Ostatnio opinią publiczną wstrząsnął haniebny czyn maratończyka Piotra Kuryło, który zostawił swoją ciężarną sukę przywiązaną na upale pod drzwiami schroniska. Nie zadzwonił nawet, aby zawiadomić obsługę. Chciał po prostu udać się na bieg do Aten i pies nie był mu już dłużej potrzebny.
Komentarze oburzonych ludzi zwracały też uwagę na wpływ katolicyzmu na poniżające traktowanie zwierząt. Pani Monika Balicka napisała tak:
Zachowanie Kuryły to typowe zachowanie ludzi na wschodzie. Na wsiach psa starego się porzuca, wywozi tak daleko, by nie trafił do domu. Znam to, wstyd się przyznać, że wychowałam się wśród ludzi, którzy wieszali 14-letniego psa na gałęzi, bo zjadl surowe jajko… Nie zmyślam tego. Okrucieństwo wobec zwierząt wpisane jest tam w naturę ludzką, to się wysysa z mlekiem matki. Wszyscy tak robią. Szczeniaki zakopuje się żywcem lub topi. Psy mają powrastane łańcuchy w skórę. Konie zresztą też… To Polska, kraj katolików, co leżą przed ołtarzem. Jeśli pies wbiegnie do kościoła podczas mszy, zgarbione staruszki nagle dostają poweru i wyganiają to biedne stworzenie aż sie kurzy. Skoro tacy ludzie chodzą do kościoła, ja nie mogę…
Albo na przykład Barbara Gajewska:
Niedawny wyjazd na Mazury dostarczył mi koszmarnych przeżyć. Ludzie z pozoru normalni często nie karmią swoich zwierząt, a już z pewnością nigdy ich nie leczą. Nawet z tak tanich do wyleczenia dolegliwości jak grzybica. Patrzą spokojnie na cierpienie zwierzęcia, aż ono padnie. Stawiają dwupiętrowy dom, ale na wizytę u weterynarza im szkoda. Zawsze znajdzie się jakiś nowy kundel czy zabiedzony kot. Troska o dobrostan zwierzęcia to dla nich fanaberia. Kościół ich w tym wspiera – zwierzę nie ma duszy, ma służyć, jak się zniszczy, można wyrzucić.
W ludzkiej świadomości wciąż żyją jakieś bardzo dawne kalki dotyczące zachowań i wrażliwości zwierząt. Albo uważają oni, iż zwierzę nie ma duszy, a człowiek ma, albo sądzą, iż zwierzę jest za głupie, aby cierpieć. Częstym argumentem jest twierdzenie, iż zwierzę żyje tylko w teraźniejszości.
Ale na czym oparte jest to twierdzenie? Wiele gatunków zwierząt z pewnością posiada pamięć miejsc i osób, uczy się unikać niechcianych sytuacji. To już zadaje kłam twierdzeniu, iż zwierzę to tylko teraźniejszość. Wiadomo oczywiście, że jeśli ktoś żyje tylko teraźniejszością, nie można go skrzywdzić w przyszłości, bo nie wybiega myślą, wrażeniem, działaniem ani na przód ani w tył. Tymczasem pamięć wydaje się być bardzo częstą umiejętnością zwierząt. Jeśli chodzi o planowanie działań w przyszłości, też są na to dowody, ale oczywiście trudniej to zbadać.
Dlaczego niektórzy z nas czują się urażeni, gdy obrońcy zwierząt wypominają nam spożywanie mięsa? (co zresztą nie zdarza się zbyt często). Być może jest w tym wiele racji, bo nie musimy wcale jeść dużo mięsa, a posiłkując się chemicznymi suplementami diety możemy wcale nie spożywać pokarmów mięsnych i odzwierzęcych.
