W IV kwartale ub. roku opublikowałem na naszym portalu dwa teksty (opatrzone winietką prezentującą Tadeusza Kotarbińskiego) pod wspólnym tytułem „Echa uczestnictwa w poznańskim Festiwalu Okupacyjnym” (część I próbowała znaleźć odpowiedź na pytanie „Czym jest racjonalizm”, druga zaś prezentowała dylematy „Zadań racjonalizmu w Polsce”). Życie dopisuje jednak kolejny epizod w tej przestrzenni, kolejny rozdział: zasadne jest więc ze wszech miar postawienie pytania czym jest nasz, środowiskowy racjonalizm ?
Źle się dzieje w państwie duńskim – to słowa pochodzące z tragedii Williama Szekspira pt. Hamlet wypowiadane przez oficera Marcellusa w momencie, kiedy tytułowy bohater królewicz i następca tronu, mimo protestów towarzyszy, podąża za duchem swego ojca, widzianym tylko przez niego.
Słowa Marcellusa wiążą się bezpośrednio z owym rozdziałem dopisanym przez życie.
Fanatyzm to martwota, nie siła.
Fiodor DOSTOJEWSKI
Gdy w dyskusjach między racjonalistami, albo: miedzy osobami, które za takich się uznają, padają argumenty (czy raczej – epitety) ad personam, to trudno przejść do porządku dziennego nad takim dictum. Środowisko polskich racjonalistów, czy inaczej – osób za takowych się uważających, chcące zmieniać nadwiślańską rzeczywistość w kierunku bardziej zachodnio-europejskim, bardziej laickim i czynić ją coraz bardziej zdemitologizowaną przy swej ilościowej drobności, wąskim zakresie społecznej percepcji, rachityczności, na dodatek jak wszystko w Polsce – podzielone, rozproszone, skonfliktowane – atakując się nawzajem to jest po prostu katastrofa. I to co najbardziej przykre, dyskurs prowadzony jest nie ad meritum, nie na zasadzie przyjaznej dysputy i wymiany poglądów, lecz wrogości, zapiekłości, z użyciem inwektyw i z zamiarem pognębienia interlokutora, wdeptania go w ziemię, odebrania mu godności. Tak odbieram wszelką dyskusję posługująca się uzasadnieniami z gatunku ad personam.
Tym bardziej przykre jest to, gdy tak prowadzą dyskurs, wymianę poglądów osoby wykształcone i mające odpowiedni cenzus, np. medyka (ale nie tylko), czyli profesji o wysokim zaufaniu społecznym i związanej z tym odpowiedniej pozycji w hierarchii społecznych oczekiwań i mniemań.
Warto przypomnieć tu sąd giganta myśli europejskiej, Immanuela Kanta mówiący, że „Nieludzkie rzeczy wobec innych, niszczą człowieka we mnie”. Nieludzkie wobec innych – czyli chęć (moim zdaniem) poniżenia interlokutora, małostkowego ośmieszenia, wskazywania na elementy go charakteryzujące niezależne od niego, używanie inwektyw i ubliżających tej osobie określeń. Sądziłem, i chcę tak nadal sądzić, iż polscy racjonaliści (czy ci którzy za takowych się uważają) znają te zasady nie tylko teoretycznie. Bo nie kto inny jak Sokrates radził: „Zacznij od siebie”.
Czyżby rację miał jeden z naszych, racjonalistycznych i oświeceniowych patronów (oraz Autorytetów przez duże A) Wolter mówiący: „Jeden Polak to istny czar, dwóch Polaków – to awantura, trzech Polaków – o, to już polski problem narodowy” ?
