W dyskusji na temat różnic i podobieństw pomiędzy kulturą europejską i amerykańską będziemy poruszać kolejno 6 tematów. Dziś pierwszy z nich – „Podejście do historii”. Udział biorą:
Jacek Tabisz (Jacek)
Janusz Kowalik (Janusz)
Piotr Napierała (Piotr)
Krzysztof Marczak (Chris)
Temat 1. Podejście do historii.
Chris: Jedną z ważniejszych różnic pomiędzy obu kulturami jest stosunek do historii. Europejczycy często odnoszą się do Amerykanów z wyższością podkreślając swój bogaty historyczny rodowód. Jednocześnie Amerykanie nie mają z tego powodu kompleksów uważając, że przesadne spoglądanie w przeszłość odwraca uwagę od tego, co należy zrobić tu i teraz. Spróbujmy zastanowić się jaki wpływ na mentalność ludzi mają te dwa podejścia.
Janusz: Amerykanie nie maja zadnego kompleksu z powodu swej krótkiej historii. Przeciwnie, uważają że ich republika jest wielkim sukcesem stabilności ponad 200 lat który jest kopiowany przez innych na calym świecie. Różnica pomiędzy USA a Europą w traktowaniu historii jest inna.
Amerykanie przykladaja duże znaczenie do przyszlości a mniej do przeszłości niż Europejczycy. To ma negatywne strony utrudniając uczenie się na błędach. Nie zauważyłem też aby ludzie z Europy mieli poczucie wyższości z powodu długiej I zagmatwanej historii. Na ogół Europejczycy wizytujący Amerykę szybko dochodzą do wniosku że Europa jest cofnięta w nauce, technologii i stylu życia jak też pewnych elementów kultury np film ,pocket books”, pop music itp. Z drugiej strony Amerykanie wiedzą, że Ameryka to pewna kontynuacja Europy. USA nie jest tworem Indian lub Azjatów lecz europejskiego oświecenia I brytyjskiej kultury z innymi wpływami. Można dodać, że USA jest jedynym sukcesem wielokulturowości .Tu Europa nie ma się czym pochwalić.
Piotr: Europejczycy moim zdaniem jak najbardziej mają poczucie wyższości nad „kowbojami” . I uczą się na błędach jeszcze w mniejszym stopniu niż Amerykanie bo są zbyt uwikłani w nacjonalizmy. Pietyzm wobec własnej historii w USA wydaje mi się spory choć jest bardziej związany z misją USA w świecie niż z tradycją dla samej tradycji. USA są młodsze, mniej zbrukane i stąd bardziej optymistyczne mają też większe pole manewru ale nie są moim zdaniem mniej ostrożne.
Janusz: Wykształceni Amerykanie uważają Europę jako swoja kolebkę, ale nie godną naśladowania. Faszyzm i komunizm urodziły sie w Europie i nie skłaniają do zazdrości. Ja nigdy nie spotkałem jednego Amerykanina który miał kompleks na temat europejskiej historii. Ale moje doświadczenie ogranicza się do środowisk akademickich.Wizytując Europę wiele razy zauważyłem, że ogólnie ludzie maja niezwykle powierzchowną wiedzę o Ameryce uzyskaną z gazet lub TV. Czekam na pytanie dotyczące różnic w podejściu do życia.
Piotr: Obama wprost wyraża wprost w swojej książce Audacity of Hope radość że USA uniknęły faszyzmu i komunizmu. To spora różnica na korzyść dla Ameryki. Chociaż UK, Holandia też uniknęły tego losu. USA w pewnym stopniu wydaje się być częścią składową Europy północno zachodniej. Dlatego gdy USA porównują się z Europą to de facto używają przykładu UK, Holandii, Niemiec, Skandynawii i ewentualnie jeszcze Francji kropka. Można jednak próbować odwrotnie uznać Europe za część składową USA taką egzystencjalną, pesymistyczną właśnie z uwagi na holocaust, komunizm itd.
Chris: Pytałem wiele razy na forum Racjonalista TV o opinie na temat wielu kwestii i bohaterów. historycznych aby zrewidować moją wiedzę historyczną, nabytą głównie w USA. Okazało się, że to, co nauczyłem się w USA na temat Polski i Europy jest zgodne z tym, co publikuje Piotr. Jednocześnie w polskich szkołach wciąż obowiązuje „kierunek patriotyczny”, czyli wbijanie mitologii, najczęściej bez oparcia na faktach. Powstaje zatem pytanie: „Jaką przewagę daje bogata wiedza historyczna, jeżeli de facto wiedzą historyczną nie jest ?”