Na naszym forum toczą się przeróżne dyskusje. Niektórzy obrońcy zwierząt i wegańskiej diety zwrócili uwagę na to, że hodowla zwierząt niszczy naturę dużo bardziej, niż tylko rolnictwo. Jest to oczywiste, bo płynąca z roślin energia w dużej mierze ulega zmarnowaniu, zanim zostanie zamieniona na energię zawartą w jedzonym mięsie. Ogromnie istotne jest też zużycie wody, której brakuje w wielu miejscach na świecie.
Trzeba przyznać, że jest wiele racjonalnych argumentów za dietą wegańską. Nie przemawiają do mnie jednak argumenty historyczne, odwołujące się do tego, że w diecie polskich chłopów niemal nie było mięsa. To prawda, lecz również dlatego nie była to zdrowa dieta. Ludzie z ludu byli chronicznie niedożywieni i średnia wieku w średniowieczu wynosiła raptem 30 lat. Na naszej szerokości geograficznej, zwłaszcza zimą, nie było możliwości zdrowej diety opartej tylko na pokarmie roślinnym. Dziś jest inaczej – w sklepach możemy kupić owoce oraz warzywa z całego świata, zarówno latem jak i zimą, coraz doskonalsza jest też chemia i farmacja, co pozwala na pozyskiwanie koniecznych dla zdrowia witamin zawartych w mleku czy nawet w mięsie drogą sztuczną, bez zabijania zwierząt, czy nawet bez dojenia krów czy kóz.
Niektórych rażą niekiedy mocne, nawet wręcz radykalne reakcje miłośników zwierząt. Jednak z drugiej strony barykady często jest biznes, który zwłaszcza wśród nowo upieczonych biznesmenów z krajów rozwijających się potrafi być brutalny i bezwzględny. Biznesmeni działający w Indiach, w Chinach czy w Brazylii potrafią być całkowicie zaślepieni chęcią szybkiego zdobycia kapitału. Taką rządzę bezwzględnego i szybkiego rozwoju produkcji czy eksploatacji surowców mogą powstrzymać tylko wyjątkowo silne reakcje.
Raz jeszcze powtórzę, że nie wiemy co dokładnie czują poszczególne gatunki zwierząt. Zakładanie, iż „żyją tylko teraźniejszością” to powtarzanie pomysłów dawnych filozofów, które przyszły im do głów w sposób zupełnie nienaukowy, zainspirowane religią i zwykłym antropocentryzmem.
Nie można też powielać innej popularnej tezy, że życie zwierzęcia na wolności to jedna wielka udręka, że zwierzęta znają tylko lęk i negatywne emocje. Nie – wydaje się, że podobnie jak ludzie, wyżej rozwinięte zwierzęta przeżywają też pozytywne emocje. Radość, spokój, zadowolenie, etc. Emocje służą ostrzeganiu, ale też nagradzaniu pozytywnych działań. Nie jest zatem słusznym przekonanie, że życie na łasce Homo sapiens jest dla zwierzęcia jakimś rajem.
Oczywiście obrona zwierząt nie powinna się sprowadzać do naszych psów i kotów. Można nawet się zastanawiać, czy posiadanie wielu udomowionych zwierząt nie jest destrukcyjne dla dzikiej fauny i nie przysparza wielu dodatkowych cierpień zwierzętom hodowlanym. Faktem jest, że zarówno psy, jak i koty potrzebują wiele produktów mięsnych. Oczywiście zdarzają się nawet bezmięsne karmy dla kotów, z dodatkiem chemicznych suplementów, ale nasze Mruczki nie są zbyt szczęśliwe z tego powodu, a gdy karma jest zła, umierają z zagłodzenia.
Koty na wolności są zgubą dla dziko żyjących ptaków i gryzoni. Również zdziczałe psy potrafią być bardzo destrukcyjne dla oryginalnej fauny w danym miejscu. Widać to zwłaszcza w Indiach, gdzie stada dzikich psów bywają też niebezpieczne dla ludzi.
