Książka Jamiego Glazova pokazuje, jak Negacja Dżihadu pozwala, by Militarny Dżihad, Ukradkowy Dżihad (przez masową imigrację) i Instytucjonalny Dżihad (przejęcie instytucji przez zwolenników islamskiej supremacji) niszczył Zachód. Nie, on nie jest islamofobem.
W nowej biografii Winstona Churchilla Churchill: Walking With Destiny, autor, Andrew Roberts, opisuje Churchilla jako młodego żołnierza i korespondenta wojennego na granicy ówczesnych Indii i Afganistanu, walczącego z Pasztunami. Churchill odkrył tam, że ‘sztywna postać islamu trzymała naród afgański w uścisku nieszczęsnego zabobonu… (który) pobudza dziki i bezlitosny fanatyzm’”.
Na północnozachodniej granicy, a wkrótce potem także w Sudanie, Churchill widział „islamski fundamentalizm z bliska… Nie różnił się od politycznego fanatyzmu, jaki miał spotkać czterdzieści lat później. Żaden z trzech brytyjskich premierów lat 1930… nigdy osobiście nie zetknął się z takim ekstremizmem i tragicznie powoli odkrywali naturę nazistowskiej ideologii. Churchill walczył z fanatyzmem w młodości i poznał jego istotne cechy wcześniej niż ktokolwiek inny”.
Autor Jamie Glazov urodził się w Związku Radzieckim w rodzinie dysydentów. Jego rodzice publikowali i rozprowadzali “samizdat”. Sam Glazov ma doktorat z historii i ma podobnie jak Churchill wyostrzony zmysł wyczuwania niebezpieczeństwa, jakie stanowi totalitaryzm i fanatyzm – a więc także islamski dżihad. W nowej książce Jihadist Psychopath: How He is Charming, Seducing, and Devouring Us, Glazov jasno i wyraźnie ujawnia naturę islamskiego dżihadu i Negacji Dżihadu w Ameryce, co słusznie uważa za rodzaj psychologicznego samobójstwa.
Pisałam krytycznie o tym, co nazywałam „psychiatrycznym imperializmem” – nieklinicznym użyciu klinicznej diagnozy dla wyjaśnienia całej kultury lub ideologii. Jesteśmy jednak daleko poza tą minutą przed północą i analogia Glazova – psychopaty i dżihadysty osiąga niesamowity rezonans. Ta analogia mniej lub bardziej działa.
Chociaż przez ostatnich osiemnaście lat zajmowałam się islamskim terroryzmem, książka Glazova nadal ma moc wzburzenia krwi. Mistrzowsko opisuje dobrze znane zamachy dżihadystyczne w Ameryce, które szybko „zmieniano” w coś, co rzekomo nie ma nic wspólnego z islamem ani z muzułmańskimi organizacjami terrorystycznymi.
Dżihadysta, który krzyczał “Allahu Akhbar” i który przysięgał lojalność ISIS, albo studiował z Anwarem Al-Awlakim, jest zawsze opisywany jako samotny, chory psychicznie, samo-zradykalizowany, ubogi i prześladowany z powodu rasizmu człowiek, wyjątek, z pewnością nie nowy rodzaj żołnierza w starej wojnie przeciwko niewiernym, apostatom, Zachodowi i „niewłaściwemu” rodzajowi muzułmanów.
Co gorsza: natychmiast po autentycznych, prawdziwych, niewątpliwych zamachach dżihadystycznych (w Jerozolimie, Mumbaju, na Bali, w Nicei, Paryżu, Bostonie lub Nowym Jorku) tym, co wydaje się najbardziej przerażać ludzi Zachodu, jest możliwość, że będzie się obwiniać i atakować niewinnych muzułmanów. To zdarza się rzadko, ale to sygnalizowanie cnoty (nie, nie jesteśmy rasistami, tak, jesteśmy bardzo politycznie poprawni), ta postawa, która obecnie jest obsesją, zazwyczaj przesłania analizę samego ataku dżihadystycznego.
