Mija jeden dzień od Brexitu i oto dzieje się coś bezprecensowego. Anglicy budzą się dzisiaj trochę jak po wieczorze kawalerskim w Kac Vegas, próbując panicznie ustalić co się właściwie stało. Nie pamiętam sytuacji, gdy po ważnym referendum, gdzie strony sporu mają dość wyraziste poglądy, dosłownie następnego dnia ujawnia się spora grupa osób, które otwarcie deklarują, że żałują swojej decyzji. A w obozie Borisa Johnsona i Nigela Farage triumf i optymizm jakoś nie może znaleźć wyrazu. Troche jakby ugięli się pod ciężarem gatunkowym swojego sukcesu i odpowiedzialnością jakie kładzie na ich barki.
Pierwszy szok, to oczywiście rezygnacja Camerona. Ilu 'wychodźców’ miało świadomość, że defakto głosują na zmianę premiera z Camerona na być może Johnsona i generalnie na przejęcie władzy przez twardogłową frakcję torysów? Drugi szok to informacyjny huragan, jaki rozpętał się w piątek, gdzie nagle (czemu nie wcześniej) doszli do głosu dobrzy retorycznie krytycy i analitycy kampanii brexitowej, błyskawicznie punktując jej wręcz bolesny poziom zakłamania. Trzeci szok, to błyskawiczne odkręcanie obietnic, odżegnywanie się od sloganów (a bo ten plakat to nie był akurat mój) i rozmydlanie istoty Brexitu. Do tego giełda brutalnie uderzająca w funta.
Nigel Farage z rozbrajającą szczerością przyznał, że jedno z głównych haseł „Wysyłamy 350 milionów tygodniowo do EU – wydajmy to na służbę zdrowia” było błędem i jest zwykłym oszustwem. A tymczasem w Newsnight, zwykle opanowany Evan Davis zupełnie traci nerwy, gdy poseł z obozu 'wychodźców’ przyznaje, że nie chce ograniczać imigracji i przepływu siły roboczej.
W tle tego wszystkiego Kornwalia, która jest beneficjentem wielu dotacji unijnych zahacza o Monty Pythona prosząc o zapewnienie, że wyjście z Unii nie doprowadzi do ich utraty.
No i wtedy się zaczęło. Ludzie dzwoniący do komisji wyborczej, czy mogą zmienić swój głos. Liczne głosy ludzi, którzy dziś głosowaliby inaczej. Petycja z już milionem podpisów o ponowne referendum. Do tego reakcja Szkocji o wiele silniejsza i zdecydowana niż się spodziewano – wygląda na to że referendum niepodległościowe raczej się odbędzie. Moi znajomi 'wychodźcy’ społecznościowo dziwnie milczący, no może poza nieśmiałą, pojednawczą pocztówką z puchatkiem i prosiaczkiem, którzy mimo że głosowali inaczej i tak pójdą razem na piwo.
To być może dobre otwarcie na bardziej refleksyjny tekst o demokracji w czasach otwartego kłamstwa, albo 'w epoce post-prawdy’ jak piszą lewicowi intelektualiści zatopieni dziś w swoich abstrakcyjnych wywodach o różnych -yzmach i -izmach, które kreują brexitowy umysł, gdzie rzeczywistość jest tak nieskończenie bardziej przyziemna i obejmuje babcię, która zobaczyła ten klip z poczekalnią pełną arabów, która po Brexicie staje się pusta, pochodzą uśmiechnięte pielęgniarki i już wszystko jest dobrze…
Dzisiaj na manifestacji prounijnej w Londynie dziennikarka BBC zapytała jakiegoś typa z transparentem, dlaczego tam się pojawił i protestuje. A on na to, ze głosował za wyjściem z UE, ale.. już się namyślił i jednak nie chce wychodzić….
Można by się zaśmiać, ale to nie jest śmieszne. A takich podejrzewam jest tam wielu. Zrobili kupę i dopiero teraz się obudzili. Ciekawe tylko, kto to teraz posprząta…
Dokładnie.
.
