Chrześcijaństwo obłędu

 Chrześcijaństwo obłędu nie należy do przeszłości. „Mówienie językami”, wiara w rzucanie uroku, w opętanie przez szatana, egzorcyzmy, cudowne uzdrowienia, to wszystko znajduje się dziś w oficjalnej doktrynie i praktyce Kościoła katolickiego oraz wielu kościołów protestanckich. Warto powiedzieć o tych urojeniach i sięgnąć do wyników badań neurologicznych.

„Mówienie językami”

W Nowym Testamencie czytamy: „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy (tj. Zielonych Świąt), znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (1 Kor 12).

„Mówienie językami” zdarza się do dziś. Wierni wprawiają się w stan religijnego uniesienia/ekstazy i wyrzucają z siebie potoki niezrozumiałych słów. Na gruncie chrześcijaństwa „mówienie językami” (inaczej glossolalia) jest obecnie kultywowane przede wszystkim w protestanckich kościołach zielonoświątkowych (pentekostalianie/pentecostals), a także w katolickich wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym. W Polsce istnieją one we wszystkich diecezjach i cieszą się pełną aprobatą władz kościelnych. To tam mówi się „językami”, wydając niezrozumiałe dźwięki. Rzecz traktowana jest z całą powagą, wartą chyba lepszej sprawy.

Na jezuickim portalu służącym temu ruchowi profesor teologii z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pisze: „Tematyka „mówienia językami” jest współcześnie niezwykle aktualna. W naszych czasach tysiące chrześcijan we wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym odkryły w sobie ten charyzmat: mówią, modlą się i śpiewają Panu w nowym języku: w języku niezrozumiałym, którego nawet sami ci ludzie nie potrafią wyjaśnić. Są przekonani, że w ten sposób realizują charyzmat glossolalii, o którym mówi św. Paweł w Liście do Koryntian. To doświadczenie i to przekonanie należą do najbardziej charakterystycznych cech Odnowy Charyzmatycznej (F. Sullivan). Modlitwa ich staje się bardziej spontaniczna i intensywna, a równocześnie wyzwalająca”.

W Nowym Testamencie o mówieniu językami wspomina się kilkanaście razy. Teolodzy na ogół twierdzą, że to „mówienie” jest niezrozumiałe dla innych, ale czasami być może ma charakter mowy zrozumiałej. Delikatnie rzecz ujmując, natchnione „mówienie językami” to zwykły bełkot, ale Kościół uznaje, że to charyzmat, dar Ducha Świętego. Analogiczne zachowania (słowny bełkot) zdarzają się u osób z zaburzeniami psychicznymi, także w przypadku rzekomych opętań przez szatana, kiedy to – jak twierdzi Kościół – szatan owładnął ciałem chorego. Kościelni egzorcyści widzą w tym wypadku inspirację szatana, a nie ducha świętego.

W każdym przypadku mamy tu do czynienia z psychozą, zaburzeniem psychicznym występującym z różną częstością i nasileniem. Może być nieszkodliwe, ale może też mieć poważne konsekwencje psychiczne i życiowe.

Psychoza kryjąca się pod nazwą „mówienia językami” znana była na długo przed powstaniem chrześcijaństwa, a etnolodzy w XIX/XX w. opisali ją dokładnie w społecznościach tubylców w Afryce i Indian amerykańskich.

Cuda i opętanie

W Afryce ważną dziś postacią Odnowy w Duchu jest katolicki ks. Bashobora, rzekomo uzdrawiający chorych za sprawą Chrystusa. W Polsce znany jest ze spektakli na Stadionie Narodowym, organizowanych przez abp Hosera specjalnie dla niego.

Chrześcijaństwo obłędu, którego znakomitym przykładem są zielonoświątkowcy i katolicka Odnowa w Duchu Świętym, wyrasta wprost z Nowego Testamentu. Cały Nowy Testament przeładowany jest cudownymi uzdrowieniami, wypędzaniem szatana z ciał opętanych, obecnością ducha świętego i szatana, apokaliptycznymi wyobrażeniami końca świata. To niewątpliwy pierwowzór i inspiracja gatunku literackiego i filmowego nazywanego horrorem, tematów grozy, cudów, uzdrowień, duchów, demonów.