Glazov daje nam wiele takich przykładów. Oto jeden. Pierwszy somalijski policjant zatrudniony przez Minneapolis strzelił i zabił nieuzbrojoną kobietę – z ”niezrozumiałych przyczyn”. Policjant powiedział, że był zdenerwowany i przyznał, że w ogóle zdecydowanie nie ma szacunku dla kobiet. Kobieta-burmistrz Minneapolis nie powiedziała niczego o tym, co może się stać, kiedy niekompetentny lub źle wyszkolony policjant zostaje zatrudniony, żeby zadowolić multikulturalistów. „Zamiast tego podkreśliła po tym przypadku zastrzelenia [kobiety], że Islamofobia nie będzie tolerowana”.
Inny przykład Glazova: po dżihadystycznym zamachu bombowym na Bostoński Maraton, władze miejskie zdecydowały o wywieszeniu plakatów przeciwko islamofobicznemu nękaniu – ale nie przeciwko dżihadystycznemu terrorowi.
To jest irytujące, niewiarygodne – ale jeszcze bardziej niewiarygodne jest to, że większość ludzi o tym nie wie, nie połączyło informacji i nie chce o tym słyszeć. Zbyt przygnębiające.
Glazov ujawnia trzy rodzaje Dżihadu, jakie obecnie zagrażają Zachodowi i światu. Wojskowy Dżihad, Ukradkowy Dżihad (przez masową imigrację) i Instytucjonalny Dżihad (przejmowanie instytucji przez zwolenników dżihadu i islamskiej supremacji). Tym, co pozwoliło na postępowanie tego procesu, jest coś, co Glazov nazywa Negacją Dżihadu.
Amerykańskie media, profesura i rząd, najpierw za czasów administracji George’a W. Busha, a potem za czasów Baracka Obamy, zajmowała się Negacją Dżihadu po 9/11, (2001), po dżihadzie w Fort Hood (2009), po dżihadzie na Bostońskim Maratonie (2013), po dżihadzie w San Bernardino (2015), po dżihadzie w Orlando Jihad (2016) i po dżihadzie w Nowym Jorku ciężarówką w Halloween (2017).
Urodzona i wychowana na Brooklynie Linda Sarsour, która sama identyfikuje się jako palestyńska Amerykanka, była częścią grupy, która przekonała organizację ACLU [American Civil Libierties Union], by z powodzeniem działała na rzecz zakończenia inwigilacji meczetu Patterson w New Jersey, gdzie regularnie modlili się dżihadyści odpowiedzialni za zamach ciężarówką w Halloween. Zamordowali ośmioro ludzi i zranili innych – mała cena do zapłacenia w fałszywej wojnie z rasizmem. To prawda: nie ma murowanych gwarancji, że temu zamachowi można było zapobiec nawet przy inwigilacji, niemniej bez niej zamachowi z pewnością nie zapobieżono.
Glazov szokuje dokumentując, jak wiele dżihadystycznych zamachów – w naszym kraju i przy większej czujności – można było zatrzymać, gdyby prezydent Obama nie przerwał inwigilacji i nie wyrzucił wszystkich kluczowych pracowników administracji, którzy nie byli psychologicznie okaleczenie Negacją Dżihadu. Taka negacja jest psychicznym zespołem, który automatycznie „maluje każdy niepokój z powodu dżihadu jako islamofobię, rasizm i bigoterię”.
Zapomniałam, że prezydent Bush “poddał się autodestrukcyjnej agendzie Negacji Dżihadu, posłusznie oznajmiając, że islam jest ’religią pokoju’ i że nie ma żadnego związku z islamskim terrorem ogólnie, a z 9/11 w szczególności”.