Abstrahując od tego, czy decyzja o wyjściu była słuszna (są różne spojrzenia i różne argumenty za i przeciw), nie można nie zauważyć faktu, że autorami brexiutu są przede wszystkim ludzie starsi, gorzej wykształceni, mieszkający na prowincji i posiadający konserwatywne poglądy. We mnie Budzą oni mocne skojarzenia z naszymi rodzimymi zwolennikami PiSu, czyli ludźmi o raczej wąskich horyzontach myślowych, za to z dużą podatnością na populistyczną propagandę i manipulacje. To, że najczęściej googlowaną przez Brytyjczyków frazą zaraz po brexicie było „co to jest unia europejska” byłoby zabawne, gdyby nie było straszne i trochę żałosne…
Ja jestem tylko ciekaw, jak będą się próbowali z tego teraz wykręcić. Petycja o ponowne referendum ma już ponad 2 mln podpisów. Wydaje mi się, że będą próbowali iść właśnie tą drogą i jakoś to odkręcić.
Jeśli tak szybko zebrano tyle głosów za ponowieniem referendum europejskiego, to powinni je moim zdaniem powtórzyć. Choć sytuacja niezwykła i tak czy siak świadczy tragicznie o poziomie świadomości Brytyjczyków. Ja bardzo lubię kulturę i historię Wielkiej Brytanii. Ten kraj w dużej mierze stworzył świat nauki i techniki, stworzył współczesność. Tragiczny jest wyglądający z tego współczesny stan świadomości Brytyjczyków, jednych z bardziej zasłużonych i progresywnych ludzi na świecie. Połowa płyt z muzyką klasyczną jakie mam w domu jest wydana przez Brytyjczyków (choć faktem jest, że ich główna wytwórnia, EMI, padła neoliberalnie i bez żadnych sentymentów)
(Jeśli tak szybko zebrano tyle głosów za ponowieniem referendum europejskiego, to powinni je moim zdaniem powtórzyć.)
Nie, nie można tak zrobić. Inaczej groziłyby nam powtórki wyborów i referendów co tydzień ad mortem defaecatam, bo zawsze ktoś będzie niezadowolony.
Jako obywatel Polski i UE mam inną perspektywę niż Pan, ale oczywiście szanuję pańskie zdanie, choć mamy sprzeczne interesy
Na razie Brytyjczycy wypadli słabiej od naszych prowincjuszy. Może lata spokoju i dobrobytu ich ogłupiły? Obserwując rosnący kryzys demokracji na Zachodzie zastanawiam się czasem, czy spokój, rozrywka, tabloidy nie odmóżdżają mających tworzyć demokrację wyborców? Może potrzebne jest jakieś napięcie, zimna wojna etc., aby ludziom chciało się cokolwiek czytać w temacie polityki i możliwych wyborów?
Oczywiście, że tzw. masowa rozrywka i tabloidyzacja mediów skutkują pobieżną znajomością zagadnień wśród szerokich rzesz społeczeństw. Do tego należy dołożyć populistycznych polityków, którzy są w każdym kraju i którzy dostrzegli jak to wykorzystać. Dostrzegli, że łatwiej przekonać (zmanipulować) tych słabiej wykształconych i to że jest ich więcej niż 50%.
Nie upatruję, natomiast szansy na zmianę w katastrofach czy wojnach. Ich interpretacja może zostać równie łatwo zmanipulowana. Tu trzeba pracy u podstaw i długiej edukacji.
W niektorych panstwach faktycznie głosuje sie dwa razy. W odstepach np. 2-3 miesiecznych. Zeby własnie uniknac takich głupawych krokow. Jesli narod głosuje dwa razy tak samo to znaczy, ze rzeczywiscie tego chce. A nie jest to tylko zagrywka na złosc mamie odmroze sobie uszy.
A Kornwalia … jesli UK nie bedzie płacic na EU, to te forse moze dac Kornwalii, stracą dotacje unijne, ale dotacji nie stracą. Z ta Kornwalią to był głupi argument.
A moim zdaniem to jakieś brednie. jak to czytam to mam wrażenie, jakby ktoś np. usilnie próbował ustalić co sie dzieje obecnie w Polsce na podstawie ….. wypowiedzi PO i .N w TVN.
Na podstawie takich bredni nie da się do niczego dojść.
Znów ciekawe spojrzenie. Pokazuje też, że społeczeństwa Zachodniej Europy wcale nie są aż tak godnym podziwu wzorem społeczeństw obywatelskich, niestety. Przypominam też o sytuacji we Francji. Tam może być „jeszcze zabawniej” niż z Bregretem.
