Dobre płyty z muzyką najnowszą są bardzo cenne. Niedobrze by przecież było, gdyby ogród muzyki klasycznej przestał rosnąć i wzbogacać się o nowe gatunki, stając się za to muzeum ze skończoną ilością eksponatów. Część melomanów boi się jednak zanurzenia się w muzyczną aktualność, więc tym bardziej zachęcam do wzięcia sobie za instruktorów nurkowania dobrych muzyków, a takimi bez wątpienia są członkowie Kwartetu Lutosławskiego.
Płyta wydana jest bardzo estetycznie, zawiera też dodatek DVD. Na początku poznawania albumu jednak obok słuchania muzyki najcenniejsze są wywiady Ewy Szczecińskiej ze wszystkimi kompozytorami, których dzieła znalazły się na płycie. W rozmowie niekiedy łatwiej opisać specyfikę swojego dzieła i języka muzycznego niż w eseju.
Płytę otwiera bardzo ciekawy utwór Marcina Markowicza (ur. 1979), który obok komponowania gra jako drugi skrzypek w Kwartecie Lutosławskiego. Nie jest to częste w dzisiejszych czasach połączenie muzycznej abstrakcji, jaką jest komponowanie muzyki nowej, z muzycznym konkretem, jakim jest gra w kwartecie, gdzie trzeba doskonale przemyśleć formę wykonania i zasady współpracy i współtworzenia z pozostałymi muzykami kwartetu. Markowicz w wywiadzie zwierza się z wielu inspiracji, jakie wpłynęły na jego Kwartet smyczkowy nr. 4, lecz utwór nie jest eklektyczny. Wręcz przeciwnie – zachwyca swoją spójnością, narastającą motoryką i dyskretną sonorystyką zajmującą równorzędne miejsce wśród innych środków muzycznego wyrazu.
Drugim dziełem przedstawionym na płycie jest [P|PE(s)] Andrzeja Kwiecińskiego (ur. 1984), podobnie jak dwa pozostałe utwory na płycie skomponowany w tytułowym 2016 roku. Tu sonoryzm i pingpongowa dynamika stają się wszechobecne, gdyż główną inspiracją dla [P|PE(s)] była stara i kultowa gra Super Mario Bros, gdzie zabawny hydraulik pokonywał różne niezwykłe przeszkody aby odzyskać porwaną ukochaną. Kwieciński oddał w swym dziele nie tylko chaotyczną dynamikę gry, ale też kazał muzykom grać naprzeciwko siebie i dał im pole do improwizacji, do swobodnej gry. Wedle niektórych koncepcji estetycznych sztuka ogólnie jest grą twórcy z odbiorcą, nie uważam zatem, że Super Mario Bros to zła inspiracja do muzycznej kreacji. Wręcz przeciwnie, zaś utworu słucha się z ogromną przyjemnością. Dodam, że nie ma w nim pójścia na łatwiznę, czyli mocnych nawiązań do muzyki elektronicznej.
Trzecie i ostatnie dzieło zaprezentowane na płycie jest porywające i zdziwiłbym się, gdyby nie zostało swego rodzaju przebojem współczesnej muzyki kameralnej. Kwartet Lutosławskiego sukcesywnie przedstawia nam dzieła jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów, Pawła Mykietyna (ur. 1971), tym razem zaś muzycy ukazali nam 3 Kwartet smyczkowy Mykietyna. Choć artysta jest bardzo wierny swoim podstawom teoretycznym dla tworzenia, gdzie zauważamy nieco postmodernistyczne laboratorium dźwięku, muzycznego czasu i agogiki, to jednak, mimo tej wierności płynnej ewolucji własnego stylu, dzieła Mykietyna są za każdym razem inne, choć zawsze rozpoznawalne. Tym razem powstała forma, która nowoczesne gęstnienie czasu i wyłączanie „szprych” z melodii połączyła z narastającym kanonem, przywodzącym na myśl idylliczną słodycz, radość, ale też i nostalgię dzieł Pachelbela (łącznie z najbardziej znanym kanonem). Mykietynowi udało się połączyć w swoim utworze śmiałość badawczego spojrzenia z ogromną urodą muzyki i co niezwykłe, z rozwiniętą melodyką, z którą wielu współczesnych kompozytorów jest na bakier. Mnie Kwartet smyczkowy nr. 3 Mykietyna zmusił do kilkukrotnego odtworzenia całej płyty i wciąż kusi mnie, aby słuchać jej na okrągło.
Do płyty zostało załączone trwające 22 minuty DVD poświęcone przedstawieniu Kwartetu Lutosławskiego. Reżyserem i jednym z dwóch kamerzystów był tu Kuba Kossak. Już na wstępie warte są podkreślenia wspaniałe ujęcia na grających muzyków. DVD zawiera fragmenty dzieł zaprezentowanych na płycie, a także III Kwartetu smyczkowego Alfreda Schnittke i I Kwartetu smyczkowego Grażyny Bacewicz, której kompletem kwartetów zasłynął nasz zespół na świecie. Najciekawsze w materiale filmowym są same wypowiedzi muzyków, których poznajemy jako osoby mocno zaangażowane muzycznie, a jednak otwarte na ukazywanie muzycznych krain profanom również werbalnie. Wypowiedzi muzyków na DVD są w języku polskim, pochodzący z poza Polski nabywca płyty ma jednak do dyspozycji na stałe zintegrowane z filmem napisy po angielsku. Na DVD, podobnie jak na płycie, zadziwia boska wręcz akustyka Sali Czerwonej NFM i kunszt dźwiękowców. W utworach na kwartet powstających w naszych czasach bardzo się ten dźwiękowy hedonizm przydaje, gdyż w każdym z trzech dzieł nagranych na „2016” mamy też nietypowe metody artykulacji dźwięku, z zamierającym i przyspieszającym stukaniem jednego z głosów u Mykietyna na czele.