Zapomniałam, jak byłam oburzona otwierającymi wypowiedziami i działaniami prezydenta Obamy. Szczęśliwie, Glazov mi to przypomniał. Obama odmawiał używania słów „islam” lub „dżihad”; także kiedy jeden dżihadystyczny zamach za drugim dżihadystycznym zamachem był ewidentnie dokonywany przez muzułmanów, którzy mówili, że są posłuszni islamskiemu prawu; i mieli związki z pewnymi meczetami, mułłami i/lub grupami terrorystycznymi zarówno tutaj, jak i za granicą.
Z poczuciem słuszności, szlachetności i ukradkiem, administracja Obamy zamknęła niezbędne programy inwigilacyjne jednostek, sieci społecznych i meczetów. Zakazała analiz kont mediów społecznościowych podejrzanych dżihadystów.
Glazov przypomniał mi, że Obama faktycznie mianował członków Bractwa Muzułmańskiego do swojej administracji i nalegał, by prezydent Mubarak pozwolił przywódcom Bractwa Muzułmańskiego na zajęcie miejsc w pierwszych rzędach podczas jego wystąpienia w Kairze w 2009 roku.
“Islamofobia”. Ile razy mamy powtarzać, że islam nie jest rasą – że jest to totalitarna ideologia, która rości sobie status religii. Jak często możemy upierać się, że islam ma wspaniałą historię, jeśli chodzi o sztukę i naukę, i że islam jest religią pokoju – kiedy fakty tego nie potwierdzają? Jak możemy twierdzić, że w przeszłości muzułmanie żyli niesłychanie pokojowo z poganami, hindusami, Sikhami, bahajami, buddystami, chrześcijanami i Żydami? Tak nie było i Glazov pokazuje to wyraźnie. Ci niewierni, którzy chcieli żyć, byli nawracani na islam mieczem; wszyscy inni byli masakrowani, niewoleni, obłożeni drakońskimi podatkami lub wygnani.
Według Glazova, zasada “Nie widzę islamu/nie słyszę islamu” jest obecnie masową psychozą na Zachodzie. Ci, którzy się nie zgadzają, są traktowani jak pariasi: bluźniercy, zdrajcy i rasiści. Są, odpowiednio, wydalani (Oriana Fallaci), uciszani (Bruce Bawer), pozywani do sądu (Elizabeth Sabaaditch-Wolfe), otrzymują groźby śmierci (Salman Rushdie, Ayaan Hirsi Ali), zmuszani do życia w ukryciu lub z całodobową ochroną (Lars Hedegaard, Lars Vilks, Magdi Allam), więzieni (Tommy Robinson), a czasami mordowani (Theo Von Gogh).
No ale dlaczego jakikolwiek zdrowy na umyśle człowiek Zachodu ma potrzebę zaprzeczania rzeczywistości? Czerpiąc z rozmaitych źródeł w psychiatrii i psychologii Glazov ma pewne odpowiedzi.
Po pierwsze, ludziom jest psychologicznie bardzo trudno uwierzyć, że zło naprawdę istnieje i że możemy być niezdolni do zlikwidowania go. Ci, którzy myślą, że możemy i którzy próbują to robić, mają urojenia. Trudno jest zaakceptować, że nie panuje się nad sytuacją i że jest się na łasce potężnych, wrogich sił. Jeszcze trudniej (chyba że jesteś Izraelczykiem) jest zrozumieć, że taka wojna, także znana jako „sytuacja” może być bardzo długą wojną i że my i nasze dzieci będziemy musieli walczyć, by przeżyć i bronić naszego sposobu życia, jak by on nie był niedoskonały.
Wielu ludzi pod oblężeniem lub pod wpływami psychopaty uznaje za łatwiejsze obwinianie siebie lub litowanie się nad biednym psychopatą. Z pewnością, jeśli poprawimy własne zachowanie i pomożemy psychopacie-ofierze i wszystko będzie dobrze.
