Pojawiają się na forach różne, często rozbieżne informacje dotyczące odsetka amerykańskich naukowców wierzących w Boga. Chciałbym podać krótko wyniki dwóch badań, do których przywiązuje się największą wagę.
Głównym problemem jest oczywiście to, jaką populację/zbiorowość bierzemy pod uwagę w badaniach, czy np. wszystkich wykonujących prace badawcze w instytucjach naukowych, czy też legitymujących się wysokiej rangi osiągnięciami. Ponadto ważne jest, jakie dziedziny nauki uwzględniamy, np. czy tylko nauki przyrodnicze, „ścisłe”, czy także społeczne i humanistyczne. Ważne jest też, jakie przyjmujemy kryteria wiary/niewiary w Boga. Uznaje się, że podstawowe znaczenie ma deklarowanie osobistej wiary w Boga.
Wszystkie wyniki badań wskazują na wyraźną zależność: im wyższymi osiągnięciami naukowymi charakteryzuje się grupa naukowców, tym wyższy jest odsetek deklarujących brak wiary w Boga. Wśród członków amerykańskiej National Academy of Sciences, zrzeszającej najwybitniejszych naukowców amerykańskich, wierzący w Boga stanowią tylko kilka procent. Wyniki badań opublikowano w „Nature” w 1998 r. (vol. 394, No 6691). Podaję dane dotyczące wiary w Boga osobowego. Oto one:
Wierzący w Boga – 7.0 %
Niewierzący w Boga 72.2 %
Nie mający pewności lub agnostycy – 20.8 % (Doubt or agnosticism)
Wyniki te dotyczą członków amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk (National Academy of Sciences) z dziedziny nauk przyrodniczych i matematycznych. Dodajmy, że wśród biologów wierzy w Boga 5.5 %, wśród fizyków i astronomów 7.5 %. Akademia liczy około 2000 członków, ok. 200 nagrodzonych Noblem.
Jeżeli uwzględnia się bardzo szeroką kategorię naukowców, tj. wszystkich prowadzących prace badawcze, a nie tylko tych, którzy są członkami National Academy of Sciences, to według badań Pew Research Center z 2009 r. (to wysoko ceniony ośrodek badawczy), naukowcy wierzący w Boga stanowią 33 %. Mamy tu bardzo duży kontrast w stosunku do ogółu Amerykanów: 83 % dorosłych Amerykanów deklaruje wiarę w Boga.
Badania Pew Research Center z 2009 r. dotyczyły członków American Association for the Advancement of Science, która jest – można powiedzieć – powszechną organizacją amerykańskich naukowców i ma ponad 120 tys. członków (natomiast National Academy of Science jest najbardziej prestiżowym, ściśle "elitarnym" stowarzyszeniem i skupia ok. 2 tys. naukowców o najwyżej cenionych osiągnięciach).
Informacje powyższe wzbudziły znaczne zainteresowanie i pytania na fb, podaję linki i kilka uwag w uzupełnieniu:
Badanie dotyczące wiary w boga i religijności napotykają znaczne trudności powodowane np. tym, że w krajach zachodnich obecnie znaczny odsetek pytanych deklaruje wiarę w bezosobową siłę wyższą lub bezosobowego ducha, odrzucając zdecydowanie wiarę w boga osobowego. W chrześcijaństwie, islamie, hinduizmie i judaizmie, a więc w religiach liczących współcześnie najwięcej wyznawców, występuje wyraźnie pojęcie boga osobowego. Deklarowanie wiary w bezosobową siłę wyższą lub bezosobowego ducha, a wyraźne odrzucanie wiary w boga osobowego, jest wskaźnikiem odchodzenia od wierzeń religijnych, przynajmniej w ich tradycyjnym rozumieniu (bezosobowa siła wyższa lub bezosobowy duch nie jest „Bogiem”).
W buddyzmie pojęcie boga nie odgrywa istotnej roli, ale trzeba wziąć pod uwagę, że w USA buddyści stanowią bardzo mały odsetek. Według amerykańskiego sondażu identyfikacji religijnej z 2008 r., buddystów było w USA ok. 0,5 % , a wśród naukowców przypuszczalnie znacznie mniej (chociaż nie mam danych). Kwestia buddyzmu komplikuje badania nad religijnością, ale w odniesieniu do USA nie wpływa w istotny sposób na podane wyżej wyniki badań.
