Bóg a nowoczesność, część IV, czyli Polska jako Iran Europy – kontynuacja

Po inkwizytorskiej (w swym rudymentarnym wymiarze) decyzji prof. Bogdana Chazana, który będąc dyrektorem państwowego szpitala (od maja 2004 roku dyrektoruje Szpitalowi Ginekologiczno-Położniczemu im. Świętej Rodziny w Warszawie) łamie świadomie i ostentacyjnie prawo obowiązujące w III RP oraz ignoruje prawomocne wyroki sądu warto się pochylić nie tyle nad owymi skandalicznymi (z tytułu państwa prawa za jakie chce uchodzić Polska) i moralnie niedopuszczalnymi praktykami Pana Profesora – traktowanie Innego człowieka, kobiety wybitnie przedmiotowo, bezdusznie czyli ambiwalentnie, z pozycji typowego machismo, tu  – jako zbiornika męskiej spermy i inkubatora do rodzenia dzieci co jest wyrazem tyle pychy, egotyzmu, fundamentalizmu religijnego, nieczułości na cudze cierpienia i traumatyczne przeżycia (to jest klasyczny przykład na opinię słynnego psychologa amerykańskiego Philipa Zimbardo, iż najbardziej współczesnym społeczeństwom zagraża egoistyczny syndrom JA, żywiący się kosztem pojęcia – MY) co nad tezami osławionej Deklaracji Wiary, autorstwa Wandy Półtawskiej. Nakłada ona na lekarzy kaganiec na ich samodzielne, racjonalne myślenie (JA ważniejszy od Inny, JA ważniejsze od MY), kaganiec dla empatii wobec cierpień Innego człowieka, pętając w stylu inkwizycyjnym dorobek nowoczesnej medycyny (i wykluczająca de facto sygnatariuszy owej Deklaracji z profesji lekarza – który pomoc Innemu wg przysięgi Hipokratesa stawiać ma przed JA), zniewalając tym samym  fundamentalistyczno-religijnym obłędem wielowiekowe, ludzkie doświadczenia. To styl myślenia podobny afgańskim talibom niszczących nie-islamskie ich zdaniem posągi Buddy w Bamian, a geneza takich zachowań, postaw, myślenia i próby narzucenia swego światopoglądu Innemu są analogiczne w swym wyrazie.  Dla mnie mułła Omar dający przyzwolenie dla wysadzenia owych pomników ludzkiej cywilizacji czy ajatollah Chomeini rzucający fatwę na Salmana Rushdiego są jak Bogdan Chazan skazujący kobietę i jej urodzone bez połowy mózgu istotę ludzką (ów tragiczny defekt procesu tworzenia się życia był znany dzięki osiągnięciom medycyny współczesnej w chwili gdy kobieta konsultowała się z Chazanem, a on świadomie ją zwodził profesorsko-lekarskim autorytetem aby uniemożliwić – i tak ograniczone w naszym kraju do granic logiki i racjonalizmu – prawne i uzasadnione przerwanie tej ciąży) na 2-3 miesięczne niebywałe cierpienia. 2-3 miesięczne – bo tyle rokują przewidywania wegetacji owej istoty  w stanie sztucznego podtrzymywania i permanentnej hospitalizacji.
Zabić nieprzyjaciela Chrystusa
to pozyskać go dla Chrystusa
św.  Bernard  z Clairvaux (1071-1153)
     Pacjentka uważa że prof. Chazan świadomie i celowo przeciągał procedury tak długo, by legalne przerwanie ciąży było już niemożliwe oraz nie skierował jej do lekarza, który przeprowadziłby aborcję, mimo że zgodnie z obowiązującym prawem miał taki obowiązek. Poszkodowana złożyła skargę do wiceprezydenta Warszawy i zapowiedziała złożenie oskarżenia w prokuraturze.  Wobec zarzutów prof. Chazan broni się argumentując, iż działanie wymierzone bezpośrednio w życie dziecka, mające na celu jego uśmiercenie, jest niewłaściwe. Jako absolwent warszawskiej Akademii Medycznej i doświadczony lekarz, człowiek bywały i znający zasady funkcjonowania społeczeństwa winien wiedzieć, iż musi pomagać (wykonując taka profesję) ludziom. Nie mitycznemu „życiu”, co do którego początku istnieją diametralne rozbieżności zarówno w sensie filozoficznym, psychologicznym czy etycznym. Dlatego, aby funkcjonowanie społeczeństw mogło odbywać się na zasadzie konsensusu, musi istnieć (i być przestrzegane) stanowione prawo. Inaczej będziemy mieli do czynienia z anarchią, chaosem, zamieszaniem co w efekcie musi owocować hobbsowską  „wojną wszystkich ze wszystkimi”.
      Osławiona deklaracja brzmi:
DEKLARACJA WIARY (lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej. Nam – lekarzom – powierzono strzec życie ludzkie od jego początku)
1. WIERZĘ w jednego Boga, Pana Wszechświata, który stworzył mężczyznę i niewiastę na obraz swój.
2. UZNAJĘ, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne: ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca, moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga. Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę.
3. PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia” – powołanie    do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim.
4. STWIERDZAM, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.
5. UZNAJĘ pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim, aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji, potrzebę stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała.
6. UWAŻAM, że nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań – lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem.
     Warto jest w tym kontekście przypomnieć fragment niezwykle kontrowersyjnej, wzbudzającej już w chwili opublikowania (i jest tak po dzień dzisiejszy, zwłaszcza w pespektywie osiągnięć medycyny czy postępu w takich dziedzinach życia jak bio- i nanotechnologie, transplantologia, badania – i ich praktyczne zastosowanie- nad zagadnieniami związanymi z komórkami macierzystymi itd.) encykliki Humanae vitae autorstwa Pawła VI (1963-78): „Wysokim uznaniem darzymy tych lekarzy i członków służby zdrowia, którzy w pełnieniu swojego zawodu ponad wszelką ludzką korzyść przenoszą to, czego wymaga od nich szczególny wzgląd na chrześcijańskie powołanie. Niech niezachwianie trwają w zamiarze popierania zawsze tych rozwiązań, które zgadzają się z wiarą i prawym rozumem oraz niech starają się dla tych rozwiązań zjednać uznanie i szacunek ze strony własnego środowiska. Niech ponadto uważają za swój zawodowy obowiązek zdobywanie w tej trudnej dziedzinie niezbędnej wiedzy, aby małżonkom zasięgającym opinii, mogli służyć należytymi radami i wskazywać właściwą drogę, czego słusznie i sprawiedliwie się od nich wymaga.” (1968)