Według Glazova i różnych teoretyków psychoanalizy dżihadyści są psychologicznie „puści”. Mają coś podobnego do „zaburzenia przywiązania” z powodu poważnego zaniedbywania w dzieciństwie. Dowiedziałam się, że typowym przykładem tego był Bin Laden. Jego ojciec miał 57 dzieci i jego matka była zmuszona do ucieczki, kiedy był niemowlęciem. Był znany jako „syn niewolnicy”. Marzył o uwadze i uczuciach ojca, jakich nigdy nie dostał. Dlatego dżihadysta czuje się żywy i silny tylko wtedy, kiedy może dominować nad innymi, by ich zniszczyć.
Być może najbardziej zaszokowało mnie coś, o czym nie wiedziałam, a mianowicie, że według Glazova, reguły walki dla naszych żołnierzy w Afganistanie za prezydentury Obamy były takie, że przeżycie było niemal niemożliwe. W rzeczywistości nowe reguły Obamy były „samobójcze” dla żołnierzy i za jego kadencji „ofiary śmiertelne USA poszybowały o ponad 70 procent z ponad dwoma tysiącami amerykańskich ofiar śmiertelnych w Afganistanie po wprowadzeniu (pro-muzułmańskich, pro-talibskich) reguł”.
Glazov – proszę pamiętać, że jest synem radzieckich dysydentów – widzi Negację Dżihadu jako coś ”katastrofalnego”. Porównuje to do „scenariusza zimnej wojny, w którym FBI szuka komunistycznych szpiegów, ale nie wolno mu zadawać żadnych pytań o komunizm. Co gorsza, wyobraźcie sobie FBI, które musi zaprzeczać istnieniu wroga podczas zimnej wojny, prosząc równocześnie KGB o radę, jak zachowywać się wobec wroga, który podobno nie istnieje”.
Jego książka jest dla mnie przekonująca.
Jest tragiczne – i nie jest to jego wina – że Glazow, redaktor naczelny FrontPage Magazine, musi tak często cytować autorów, których sam publikował i/lub z kilkoma wyjątkami, polegać głównie na źródłach szkalowanych jako „konserwatywne” i „islamofobiczne”. Znaczy to jednak, że Glazov ma rację w sprawie tego, co wolno pisać w mediach liberalnego/lewicowego nurtu, które udoskonaliły i stosują Negację Dżihadu. Tylko „konserwatywni” autorzy mówią wyraźnie o islamie i o islamskim terroryzmie – co jest tematem mającej się niebawem ukazać książki mojego przyjaciela, Ibn Warraqa.
Glazov zaczyna swoją książkę od „ostrzeżenia”. Wyjaśnia, że tezą jego książki „nie jest, że wszyscy muzułmanie są psychopatami. Ta książka skupia się na dżihadystycznym psychopacie, na tych muzułmanach, którzy za nim idą i na pełnych przemocy nakazach islamu, oraz na tych w naszym obozie, którzy pomagają i współdziałają z wrogiem… (to) nie jest o wszystkich muzułmanach”.
Jednak jest to książka o wojnie prowadzonej przeciwko Zachodowi, przeciwko Izraelowi, przeciwko chrześcijaństwu, przeciwko kobietom i przeciwko wolności. Zamiast zaprzeczać, że tak jest; zamiast obwiniać siebie i szukać sposobu na obłaskawienie samozwańczej Ofiary/Zabójcy musimy zdaniem Glazova nazwać wroga po imieniu, zdemaskować jego kłamstwa i walczyć, by zwyciężyć. Poddanie się nie jest opcją. Oddaję mu ostatnie słowo:
“Nadal mamy niewielką szansę na oparcie się Dżihadystycznemu Psychopacie – i wyzwolenie się z jego śmiertelnego i bezlitosnego uścisku.
Musimy to zrobić teraz.
Bo nie pozostało dużo czasu”.
