Chór NFM święci coraz to nowe muzyczne triumfy. Nie tak dawno światowy krąg melomanów obiegły wyróżnienia przyznane "Porom Roku" Haydna, gdzie Chór NFM wraz z innymi wykonawcami pod batutą McCreesha dokonał jednego z najpiękniejszych ujęć oratorium Haydna w dziejach fonografii. Na polskim muzycznym podwórku uwagę zwróciła płyta chóru De Profundis nagrodzona Fryderykiem.
17 grudnia 2017 roku odbył się natomiast koncert promujący płytę Ubi Caritas, która stanie się z pewnością bardzo lubianym i cenionym albumem muzycznym. Koncert był w dużej mierze odpowiednikiem płyty. Usłyszeliśmy utwory oparte w zasadniczej części na Pieśni nad Pieśniami. Liryczno – erotyczny charakter tego tekstu miesza się z jego odniesieniami sakralnymi. Do tego dochodzą też niezwykłe korzenie tego tekstu, które sięgają Starożytnego Egiptu i, być może, Mezopotamii.
Koncert rozpoczął się od tytułowego Ubi Caritas Pawła Łukaszewskiego (*1968). Był on najstarszym kompozytorem wśród zaprezentowanych na koncercie. W jego utworach słychać ogromne doświadczenie w tworzeniu muzyki chóralnej. Język muzyczny jest wyrafinowany, obdarzony mieniącą się barwami chromatyką. Narracja muzyczna kształtowana jest z umiarem, ma się wrażenie, że Łukaszewskiemu nie zależy na doraźnym efekcie, ale chce on aby jego kompozycja żyła i była odkrywana podczas kolejnych wykonań. Jednocześnie przedstawiany tekst jest czytelny i, co ciekawe, owa dbałość o jak najczytelniejsze ukazanie tekstu literackiego towarzyszyła wszystkim kompozytorom, niezależnie od wybranych przez nich środków wyrazu. W pierwszej części koncertu usłyszeliśmy jeszcze Cantate Domino i Ego sum pastor bonus Łukaszewskiego. W tych utworach słychać było odniesienie się do chóralistyki późnoromantycznej, ale nie były one zbyt zachowawcze. Siła twórczości Łukaszewskiego polega na eleganckiej prostocie i traktowaniu z umiarem potężnych skądinąd środków wyrazu. W drugiej części koncertu usłyszeliśmy nieco odmienne stylistycznie dzieła tego kompozytora – Laudate Dominum, De caritate*. Tu do chóru dołączyła Orkiestra Leopoldinum. Obecność instrumentalistów zachęciła Łukaszewicza do sięgania po środki bardziej motoryczne, kojarzące się nieco z minimal music i twórczością Orffa. Brzmiało to świetnie, był też premierowy utwór napisany dla NFM i jego chóru. Premiery oznaczam tu gwiazdką.
Ciekawym kontrastem dla muzyki Łukaszewskiego okazała się twórczość Łukasza Farcinkiewicza (ur. 1981). Kompozytor grał też na fortepianie. Dzieła Farcinkiewicza odwoływały się też do jazzu, muzyki ambientowej i popowej. Jednak te odwołania były delikatne, stanowiąc tylko przyprawę dla solidnej chóralistyki. Bardzo podobało mi się to połączenie. Usłyszeliśmy Pie Jesu z ciekawą solową partią sopranu i fortepianu, oraz premierowy Quem diligit anima mea*.
Bardzo ciekawy i rozbudowany był premierowy utwór Michała Malca (*1995) Carmen vernale*. Długa i epicka opowieść o miłości zaczynała się od szeptu i przechodziła w barwną narrację pełną sugestywnych środków wyrazu i opartą na wyrazistym rytmie. W części chóralno – instrumentalnej koncertu, w jakiej i ten utwór się pojawił, ważną solistką była grająca na oboju Karolina Siadaczka. Całym koncertem dyrygowała ekspresyjnie i z dokładnym gestem Agnieszka Franków-Żelazny, szefowa artystyczna Chóru NFM.
Wielkie wrażenie zrobiła na mnie Aleksandra Chmielewska (*1993) w swoim również premierowym dziele Ego dormio*. Znów było epicko, zaś wciągająca narracja aż skrzyła się od sugestywnych emocji. Chmielewska sięgnęła po różne środki wyrazu – był też aleatoryczny zgiełk tłumu. Dominowały jednak piękne melodie. Cieszę się, że wspaniały instrument, jakim jest chór, skłania młodych kompozytorów do rozwijania inwencji melodycznej. Muzyka nowa oparta na żywiole czysto instrumentalnym nie zawsze melodystom sprzyja.
Po ten sam tekst – Vulnerasti cor meum sięgnęło dwóch kompozytorów – Miłosz Bembinow (*1978) i Jan Krutul (*1987). Oba utwory były bardzo udane, zaś premierowe dzieło Krutula ma zadatki na przebój muzyki chóralnej. Jest tanecznie skoczne i oparte na atrakcyjnym pochodzie dźwięków. Był to wspaniały koncert. Nowa muzyka chóralna okazała się zarówno ciekawa artystycznie, jak i całkiem przystępna dla melomanów, którzy niekoniecznie słuchają na codzień Luigiego Nono. Już teraz mogę powiedzieć, że trzeba kupić płytę Ubi Caritas.