Artykuł w "Nature" dostępny jest odpłatnie, ale można przeczytać dość obszerny skrót zrobiony w przez autorów (Edward J. Larsen i Larry Witham):
– https://www.nature.com/nature/journal/v394/n6691/pdf/394313a0.pdf
Artykuł z Pew Research Center: http://www.pewforum.org/2009/11/05/scientists-and-belief/
Alvert Jann
……………………………………………………………………..
Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – http://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ . – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.
Na blogu znajduje się ponad 70 artykułów, m.in.:
„Teoria Boga krótko wyłożona” – http://racjonalista.tv/teoria-boga-krotko-wylozona/
"Koniec świata według Kościoła" – http://racjonalista.tv/podreczniki-do-religii-koniec-swiata-wedlug-kosciola/
"Lekcje religii w szkołach wyższych" – http://racjonalista.tv/lekcje-religii-w-szkolach-wyzszych/
"Wypędzanie szatana" – http://racjonalista.tv/wypedzanie-szatana-2/
"Sens według teologów" – http://racjonalista.tv/sens-wedlug-teologow/ i innych.
Ten esej jerst wzorem uczciwegoi i rzeczowego potraktowania tematu naukowcy i religia.
Jako autor kilku eseji chcialbym aby wszyscy autorzy eseji
i komentarzy pisali takim stylem.
Korelacja pomiedzy ateizmem i wyksztalceniem byla znana w USA dosc dawno. Polnoc kraju jest ateistyczna i ma duza ilosc wyksztalconych ludzi.Poludnie to tzw bible belt ( Pas biblijny) jest bardziej religijne i mniej wyksztalcone.
Na swiewcie jest podobnie. Kraje zachodniej Europy
maja wysoki procent wyksztalconych ludzi i najwiecej ateistow. W krajach Islamu panuje powszechny analfabetyzm i najsilniejsza wiara.
Inny ciekawy fakt jest ; korelacja przestepstw z religijnoscia. W wiezieniach sa niemal sami wierzacy. Ale chyba to moze wynikac z faktu ze ateisci sa lepiej wyksztalceni, maja prace i nie musza wychodzic poza prawo aby zapewnic sobie egzystencje. Moze tez maja lepszych prawnikow.
Wyraźna zależność statystyczna między wyższymi poziomami wykształcenia i osiągnięć naukowych a brakiem wiary w Boga, zdaje się wskazywać, że wykształcenie sprzyja racjonalności. Myśliciele Oświecenia mieli, jak sądzę, rację w tym względzie, chociaż spodziewali się, że efekty postępów oświaty i nauki będą dużo szybsze i pełniejsze. Ale bez trochę nadmiernego optymizmu nie mieliby prawdopodobnie dość energii, by w tamtych czasach wierzyć w możliwości ludzkiego rozumu.
Konserwatyzm religijny powoli przegrywa, a nawet sam przepoczwarza się w pozytywnym kierunku, tj. staje się mniej konserwatywny. Jest tak nawet w krajach muzułmańskich, gdzie mimo rzeczy strasznych następuje stopniowo pod wieloma względami poprawa. Rzecz w tym, że w XX w. w krajach zachodnich laicyzm osiągnął bardzo wysoki poziom, w rezultacie dystans pod tym względem między krajami zachodnimi a muzułmańskimi wzrósł.
Uzupelniajac:
„What percentage of prisoners are atheists?”
http://www.patheos.com/blogs/friendlyatheist/2013/07/16/what-percentage-of-prisoners-are-atheists-its-a-lot-smaller-than-we-ever-imagined/
Dodatkowo:
Atheism in America: 20 for 2020
http://www.patheos.com/Topics/Future-of-Faith-in-America/Humanism/Atheism-in-America-Roy-Speckhardt-08-19-2015
Postep jest tez widiczny w tym ze ateizm ni jest uwazany za
brak moralnych norm. Ateisci pomalu przestaja sie wstydzic przyznawac sie do bycia infidels. Ta zmana zmniejsza nacisk spoleczny na ateizujacych ludzi.
