Grzegorz Roman i Radek Czarnecki dalej śledzą kalendarz liturgiczny kościoła. Z programu dowiemy się, że święta Bożego Narodzenia nie mają wiele wspólnego z chrześcijaństwem. Nie zgadza się data (o ile w ogóle jakaś była). Bóg też jakby nie ten. Jeśli chcecie poznać więcej niewygodnych dla każdego księdza i biskupa faktów o Bożym Narodzeniu – zobaczcie nasz film. A skoro święta są niechrześcijańskie, to może po prostu należą do wszystkich?
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Mozemy nawet saturnalia obchodzić i nie powinno to nikogo obchodzić
Każdy może sobie celebrować co zechce, ale ateista świętujący narodzenie Boga jest hipokrytą i proszę mi nie mydlić oczu rodzinnym spędem przy kawie i pół litra, który z porodem nie ma nic wspólnego. Narodziny Boga to nie są urodziny wujka, czy inne party. Jestem racjonalistą, Bóg nie istnieje dla mnie, więc nie mógł się narodzić.
Jeszcze raz powtórzę, nie mylić proszę spotkania rodzinnego, z przyjaciółmi, czy nawet narodzin sąsiada z świętowaniem Bożego Narodzenia.
Tytuł brzmi – „Boże Narodzenie – czy ateiści mogą je obchodzić?” Odpowiedź brzmi – Tak, ale ja gardzę hipokrytami.
Ja swego czasu wyraziłem podobne stanowisko. Mimo to starałem się wpadać na drugi (żeby nie było, że świętuję) dzień świąt z partnerką, dopóki nie zostałem poinformowany, że osoby bez ślubu katolickiego nie powinny zasiadać przy świątecznym stole. Takie zdanie, jak w materiale, mają Grzesiek i Radek, ja mam inne.
Zupełnie nie rozumiem co swiąteczny stół i wzajemne odwiedziny mają wspólnego z czczeniem bogów. I dlaczego unikac wizyt 25 XII, tylko dlatego aby „nie byc posądzonym”.
Trzeba tez wyjasnic znaczenie słów „obchodzic swięta”. Jesli ktos w gruncie rzeczy niewierzący zaczyna robic sie swiętoszkowaty i całym nadęciem i przejęciem czczci urojenie ktorego on nie ma przez inne częsci roku, to jest to rodzaj choroby. Ale jak ktos idzie do wujka katolika żeby sie spotkac z rodzinką, to nie jest to żadne obchodzenie swiąt. Chyba że wujek terroryzuje, każe padac na kolana i sie modlic, lub inne czary mary. Ale wtedy katolicki ateista ma wytłumaczenie jak go ktos posądzi ze swiętuje: zostałem zmuszony!
Szczodrych Godów!
Szczodrych Godów!
Jacku, przykro mi, że coś takiego Was spotkało. Brak szacunku i tolerancji to częste zachowania u ludzi uważających się za "głęboko religijnych". Tacy ludzie nierzadko nie znaja nawet własnej religii i tradycji. A tradycja bożonarodzeniowa jest taka, że chrześcijanin powinien w te dni szczególnie "nieść pokój". Tylko, że ludziom wierzącym często wcale nie chodzi o wiarę i nakazy tej wiary, tylko o swojskość i poczucie bezpieczeństwa, które daje im przebywanie wyłącznie w gronie podobnych sobie. Ktoś o innych poglądach zaburza im tę swojskość i komfort. Dla tego "ciepełka" bez wahania zaprzeczają wszystkiemu, w co rzekomo wierzą.
Na szczęście te osoby, które kiedyś się tak zachowały, zaczynają się chyba trochę zastanawiać nad swoim podejściem.