Janusz: Amerykanin Chińskiego pochodzenia nie może mieć kompleksu historycznego bo kultura chińska jest znacznie starsza od Europejskiej.
Jacek: Wydaje mi się, że jeszcze w czasach międzywojennych Amerykanie mieli pewien kompleks Europy. Wielu wybitnych artystów USA spędziło sporą część życia w Paryżu, co zresztą zyskało odzwierciedlenie w amerykańskich mitach, choćby sławny topos Amerykanina w Paryżu. Ogólnie uważam, że Amerykanie mają zdrowsze podejście do Europy, niż Europejczycy do USA. Europejczycy zbyt mało znają historię USA i ich sposób patrzenia na świat, a powinni być tym bardzo zainteresowani. W końcu razem można zdziałać więcej, a dla dobrej współpracy trzeba posiadać wysoki stopień wzajemnego zrozumienia. Moim zdaniem elity Zachodu powinny dążyć do stworzenia wspólnej, bliskiej wszystkim historii naszej cywilizacji, włączając w to też Kanadę, Australię, Nową Zelandię i być może nawet Amerykę Południową.
Piotr: Bogata wiedza historyczna i bogata historia to dwie różne rzeczy. Na przykład w Izraelu ludzie młodzi doskonale znają historię Europy, a słabo Bliskiego Wschodu, choć to tam mieszkają. Włosi mylą swoją historię z historią włoskich bohomazów i wierszokletów. Polityczną znają często słabo. Poza tym każdy naród ma ulubiony okres. Dla Włoch to odrodzenie. Według brytyjskiego pisarza Stephena Clarke’a Amerykanie wiedzą wszystko o tym co się działo u nich, w Anglii i Francji w latach 1775-1800. Mitologię z kolej ma każdy naród. Wiele zależy od tego jak bardzo oddalona jest od rzeczywistości. USA to naprawdę była druga szansa dla dysydentów zaś na przykład polska sarmacka NIE była ojczyzną wolności. Dopiero dzisiaj sprzedajemy wolność Białorusinom.
Chris: Z perspektywy człowieka żyjącego w wielu kulturach wypowiedź Piotra najlepiej, moim zdaniem opisuje ten mechanizm i jednocześnie tłumaczy pewien konflikt, jaki powstaje pomiędzy ludźmi, którzy opuszczają kraj a tymi, którzy w nim zostają. Wyzwolenie od mitologii powoduje zmianę sposobu widzenia. Jednocześnie w wielu przypadkach porzucenie jednej mitologii jest jednocześnie związane z przyjęciem następnej. Dlatego istotnym jest, jak Piotr zauważył, która mitologia jest bliższa rzeczywistości. I tutaj uważam, że amerykańska jest bliższa niż europejska.
Zgadzam się też z Januszem, że „czar Paryża” i w ogóle starych miast i budowli nie wynika z kompleksu Amerykanów, ale jest pewną ikoną kulturową. Rodzaj doświadczenia które wzbogaca, a nie każdy może sobie na nie pozwolić. Jest to podobne do europejskich pragnień aby przynajmniej raz odwiedzić Nowy Jork a najlepiej jeszcze w nim trochę pomieszkać. W pewnym okresie w latach 90’ według nieoficjalnych szacunków ponad 100 tysięcy Amerykanów mieszkało w Pradze, zatem nie chodzi dokładnie o Paryż, ale o sam klimat i atmosferę. Praga też jest stara, ale mieszkanie w niej było po prostu dużo tańsze niż w Paryżu. Natomiast samo podejście do tematu jest moim zdaniem dobrze pokazane w częściowo autobiograficznej książce opartej na życiu Jamesa Jonesa „A Soldier’s Daughter Never Cries”. Kiedy po kilkuletnim pobycie w Paryżu amerykańska rodzina pisarza zbiera się do przeprowadzki z powrotem, na pytanie córki o powód wyjazdu ojciec niedwuznacznie sugeruje, że dalsze pozostanie we Francji nie wpłynęłoby dobrze na jej rozwój. Zresztą przykłady można znaleźć bliżej – ze wszystkich zaprzyjaźnionych amerykańskich rodzin w Warszawie mających dzieci w podobnym wieku zostaliśmy tutaj tylko my, wszyscy są już z powrotem w USA. Nawiasem mówiąc – sami wyjeżdżamy do USA jeszcze w tym roku. Dlatego uważam, że tłumaczenie tego zjawiska jako kompleks ma poprawić europejskie samopoczucie, ale nie jest ono prawdziwe.