Mozna tez zauwazyc ze coraz wiecej uprzednio cichych kobiet zaczyna wyrazac otwarcie poglady ateistyczne.
w tym duza pomoicA byls dzialalnosc Dawkinsa, Hitchensa ,Harrisa i Dennetta.
Takie organizacje jak Racjonalista tez dodaja dynamike do
pozytywnych zmian.
Czy może istnieć taka ewentualność, że człowiek zajmujący się badaniami naukowymi, pragmatyzmem, wiedzą i dowodami, mógł wierzyć w jakiegokolwiek boga. To zaprzeczenie wiedzy i nauki. Żadna religia nie jest nauką, więc i naukowiec nie powinien być osobą wierzącą. Inaczej jest niewiarygodny i zapewne trąci to hipokryzją. Ateizm powinien być wpisany w pracę i działalność naukowca, badacza, nauczyciel akademickiego, bez względu jaką dziedziną się zajmuje
Są naukowcy wierzący w Boga/religijni. Trudno ocenić, ile w tym hipokryzji, wyrachowania, ale także sądzę, że współcześnie podważa to wiarygodność naukowca. Najbardziej przekonujące wyjaśnienie „prawdziwej” religijności naukowców można przedstawić następująco:
Mózg ludzki jest bardzo złożonym organ, który kształtował się w toku dość chaotycznej ewolucji. Skutek? Tworzy on wewnętrznie niezborną całość. Nie musi to być wcale cechą negatywną, ale w efekcie dany człowiek może mieć np. wyjątkowe zdolności matematyczne, a jednocześnie wykazywać zaskakującą bezradność intelektualną w innych dziedzinach. Także zdiagnozowani klinicznie paranoicy czy schizofrenicy mogą jednocześnie być w różnych dziedzinach bardzo sprawni intelektualnie – to wcale nierzadkie przypadki, chociaż nie reguła. Ponadto w wyjątkowych przypadkach także w umysłach/mózgu naukowców mogą zajść niekorzystne zmiany, w wyniku których naukowiec staje się religijny, albo nawet ujawnia dość skrajną skłonność do religijnych urojeń (nie tylko zresztą religijnych).
Podam dwa bardzo różne przykłady z różnych epok:
Newton (XVII/XVIII w.) miał genialne osiągnięcia w dziedzinie fizyki, a jednocześnie ulegał silnym urojeniom religijnym, narastającym w późniejszym okresie życia, co nie jest czymś wyjątkowym. Jego teoria grawitacji należy do wybitnych osiągnięć naukowych. Natomiast poczynione przez niego obliczenia wieku świata i ludzkości na podstawie Biblii (na kilka tysięcy lat), należą do dziedziny religijnych urojeń i są bezwartościowe. Dotykamy tu kluczowej kwestii. Teorie naukowe podlegają sprawdzaniu/weryfikacji – i na tej podstawie orzeka się o ich prawdziwości. Teorie religijne/teologiczne – nie, to fantazje. Tym różni się zresztą ogólnie religia od nauki.
Inny ciekawy przypadek to Francis S. Collins, amerykański genetyk i lekarz, który kierował projektem badań nad ludzkim genomem (przełom XX/XXI w.). W pewnym momencie stał się bardzo religijny, został członkiem wyznania religijnego o wyjątkowych skłonnościach urojeniowych, a jednocześnie nadal pełni funkcje w dziedzinie nauki. To są przypadki wyjątkowe, wskazujące na zawiłości ludzkiego umysłu.
I jeszcze uwaga dotycząca innej kwestii, związana z pytaniami na facebooku o buddyzm, w którym pojęcie boga nie odgrywa istotnej roli. Buddystów w USA jest znikomy odsetek. Według amerykańskiego sondażu identyfikacji religijnej z 2008 r., buddystów było w USA ok. 0,5 % , a wśród naukowców przypuszczalnie znacznie mniej (chociaż nie mam danych). Kwestia buddyzmu komplikuje badania nad religijnością, ale w odniesieniu do USA nie wpływa w istotny sposób na podane wyżej wyniki badań.