Co jakiś czas znane osoby są piętnowane za znęcanie się nad zwierzętami. Obecnie taką osobą jest maratończyk Piotr Kuryło. Czy to piętnowanie jest niesprawiedliwe? Wydaje mi się, że nie. Obecne w nas pokłady antropocentryzmu i pogardy dla innych niż nasz gatunków zamieszkujących naszą planetę, domagają się stanowczych działań. Człowiek powinien czuć lęk przed znęcaniem się nad zwierzęciem, jeśli brak mu własnej wrażliwości.
Oczywiście najdoskonalszym sposobem na ratowanie świata zwierząt byłoby powstrzymanie przyrostu ludzkiej populacji. Im więcej miliardów ludzi zamieszkuje Ziemię, tym mniej przestrzeni mają dla siebie inne niż my gatunki. Z drugiej strony im nas więcej, tym więcej wśród nas poetów, wynalazców, badaczy, odkrywców. Każdy człowiek to ogromny kapitał, to możliwy przełom dla nas wszystkich. Wielu geniuszy pochodziło z wielodzietnych rodzin.
Jest tu więc konflikt – z jednej strony potrzeba mniej ludzi, aby Ziemia mogła być też ogrodem, a nie tylko blokowiskiem, z drugiej – potrzeba więcej ludzi, bo każdy człowiek stanowi wartość. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem tego dylematu jest rozpoczęcie kolonizacji kosmosu. Na razie, od strony technologicznej, próba zasiedlenia Marsa zajęłaby nam pewnie z 1000 lat. Ale może jednak warto zacząć? Działając, będziemy odkrywać nowe technologie. Bez działania one nie powstaną. W innym razie przywiązani do jednej jedynej planety będziemy walczyć z ostatnimi dzikimi zwierzętami o każdy metr kwadratowy.
Z tym Marsem to Pan porządnie odjechał, czyzby upał dal sie we znaki? Na Marsa to moze pan sobie pojechac, ale na promienną wycieczke. Nie docenia pan milionow lat ewolucji człowieka na obecnej planecie. Jesli chce Pan kolonizowac Marsa to najpierw posłac tam miliardy bakterii i mikrobow, ktore przygotują grunt pod zycie bakteryjnych galaktyk zwanych zwierzetami i ludzmi.
nb. w Hiszpanii pies w kosciele jest mile widziany, ostatecznie to bardzo dobre miejsce przed upałem.
Ja bym zwierzęta wysłał na Marsa. Nieźle nam się żyje na Ziemii. A dla zwięrząt podróż w kosmos byłaby piękną przygodą.
Jest widoczna zależność miedzy religijnością i brakiem szacunku, empatii dla zwierząt.
Była głośna dyskusja o uboju rytualnym.
Najgorsze jest to, że na świecie rozpowszechnia się ubój rytualny ludzi i rośnie fanatyzm religijny.
Zwierzęta nie posiadają tzw. Duszy, a przynajmniej – jeśli się nie mylę – w Biblii nic na ten temat nie ma. I jest to jak najbardziej logiczne, wszak zwierzęta nie mają pogłębionej świadomości (np. nie zdają sobie sprawy z faktu śmierci), nie grzeszą (nie popełniają świadomego zła), a w swoim życiu kierują się instynktem (np. przetrwania) oraz popędem.
PS. Pozdrowienia dla Pana Kuryło – proszę się nie dać zaszczuć „animalsom”, żądnym ludzkiej krwi! 🙂
Zwierzęta mają taką samą duszę jak ludzie, a Biblia to jest starożytna kronika, w której wymieszane są zmyślenia, halucynacje, świadome kłamstwa czynione w różnych celach, i trochę odniesień do rzeczywistej historii.
Dodam, że dusza ludzi i zwierząt jest śmiertelna.