Drodzy moi parafianie! Bracia i siostry – i Wy wszyscy, ludzie po prostu! Boże Narodzenie… Brzmi pięknie i dziwnie zarazem – no bo jak to może być – Bóg się rodzi!? A co było chwilę przed tym – nie było Go!? Aha – „nasz” Bóg ma trzy postaci i ta jedna dopiero miała przyjść na świat, i do tego z misją zbawienia tych, co w Niego uwierzą, od zatracenia duszy w niebycie. Skomplikowane, prawda? A uwierzyć nie każdy może, cóż począć, że wielu z nas ma krnąbrne wnętrze i nie wszystko, co usłyszymy od razu jawi nam się jaka prawda najprawdziwsza! Mamy wolną wolę, czy nie mamy jej? Skoro ją mamy – to mamy pełne prawo do korzystania z jej zalet i możliwości – łącznie ze sceptycyzmem wobec zasłyszanych na agorze wieści… Powiem tak – czepianie się tej daty może być uznane za małostkowe. Bo każda data wydaje się być jednakowo nierealna, bajkowa. Bo też i opowieść o tym naszym „Bożym Narodzeniu” jest po prostu piękną ale legendą. Doszukiwanie się w niej uprawdopodabniających ją okoliczności świadczy o zamiłowaniu do ekwilibrystyki intelektualnej. Te wszystkie gwiazdy i koniunkcje planet, komety, wybuchy supernowych… A w tle trzej mędrcy bądź „królowie” ze Wschodu… Skąd się wzięli, skąd ich pojawienie się akurat wtedy? Przecież ta „gwiazda” musiała świecić nad całą Ziemia! I świetnie ją widziano z Aleksandrii i Rzymu, z Antiochii również… I co – tam oślepli, nikt nic nie zauważył i nie wzmiankował o tak potężnym zjawisku na niebie!? Wtedy, gdy gromady kapłanów każdej nocy łapczywie wypatrywały znaków z Niebios!? Do rzeczy – ja sobie4 spokojnie spotykam się podczas dni opisywanych jako „Boże Narodzenie” zupełnie bez lęku, że popełniam świętokradztwo! Każda okazja jest dobra do spotkań w gronie rodziny i przyjaciół – nie nazywajmy tego od razu ” hipokryzją” czy zakłamaniem! Żyjemy w pluralistycznym świecie i powinnyśmy bez emocji łączyć najróżniejsze tradycje – bez gwałtownego dzielenia się na pobożnych i bezbożnych. To wszystko jest tylko konwencją i umownością – deklaratywnością. To tak jak z tą „obrazą uczuć religijnych!” Tak jakby tylko imaginowane uczucia religijne wymagały ochrony! Ale skoro według doktryny grzeszymy również myśleniem!? Swoją drogą jak ci opiekunowie naszych dusz zadbali o wędzidło! Zastawili wnyki nawet na nasze myśli! Ale przecież religia jest tylko doktryną miłości Boga do ludzi! Ale spróbuj no tylko bratku skorzystać ze swojej wolnej woli…Piekło masz już przygotowane, jak obszył. Ale nie boczmy się na to Boże Narodzenie” – jak zwał, tak zwał. To czas, gdy Słońce zaczyna mozolny powrót w wyższe punkty nieboskłonu, jest się z czego radować! Chrystus-Słońce odżył i świeci dla wszystkich.
A jaki tytuł nosi druga polecana książka? 🙂
Drogi Widzu i Słuchaczu Kubo – poczekaj do 6 stycznia (Trzech Króli) a ciekawość Twa zostanie zaspokojona. Pozdrawiam. Radek Cz.
PS: I miłej lektury
Czekam więc z niecierpliwością 😉
Jak już jesteśmy przy obalaniu mitów, to może warto zrobić program o biblii jako „źródle historycznym” i pokazać jak wiele „faktów historycznych” (poza magią) jest nieprawdziwa lub wątpliwa (Żydzi w Egipcie, król Salomon, wielki potop itd.).
Pozdrawiam ciepło 🙂
Okres Świąt Bożego, Jezusowego Narodzenia nie zachęca do przekazywania przykrych i smutnych wiadomości, ale takie nadużycia wymagają jednak paru słów sprostowania – nieprawdą jest, jakoby ludzie niewierzący czy ateiści nie podlegali Prawu Bożemu, a co za tym idzie, Sądowi Ostatecznemu. Jak najbardziej podlegają, podobnie jak wszyscy ludzie, niezależnie od swojej wiary, wyznawanej religii bądź jej braku. Co więcej, zdaje się, że ateiści są jedną z tych grup społecznych, dla których realna obecność Piekła jest ogromnym zagrożeniem, choć z pewnością każdy człowiek będzie odpowiadał przez Bogiem indywidualnie, tylko i wyłącznie za swoje życie ziemskie, popełnione dobre i zły czyny oraz … posiadaną wiarę – brak wiary, a zwłaszcza w pełni świadome odrzucenie Boga i Jego praw już samo w sobie jest ciężkim grzechem (nie mówiąc już o tych, którzy z Bogiem próbują „walczyć”, choć są z góry na straconej pozycji). W świetle cytatów z Pisma Świętego, czyli objawionego człowiekowi Słowa Bożego, przyszłość duchowa ateistów bynajmniej nie nastraja optymistycznie, dlatego tym bardziej warto pomyśleć o swoim szczerym, świadomym nawróceniu, odrzuceniu skłonności do grzechów i (obiektywnego) zła.