Jezus uzdrawiał i egzorcyzmował nie tylko pojedyncze osoby, ale czynił to masowo. Rzecz jest ważna, bo dostarcza uzasadnienia stadionowym spektaklom z uzdrawiaczami w roli głównej (doktryna kościelna głosi, że to nie „uzdrawiacz” uzdrawia, ale Chrystus za sprawą uzdrawiacza, np. za sprawą ks. Bashobory na Stadionie Narodowym).

Oto przykłady grupowego uzdrawiania przez Jezusa:

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił” (Mk 1, 32-34).

Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!” Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom!” A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17, 12-14).

Szatan

Wielkim tematem paranoicznego chrześcijaństwa jest szatan. Także Jan Paweł II, w katechezie przywoływanej często przez egzorcystów, nauczał: „W pewnych wypadkach działalność złego ducha może posunąć się również do owładnięcia ciałem człowieka, wtedy mówimy o opętaniu”.

Religia chrześcijańska nie jest tylko pogodną wiarą w boga, dziedziną wzniosłych rytuałów, modlitwy, pocieszającej wiary w życie wieczne i zbawienie. Taka pocieszająca wiara jest – jak się często uważa – ludziom potrzebna. Chrześcijaństwo ma też ponurą stronę, pełną paranoicznych urojeń, obłędnych lęków, niezdrowych emocji, chorobliwej religijności, zabobonnej wiary w cuda. Kościoły skutecznie podtrzymują te urojenia.

Kościół katolicki mocno podkreśla, że demony istnieją realnie jako duchy i są bytami osobowymi, a nie jakąś abstrakcją, symbolem czy personifikacją zła. Katechizm wprost stwierdza: „Kiedy na zakończenie Modlitwy Ojcze nasz mówimy: „ale nas zbaw ode Złego”, zło o którym mówi ta prośba, nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu, a nie zło w ogólności (Katechizm, pkt. 2851)”. Katechizm mówi też: „Egzorcyzmy maja na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi” (pkt. 1673).

Przekonanie, że szatan istnieje rzeczywiście, pozbawione jest jakichkolwiek sensownych uzasadnień. To fałszywa i szkodliwa koncepcja. Pojęcie szatana jest wytworem chorobliwej religijnej wyobraźni.

W tekstach religijnych nierzadko mówi się, że szatan jest władcą tego świata. Teolodzy mają problem z wyjaśnieniem tego zdania, pochodzącego z Ewangelii. Cokolwiek by powiedzieli, sugeruje ono niedwuznacznie, że szatan jest wszędzie. Satanizacja obrazu świata to jedno ze szkodliwych dokonań chrześcijaństwa. Kościół z tego przesłania wiary do dziś nie zrezygnował, tylko nieco złagodził.

Zdrowy rozum na ogół każe ludziom ignorować lub neutralizować te urojenia. Gdzieś tam jednak w umysłach szatańskie koszmary tkwią i czasami wyłażą, wzmagając niepokój i lęki towarzyszące nieuchronnie ludzkiemu życiu. U niektórych ludzi prowadzi to do zaburzeń psychicznych, a szatańskie urojenia napełniają nierzadko umysły cierpiących na schizofrenię i paranoję. Urojeń tych doświadczać mogą także osoby niereligijne, cierpiące na te choroby, bowiem religijne wyobrażenia są im znane i w stanie choroby umysłu mogą się u nich mimowolnie aktywizować.

Czary

Wydawać się by mogło, że wiara w czary to w Kościele przeszłość, co najwyżej pokątny zabobon katolickiego ludu. Tak nie jest.

Wiara w czary jest zawarta w doktrynie Kościoła katolickiego, chociaż nie na miejscu eksponowanym. Kościół zakazuje czarów, ale nie zaprzecza, że są możliwe i mają miejsce. Jak wygląda dziś teologiczna teoria czarów?

