Czajkowski, nie bez racji, kojarzy nam się z symfoniami i najdoskonalszą w dziejach muzyką baletową. Do tego można dodać opery i może pieśni. Jest też oczywiście pierwszy koncert fortepianowy, choć mało kto wie, że można posłuchać jeszcze dwóch koncertów na fortepian rosyjskiego romantyka. Jest koncert skrzypcowy, który brzmiał przez megafony nad ruinami Moskwy. Jednakże kameralistyka nie jest głównym aspektem powszechnej wiedzy o Czajkowskim.
Meccore String Quartet / fot. Anita Wąsik
Meccore String Quartet podważył nasze przekonania o Czajkowskim. Dzięki wybitnym interpretacjom postawił kameralnego Czajkowskiego w centrum uwagi. To, co mogło się wydawać w jego dziełach niszowe, a nawet trochę dziwaczne, dzięki najnowszym przedsięwzięciom związanych z Poznaniem światowej klasy kameralistów okazało się być ciekawe, inspirujące, świeże jak i oryginalne. To swoją drogą wspaniałe, że sztuka pozwala co jakiś czas na tak gwałtowne przewartościowania za sprawą zdolnych artystów. W tym wypadku – artystów interpretatorów.
Wraz z dwójką muzyków ze sławnego Alban Berg Quartet Kwartet Meccore przedstawił też w NFM, dnia 28 września 2018 roku najbardziej rozpoznawalne dzieło kameralne Piotra Czajkowskiego, a mianowicie Sekstet smyczkowy d-moll op. 70 „Souvenir de Florence”. To było wspaniałe, natchnione wykonanie, pełne energii i balladowo podawanych ludowych tematów. Znakomicie wykorzystane były kontrapunktyczne eksperymenty autora opery Eugeniusz Oniegin, jak i kunsztowne efekty sonorystyczne, opierające się na spotęgowanym przerzucaniu się fragmentami melodii pomiędzy instrumentami sekstetu. Czajkowski skarżył się na to, że nie idzie mu ta kompozycja, że zamienia się w gęsty blok dźwiękowy bez charakteru. Koniec końców ta gęstość pozwoliła mu na niemal dosłowne rzeźbienie w dźwiękach.
Najbardziej niezwykłym momentem koncertu był dla mnie jednak I Kwartet smyczkowy D-dur op. 11. To wczesne dzieło nie należy do grona najbardziej znanych utworów twórcy Dziadka do orzechów. A jednak, dzięki zaangażowaniu Kwartetu Meccore na naszych oczach z szarego pisklęcia zrodził się łabędź. Elementy, które w innych wykonaniach mogą się wydawać niezauważalne, lub nawet wskazywać na niedoświadczenie młodego jeszcze kompozytora, w interpretacji Meccore stały się atutami świadczącymi o oryginalności twórcy. Choćby szybkie biegniki skrzypiec niemal tonące w masywnym momentami brzmieniu pozostałych instrumentów kwartetu. Swoją drogą, brzmienie Meccore zrywało z istniejącą w Rosji tradycją grania kwartetów mięsiście i szeroko. Nasz zespół grał dźwiękiem precyzyjnym, lekkim, elastycznym, a jednocześnie nabierającym ciężaru gdy było to istotne z muzycznego punktu widzenia.
Na koncercie wykonano jeszcze Quartettsatz B-dur op. Posth. Nawet ten najpewniej fragment niedokończonego kwartetu brzmiał ciekawie, choć był dziełem Czajkowskiego jeszcze ze studiów i zawierał elementy wypływające z prostych, podręcznikowych objaśnień i akademickich ćwiczeń.
Na koncercie Kwartet Meccore wraz z gośćmi z Alban Berg Quartet udowodnił nam, że Czajkowski jest ważnym punktem odniesienia dla muzyki jego czasów, jak i silną inspiracją dla twórców żyjących po nim, takich jak Musorgski, później jeszcze Skriabin i na koniec Prokofiew, Szostakowicz oraz ich następcy.
To był piękny koncert. Zadziwiała perfekcja wykonawców, jak i ich chęć przywracania nam niesłusznie marginalizowanych dzieł. Rok temu Meccore podobnie mnie poruszył interpretacjami dzieł Griega. Kwartet Meccore to niezwykli muzycy, umiejący nadać życie wykonywanym dziełom i nie lękający się eksperymentować mimo utartych szlaków. Na rynku jest już płyta z Czajkowskim w wykonaniu kwartetu Meccore, sądzę, że naprawdę warto ją nabyć.