Nasze środowisko jest elitarne, wąskie i kruche (ilościowo). Przeżywamy co chwilą rokosze, personalne obrazy i fochy, rzucane w przestrzeń publiczną inwektywy i irracjonalne, emocjonalne „puszenie się”. Odnieść można wrażenie, iż chodzi o to kto głośniej krzyknie, kto ma rację – ale tu, na naszym racjonalistycznym podwórku, wśród nas , kto jest tym samym ważniejszy i komu należy się więcej splendorów. Jakże trudno jest zrozumieć w takim razie, że nasze środowisko chce realizować kolejne projekty, zakreślone szeroko rozumianym racjonalistycznie okręgiem. Czy więc ważniejszym ma być subiektywne i egoistycznie pojmowane JA, czy raczej projekt przyszłościowy, czyli to co możemy zrobić wspólnie ? Nie zawsze wszystko muszą robić wszyscy. Jest coś takiego jak wybiórczość i epizodyczne przystępowanie do poszczególnych projektów. Niestety – zbyt wiele wśród nas działań dziecinnych, infantylnych, irracjonalnych (takich z gatunku: wszystko albo nic, – Jaś obraził Zosię w piaskownicy, Zosia zabiera swoje wiaderko, swoją szufelkę, swoje foremki do babek z piasku i idzie do domu). Nazbyt często kieruje nami myślenie życzeniowe, czego egzemplifikacją jest zawsze postrzegania świata w opcji czarne vs białe, jing vs jang, dobro (absolutne) vs zło (absolutne).
Widać, że nawet racjonaliści nie są wolni – a może jest to wynik tego, że są to racjonaliści polscy (czyli wspólnota inna niźli racjonalizm zachodni, oświeceniowy) – nad Wisłą i Bugiem, Odrą i Narwią od mitologii, dogmatyzmu, egoistycznej małostkowości i infantylnej drobiazgowości czy pospolitych (jak mawiał niezapomniany Kisiel) – stojących na antypodach racjonalizmu – quasi-religijnych fumów .
Obchodzimy niebawem pierwszą rocznicę powstania i rozpoczęcia emisji programów przez racjonalista.tv – i rozpoczęcia działalności przez związany z nią portal (medium mającego zwrócić uwagę na nasze środowisko i problematykę z jaką się zwracamy do społeczeństwa polskiego, do odbiorców nad Wisłą, Odrą i Bugiem). Inicjując tego typu hucpy we własnych szeregach dajemy – parafrazując Sokratesa – zły przykład, zły sygnał, zły przekaz naszym potencjalnym zwolennikom, a tym bardziej – dajemy broń do ręki naszym przeciwnikom (których jest wielu, nawet nie zdajemy sobie sprawę ilu i jacy są oni silni).
To tylko tyle refleksji nad praktyką i życiem codziennym środowiska zwącego się racjonalnym i mającym na celu m.in. przeoranie polskiej, irracjonalnej – bo religianckiej – świadomości i mentalności.
Racjonalnym to może być w kwestiach światopoglądowych , ufo albo w kwestiach naukowych. W sprawach politycznych czy społecznych można mieć co najwyżej poglądy. Dlatego śmieszą mnie teksty w stylu ” Racjonalna ocena polityki Izraela”, albo ”Racjonalnie o polityce USA” itd, itd. Zazwyczaj jest to pokazanie swojego punktu widzenia, a ten bywa różny.
Masz trochę racji, ale nie do końca. Myślę, że mówiąc o racjonalnym spojrzeniu na sprawy polityczne, bądź społeczne ma się na myśli, takie spojrzenie, które nie jest determinowane przez fobie, uprzedzenia, symbole czy zmitologizowany obraz rzeczywistości. Myślę, że w takim znaczeniu uprawnionym jest mówienie „o racjonalnym spojrzeniu…”. Oczywiście dwóch ludzi tak spoglądający na tego rodzaju problemy mogą mieć zupełnie różne poglądy polityczne.
Moin, moin.
Nie tylko nad ww. rzekami spoleczenstwo ktore dyskutuje w jezyku Reja mieszka.
Dziekuje za prace, napominam nie odopuszczac w >>walce<< z polskim potworem ktory dreczy to spoleczenstwo.
Pozdrawiam z Hamburga