Kościół uznaje, że czary polegają na posłużeniu się szatanem. Ktoś, przywołując skutecznie szatana, może za jego pośrednictwem wyrządzić drugiemu człowiekowi poważną krzywdę, spowodować nawet śmierć lub opętanie przez szatana. Nazywa się taki proceder czarami lub – w bardziej księżowskim żargonie – rzucaniem uroku, rzucaniem klątwy, rzucaniem przekleństwa na kogoś.

Czary są jakby odwrotnością cudów. Cudów uzdrowienia dokonuje bóg wysłuchując modlitwy ks. Bashobory lub przyszłego świętego. Czary to zło wyrządzane przez szatana za sprawą jakiegoś złego człowieka. Kościół nie potrafi wyzbyć się wiary w cudowne uzdrowienia, i tak samo nie potrafi otrząść się z wiary w rzucanie uroku.

Głosicielami kościelnej doktryny o czarach są przede wszystkim powoływani przez biskupów egzorcyści, zajmujący się praktycznie rzekomym wypędzaniem szatana z ciał opętanych (w Polsce jest ich grubo ponad stu). Kilka przykładów:

Ksiądz egzorcysta mówi w jednym z wywiadów:

Pytanie: Jak to się dzieje, że „działanie” przez słowo (tj. klątwę) jest tak skuteczne?

Egzorcysta: – Jeżeli ten człowiek, który źle życzy, rzuca klątwę, jest w stanie grzechu, nie ma więzi z Bogiem, ma w sercu zło, nienawiść, zazdrość, to wtedy otwiera się na moc demonów. Wówczas to słowo jest spotęgowane siłami demonicznymi. (…) Jeżeli człowiek, na którego została rzucona klątwa, nie jest w stanie łaski uświęcającej, nie ma ochrony od Pana Boga, to uderzenie może być druzgocące.

Trzeba powiedzieć, że to chytre uzasadnienie interesów Kościoła i egzorcystów.

Na jednym z portali polskich katolików brazylijski egzorcysta przedstawia sprawy według tego samego schematu:

Pytanie: Czy często zdarza się, żeby ludzie rzucali czary, uroki lub przekleństwa na innych?
Egzorcysta: – Niestety zdarzają się takie przypadki. Nie możemy zapominać, że istnieją osoby, pełne zazdrości, urazów osobistych czy złej woli, bądź takie, które pragną zła dla innych i w tym celu szukają w diable sprzymierzeńca. (…) Czasem efekt czarów jest fizyczny i dana osoba może czuć bóle różnych części ciała, czasem nachodzą ją koszmary, a innym razem – ataki paniki lub psychicznej depresji. W niektórych przypadkach rzucony czar może spowodować, że dotknięta nim osoba przeżyje dramat osobisty lub rodzinny.

Polski ksiądz jezuita uczenie wyjaśnia: „Gdzie więc kryje się istotna przyczyna skuteczności działań magicznych? Trudno bowiem uznać, że nagle zupełnie neutralne przedmioty czy słowa mogą nabierać niezwykłej mocy, i to o charakterze szkodliwym dla człowieka.(…) Objawienie Boże mówi nam o Bogu i o całej rzeczywistości istot duchowych niewidzialnych dla ludzi, które mają wpływ na życie człowieka i świat go otaczający. Ten wpływ może być zgodny z Bożym planem dla świata – o tych duchach mówimy: anioły; ale może być sprzeczny z Bożym planem i o takich duchach mówimy: duchy złe, nieczyste. Działanie tychże duchów sprawia, że ryty, zaklęcia czy inne praktyki magiczne, same z siebie wyglądające na niewinne, okazują się skuteczne i niszczące człowieka, jego zdrowie i życie, więzi rodzinne czy innego rodzaju dobro".