     Wypada zauważyć, że niesłychanie ważką rolę w powstaniu tego dokumentu odegrał ówczesny metropolita krakowski arcybp Karol Wojtyła. Ta tematyka poruszana była bowiem we  wcześniej opublikowanej książce autorstwa Wojtyły pt. Miłość i odpowiedzialność (oraz podczas tzw. wykładów lubelskich Wojtyły na KUL-u ).  Na prośbę papieża utworzył on w Krakowie specjalną komisję, która miała przygotować materiały do encykliki. Członek tej komisji ks. Andrzej Bardecki wspominał później: „Wspólnie w szeregu spotkań, przygotowaliśmy materiały, które kardynał Wojtyła przekazał Pawłowi VI. Kiedy porównywałem potem encyklikę Humanae vitae z naszymi materiałami, stwierdziłem, że co najmniej 60 procent materiałów krakowskich weszło do encykliki”. Ale jednocześnie należy zaznaczyć, że najsłynniejsi znawcy teologii katolickiej – tacy jak Charles Curran, Eugen Drewerman, Hans Kueng – bądź prominentni hierarchowie Kościoła (tacy jak kardynałowie Carlo M. Martini, Godfried Danneels czy generał jezuitów Pedro Arrupe) wypowiadali się wielokrotnie onegdaj co do szkodliwości zawartych w encyklice stwierdzeń i błędów teologiczno-praktycznych promowanych przez ów dokument.
     Kościół katolicki w przedmiocie przerywania ciąży doktrynę zmienił w trakcie swej historii diametralnie. Obecne, dogmatyczne, inkwizytorsko-represyjne i niemiłosierne stanowisko, podstawą którego jest wizja Karola Wojtyły (Jana Pawła II), Kościół objawił dopiero w II połowie XX wieku. Za pontyfikatu Jana Pawła II uległo ono dalszej dogmatyzacji, fundamentalizacji,   stało się nieprzejednanym i okrutnym (jak widać na przykładzie pacjentki prof. Chazana) – sprzecznym ze zdobyczami nowoczesnej  medycyny, etyki, humanizmu i zasady Hipokratesa – bożkiem, talmudycznym „złotym cielcem”. Gdy się zastanowić nad istotą Kazania na Górze – ponoć clou chrześcijaństwa i podstawa nauki Kościoła rzymskiego – stoi to w zdecydowanej sprzeczności z flagowym wyrazem i klimatem etycznym tego kazania.
     Miłosierdzie – pojęcie jakim szermują permanentnie polscy religianci i katoliccy talibowie – nie istnieje w takim wypadku. JA jest ważniejsze niźli MY. JA depczę Innego. JA posiada prawdę daną od boga i tę prawdę ma narzucić temu Innemu. JA mam misję. JA jest namiestnikiem boga, należę do narodu wybranego i dlatego jestem a priori lepszy, mądrzejszy, uczciwszy i uosabiam samo dobro.
     Żadnych refleksji, żadnych odstępstw, żadnego krytycyzmu. Pełny autorytaryzm, dogmatyka, pogarda dla tego Innego. Jeśli jest nie-z-nami, jest zły, bo odrzuca „nasze dobro”. Pojęcie miłosierdzia służy w takim razie do okładania Innego niczym obuchem siekiery, do jego poniżania, zohydzania i opluwania (przerwanie ciąży porównuje się do Holocaustu, ludzi walczących z katolickim fundamentalizmem w Polsce odsądza się od czci i wiary, obraża, wyzywa i grozi się im fizyczną przemocą). Sokrates ze swoim „zacznij od siebie” na pewno nie jest tu metrem z Sevres.
     Nasuwa się tu na myśl talmudyczna przypowieść o słynnym starożytnym rabinie Hillelu – zwanym Starszym – który młodemu adeptowi judaizmu na pytanie o istotę Tory miał powiedzieć: „Nie czyń bliźniemu twemu, co tobie niemiłe: to cała Tora. Reszta jest komentarzem”. I to oddaje clou miłosierdzia, humanizmu, zrozumienia szacunku dla  Innego. Clou całej tradycji judeo-chrześcijańskiej.
     Czy coś jeszcze – o przysiędze Hipokratesa nie wspominając – w casusie prof. Chazana można dopowiedzieć. Zwłaszcza gdy polscy religianci i hierarchowie miejscowego Kościoła ciągle powołują się „miłość bliźniego” ? Wielce, fetyszyzowana w Polsce nauka Jana Pawła II jest przecież tylko komentarzem jednego człowieka, jednego z wielu, jednym z 260 kilku papieży w historii (abstrahując od ustanowionego dopiero w XIX wieku dogmatu o nieomylności papieża rzymskiego).
     Nasuwają się takie oto refleksje na kanwie owej Deklaracji: a co kiedy ktoś jest niewierzącym, co z filozofią i światopoglądami odrzucającymi kreacjonizm w jakiejkolwiek postaci, co z agresją i nienawiścią wobec Innego, co z faktem iż jeszcze nie tak dawno Kościół swym autorytetem potępiał przeszczepy, zakazywał operacji chirurgicznych (argumenty o poprawianiu Stwórcy towarzyszyły tym zakazom tak samo jak dziś w rzeczonym przypadku), co z innymi poglądami na życie, jego początki, co z epidemią AIDS (i jej masowymi efektami w wielu regionach świata – kłaniają się prezerwatywy) ? A co z osobami które nie czują powołania do rodzicielstwa bo nie chcą, bo uważają, iż to przeszkodzi im w życiu, że nie dorośli czy nie czują się na siłach temu wyzwaniu podołać, bo po prostu ich materialnie na takie wyzwanie nie stać (chodzi o antykoncepcję i świadome unikanie zapłodnienia) ?
     Te i inne dylematy rodzą się na kanwie stwierdzeń zawartych w tej niemiłosiernej, antyhumanitarnej, buńczucznej i aroganckiej Deklaracji. Zaprawdę intelekt i świadomość pani Wandy Półtawskiej mają moc „rażenia”.
     Rację mają ci co stwierdzają coraz powszechniej, że Jan Paweł II i ajatollah Chomeini przed 35 laty (gdy w przeciągu czterech miesięcy zagościli na światowym firmamencie) cofnęli świat o kilka dekad w sferze świadomości, tolerancji, zrozumienia Innego i humanizmu. Ta bezduszna i dogmatyczna w swym wyrazie Deklaracja Wandy Półtawskiej jest kolejnym potwierdzeniem tej tezy.