https://www.youtube.com/watch?v=4Tp49Aam7wk
https://www.youtube.com/watch?v=x9M4wbKO7gg
https://www.youtube.com/watch?v=SL880XBWErg
https://www.youtube.com/watch?v=-3RocbsPVNY
https://www.youtube.com/watch?v=MJt6ixPwdsE
Najpierw udowodnij ze istnieje wogole cos takiego jak bóg, piekło i reszta twoich zabobonów, dopiero wtedy mozesz dyskutowac na temat głębiej. Metaforycznie rzecz ujmując, narazie próbujesz określic chierarchie społeczną Yeti nie mając nawet kszty dowodów na istnienie Yeti…
warto pomyśleć o swoim szczerym, świadomym powróceniu do używania mózgu, odrzuceniu skłonności do brania bajek i zabobonów za fakty.
Na jaką(którą z tysięcy) religie kolega radzi nawrócić się żeby nie spudłować?
A ja słyszałem, że bóg nie lubi wierzących, dlatego unika wizyt na ziemi. Nie zdradzę skąd to wiem, ale źródło jest pewne :).
Bożego Narodzenia obchodzić nie ma sensu, no bo i właściwie, co to jest bóg, na przykład Bóg, bo ja tego nie wiem. Nie wiem także, co to znaczy, że imć Jehoszua bar Jehosef isz Nezirat to urodzony bóg, których to narodzin rocznicę miałbym obchodzić. Z drugiej strony miło jest chociaż raz do roku spotkać się z bliższą i dalszą rodziną spotkać się, omówić swoje sprawy, załagodzić niesnaski, pojeść razem i pobawić jak tam kto lubi… Dlatego właśnie uważam, że warto raz do roku koło przesilenia zimowego sprosić się na … ano, na prastare, starsze niż chrześcijaństwo święto godów. Ja nasi praojcowie przełamać się chlebem (nie komunikantem), powspominać stare dzieje nasze i naszych przodków. Choinka i jedzenie mięsa tylko ryb nie zawadzi, chociaż dziś już wiemy, że nie jest prawdą, że ryby duszy nie mają, bo za pod słowem „dusza” można rozumieć nie tyko oddech, lecz także psychikę, a tę, choć prymitywną, także ryby, raki i mięczaki. Pięknym wynalazkiem naszych praojców były też dary przebłagalne między dorosłymi i prezenty gwiazdkowe pod choinką dla dzieci.
A więc — powróćmy do obchodzenia Godów — to potrzebne święto.
Nie czarujmy się – każde święto ma wymiar głownie towarzyski. Magia to tylko dodatek i pretekst do świętowania. Dla 75% Polaków to czas rodzinny , tylko dla 28% (elektorat pis?) to przede wszystkim narodzenie panskie itd…
W ramach obchodów proponuję obejrzenie „Żywot Briana” i oczywiście spojrzenie na jaśniejszą stronę życia i śmierci.
Świetny film.
Swieta pod koniec grudnia maja tradycje w wielu kulturach .Mozna go obchodzic jako swieto rodziny i zamkniecie ubieglego roku. Chrzescijanstwo przywlaszczylo dobie to swieto jako urodziny Jezusa ale nie wiemy czy Jezus istnial a jesli istnial to nie wiemy kiedy sie urodzil. Historie o sta\jence sa fabrykatem nie majacym historycznego dowodu.
„przywłaszczyło” !?!??
po co ten paranoiczny język?
od kiedy zjawiska przyrody mają właścicieli?
@ Tomek Świątkowski: „przywłaszczyło” !?!?? po co ten paranoiczny język?
————-
Wybór słów w języku polskim jest duży:
http://synonim.net/synonim/zaw%C5%82aszczenie
http://synonim.net/synonim/przyw%C5%82aszczenie
***
@ Janusz: Święta pod koniec grudnia maja tradycje w wielu kulturach
@ Tomek Świątkowski: od kiedy zjawiska przyrody mają właścicieli?
————
I znowu nie zrozumiał Pan o czym mowa. Pan Janusz pisał tu o kulturze, a ta jest tworzona przez ludzi i bardzo często różne jej elementy są przynależne do danej kultury, czy wprost określonych ludzi i wtedy ich przejmowanie i podawanie jako własne, bez podania źródeł skąd zostały przejęte, należy nazywać przywłaszczaniem.