Jihadist Psychopath: How he is charming, seducing, and devouring us
Arutz Sheva, 12 grudnia 2018
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Nie mam wątpliwości, że wojujący islamiści to w większości sychopaci, i że kraje, w ktorych dochodzi do przemocy na ty tle powinny te forme przemocy energicznie zwalczać. W Polsce odpowiednikiem sa glownie neonaziści, kibole itp, co to maszeruja przez miasta, skandując Ole, id katole!!!! Wlasnie doszlo do kolejnego napadu na klientów baru – tym razem w Myśleniacach, Nie ma tez zadnych obaw, by obecne polskie wladze mialy lekceważyć ewntrualne zagrozenia, kierujac sie poprawnoscia polityczną w zachodnim stylu. Jednak alarmistyczny ton, w jakim sie w związku z tym pisze o zagrożeniu w POlsce, jest troche groteskowy, co nie znaczy, ze nie mamy informowac o wydarezniach w Europie czy USA. Przydaloby się jednak, żeby nie ograniczać się do alarmów. Moim zdaniem nie dosc asertwne zwalczanie islamizmu na Zachodzie nie ma wiele wspolnego z lewica – jest raczej emabacją kultury strachu i wstydu, ktora kaze wiekszosci chować głowę w piasek. To jest kryzys, zgoda, ale do pożarcia nam – zwlaszca w Polsce – bardzo daleko. Mniej histerii, więcej powaznej debaty.
Wielu z nas, biorących udział w debacie o islamie, jasno i wyraźnie napisało, że nie chodzi tylko o Polskę i Polska nie jest samotną wyspą. Nie chodzi też o najbliższe 5 lat. Jaka była Szwecja czy Belgia 15 lat temu, jakie są teraz? W Polsce nie ma odpowiedników osób, które przebijają dzieci do krzyża
-Groteskowe są te ciągłe odwołania do Polski, pod artykułami gdzie nikt o Polsce nie pisze. W Polsce nie ma tego problemu… To źle? Przecież cały czas chodzi o to, by tych problemów tu nie było. Mało mamy własnych oszołomów i przestepczości, mamy jeszcze importować tę dżihadystyczną? To, że się przed tym bronimy i nie chcemy brać przykładu ze "światłej" i "poprawnej" części Zachodu", oznacza, że jesteśmy ksenofobami, faszystami i rasistami (wg np. Bono)?
Zawsze… na tym można skończyć czytać
Ale bardziej rozśmieszyło mnie tłumaczenie Koraszewskiej "sygnalizowanie cnoty" na virtue-signalling. Tłumacz chyba nie jest na bieżąco z internetami. Można się spierać czy to poprawne tłumaczenie ale najbardziej ironiczne jest to że sam tytuł "Dżihadystyczny psychopata: czaruje nas, uwodzi i pożera" … "Glazov jasno i wyraźnie ujawnia naturę islamskiego dżihadu i Negacji Dżihadu w Ameryce, co słusznie uważa za rodzaj psychologicznego samobójstwa. " To jest dokładnie virtue signalling…. Więc przyganiał kocioł garnkowi…
Szkoda trochę, że nie podał Pan/Pani, jakie jest to tłumaczenie w Internecie. Poza "sygnalizowaniem cnoty" znalazłam (być może zgrabniejsze) "cnota na pokaz". Odmawiam zachowywania angielskiego zwrotu, co robi wielu w Internecie, bo dla wielu innych znaczenie tych słów jest całkowicie niezrozumiałe.
Bronienie się przed samobójstwem (psychicznym lub fizycznym) nie ma nic wspólnego z obnoszeniem się z własnymi zaletami i cnotami. Więc Pana/Pani uwaga o przyganianiu garnkowi przez kocioł jest ciut niezrozumiała.
Tak jak napisałem nie wiem jakie tłumaczenie na polski jest "poprawne" bo nie o samo tłumaczenie chodzi a o niezrozumienie kontekstu kulturowego zwrotu "virtue-signalling" w odniesieniu do internetowych dyskusji ostatnich lat o tzw SJW. Bo w tym koktekście autorka artykułu go użyła -ale jako słowo-klucz a nie jako celowe i odpowiednie jego zastosowanie. Po prostu użyła modnego słowa.