O autorze wpisu:

Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", "Racjonalista.pl". Na na koncie ponad 300 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego i Towarzystwa Kultury Świeckiej. Sympatyk i stały współpracownik Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Mieszka we Wrocławiu.

    1. Kiedyś w pociągu zdarzyło się usłyszeć dyskusję młodego człowieka pragnącego unieruchomić swój rower wg przepisów (i zdrowego rozsądku) tak aby nie stanowił zagrożenia dla innych (przewróci się na kogoś albo ktoś na niego i dojdzie do jakichś strat finansowych albo i na zdrowiu). Młody człowiek poprosił starszych pasażerów o ustąpienie miejsca przeznaczonego na rowery. Oczywiście spotkało się to pewnym niezadowoleniem i dyskusją co o tym mówią przepisy. Sprawę jednym zdaniem ucięła konduktorka: starszym pasażerom mają ustąpić miejsca młodsi pasażerowie w innym miejscu. Rower ma być zabezpieczony tam gdzie jest jego miejsce. Dokładnie to samo odnosi się do tej sytuacji. Dlaczego tej matce w ciąży nie ustąpiła miejsca owa troskliwa osoba? Innym mamy wiele do zarzucenia ale sami nie robimy tego co co nam przeszkadza u tych których krytykujemy.

  1. May I simply just say what a relief to find someone who genuinely knows what
    they’re talking about on the net. You actually
    understand how to bring an issue to light and make it important.
    More and more people really need to look at this and understand this side of your story.
    I can’t believe you’re not more popular given that you definitely possess
    the gift.

  2. There was Socrates or Platon who discussed the problem of the gift and its value. Hitler was also gifted. Knife can be beautiful and very well made but this has noting to do with its good or bed use.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *