Z przyjemnością oglądałam liczne programy związane z KOD tworzone przez moich kolegów i koleżanki z racjonalista.tv. Podziwiałam ich zaangażowanie, mimo że te audycje otrzymywały przysłowiowy „łomot” w internecie, który raczej głosem większości KODu nie lubi.
Wypowiedzi Polaków i Polek protestujących przeciwko wysadzaniu w powietrze mechanizmów liberalnej demokracji i państwa prawa bardzo mnie wzruszały i napełniały nadzieją. Wcale nie było pewne, że ktoś się ruszy pomimo działań PiSu. Wcale nie było wiadomo, że ludzie zrozumieją, jak ważne są mechanizmy tworzące demokrację i prawo. A jednak wielu ludzi zrozumiało. Okazało się, że nie jesteśmy głupi czy obojętni.
No i nadszedł kryzys. Nie chcę wnikać dokładnie w jego istotę. Wydaje się, że Kijowski, człowiek znikąd, był jednak człowiekiem znikąd. Wzniósł się na fali, ale przecież to nie on tę falę tworzył. Nawet za granicą widać było zaufanie części polskich mediów do tej postaci. To one uniosły go w górę i uczyniły „demokratycznym celebrytą”. A on w tym czasie wypłacał sam sobie pensję z pieniędzy KOD, możliwe, że za coś, czego wcale nie zrobił. Stawki były zawyżone, sam lider zapewniał, że nie zarabia na KOD. W międzyczasie wypłynęła sprawa alimentów, teraz rodzi się podejrzenie, że pieniądze były brane z KOD tak, aby nie można było za dużo z nich stracić na rzecz komornika pobierającego kwoty alimentacyjne.
Frasyniuk, którego moi redakcyjni koledzy złapali kilkukrotnie we Wrocławiu stwierdził o Kijowskim, że „naplułby mu w twarz”. Ciężko się dziwić Frasyniukowi. Stał przecież ramię w ramię z Kijowskim myśląc, że coś buduje. A teraz ta „marka” została tak ośmieszona i sponiewierana, że może się spodziewać, iż zmarnował rok i może nawet stracił twarz na jakiś czas przynajmniej.
Może zresztą część win Kijowskiego to jednak spotęgowane pogłoski? Może jest zupełnie niewinny? Nawet jeśli to prawda, to i tak stało się coś złego. Masa osób broni tego „lidera z kucykiem i w barwnych spodniach”, czasem wręcz obnażając swoje przekonanie iż „cel uświęca środki” i „swoją naiwność”. Można pomyśleć, iż powstała jakaś mała sekta, gdzie kult lidera nakazuje relatywizować każdą jego winę. Czytam sobie czasem teraz komentarze wiernej gwardii Kijowskiego i nie mogę przestać. To jest takie jakieś dziwne, niesamowite, i dalekie od tego jak sama myślę i postrzegam świat. Nie ma też już związku z demokracją, którą miałby bronić komitet.
Ale jaki by nie był Kijowski, to wcale nie jest takie ważne. Mam nadzieję, że te wszystkie wspaniałe osoby, które w ogóle go nie znając wyszły z domów, aby bronić przyszłości dla kraju nad Wisłą, nie zrezygnują. A pisząc dokładniej – że nie zawieszą albo nie osłabią swoich działań z uwagi na to, że część z tych dokonań, nie z ich winy, poszła na marne. Możliwe, że Kijowski Gate zniwelowała ich osiągnięcia w przekonaniu niegłosujących i w zbudzeniu wątpliwości u umiarkowanych zwolenników PiSu. Mamy jednak 2017 rok i ci wszyscy ludzie nie powinni zamilknąć z uwagi na niewypał roku 2016.
Wnioski z tego są dwa. Jeśli prawdą jest, że media opozycyjne zaczęły promować jedną osobę, bo tak im było wygodniej, to powinny teraz zastanowić się nad tym, dlaczego akurat tę osobę wybrały. Czy może dlatego, że Kijowski ponoć pracował kiedyś w Wyborczej, zaś Michnik miał chyba wśród przyjaciół jakiegoś innego Kijowskiego z dawnej Solidarności, być może krewnego Mateusza Kijowskiego? Jeśli ta moja hipoteza jest choć trochę prawdopodobna, to żadne medium nie powinno promować człowieka znikąd, stawiać go na tak odpowiedzialnej scenie i to tylko dlatego, że są tu – być może – jakieś znajomości. Media, którym zależy na państwie prawa w Polsce i na liberalnej demokracji, powinny były w takiej sytuacji pokazać zespół ludzi, zaprosić do swych studiów grupę, a nie jedną postać i nie kierować się własnymi znajomościami, gdyż jak widać, mogą one być pułapką. Kijowski zupełnie zapomniał o wsparciu wysokonakładowych mediów na samym początku swoich działań i ogromny rozrost KODu przypisał, jak się wydaje, swojemu wyjątkowemu czarowi i magnetyzmowi. Jego najtwardsi zwolennicy też w to wierzą. Ludzie nie pytają nawet, czy skoro nie miał pieniędzy, nie mógł zostawić po części występowania w mediach także innym osobom z KODu, aby w tym czasie pozyskiwać środki na życie i nie mieć pokus, które chyba miał. Tymczasem gdyby Wyborcza z równą mocą zaczęła traktować założyciela innej grupy na Facebooku poświęconej protestowi przeciwko poczynaniom PiS, też nagle okazałoby się, że ów Pan lub Pani, wcześniej nieznany, ma nagle wielką charyzmę i jest supermagnetyczny. Taka osoba też mogłaby sobie wmówić, że wszystko stworzyła sama. Że ludzie sami przyszli odczytując telepatycznie wezwanie…
Drugi wniosek jest taki, że przywódca bądź przywódczyni ruchu antyautorytarnego nie może istnieć. To musi być zespół ludzi. Nie jedna osoba, choćby najwspanialsza. Na racjonalista.tv Andrzej Dominiczak i Jacek Tabisz mówili o tym wielokrotnie i jak widać mieli rację.
