Szesnaste wydanie Tygodnika Faktycznie skupia uwagę czytelników na fali bezprecedensowej klerykalizacji, która ogarnia Polskę. Obok próby radykalnego dopasowania polskiego prawa do doktryny katolickiej w kwestii aborcji zorganizowano symboliczną w swej wymowie imprezę – studiowanie encykliki papieskiej w sali obrad plenarnych Sejmu. Podczas jej trwania z mównicy sejmowej przemawiał do zebranych m.in. jeden z czołowych watykańskich kardynałów Gerhard Mueller.
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
Felietoniści tygodnika zastanawiają się m.in. nad bardzo agresywnymi wypowiedziami antyaborcyjnymi Jarosława Kaczyńskiego, które wyglądają na zamierzone prowokacje dla podgrzania atmosfery politycznej w kraju.
Piotr Szumlewicz pisze także o kryzysie tradycyjnej rodziny katolickiej, która jako jedyna odmiana życia rodzinnego jest propagowana uparcie przez władze.
W tym numerze także rozmowa z antyklerykalną gwiazdą Telewizji Superstacja, Elizą Michalik m.in. o klerykalizmie, lewicy i polskiej transformacji. W tym samym wydaniu o modzie na nawrócenie wśród celebrytów oraz niezwykłej, antyklerykalnej akcji łódzkich działaczek kobiecych, które „wymiotły” mowę nienawiści spod… kurii.
[divider] [/divider]
[divider] [/divider]
W dziale światopoglądowym m.in. o Jezusie, który nie chciałby raczej mieć wiele wspólnego ze współczesnym polskim katolicyzmem oraz o jasnogórskich ekscesach religijnych.
Nie ma czegoś takiego jak „tradycyjna rodzina katolicka” (sic!) – ja wiem, że dla redaktorów gazety coś zupełnie normalnego dla 95% społeczeństwa (nie tylko w Polsce), to rodzina składająca się na ogół z rodziców i dzieci musi być synonimem katolicyzmu, ale nie przesadzałbym z tym gloryfikowaniem. Swoją drogą kim muszą być ludzie, dla których „czym gorzej, tym lepiej”? Normalna, zdrowa, pełna i szczęśliwa rodzina jest również w ich interesie, nie tylko społecznym, ale w perspektywie czasu również np. finansowym (emerytury, renty).
Osobiście podejrzewam, że Piotr Szumlewicz musi być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem w życiu osobistym, stąd ta zawiść i niechęć w kierunku szczęśliwych i kochających się rodzin. Jako zadeklarowany socjalista powinien tym bardziej wiedzieć, że bez rodzin nie będzie ani wzrostu gospodarczego, ani państwa nie będzie stać na prosocjalny charakter z zapewnieniem ciągłości pokoleń i dzietności w przyszłości, jest to klasyczny system naczyń połączonych.