***
I znowu nie zdołał Pan pojąć o czym mowa.
.
Gdyby chodziło o jakąś przypadkową datę, to można by podejrzewać naśladownictwo.
Ale gdy chodzi o datę bardzo charakterystyczną, jak dzień przesilenia zimowego, to naśladownictwo staje się hipoteza zbędną i mało racjonalną.
@ Tomek Świątkowski: Gdyby chodziło o jakąś przypadkową datę, to można by podejrzewać naśladownictwo. Ale gdy chodzi o datę bardzo charakterystyczną, jak dzień przesilenia zimowego, to naśladownictwo staje się hipoteza zbędną i mało racjonalną.
——————–
http://wyborcza.pl/1,75400,15176922,Poganskie_symbole_Bozego_Narodzenia__ZOBACZ_.html
Wikipedia: Ścisłe określenie czasu powstania liturgicznego święta narodzin Chrystusa, podobnie jak i powód umieszczenia go w kalendarzu liturgicznym w dniu 25 grudnia, jest kwestią nadal dyskutowaną przez uczonych. Według dostępnych źródeł święto wprowadzono najpierw w Rzymie w IV lub pod koniec III wieku.
Z przekazów Klemensa Aleksandryjskiego wiadomo, że rożne daty były podawane za dzień narodzin Chrystusa: 19 kwietnia, 20 maja, a Klemens wskazywał na dzień 17 listopada. W II wieku n.e. w Egipcie pojawiło się Święto Bożego Narodzenia obchodzone w Pierwszym Peretcie w dniu 6 stycznia, dokładnie jedenastego dnia Tybi – dniu urodzin boga Słońca Ajona – patrona misteriów mitraistycznych czy Ozyrysa boga śmierci i odrodzonego życia, bardzo stary kult sięgający połowy III wieku p.n.e., nazwany później przez Greków misteriami. Rocznica urodzin Chrystusa została przeniesiona przez Kościół w roku 353 na dzień 25 grudnia, czyli na dzień narodzin Mitry niepokonanego boskiego Słońca.
Kult Mitry był bardzo popularny w Rzymie oraz na Bliskim Wschodzie. Gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową, chrześcijanie, aby osłabić kult Mitry, przyjęli, że 25 grudnia, do tej pory obchodzony jako dzień urodzin Mitry, będzie dniem narodzin Jezusa. Święto Bożego Narodzenia zostało chętnie zaakceptowane, ponieważ było wariantem pogańskiego święta Ajona – święta przesunięcia Słońca. Celebracja święta dokonywała się w podziemnym adytonie w nocy z 24 grudnia na 25 i około północy spełniano obrzędy konsekracyjne. O świcie wierni uczestniczyli w procesji z miejsca kultu, niosąc statuetkę dziecka jako symbol urodzonego Boga-Słońca przez dziewicę nazywaną Dea Caelestis (Tanit), obca bogini rzymska (peregrina sacra).
http://kritikos.pl/Viking-Prawdziwe-korzenie-chrzescijanskich-swiat
http://kritikos.pl/James-George-Frazer-O-poganskich-korzeniach-swiat
Jacek Salij– polski prezbiter rzymskokatolicki, dominikanin, profesor nauk teologicznych, pisarz, publicysta: A teraz, pora odnieść się do pojawiającego się czasem zarzutu, zwłaszcza ze strony Jehowitów, że ewentualne pogańskie koneksje Bożego Narodzenia dezawuują te Święta jako bezbożne i zasługujące na bezwzględne odrzucenie. Tak jakby piękno kwiatu lub urodzaj pszenicy mogły być przekreślone przez to, że rośliny te wyrosły na wstrętnym gnoju. Owszem, kiepskiemu rolnikowi zdarzy się czasem, że nawóz zniszczy uprawę, której miał służyć. Tak samo byłoby rzeczą godną najwyższego pożałowania, gdyby jakieś pogańskie pojęcia, obrzędy czy inne zwyczaje zdominowały przekaz wiary i ją przeinaczyły. Nie ma jednak nic niewłaściwego w tym, że wiara nasza — jeśli tylko istotnie staramy się zachować pełną wierność nieomylnej i niezmiennej nauce Chrystusa Pana — korzysta z wartości takiej czy innej kultury, a nawet religii.