Czy KOD wróci? Sądzę, że to nieistotne. Być może ta nazwa straciła już swoją siłę oddziaływania. A może jednak ta „marka” jest na tyle cenna, że mimo tego, co się stało, warto jej i tak bronić. Ważne, aby ludzie protestujący w kwestii łamania standardów prawnych i konstytucyjnych naszego kraju nie poczuli się zmęczeni, czy oszukani przez przyjaciół, ale aby działali dalej.
Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że nie chcę obrażać osób widzących coś w PiSie, czy nawet jego liderów. Być może obecna odsłona PiSu jest po prostu odsłoną pragnień części społeczeństwa polegających na zmęczeniu pluralistyczną demokracją i rządami, które dryfują na falach wydarzeń, rzadko chwytając za wiosła, aby popłynąć pod prąd (a czasem chyba trzeba). Dobrzy liderzy opozycji powinni zdawać sobie sprawę z tych pragnień i tłumaczyć błędy i niebezpieczeństwa w nich zawarte, bez eskalacji określeń zrównujących Kaczyńskiego ze Stalinem czy Hitlerem, a jego zwolenników z faszystami. Ja czasem robię tak – „wyjaśnij mi, dlaczego demokracja nie ma sensu, dlaczego chcesz naczelnika, który ma trzymać za mordę”? Najpierw jest obraza, albo opowieść o tym, że przecież Kaczyński to czysta demokracja. Ludzie protestują, a przecież ZOMO i czołgów nie ma… Później, całkiem często, zaczyna się jednak rozmowa. Nawet nie o Kaczyńskim, ale o współczesnym świecie, o sensie demokracji etc. I tu dopiero można, tak mi się wydaje, wzbudzić w rodakach pewne wątpliwości i zachęcić ich, aby jednak patrzyli władzy na rączki, nawet jeśli ją bardzo kochają…
Ani Petru ani Kijowski nie złamali prawa.
PiS złamał wiele razy Konstytucję a niektórzy jego urzędnicy bagatelizują rasizm.
Zgadza sie, grzechy PiSu są tysiac razy albo i wiecej wieksze niz Kijowskiego. Ale Kijowski jako reprezentant/wodz KODu powinnien grac przejrzyscie. To ze PiSiaki o wiele paskudniejsze nie znaczy ze Kijowski powinien tak kombinowac. Juz od początku mowiłem, ze sprawe alimentow powinien juz dawno załatwic. Bo inaczej wyjdzie to na powierzchnie przy czy przed wyborami. To ze na chwile sprawa alimentow ucichła to nie znaczy ze PiS o nej zapomniał. A dzis mamy efekt: Kijowskiego do takich firmowych konstruktow zainspirowały te alimenty. Pewnie sobie wymyslił konstrukcje gdzie mu komornik nie moze zabrac dochodu. Ponadto, ludzie z gory powinni wiedziec, ze forsa ze składek idzie na zatrudnienie Kijowskiego. Jakby nie zrozumiał co robi: uchyla sie sprytnie przed alimentami.
Ponadto Kijowski cały czas głupio sie tlumaczy mowiac: "zrobilem niefortunnie, ale i tak ludzie KOD są za mną". Przeciez jest to dokładnie tak jak to robi kler. Jak chce stosowac metody kleru to niech sie zapisze na kurs u rydzyka.
Kijowski nie złamał prawa.
PiS złamał wiele razy Konstytucję.
Dla ludzi racjonalnie myślących jest oczywiste że wina Kijowskiego jest żadna. Faktury były całkowicie zgodne z prawem.
Ale tu nikt nie dyskutuje czy były zgodne z prawem czy nie. Kijowski (i KOD) jest odbierany jako "facet ktory unika płacenia alimentow" a reszta KODu jako ludzie ktorzy popierają taka forme nieplacenia alimentow. Poza tym jest odbierany jako "facet ktory bierze forse za prace ktorej nie wykonal (programowanie)". Kijowski po prostu robi błedy jak sie takie sprawy załatwia i niszczy wizerunek KODu. Bo KOD chyba nie jest za systemem finansowych łancuszkow, unikaniem alimentow, fakturkami za niewykonana przez siebie prace itd. Kijowski to po prostu finansowy amator, rydzyk = specjalista.
I pora na kogoś pośrodku tych miernot z obydu stron. Nie musi się wysilać, wystarczy spokojnie istnieć na scenie politycznej i osmieszać durnoty rządu i nieudolność opozycji. Kaszka z mleczkiem. Ale czas ucieka.
To prawda, że ktoś normalny i zrównoważony miałby szansę założyć partię i zawalczyć. Ale czy ktoś taki się znajdzie?