenie w naszym codziernnym zyciu. Zycze zdrowia wszystkim autorom komrntarzy.
Wszechświat może być cykliczny ale nie musi jak twierdzi Penrose. Z drugiej strony czy taki ciąg kosmosów miałby sens? Skąd by bez końca brał energię i materię. A może działa trochę jak perpetum mobile? W dalszym ciągu sens tego wszystkiego pozostaje czysto subiektywny jakby nie patrzeć. Nie wiem czy widać w nim jakiś „plan” lecz na pewno piękne widoki, obrazy są do podziwiania. Zresztą tak samo jak i koszmary, chociażby I, II wojna światowa i tak dalej…