Tego rodzaju asymilacja ma również miejsce w Piśmie Świętym i to wręcz często. Podam parę najbardziej znanych przykładów. Otóż w biblistyce jest rzeczą od dawna ustaloną, że na pojęcia, obrazy i obrzędy Starego Testamentu wywarła niemały wpływ religia ludów kananejskich, co zresztą w najmniejszym stopniu nie przeszkodziło Staremu Testamentowi odciąć się radykalnie od kananejskiego politeizmu, prostytucji sakralnej, ofiar z dzieci i tym podobnych obrzydliwości. Z kolei w nauce o aniołach Stary Testament korzysta z ujęć religii babilońskiej, w niczym im jednak nie ulegając, zaś Księga Koheleta inspiruje się — ale w sposób całkowicie suwerenny — ideami filozofii epikurejskiej. Apostoł Paweł cytuje pogańskich pisarzy Kleantesa i Aratosa (Dz 17,28) oraz Epimenidesa (Tt 1,12), a w jego listach odnajdujemy pojęcia zarówno platońskie, jak stoickie. Ewangelista Jan sięga po pojęcie „Logosu” do dzieł Filona z Aleksandrii, ażeby za jego pomocą przedstawić objawioną naukę o Słowie Przedwiecznym, która od koncepcji Filona różni się dokładnie tak, jak się różni niebo od ziemi. Natomiast Apostoł Juda cytuje apokryficzną Księgę Henocha oraz podaje szczegóły, pochodzące z apokryfu pt. Wniebowzięcie Mojżesza. Dlatego i Kościół stara się korzystać z obcych filozofii i religii dokładnie tak, jak się tego nauczył z Pisma Świętego.
Na zakończenie przytoczę jeszcze mądrą analizę zjawiska asymilacji obcych pojęć i obrzędów, przeprowadzoną przez kardynała Newmana w książce O rozwoju doktryny chrześcijańskiej: „Nie jesteśmy bynajmniej w kłopocie, gdy mówią nam, że doktryna o zastępach anielskich pochodzi z Babilonu, skoro wiemy, że aniołowie śpiewali przy narodzeniu Chrystusa; ani gdy mówią nam, że wizja Pośrednika znajduje się u Filona, jeżeli On właśnie najprawdziwiej umarł za nas na Kalwarii. Nie boimy się przyznać, że — nawet po Jego przyjściu — Kościół stanowi skarbnicę, która rozdaje stare i nowe skarby, wsypuje złoto wciąż świeżych dopływów do swego oczyszczającego ognia i która na swoim własnym złocie, w miarę wymagań czasu, wyciska coraz głębiej obraz swojego Mistrza. (…) Wierzymy, że Kościół jak laska Aarona pochłania węże czarowników, a jego doktryna nigdy nie może być wypaczona”.
Oczywiście, iż może Pan przeczyć faktom, ale mnie to wisi i powiewa. Z wiarą nie ma dyskusji, a i czasu skoda.
***
"po co ten paranoiczny język?". Po co ten paranoiczny język? 🙂
bo paranoik krzyczy "Złodziej!! Złodziej!!" choć niczego mu nie ukradziono
"Obchodzić czy nie obchodzić?"
Też pytanie! Robić to, na co ma się akurat ochotę, przecież to nie żadnego znaczenia 🙂 Ja nie dorabiam do tego żadnej ideologii. Mam ochotę na choinke, to sobie stawiam choinkę, a jeśli w którymś roku nie mam ochoty, to nie stawiam, jeśli mam ochotę w "święta" na towarzystwo, to jadę w tym czasie w odwiedziny, jeśli nie, to nie jadę.
Fakty są takie, że większość ludzi wokół obchodzi, dla większości z tej większości nie ma to specjalnego znaczenia religijnego, a jedynie towarzyskie. Dziś nawet ci, którzy mówią o "magii świąt" wcale nie mają na myśli magiczności religijnej, tylko jakąś nieokreśloną, podniosłą atmosferę, nasyconą dobrą wolą, miłym zachowaniem, ładnymi ubraniami i ozdobami, światełkami itp.. Obecnie to już bardziej tradycja podszyta religią niz religia podszyta tradycją. I dobrze, bo to znaczy, że religia jako wizja świata słabnie. A źle, bo ludzie wciąż nierzadko mylą jedno z drugim, zdarzyło mi się słyszeć "ja właściwie nie wierzę w żadnego boga, ale smutno tak zrezygnować całkiem z religii, bo nie będzie Gwiazdki, a Gwiazdka jest taka fajna…" No, w sumie fajna jest :)) mieszkania wypucowane, ozdobione, pachnie choinką, wanilią i cynamonem, wszyscy tacy ładni i mili 😉 prezenty są, smakołyki, trunki… Rzecz w tym, że to samo można sobie zrobić z innej okazji i inaczej ją nazwać. Tylko, że nie będzie to miało tak powszechnego wymiaru, jak wciąż ma Gwiazdka.