Związek między katolic a okrucieństwem raczej naciągany. Lepsza od fanaberii wegan jest globalna kontrola urodzeń. Gdyby zwierząt nie hodowano byloby ich bardzo mało bo bylyby zbędne. Jacku cały racjonalizm w tej sprawie u Ciebie się ulotnił…
Piotrze – powołujesz się na nieudowodnione domysły filozofów kochających szynkę. Natomiast są np. przesłanki w zachowaniach szympansów mogące sugerować silniejsze myślenie „egzystencjalne”, a nawet zręby protoreligijności. Ja nie bazuję na wziętych z sufitu pomysłach filozofów ale na badaniach zachowań zwierząt. Są przecież u nas materiały, gdzie rozmawiam z wybitnymi biologami i dla nich nie jest to ani tak proste, ani tak oczywiste, jak dla czytających z sufitu filozofów. BTW – jak zwykle staram się być racjonalny, nie podążam za uprzedzeniami, nie wierzę odczytom z sufitu. No i jeśli dane stworzenie posiada pamięć, to przecież nie żyje tylko w teraźniejszości, na co się z ogromną pewnością powoływałeś. Ok – jakiś Plotyn czy inny Tomasz z Akwinu sobie tak gadał, nie należy wierzyć bezgranicznie ich impresjom z sufitu 😉
Tylko że intelugencja szympansów w sprawie ich praw coś oznacza dla mnie jesli pamiętasz niewiele. Gdyby Szympansy faktycznie byly egzystencjalne to zylyby mniej więcej tak jak my
A jak żył człowiek przed wynalezieniem rolnictwa? Kiedy w ogóle powstały pierwsze prawa w naszym gatunku (że tak powiem…). Gatunek Homo sapiens ma 200 tysięcy lat. Pierwociny rolnictwa to ok. 25 tysięcy lat. Czyli 1/9 – 1/10 trwania naszego gatunku.
Bezpośredni wiązek między religijnością a kompletnym lekceważeniem interesów zwierząt nie jest wcale czymś oczywistym. Oczywiście, że w każdej religii dominuje antropocentryzm, gatunek ludzki jest przedstawiany jako najlepszy i najmądrzejszy, „korona stworzenia”, wybrany, ale nie każdy człowiek jest religijny dlatego, że chce się poczuć lepszy od innych gatunków. Religijność może równie dobrze wynikać z pragnienia moralnego życia i takim ludziom rzadko można zarzucić brak empatii w stosunku do zwierząt. Doskonałymi lekturami do rozważań nad tym jak powinny wyglądać relacje ludzko-zwierzęce są „O zakochanych psach i zazdrosnych małpach. Emocjonalne życie zwierząt” Marca Bekoffa (etolog), „Małpy i filozofowie. Skąd pochodzi moralność?” Fransa de Waala (prymatolog), „Wyzwolenie zwierząt” Petera Singera (etyk), „Nowoczesne zasady odżywiania. Przełomowe badanie wpływu żywienia na zdrowie” T. Colina Campbella (dietetyka), „Farmageddon” Philipa Lymbery (szef CIWF), a z prozy „Żywoty zwierząt” J. M. Coetzee’ego.
Idea praw zwierząt została stworzona w roku 1975 przed Petera Singera, wkrótce po tym jak 5 lat wcześniej brytyjski psycholog, Richard D. Ryder stworzył pojęcie „gatunkowizm”, inspirował się też cytatem Jeremy’ego Benthama, XVIII-wiecznego prawnika i filozofa ze „Wprowadzenia do zasad moralności i prawodawstwa”: „Należy pytać nie o to, czy zwierzęta mogą rozumować ani czy mogą mówić, lecz czy mogą cierpieć?”. Wynika z tego tzw. zasada równego rozważenia interesów polegająca na tym, że każde cierpienie (niezależnie od rasy, wyznania, płci, gatunku czy osobistych sympatii i antypatii) należy wziąć pod uwagę i jeżeli możemy mu zapobiec to naszym moralnym obowiązkiem jest to zrobić.