„Ateizm powinien być wpisany w pracę i działalność naukowca, badacza, nauczyciel akademickiego, bez względu jaką dziedziną się zajmuje”. Jawna dyskryminacja ludzi wierzących, charakterystyczna dla tzw racjonalistów. Zresztą z tym Twoim racjonalizmem chyba nie do końca jest wszystko w porządku. W czym wiara miałaby przeszkadzać wykładowcy, dajmy na to, na akademii wychowania fizycznego? Albo wydziału filologicznego?
Dennett fajnie wykazał że naukowcy milcząco zakładają ateizm rozpoczynając badania
Grzegorz pisze: "W czym wiara miałaby przeszkadzać wykładowcy, dajmy na to, na akademii wychowania fizycznego? Albo wydziału filologicznego?"
Otóż jeśli wykładowca jest w stanie wyraźnie oddzielić swoją pracę badawczą/dydaktyczną od spraw religii, to praktycznie nie ma konfliktu. Ale często tak nie jest. Pisałem kiedyś o profesorach wypowiadających się o problemach fizyki i kosmologii, którzy deklarują, że oddzielają naukę od przekonań religijnych, a w wykładach publicznych i w publikacjach co chwila mieszają teorie naukowe z wierzeniami religijnymi (ich wykładów dla studentów nie znam). Np. mówią o transcendencji utożsamianej z bogiem albo w ogóle o rozumie boskim, który jest obecny wszędzie.
Także biolog może, akceptując teorię ewolucji w ogólnym zarysie, bardzo silnie wprowadzać wątki religijne (np. że bóg stworzył życie i kieruje ewolucją) i włączać je do wykładu. Możliwości mieszania nauki z religią istnieją we wszystkich chyba dziedzinach nauki.
Myślę, że Radosław pisząc, że "Ateizm powinien być wpisany w pracę i działalność naukowca, badacza, nauczyciela akademickiego", wyrażał zdziwienie, że naukowiec, zajmując się tak racjonalną dziedziną, jak nauka, może jednocześnie wierzyć w nieracjonalne idee religijne. Można się nad tym zastanawiać i nie dopatrywałbym się w tej opinii dyskryminacji ludzi wierzących, a na pewno takiej dyskryminacji nie ma w Polsce.
Natomiast faktem jest, że we współczesnej nauce praktycznie przyjmuje się zasadę metodologiczną polegającą na nie braniu pod uwagę czynników nadprzyrodzonych (czyli praktycznie neguje się te czynniki i przyjmuje stanowisko naturalistyczne/ateistyczne). Dlaczego? Bo nic nie wskazuje, że takie czynniki istnieją realnie. Nic natomiast nie stoi na przeszkodzie by np. prywatna fundacja Templetona, wspierająca statutowo badania w dziedzinie duchowości religijnej, sfinansowała eksperymenty mające dowieść istnienia czynników nadnaturalnych. Byłbym natomiast przeciwny, by badania takie finansować z funduszy publicznych.
Nauka – dziedzina racjonalna, wierzenia religijne – dziedzina nieracjonalna. Po pierwsze, nie wydaje mi się, żeby jedno wykluczało drugie. Istotą nauki jest wiedza, istotą wiary przekonanie, że istnieją czynniki nadprzyrodzone. Przy czym, tak jak nie sposób udowodnić istnienie tych czynników, równie nie sposób przeprowadzić dowód przeciwny. Zresztą czemu miałoby to służyć? Wiara nie potrzebuje dowodu, ale szuka zrozumienia i brak potrzeby dowodu tego nie unieważnia. Po drugie, przecież każdy człowiek jest w dużej części nieracjonalny i wierzący. Wiemy, że jest dobro i zło, czy wierzymy, że są. Chyba tylko wierzymy. Bo czy ktoś widział dobro i zło? Nie. Widział tylko dobre i złe uczynki, dobre i złe słowa. Ogólnie rzecz jasna biorąc. Wiemy, że piękno istnieje, czy tylko wierzymy, że istnieje. Chyba tylko wierzymy, bo czy ktoś widział piękno? Nie, widział tylko piękny przedmiot, piękny krajobraz, czy piękną kobietę. Jestem prawnikiem. Stale obracam się pomiędzy przepisami i normami. Też ich nigdy nie widziałem. Widzę codziennie tylko znaki je wyrażające. A czy wiedza o tym, czego nie możemy dostrzeć, a co naszym zdaniem istnieje, bo tak nam wychodzi z wyliczeń matematycznych, jest wiedzą czystą, nieskażoną pierwiastkiem jakichś apriorycznych założeń? Oczywiście jestem normalnym laikiem jeśli chodzi o nauki ścisłe, moją domeną zdecydowanie jest szeroko pojęta humanistyka. Ale to nie przeszkadza mi pytać, czy, przykładowo, matematyka jest nam dana do odkrywania, czy ją tworzymy. Czy tylko nauki ścisłe są dziedzinami racjonalnymi, a np. filozofia już nie. A etyka? A estetyka? Kłaniam się nisko.