Czytając wypowiedzi egzorcystów wkraczamy w świat niedorzecznych urojeń, zwidów, zinstytucjonalizowanego szalbierstwa. Chrześcijaństwo obłędu w pełnej krasie. Ciekawy stan umysłu ujawnił jeden z egzorcystów warszawskich, warto przeczytać:

"Przed jego kościołem – mówi o swoim znajomym, polskim księdzu z Ukrainy – szamani pozawieszali kolorowe wstążeczki. Miejscowi ludzie dobrze wiedzieli, co to znaczy. Nikt nie odważył się ich zerwać, by wejść do kościoła. Przychodzi wspomniany ksiądz. Pyta, co się stało. Zrywa wstążeczki i wszyscy wchodzą. A konsekwencje? Po niedługim czasie pojawiły się u niego poważne dolegliwości z kolanem. Najpierw z jednym, później z drugim. Miejscowi twierdzili, że to poważna sprawa, że choroba może okazać się śmiertelna. Gdy kłopot pojawił się z drugim kolanem, ksiądz był akurat w Krakowie. Badano go w różnych klinikach, nie wykryto śladu jakiejkolwiek choroby, choć kolano było spuchnięte jak balon. Nie mógł chodzić. Po tygodniu wszystko przeszło. Wtedy on, a po jego świadectwie i ja, uwierzyliśmy, że czarna magia to nie żarty".

Pismo „Egzorcysta”, zajmujące się kościelnymi egzorcyzmami, znajduje się od lat w powszechnej sprzedaży, jest reklamowane. Czy służy wiernym? Nie, żeruje na ludzkich słabościach, na ludzkiej łatwowierności, szerzy kościelną ciemnotę (przepraszam, nie można tego inaczej nazwać). Od Kościoła można by oczekiwać czegoś więcej. A wypowiedzi egzorcystów wskazują, że poziom ich kwalifikacji jest bardzo niski. Odradzałbym korzystania z ich usług, mogą bardzo zaszkodzić.

Koniec świata

Obłędne wyobrażenia wiążą się w chrześcijaństwie z oczekiwaniem końca świata, sądu ostatecznego i nadejścia królestwa bożego. Zapowiada to Stary i Nowy Testament w wielu miejscach. Wielostronicowy opis tego horroru zawiera Objawienie św. Jana, obłędna halucynacja włączona do kanonu Nowego Testamentu. Ze względu na rozwlekłość i wyjątkową niedorzeczność nie sposób ten tekst cytować.

Apokaliptyczne proroctwo miało się spełnić za życia pokolenia z czasów Chrystusa. Mimo że okazało się fałszywe, pobudza do dziś apokaliptyczne nastroje grozy i nadziei w różnych środowiskach i odłamach chrześcijaństwa.

Według Ewangelii św. Łukasza, Chrystus zapowiedział: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego (tj. Chrystusa), nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (…) gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie” (Łk 21, 25-26).

W wielu kościołach chrześcijańskich wyciszono – chociaż nie do końca – sprawę tych urojeń, bowiem mijały kolejne stulecia i nic. W kościołach fundamentalistycznych i ewangelikalnych mówi się o tych fantazjach często. Świadkowie Jehowy powtarzają niestrudzenie przy każdej okazji, że apokaliptyczny koniec nastanie wkrótce. Baptyści głoszą, że Królestwo Boże nadchodzi, chociaż – jak można zauważyć – miało nadejść już dawno.

Neurologia

Warto wiedzieć, że bardzo intensywna religijność, a także poczucie opętania przez szatana, są skorelowane z chorobowymi zmianami w mózgu. Zwyczajna religijność może pozytywnie wpływać na stan i samopoczucie człowieka, ale w artykule tym piszę o religijności i ideach religijnych związanych z zaburzeniami psychicznymi i paranoicznymi urojeniami. „Mówienie językami”; tzw. „upadki w Duchu Świętym” zdarzające się podczas religijnych wydarzeń (stany przypominające atak padaczki); poczucie owładnięcia przez szatana, którego częściej doświadczają osoby wrażliwe religijnie niż niereligijne; poczucie kontaktu z bogiem, dezorganizujące normalne życie; obsesyjne przekonanie o wszechobecności osobowego szatana; słyszenie głosów boga czy szatana, co jest częstym objawem schizofrenii – to nie jest zdrowa, zwyczajna religijność. To religijność, najdelikatniej mówiąc, paranormalna, związana często z zaburzeniami psychicznymi i patologicznymi zmianami w mózgu.