„Gdyby zwierząt nie hodowano byloby ich bardzo mało bo bylyby zbędne” – to na poważnie? Człowiek wykorzystuje jakiś ułamek promila gatunków (ale niszczy środowisko życia niemal wszystkich). Chyba, że chodzi o gospodarskie, tu akurat mniejsza byłoby to zbawienne dla planety. Dziś 15-20% gazów cieplarnianych (CO2 i metan) to efekt gigantycznej populacji zwierząt gospodarskich, głównie bydła. Gdyby nie ogromne uprawy soi ( głównie na terenach niszczonych lasów tropikalnych) i kukurydzy, nie dałoby się wyżywić takiej liczby zwierząt. Według różnych danych na diecie wege populacja ludzka potrzebowałaby od 1/3 do połowy obszarów upraw mniej niż obecnie. Bardziej niż lotów na Marsa spodziewam się rezygnację ze zjadania mięsa (patrząc na dynamikę rezygnacji z mięsa np. w Izraelu jestem optymistą), niestety nie z powodów etycznych, ale ekonomicznych i środowiskowych.
„Gdyby zwierząt nie hodowano byloby ich bardzo mało bo bylyby zbędne”
I to jest racjonalny argument?
Proszę sobie policzyć ile na świecie zwierząt domowych i hodowlanych a ile dzikich. Np psy i wilki lub krowy i jelenie.
Nie to miałem na myśli. Spytam inaczej. Pan naprawdę uważa, że 'gdyby nie żyły w niewoli, nie byłoby ich’ to argument w tej dyskusji? Jeśli tak, to można go odnieść go również do ludzi. Choć pewnie odrzuca Pan moje wnioskowanie, bo chyba nie widzi Pan tak daleko idących analogii między traktowaniem ludzi i innych zwierząt. Cóż, ja widzę. Argumenty padły już w komentarzach innych czytelników.
Zwierzęta nie posiadają tzw. Duszy, a przynajmniej – jeśli się nie mylę – w Biblii nic na ten temat nie ma. I jest to jak najbardziej logiczne, wszak zwierzęta nie mają pogłębionej świadomości (np. nie zdają sobie sprawy z faktu śmierci), nie grzeszą (nie popełniają świadomego zła), a w swoim życiu kierują się instynktem (np. przetrwania) oraz popędem.
PS. Pozdrowienia dla Pana Kuryło – proszę się nie dać zaszczuć „animalsom”, żądnym ludzkiej krwi! 🙂
Duszy nie ma nikt ale to prawda że psychiki zwierząt nie da się porównać nawet z psychiką bardzo głupiego czkeja
Zależy jakiego gatunku. Między gatunkami są gigantyczne różnice.
Proszę przeczytać prace Jane Goodall. Przeciętny szympans dorównuje na wielu polach upośledzonemu umysłowo człowiekowi. Każdy gatunek jest inny i żaden nie jest najlepszy we wszystkim, jak wygodnie jest przyjąć.
Dwuletni szympans a dwuletni człowiek lekka przewaga pierwszego może remis. To nieprawdopodobne w stosunku do Pana ale więcej czytać mniej pisać. Za często ma Pan poglądy starego hiper prawicowca (wieczorami przebierającego w damskie ciuszki) gdy sam uważa się za liberalnego demokratę.
Szympansy czy bonobo stosunkowo niewiele różnią się w zachowaniach od ludzi, którzy występowali na tych terenach przed najazdem białych. Porównanie z człowiekiem jest trudne, bo wszystkie te gatunki charakteryzuje duża zmienność osobnicza. Pod niektórymi względami współczesne pozaludzkie człowiekowate (tak, tak, niektórzy nie zauważyli, że nawet systematyka wielkie małpy to już nie człekokształtne, ale człowiekowate – systematyka się zmieniła pod wpływem badań ostatnich 20-30 lat) są porównywane z dzieckiem ludzkim w wieku 3 czy 4 lat. To oczywiście duże uproszczenie, bo niektóre zdolności dostępne dla szympansa są nieosiągalne także dla dorosłego człowieka.