Rzeczywistość jest jedna
W odpowiedzi Grzegorzowi: Ależ nie pisałem tu o estetyce, etyce, filozofii czy o problemie racjonalności/nieracjonalności i wartościowania w życiu człowieka, tylko o nieracjonalności wierzeń religijnych. Otóż wierzenia religijne są nieracjonalne. Przywołam tu konkluzję artykułu prof. Mariana Przełęckiego, filozofa o dużym autorytecie z Uniwersytetu Warszawskiego, który pisał w 1989 r. w "Studiach Filozoficznych", polemizując z prof. Leszkiem Kołakowskim: "Wiara w to wszystko, co Kościół do wierzenia podaje, jest nie do pogodzenia z wymaganiami racjonalności nazwanej przez nas logiczną". O to właśnie idzie, i ten rodzaj racjonalności ma znaczenie podstawowe. Natomiast na rzecz wierzeń religijnych przytaczane są często racje pragmatyczne (Przełęcki nazywa to racjonalnością pragmatyczną, tj. uzasadnieniem przez wskazanie na pewną ich przydatność; można np. powiedzieć, że wierzenia religijne mobilizują ludzi do dobrych uczynków, albo do walki, albo do aktów terroryzmu itp.). Artykuł Przełęckiego jest w sieci: Marian Przełęcki, Problem racjonalności wierzeń religijnych. Pozdrawiam.
A tu ciekawy artykuł z innym podejściem do tematu
http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/326374,Wiekszosc-fizykow-wierzy-w-Boga
Pani Dorota Truszczak, redaktorka cyklu audycji w Polskim Radiu pt. "Wiara i nauka", podała informację, że 80% fizyków "zajmujących się początkami wszechświata" wierzy w Boga. Nie podała jednak źródła tej informacji, a obowiązek redakcyjny by tego wymagał. Jest to informacja całkowicie niewiarygodna, napisałem zresztą w swoim artykule, że na temat religijności naukowców krąży w internecie wiele rozbieżnych opinii, które nie opierają się na rzetelnie przeprowadzonych badaniach (np. przeprowadzono kiedyś ankietę wśród uczestników konferencji zorganizowanej przez fundację religijną, na którą zaproszono przede wszystkim naukowców znanych z deklarowania wiary religijnej – oczywiście wyraźna większość deklarowała wiarę w Boga).
Informacja, którą podała red. Truszczak, pojawia się w wielu komentarzach internautów, ale tam także nie podaje się właściwego źródła – jedne komentarze odsyłają do innych, a te jeszcze do innych itd. Nigdzie nie wskazuje się, skąd ta informacja pochodzi.
Trzeba też zwrócić uwagę, że 80%, o których mówi red. Truszczak, to bliżej nieokreślona kategoria fizyków "zajmujących się początkami wszechświata", a nie ogół fizyków, co sugeruje tytuł artykułu. Być może idzie o uczestników jakiejś konferencji skupiającej fizyków religijnych lub np. członków stowarzyszanie skupiającego takich fizyków, albo też dobranych do wywiadów według kryterium religijności.
W sumie to, co zaprezentowała red. Truszczak, to przykład skrajnie nierzetelnej pracy dziennikarskiej, przykład szerzanie dezinformacji, a nie informacji. Wygląda na to, że z Polskiego Radia, dzałającego pod pisowską i kościelną batutą, będziemy się dowiadywać niejednokrotnie dziwacznych informacji bez podania źródła lub z podaniem źródła całkowicie niewiarygodnego.