Piotr: W serialu „Sopranos” żona głównego bohatera przygnębia się, gdy zdaje sobie sprawę z tego , ile pokoleń trupów leży pod Luwrem… A więc miasta Europy są cmentarzyskami w pewnym sensie.
Chris: Zabrzmiało złowieszczo, ale dzięki temu to dobra okazja żeby zakończyć ten pierwszy temat dyskusji.
Nie rozumiem dlaczego tu sie wrzuca wszystkich Amerykanow do jednego worka. Europejczykowi mogą imponowac wybrzeza, ale srodek USA niekoniecznie. Krajobrazy piekne, ale ludzie z Bible Belt to wcale nie są jacys geniusze intelektu czy rozwoju cywilizacyjnego. Ja nigdy nie postrzegam USA z punktu kompleksow/braku kompleksow. Dla mnie takie „kompleksowe” spojrzenie jest typowe polskie, pełne kompleksow, pełne emocji, a gdy znajdziemy u obcych cos gorszego niz u siebie, to Polaka od razu duma rozpiera … i leczy tym swoj kompleks.
Dlatego mówię że to bardziej podział wewnętrzny cywilizacji euroamer niż zewnętrzny
Staramy się porównać ogólne, charakterystyczne trendy. Nie da się dokładnie przeanalizować europejskiej społeczności ani amerykańskiej, każda z nich ma swoją różnorodność i inną strukturę. Tak jak w ogromnym kraju żyje dużo prostych ludzi, tak samo w Europie nie wszyscy są oświeceni. USA to wciąż wielka przestrzeń. Europa ma więcej średnich miast, a przecież to w nich właśnie rozwijała się nauka i kultura. Dobre spostrzeżenie co emocjonalnego widzenia i obsesyjnego wyszukiwania wad u innych, często spotykanego w Polsce, Tak właśnie wygląda problem – emocje, kompleks = brak racjonalnego podejścia.
Nie wiem, czy nie gorszą cechą Polaków jest właśnie podkreślanie narodowych słabostek (często wbrew faktom).
Nagminnie się słyszy teksty typu: „takie coś to tylko w Polsce”, choć nawet szybki resercz pozwala stwierdzić, że „takie rzeczy” są powszechne na całym świecie, a w Polsce to może nawet mniej, niż w wielu krajach.
A już powalają mnie teksty w rodzaju: cała Europa (cały świat) się z nas śmieje.
To są zapewne dwie metody na radzenie sobie z tym samym kompleksem.
.
Z drugiej strony amerykański brak kompleksów też nie jest chyba do końca racjonalny. Wg danych Departamentu Stanu tylko 1/3 Amerykanów w ogóle posiada paszport, co oznacza, że co najmniej 2/3 z nich nigdy nie była za granicą. Może to świadczyć o braku zainteresowania (splendid isolation?) a z drugiej strony jest to przyczyną braku znajomości innych stron świata.
Mark Twain ponoć stwierdził: “Podróżowanie działa zgubnie na uprzedzenia, bigoterię i wąskie horyzonty”
USA to niemal kontynent. Ogromna większość Rosjan, i Brazylijczyków też nie była. Lepiej z Kanadą ale to pas zaludnionych przy granicy z USA
Fakt. USA to wewnętrzny kosmos.
Do tego dochodzą bardzo krótkie urlopy.
Ale niezależnie od przyczyn (i lepszych lub gorszych usprawiedliwień) skutek jakiś jest.
.
Kiedyś poznałem pewnego Amerykanina, tuż po jego przyjeździe do Europy (pierwszym w życiu) i przyznał mi się on z pewnym zażenowaniem, że na lotnisku we Frankfurcie przeżył lekki szok, bo – cytuję – „oni naprawdę mówią po niemiecku!”
A dodam że facet się uczył niemieckiego w szkole, ale na wpół podświadomie był przekonany, że to coś w rodzaju martwego języka, albo coś jak język elficki z powieści Tolkiena.
.