Nigdzie nie ma i nigdzie nie było społeczeństw obywatelskich. Podejmowanie decyzji dotyczących wyborów politycznych zawsze oparte jest na emocjach. Wydawało się, że epoka informacji ułatwia dostęp do wiadomości i faktów pomocnych w rozważnym podejmowaniu decyzji. Okazało się że jest to założenie błędne. Dziś bardziej niż kiedykolwiek istotna staje się emocjonalna strona kampanii politycznych. Komentatorzy oceniają kampanię mówiąc że ta czy tamta była „wyrazista”, nikt nie mówi, że była szczera, rzeczowa. Liczą się tylko symbole i ich przekaz emocjonalny. Nie inaczej wyglądała ostatnia kampania do Sejmu, gdzie PiS lepiej stosował symbolikę (vide jeden z wykładów na r.tv). Do głosu doszli ludzie, którzy wręcz za swój atut uznali że nie mają żadnych kompetencji w ocenie w przeciwieństwie do tych wszystkich „wykształciuchów” z ich tytułami. W USA Trump stosuje identyczną retorykę.
Nie wpadaj jednak w drugą skrajność.
>dosłownie następnego dnia ujawnia się spora grupa osób, które otwarcie deklarują, że żałują >swojej decyzji
Mała grupka ludzi stucznie napompowana przez lewicowe media… Nawet jeśli ta grupa wynosiłaby 100tys. to i tak UK wychodzi z Uni bo ma przewagę ponad 1.1miliona głosów.
>Wysyłamy 350 milionów tygodniowo do EU – wydajmy to na służbę zdrowia
To jest prawda… Tylko że po rabacie dostają zwrot który muszą wydać według wskazań Uni. Dalej płacą składkę 126 milionów £ na unie.
Jesli liderzy UE i panstw czlonkowskich nie zabiora sie szybko do reformy UE to beda nastepne exity.
Jak powiedziaj jeden prominentny obserwator glosowanie we czwartek bylo porannym dzwonkiem budzacym ze snu zadufanych urzednikow UE.
Miejmy nadzieje ze po reformie UE bedzie silniejsze i rozsadniejsze. Szok czwartkowy bedzie w tym wypadku mala cena za poprawe ktora byla konieczna. Lepiej zrobic to teraz niz pozniej.Ekonomicznie UE jest na krawedzi stabilnosci.Politycznie mocno nadwerezony problemem emigrantow.
Też mam nadzieję, że UE zacznie się reformować i wzmacniać, choć obawiam się, że obecne władze UE nie skojarzą kryzysu z modą części europejskich elit na „precz z granicami zewnętrznymi UE, niech żyją uchodźcy nawet jeśli nie są uchodźcami!”.
Obawiam się, że nie zacznie się reformować. Z dużym zdumieniem obserwuję reakcję włodarzy UE, która jest raczej w stylu strzelenia focha i hasła „nie będziemy rzucać pereł przed świnie”. To mnie najbardziej niepokoi, że UE nie wyciągnie żadnych wniosków, tylko jeszcze bardziej zaostrzy kurs, czy to będzie groziło kolejnymi exitami czy nie.
Dominowały chyba chęć nauczki dla eurokomisarzy i oczywista prawda że kraj anglojęzyczny poradzi sobie wszędzie w ue czy poza nią
Racja. Zapotrzebowanie na nauczycieli angielskiego jest duże.
Tylko, że po wyjściu WB z UE język angielski przestanie być językiem, którym posługuję się najwięcej mieszkańców UE. Angielski pozostanie językiem ojczystym tylko dla Irlandczyków i Maltańczyków. Czy starczy przesłanek, aby pozostał „głównym” językiem struktur UE ?
Czy wyprze go niemiecki ? A może nareszcie wreszcie nadszedł czas na Esperanto ?
To jest ciekawa sprawa. Wczoraj, czyli dzień po referendum, w Hiszpanii pojawiły się głosy, że język hiszpańskie nie może być traktowany w UE jako język drugiej kategorii, bo jest to drugi globalny język świata.
Angielski nie jest głównym językiem struktur UE. W sumie wszystkie są równorzędne. W praktyce może wygląda to inaczej i dlatego też angielski będzie dominował z powodów praktycznych a komisja europejska palcem na to nie kiwnie.