OLGA pisze: "Racjonaliści chcą wszystko ogarnąć swoim rozumem. Teoria ewolucji,w którą Darwin sam do końca nie wierzył, została dawno obalona. Po za tym, po co małpa miałaby ewoluować, skoro lepiej od człowieka była przystowowana do życia? Teoria wielkiego wybuchu,też niczego nie dowodzi.Jeszcze żaden naukowiec z nieżywej materii nie stworzył żywej. Wszechświat jest cudowny, w przyrodzie widzimy pełną harmonię.Tego nie stworzył rozum człowieka. Poczęcie i narodzenie dziecka to jest coś niesamowitego, jak to wytłumaczyć? Wielu naukowców, lekarzy jest wierzących. Są objawienia o których opowiadają ludzie na całym świecie".
.
Droga Olgo, Teoria Darwina nie została obalona, tylko uzupełniona i potwieredzona przez współczesną genetykę. Negujesz ewolucję, a jest ona uznawana za fakt przez zdecydowaną większość biologów i naukowców. Także Kościół i Jan Paweł II nie zaprzeczają ewolucji, chociaż dorzucają swoje teologiczne interpretacje – Twoje stanowisko jest niezgodne ze stanowiskiem Kościoła.
Następne sprawy: Zauważ, że świat nie stanowi harmonii, np. w kosmosie zachodzi mnóstwo katastrof i kolizji, a na naszej planecie mamy trzęsienia ziemi, w których giną tysiące ludzi. Gdzie tu harmonia? Harmonia występuje w pewnym zakresie, ale ponadto we wszechświecie i na Ziemi jest wiele chaosu – nie można tego pomijać i pisać tylko o harmonii.
Weź też pod uwagę, że to, co nazywa się "objawieniami", to zjawiska naturalne (halucynacje/omamy), wyjaśnione przez współczesną neurologię i psychiatrię. Nie są to żadne objawienia boże. O tzw. objawieniach fatimskich piszę w: http://racjonalista.tv/stulecie-objawien-fatimskich-juz-za-moment/
Co do powstania życia i innych zjawisk, o których wspominasz: Są zjawiska nie w pełni zbadane i nie w pełni wyjaśnione przez naukę, ale nie znaczy to, że są rezultatem działalności Boga. Przypisywanie ich Bogu, to wstawianie Boga w lukę w naszej wiedzy o świecie (jeżeli nauka czegoś nie wyjaśnia, mówi się, że Bóg to sprawił; Bóg pełni rolę wypełniacza luk w wiedzy i nazwano go w tej roli Bogiem luk – nawet wielu teologów odrzuca takie tłumaczenia).
O argumentach przeciw istnieniu Boga piszę w: "Argumenty przeciw istnieniu Boga" – http://racjonalista.tv/argumenty-przeciw-istnieniu-boga-komentarz-do-podrecznikow-religii/ , oraz "Dowód na nieistnienie. Kogo?" – http://racjonalista.tv/dowod-na-nieistnienie-kogo/ . O sprzecznościach między nauką a religią w: "Sprzeczności między nauka a religią: 10 przykładów" – http://racjonalista.tv/sprzecznosci-miedzy-nauka-a-religia-10-przykladow/
Nie ma przypadków. Wszystko jest inteligentnym planem. Nawet zło. Żadna luka. To nie halucynacje, omamy, to wizje od Boga. Taka jest prawda 🙂
Co jakiś czas nauka odkrywa nowe prawa rządzące światem (kiedyś uważano, że atom jest nie podzielny), więc wstrzymałbym się z jednoznaczymi ocenami neurologów, czy psychiatrów dotyczącymi np. objawień fatimskich, jako „omamom” sporej grupy ludzi… Zresztą badano np. „płaczące” obrazy i figury Maryii, gdzie policja i naukowcy niezdołali podważyć, tego, że łzy są pochodzenia ludzkiego, pomimo trzymania owych przedmiotów zamkniętych w policyjnych sejfach.