A zrozumienie tego kontekstu jest konieczne by spostrzec że "bronienie się przed samobójstwem" to zwrot o bardzo abstrakcyjnym poziomie gdzie niemalże nie sposób przełożyć go na specyficzne działanie – czynność, ale za to o bardzo mocną symbolikę przez swoją abstrakcję. To coś jak "zawierzanie się Maryji" "błaganie o łaskę pańską" itp. To w zderzeniu z konkretnym (za artykułem – "…, że będzie się obwiniać i atakować niewinnych muzułmanów.") działaniem potępiania aktów przemocy wobec ludzi którzy nie mają nic wspólnego z aktami terroru, pozwala na pokazanie kto używa "virtue-signalling" wtedy kiedy jest to mu politycznie poprawne. Proszę zapoznać się a definicją virtue signalling np z Urban Dictionary.
Tutaj jest definicja z Wikipedii: "Virtue signalling is the conspicuous expression of moral values done primarily with the intent of enhancing social standing." Pana zrozumienie tego pojęcia wyraźnie pozostawia wiele do życzenia. Polecam zapoznanie się z całym hasłem w Wikipedii, jak również z używaniem tego zwrotu w oryginalnych tekstach angielskich. Pana dywagacje o "zawierzaniu Maryji" i "błaganiu o łaskę pańską" są tu doprawdy bardzo chybione. Jeśli zaś chodzi o obronę przed politykami, którzy w strachu przed zarzutem o "islamofobię" zakłamują rzeczywistość i obnoszą się ze swoją miłością do "religii pokoju", które to SYGNALIZOWANIE WŁASNEJ CNOTY może prowadzić do samobójstwa wartości wolności słowa, równości wobec prawa, równości płci i całego szeregu oświeceniowych wartości, to możliwe działania w żadnym razie nie są całkowicie abstrakcyjne. Wręcz przeciwnie – jest cały szereg bardzo konkretnych rzeczy, które można zrobić. Między nimi jest wykazywanie hipokryzji takiej jak obnoszenia sie z własną cnotą.
Nie cytuj wikipedii bo ja też mam internet. I potrafię doczytać do koeljnych sekcji w artykule na wiki, nie tylko definicji. Bo ta nie wystarczy by zrozumieć kod kulturowy. A jak przeczytasz uważnie sekcję Irony to pomoże w zrozumieniu wspomnianej przeze mnie ironii – przyganiał kocioł garnkowi.
To jest forum przynajmniej z nazwy (jeszcze) o racjonalizmie i w tym kontekście fałszywe nieistniejące analogie samobójstwa do "samobójstwa wartości itd" jest właśnie SYGNALIZOWANIEM CNOTY. Jest nieuprawnionym przenoszeniem pewnych terminów z odmiennych domen w celu "enhancing social standing" – inne słowo klucz – grandstanding.
Chyba jednak zostawię pana Benbenka jego semantycznemu zapętłaniu. Szkoda czasu.
Na porcję wiedzy z domeny która jak widać jest ci obca nigdy nie szkoda czasu
Irony
A criticism of accusing another person of virtue signalling is that in doing so, ironically, one is, as Jane Coaston in the New York Times notes; "trying to signal something about their own values: that they are pragmatic, appropriately cynical, in touch with the painful facts of everyday life."[17] David Shariatmadari in the Guardian argues that this makes it "indistinguishable from the thing it was designed to call out [reproach]: smug posturing from a position of self-appointed authority."[2] Sam Bowman says of this that "saying virtue signalling is hypocritical. It’s often used to try to show that the accuser is above virtue signalling and that their own arguments really are sincere. Of course, this is really just another example of virtue signalling!"[4]