Ja mam propozycję dla racjonalistów. Ustalmy jakąś dogodną datę i umówmy sie na np. "Święta Wolnomyślicielskie". Można świętować hucznie, dawać sobie prezenty, ozdabiać domy i ciała, i może samochody… 🙂 (nie wiem czym ozdabiać, chyba książkami :))) ale chyba wystarczą kwiaty 😉 ) Może jakiś symbol? Może jakieś tradycje, np. wygłaszanie odczytów przy zastawionym stole? Jedną z sił religii jest właśnie to, że daje ludziom poczucie wspólnoty, ale ludzie niereligijni też potrzebują wspólnoty, bo jesteśmy gatunkiem stadnym. Może trzeba powolutku, spokojnie, krok po kroku "odbierać" religii "tę moc" mając przy okazji troche przyjemności? 😉
A poza tym, to wszystkiego najlepszego, obojętnie, z jakiej okazji 🙂
No, właśnie, zauważyliscie, że to "życzenie sobie" udziela sie trochę? No, trudno nie odpowiedzieć uprzejmie, gdy ktoś ci życzy zdrowia i pomyślności,. Nie mowiąc o tym, że trudno za każdym razem wdawać się w dyskusje na tematy filozoficzne i zaznaczać, że nie ma przecież dowodów na istnienie boga, ani tym bardziej na jego narodziny w ludzkiej postaci :))) Przecież większość ludzi nawet nie zrozumie takiego zdania i jeszcze do tego pomyśli, że chce się im sprawić osobistą przykrość i popsuć miłą świateczną atmosferę… Doświadczyłam tego parę razy w różnych postaciach. Więc co się odpowiada? Ano: "Dziękuję, dziękuję, tobie też wszystkiego najlepszego" :)))
Czy to konformizm? Raczej tak :)))
Nie obchodzę Bożego Narodzenia, ale jednak żyję w takim świecie, jakim on aktualnie jest, a jest taki, że większość ludzi wokół mnie obchodzi, więc nie będe udawać, że nie wiem, o co chodzi i nie rozumiem, co do mnie mówią.
Prezenty też lubię dostawać :)))) 😉
BARDZO PODOBAŁO MI SIE PODEJCIE MOJEGO BYŁEGO SZWAGRA — HANDLOWAŁ W NIEDZIELE NA PLACU – JAK MU DOBRZE POSZŁO I MIAŁ DOBRY CHUMOR TO ROBIŁ SOBIE IMIENINY -URODZINY — ŚWIĘTO — ALE NAJCIEKAWSZE JAK TO ROBIŁ — NAKUPILISY ROSYJSKICH SZANPANÓW JAKIES KWIATKI I CZEKOLATKI— JEDZIEMY /JEST NIEDZIELNE POPOŁUDNIE /— OKAZUJE SIE ZE DO BURDELU — ALE DLACZEGO ? —WSZYSCY KLIJECI BURDELU ALBO NA ZAKUPACH W GALERII ALBO NA RODZINNYM OBIATKU —PANNY MAJA WOLNE — WPADAMY Z KWIATAMI SZAMPANAMI CZEKOLADKAMI – DO BURDELU — PANY JUZ ZNAJA ZE PIOTRUS MA ZNOWU IMIENINY SKLADAJA ZYCZENIA – CZESTUJEMY SIE CZEKOLADKAMI WRECZAMY IM KWIATY – — SWIATECZNA ATMOSFERA — ROBIMY JEDNYM SŁOWEM BURDEL W BURDELU —I NIC — ZADNYCH PERWERSJI – ZADNEJ PŁATNEJ MIŁOSCI — NAPRAWDE NAS LUBIŁY TE PANNY /NAWET SZEFOWA – UWAZALA ZE TO ROBI DOBRZE NA PSYCHIKE DLA PRACOWNIC — SWIETUJMY JAK MAMY ZACO JAK UMIEMY – Z KIMS KOGO LUBIMY – BO MAMY DOBRY CHUMOR
Ja tam jestem ateistą i świętuję tak jak prawie wszyscy. Choinkę ubieram, kolacja jest, opłatek też, kolędy lecą, o prezentach też trzeba wspomnieć. Jedyna różnica to to, że nie czytamy biblii. Ale święta obchodzimy.