Jakie to zmiany? Literatura medyczna nie jest łatwa do prezentowania, ale wnioski płynące z badań prowadzonych za pomocą rezonansu magnetycznego i tomografii nie pozostawiają wątpliwości. Wysoki poziom religijności (można powiedzieć, zbyt wysoki), przeżyć religijnych, mistycznych, medytacyjnych, poczucie opętania itp., skorelowane są w szczególności z zaburzeniami synchroniczności półkul mózgowych. Skorelowane są też z nadmierną podatnością na absorpcję religijną (opanowanie świadomości przez religijne wyobrażenia).

W Anglii duże zainteresowanie, a także protesty, wzbudziły wypowiedzi Kathleen Taylor z Oxfordu, prowadzącej neurologiczne badania dotyczące m.in. ekstremalnych form religijności. Sugerowała ona możliwość leczenia neurologicznego takich osób. Wielu komentatorów odniosło to do ekstremizmu czy fundamentalizmu islamistycznego. Inni posądzali autorkę o chęć zamykania osób religijnych w szpitalach psychiatrycznych. Są to zarzuty bezpodstawne. Kathleen Taylor nie mówi o przymusie, tylko o możliwości leczenia. Nie ma nic złego w tym, że muzułmanin zwróci się do neurologa lub psychiatry, gdy poczuje nadmierne wzmożenie religijne i gotowość do złożenia ofiary z własnego życia i zabijania innych. Możliwości leczenia nie należy zakazywać, raczej trzeba dać szansę. Od przymusowego „zamykania” to są siły policyjne, a nie lekarze.

W Polsce mamy problemy inne niż w Anglii. Ale jeżeli kogoś zaczynają poważnie interesować wspólnoty w Duchu Świętym lub fronda, to warto wykonać rezonansem magnetycznym badania, bo objawy te mogą świadczyć o początkach chorobowych zmian w mózgu i zaburzeń psychicznych. Obecnie medycyna jest w stanie zapobiec pogłębianiu się schorzenia, a im wcześniej wykryje się chorobowe zmiany, tym lepiej. Badania neurologiczne pozwalają zdiagnozować patologiczne zmiany już w bardzo wczesnych stadiach (por. M.S. Keshavan, G. Berger, R.B. Zipursky, Neurobiology of early psychosis, British Journal of Psychiatry, 2005). 

Warto wziąć pod uwagę coś jeszcze. Jak wskazują badania psychiatryczne, obłęd może się udzielać w grupie, w kontaktach z innymi ludźmi (nazywa się to indukowanym zaburzeniem urojeniowym lub obłędem indukowanym). W objawach takie indukowane urojenie jest bliskie schizofrenii.

Ludzie bardzo się różnią podatnością na uleganie zbiorowym urojeniom i psychozom. Różnią się też zdolnością do ich kreowania i przekazywania innym (posiadający tę zdolność to charyzmatyczni przywódcy lub charyzmatyczni psychotycy).

Słowo na zakończenie

Prawa człowieka i polskie ustawodawstwo gwarantują swobodę wyznania i praktyk religijnych. Jak ktoś chce, może sobie „mówić językami” i wierzyć, że władcą tego świata jest szatan. Ale prawa człowieka i nasze ustawy gwarantują też prawo do krytyki przekonań i praktyk religijnych oraz kościołów. Można krytykować. Także dlatego, że Kościół i część wiernych wykazują przemożną skłonność do narzucania innym zasad przyjętych w ich religii. Chcą to robić za pośrednictwem prawa stanowionego przez państwo. Mając takie ambicje, chcąc urządzić życie innym, muszą liczyć się ze zdecydowanym oporem i krytyką.