Z innych wymownych anegdot. Ktoś opisywał rozmowę podsłuchaną w nowojorskim pubie. Dwóch facetów zapatrzyło się na moment w transmisję z jakichś ważnych uroczystości w ONZ-cie. W pewnym momencie jeden w zamyśleniu stwierdził: „Ten ONZ to bardzo fajna organizacja”. Na co drugi odpowiedział: „To prawda. Tylko po co pozapraszali do niej tych wszystkich cudzoziemców?”
Panie Tomku – długo się nie pocieszyłem poziomem dyskusji na który na początku nas Pan wprowadził.
A cóż ja na to poradzę?
Żart wyśmiewający rasizm też pana wkurzył swego czasu…
.
Kiedyś pewien gość nazwał mnie antysemitą bo zacytowałem szmonces pochodzący z książki wydanej przez wydawnictwo propagujące kulturę żydowską.
.
Nie przejmuję się więc ani trochę pańską irracjonalną dezaprobatą wobec mojej osoby, gdyż jest pan w niej w znacznym stopniu odosobniony i chyba wynika ona z jakichś dziwacznych uprzedzeń, albo kompletnego braku poczucia humoru.
Fakt. Pan się rzadko przejmuje. Ale Pana dobór kontaktów i anegdot wymaga takiego nastawienia do świata. Zrozumiałe.
nie sądzę, żeby pan rozumiał
widać u pana objawy typowe dla osoby z obrażonymi uczuciami religijnymi, a to nie sprzyja rozumieniu
.
Ta druga anegdota pochodzi ze wspomnień pewnego doświadczonego polskiego dyplomaty.
quote: /nie sądzę, żeby pan rozumiał widać u pana objawy typowe dla osoby z obrażonymi uczuciami religijnymi, a to nie sprzyja rozumieniu/. Jeżeli kiedyś zachce Pan znowu podnieść poziom swoich wywodów to proszę zacząć od selekcji swoich źródeł i skupieniu się na argumentach. Natomiast proszę uszanować moją prywatność i darować sobie zajmowanie się moją osobą i moimi reakcjami, zwłaszcza nieudolnie. Ja nie uszczęśliwiam Pana analizami pańskiej osobowości.
to fakt
nie uszczęśliwia mnie pan swoimi analizami np. n/t mojego „nastawienia do świata”, tylko śmieszy
quote: „Obama wprost wyraża wprost w swojej książce Audacity of Hope radość że USA uniknęły faszyzmu i komunizmu. To spora różnica na korzyść dla Ameryki.”
—-
Zaskakujące, że to zdanie wychodzi spod pióra właśnie Obamy, czyli Afroamerykanina i demokraty.
Czy niewolnictwo i sposób potraktowania Indian podczas kolonizowania nie pozwala twierdzić, że USA jednak nie do końca uniknęły pewnych moralnych odpowiedników faszyzmu i komunizmu.
Skutki okresu niewolnictwa (chyba) są odczuwane do dziś w postaci różnic społecznych między białymi i czarnymi, a także ciągle obecnymi uprzedzeniami, czyli rasizmem (i to we obie strony). Wydaje mi się, że o wiele lepiej sobie z tym poradziły takie kraje jak Brazylia albo …Kuba.
.
Proszę to potraktować te pytania jako otwarte – nie jestem znawcą problemu ani z teorii ani z autopsji.
quote: „Proszę to potraktować te pytania jako otwarte – nie jestem znawcą problemu ani z teorii ani z autopsji.”
Bardzo mi się podoba takie podejście do dyskusji – uważam, że wnosi to nową jakość do komunikacji na Racjonalista TV. Co do meritum – ja z kolei więcej wiem od strony praktycznej ale wobec wiedzy Piotra w temacie uważam, że najpierw powinienem zaczekać na jego wypowiedź.
Niewolnictwo? Europa też je uprawiała no i miała chłopów pańszczyźnianych więc sorry Winetou…
Czyli tym razem Amerykanie mówią Europie: „a u was biją Murzynów”?
zawsze było na odwrót..
🙂
To mówili Rosjanie. Co z tymi łagrami Wasylij? – eeee a u Was…. John!
„a ja mu na to: My w niebo ślemy rakiety…”
No właśnie… a co z Winetou?
Jest za co go przepraszać?
Nie. Dlaczego. To byli tacy sami dranie jak koloniści zabijali kobiety i dzieci. Skalpowali żywcem. Nie żałuję ich
nie chodzi o żal, tylko o standardy cywilizacyjne