Nie chciałbym nikogo urazić, ale czasem mam wrażenie, że spora część osób wykształconych, głównie humanistów, żyje z poglądami na zdolności kognitywne zwierząt, takimi jakie w naukach biologicznych były popularne 70 lat temu.
do Arama – powoływanie się na brak duszy na ateistycznym z ducha;) portalu i używanie tego jako jakikolwiek „argument” jest nieco komiczne, co do psychiki to także nie jest wystarczający argument, w każdym razie na płaszczyźnie etycznej (wiele osób rodzi się z deformacjami układu nerwowego a nikt nie postuluje, że można robić z nimi co się żywnie podoba)
„Dychotomia człowiek – zwierzę jest dziś etycznym anachronizmem. Etycznie najbardziej fundamentalny jest podział na odruchowe roboty do powielania własnego DNA i doznające podmioty, które motywowane są dodatkowo przez pozytywne i negatywne doznania. Wyłącznie odruchy kierują zachowaniem jamochłonów, różnych robaków i prawdopodobnie owadów. Natomiast kręgowce (przynajmniej w większości) i być może niektóre inne grupy są doznającymi podmiotami.”
„Ograniczenie sprawiedliwości do jednego gatunku jest niesprawiedliwością. Tradycyjna ludzka moralność jest niesprawiedliwa, bo oparta na wzajemności, ale tylko w obrębie własnej grupy. Podobnie jak inne człowiekowate (szympanse, bonobo, goryle, orangutany), a także kapucynki, większość ludzi przestrzega zasad, ponieważ się to na różnych poziomach opłaca.
Tylko część ludzi wykracza poza ten poziom i dochodzi do krytycznej refleksji nad moralnością. Na szczęście u wielu ludzi działa jeszcze empatia, która może częściowo nadrabiać brak etycznej refleksji. Ale empatia nie jest zdolnością specyficznie ludzką, więc też nie uzasadnia ograniczenia sprawiedliwości do ludzi.”
cytaty z prof. Elżanowskiego, który jest z wykształcenia zoologiem, ale także jest członkiem Polskiego Towarzystwa Etycznego, zatem wie o czym mówi.
Co do Kuryły, człowiek ten jest prymitywny do bólu, więc czego oczekiwać ale prymitywizm nie nie zwalnia od ocen – ja go nie pozdrawiam ani się z nim nie solidaryzuję, bo jeśli wziął psa ze schronu tylko dla medialnego lansu (jaki jestem dobry), a robił to publicznie to niech się nie dziwi, że teraz publicznie jest oceniany – nikomu nie życzę publicznego hejtu, ale też nie każda krytyka jest hejtem, większość z ocen zachowania tego pana jest sensownych, dla mnie przegięciem jest dyskredytowanie jego kariery ale ludzie generalnie tak mają, że szczególnie w sieci, gdy siedzą za własnym biurkiem czerpią jakąś dziwną przyjemność w krytykowaniu, obrażaniu i ogólnie, że się tak znajomo dla jednego z redaktorów wyrażę „tępieniu” innych – konkretne wydarzenia to często tylko pretekst i tzw. animalsi wcale nie wiodą tu prymu, dotyczy to ogólnie tzw. społeczności internautów.
Mnie nieco dziwi w tym całym oburzeniu większości ludzi poruszonych cierpieniem porzuconego psa, że w ogóle ich nie oburza o wiele większe i trwające permanentnie cierpienie fizyczne i psychiczne świń czy krów, zwierząt podobnych w poziomie rozwoju, także zdolnych do nawiązywania relacji, przywiązania itd. Ludzkie współczucie bywa okrutnie wybiórcze.
Pojawił się tu kolejny wpis ARAMA – to religijno-prawicowy troll, przysłał niedawno w komentarzu do mojego wpisu listę linków do propagandówek antyateistycznych, wyrzuciłem to wszystko do kosza.