Alvert Jann

* Szerzej o chorobie opętaniowej i egzorcyzmach piszę w artykule pt. „Wypędzanie szatana” – http://racjonalista.tv/wypedzanie-szatana-2/

O ateizmie, religii i nauce piszę w artykułach:

"Bóg przed trybunałem nauki" –   http://racjonalista.tv/bog-przed-trybunalem-nauki/

"Lekcje religii w szkołach wyższych" – http://racjonalista.tv/lekcje-religii-w-szkolach-wyzszych/ ; http://racjonalista.tv/sens-wedlug-teologow/

"Racjonalność według teologów" – http://racjonalista.tv/racjonalnosc-wedlug-teologow/ i innych.

O autorze wpisu:

6 Odpowiedź na “Chrześcijaństwo obłędu”

  1. Każda religia opiera się na odrzuceniu racjonalnego myślenia i pozostania w infantylnym związku z kapłanami – dziecko boże. Dorastające dziecko porzuca wiarę w mistyczne postacie z bajek, podobnie jest ze św Mikołajem, nie pomaga porzucanie prezentów. Jest jedna mistyczna postać z zaświatów zwana bogiem, porzucenie tej wiary może być karane śmiercią . Wiara jest sztucznie podtrzymywana przez zmuszanie do praktyk religijnych. Jeżeli wiara jest naturalna, to zbędna jest indoktrynacja religijna.
    Teologia odrzuca logikę i buduje niespójny system dogmatów, więc jest warta tyle co inne opowiadania o mistycznych postaciach z bajek.
    Najbardziej sprzeczne wewnętrznie jest pojęcie zła. Przykładem jest księga Hioba. Wniosek końcowy, to że zło jest ludzką iluzją, brakiem podporządkowania się boskiej woli, buntem, nieposłuszeństwem, bo wszystko co pochodzi od boga jest dobre, dobre są wszystkie duchowe stworzenia. W zdeterminowanym świecie, tzn. wszechmocny, wszystkowiedzący bóg wszystko zaplanował jeszcze przed stworzeniem świata, wolna wola i zło jest ludzką iluzją.

  2. Ciekawy tekst.
    Aż zerknąłem, co tam na frondzie słychać. Cóż, pojawił się tam dzisiaj wywiad z egzorcystą, jakby na potwierdzenie słów zawartych w tym artykule. Pozwolę sobie zacytować fragment przedstawiający klasyfikację działań szatańskich 🙂
    „Różne rodzaje ingerencji demonicznych ujął w swojej klasyfikacji G. Amorth, która odpowiada zasadniczo tradycji demonologicznej, jak i praktyce innych egzorcystów:
    – opętanie diabelskie – typ opętania Gerazeńczyka, którego szatan popychał ku samobójstwu;
    – nękania diabelskie, wyrażające się w formie kłopotów ze zdrowiem, sprawami materialnymi, uczuciami;
    – obsesje – obsesyjne myśli, połączone z koszmarami sennymi i próbami samobójstwa;
    – zainfekowanie przez szatana przedmiotów, domów czy zwierząt;
    – uzależnienie i podporządkowanie – stan osób, które oddały się szatanowi, podpisując z nim pakt, i stały się jego niewolnikami;
    – działania zewnętrzne – ciosy i nękania przez szatana, które można odnaleźć w życiu takich ludzi, jak św. Jan Vianney czy św. o. Pio”.

    Leczenie egzorcystów, z tego co tam widzę, to wybijanie klina klinem: zastępowanie jednego zabobonu (demonicznego) innym zabobonem (świątobliwym). Cytuję:
    „- wzywanie wstawiennictwa Matki Bożej, Anioła Stróża – duchowego brata i opiekuna, świętych – chociażby św. o. Pio, św. s. Faustyny Kowalskiej, św. Małej Nic;
    – odmawianie różańca – św. Maksymilian Maria Kolbe stwierdził, że „różaniec jest strzelaniem do szatana”; różaniec to młot na głowę diabła;
    – osobista modlitwa, a nawet modlitwa o uwolnienie;
    – noszenie na szyi cudownego medalika św. Katarzyny Laboure albo medalika św. Benedykta;
    – przechowywanie w domu wody święconej, np. św. Teresa od Jezusa bardzo często kropiła szatana wodą święconą i skutkowało, uciekał;
    – w przypadku opętań kontakt z księdzem egzorcystą.”

    Ależ pranie mózgu. Momentami nie wiem czy śmiać się, czy płakać czytając taki tekst, bo wiem, że wielu moich znajomych daje ciche przyzwolenie na funkcjonowanie takich chorobliwych przekonań. Są to przeważnie ludzie wykształceni i inteligentni.
    Dodatkowo mam świadomość tego, że ten właśnie mój komentarz w oczach księży byłby dziełem szatańskim, inspirowanym diabelskim działaniem, gdyż krytykuje kościół i ukazuje jego słabą stronę.

    Źródło: http://www.fronda.pl/a/egzorcysta-wystrzegaj-sie-zlej-muzyki-i-filmow-pornografii-i-przemocy,55463.html

    1. Dodam, że przyczyny częstej szkodliwości pseudo-terapii stosowanej przez egzorcystów są sygnalizowane w poważnych publikacjach. Egzorcysta swoją obecnością i rytuałem utwierdza chorego w przekonaniu, że jest rzeczywiście opętany przez szatana. W konsekwencji objawy choroby stają się często intensywniejsze. Sam widok księdza-egzorcysty najczęściej pobudza u chorego poczucie owładnięcia przez szatana, stąd też chory doznaje gwałtownego ataku przypominającego padaczkę lub reaguje ostrą agresją, co egzorcyści uznają za potwierdzenie swoich własnych urojeń, że w ciele chorego przebywa szatan.
      Nie jest ważne, czy chory sam wcześniej zgodził się na rytuał egzorcyzmu – mechanizm pogłębiania schorzenia działa mimo zgody. Opisy dramatycznych reakcji chorych na widok egzorcysty są z lubością powtarzane przez egzorcystów i w różnych publikacjach. Egzorcyzmy bardzo często nie są skuteczne, ale sztampowo mówi się, że są skuteczne. Częściej pogarszają stan zdrowia chorego, chociaż trudno o dane liczbowe.
      Z pewnością potrzebna jest obecnie dokładna kontrola działalności kościelnych egzorcystów, przeprowadzona przez kompetentna organy medyczne. Trwa bowiem szkodliwa „radosna twórczość” egzorcystów i biskupów ich powołujących. Nawet tu i ówdzie w wiejskich kościołach odbywają się jakieś masowe spektakle z udziałem egzorcystów, którzy są zainteresowani „rozkręcaniem” tego kościelnego interesu.

  3. Mieczysławie, przecież św. Mikołaj istnieje. Był biskupem Miry i żył na przełomie III i IV w. Przynosił biednym ludziom prezenty i dzisiaj na jego pamiątkę zwyczaj ten jest kontynuowany, tylko już w nieco innej formie. Choć on sam już dawno umarł, to wciąż istnieje w ludzkiej pamięci i jako postać historyczna. Istnieje, tak samo jak istnieją smoki i hrabia Dracula. Chyba nie zaprzeczysz.

    Gdyby to nie był grzech pychy, to marzyło by mi się widzieć was i słyszeć, kiedy w obliczu Boga będziecie wygłaszać wasze racjonalizatorskie przemówienia, próbując wytłumaczyć Jemu samemu, że go nie ma. Bo przypuszczam, że wasz rozsądek nie opuści was również na sądzie ostatecznym :-).

    A ludzie wierzą w zabobony m. in. dlatego, że uczeni zamiast te zabobony badać i obalać lub potwierdzać i wyjaśniać prawa przyrody dzięki którym różne cudowne rzeczy mogą się zdarzać, ignorują je, z góry, arbitralnie, zakłądając, że tego być nie może.

  4. Jakim dyletantem trzeba być, żeby nie odróżnić daru języków, gdzie osoba nagle mówi jezykiem, którego nie zna, od bełkotania?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 − jedenaście =