Era arcybiskupa Peatza (oczami wierzącego)

 

Powrót z praktyk

Wróciłem z praktyk studenckich, czyli praktyki na parafii jako pomocnik proboszcza i wikarego. Służenie do mszy, pomoc przy sprzątaniu i dekorowaniu kościoła i takie tam… Jednak czynione podczas wakacji i jak w moim przypadku na terenie mojej rodzimej miejscowości, co też miało w przyszłości swoje konsekwencje, ale o tym może kiedyś?

 

 

W Seminarium zastałem pustki, ale mnie to nie dziwiło jeszcze był czas do zjazdów. Jednak kogoś spotkałem jak szedłem przez sąsiadujący plac z budynkami seminaryjnymi, a kierowałem się do palarni.

Nie wspomniałem, że byłem ubrany na „cywila” a trochę było zimno, więc włożyłem ciepły sweter, zwykłe wycierowe spodnie i jakieś znoszone buty, byleby było wygodniej.

Do rzeczy jednak, idę sobie tak i spotykam jednego z młodszego rocznika. Nie lubiłem go z powodu jego powłóczystego spojrzenia, dramatycznie załamywanych przegubów rąk, co by mógł się aktor teatralny dramatyczny nie powstydzić i ten zniewieściały operujący w górnych oktawach głos…Ale mimo moich obiekcji starałem się nie okazywać jawnej niechęci czy też innych odczuć, raz że byłem tam znaczy się w seminarium od niedawana, a dwa uważam do dnia dzisiejszego, że ludzi po pozorach nie można oceniać.

 

Zastąpił mi drogę, wyciągnął rękę na powitanie. Z równym powodzeniem mógłbym gąbkę do kąpieli ściskać, miękką i bezwładną, ale nic – śpieszyło mi się na papierosa – damy radę…

– Ooooo…!- Niespodziewanie ujął mnie za łokieć palcami skubiąc w materiał swetra – jaki ładniutki i miękki…

– Taaa…- mruknąłem.

– A ja jestem hipisem – prychnąłem, mając na myśli moje zakola zlikwidowane strzyżeniem się na „zero”.

– No co ty – tamten uśmiechnął się.

– Naprawdę fajny, gdzie kupiłeś? Ile dałeś? – Nie chciałem już kontynuować rozmowy, bo ten dyszkant mi rozrywał bębenki uszu, a po raz kolejny w trakcie mego pobytu stwierdziłem, że błędem było przejście z Zakonu tutaj. Może i bym miał problemy ze swoimi wątpliwościami i byciem poza głównym „nurtem towarzyskim”, ale tutaj…

– Wiesz, idę na papierosa, jak chcesz to chodź – wiedziałem, że nie pójdzie za mną, bo słyszałem od plotkujących na palarni kiedyś, że głośno krytykował palenie, bo szkodzi na cerę…

Pod wieczór

 

Już nas było więcej, choć nie. Nie zauważyłem kilku drugiego roku, jeszcze nie przyjechali? A ja jak głupi się śpieszyłem? Zły zapytałem tradycyjnie znajomego, który siedział obok mnie na stołówce, a potem oprowadzał mnie po seminarium i obeznawał z tamtejszym życiem.

– Nie wiesz co z tamtymi? Jeszcze nie przyjechali?

– Hehe – tamten niespodziewanie się roześmiał – przyjechali, przyjechali.

– Ale wiesz, że po wyskokach pedalskich biskupa nasi przełożeni się nie patyczkują?

– No czy ja wiem – a chodzi ci o piszczącego? Na niego tez kolej przyjdzie. – Zakończył.

 – No powiedz – poprosiłem.

– No, w sumie tajemnica to nie będzie dla ciebie, nasz studencki dziekan szukał tych nowych, bo dziś po południu przyjechali i były podejrzenia, że są homo. Znalazł ich na jednej z sal wykładowych ( pomieszczenia wykładowe znajdowały się w osobnym budynku na terenie Seminarium) jak sobie robili „przeglądanie otworów” – tutaj pokręcił z niesmakiem głową. – Zaprowadził ich do zastępcy rektora, teraz pewnie są w podróży… żeby nie afera z biskupem, to pewnie pedałom by się upiekło – z niesmakiem skrzywił się.

Ich odejście nie było komentowane, bo tak naprawdę bardziej rozgrzewała wszystkich sprawa z biskupem, protestem części akademickich wykładowców księży, w tym dwóch bardzo znanych nie tylko w światku teologii. Jeden z nich był moich wykładowcą. Wielki szacunek dla niego za to, co wtedy uczynił, robił i kim jest dzisiaj.

                Po jakimś czasie.

 

Po opuszczeniu Seminarium i pełen niechęci do Kościoła Katolickiego stwierdziłem, że skoro zrezygnowałem przed święceniami, mając praktycznie rok nauki, to podejmę studia na teologii świeckiej, a może jeszcze zahaczę o mojego drugiego ulubionego konika Historię?

Jakież moje było zaskoczenie jak przed wejściem na Wydział Teologiczny spotkałem tego od łapania za łokieć.

Przywitaliśmy się.

 – Na świeckich? – Zagaiłem.

-Tak – kazali odejść, to odszedłem – uśmiechnął się.

– Nigdy nie ukrywałem tego kim jestem… – oddalił się spiesznym krokiem

Nigdy nie ukrywałem tego kim jestem i niech to będzie swoiste podsumowanie tej historii.

Cdn.

 

O autorze wpisu:

5 Odpowiedź na “Era arcybiskupa Peatza (oczami wierzącego)”

  1. O co tu chodzi? Co to takiego teologia swiecka? To tak jak fizyka swiecka i nieswiecka, matematyka swiecka i nieswiecka?

    A jesli chodzi o Paetza to wszyscy wiedzą, ze stęzenie gejow w organizacji koscielnej jest bardzo duze. Koscioł to własnie miejsce dla gejow, katolik woli jak gej jest księdzem niz gej nie jest księdzem. Przynajmniej wie, ze to gej. Zawsze mnie smieszy gdy ksiadz mowi "niech bedzie pochwalony, zawsze dziewica". On w ten sposob mowi, ze kobiety w jego towarzystwie są  bezpieczne, to sygnał dla kobiet (i mezczyzn). A potem jakis emeryt/ka radja marja mowi "zawsze dziewica", ha, ha.

    A Paetz, no coz, nic dziwnego ze probował zalotow wobec chłopcow, a co miał wobec dziewczyn?  Przeciez to normalne w hetero społeczenstwie, gdzie kierownik daje czekoladki sekretarce pani Krysi, aby ją sobie przysposobic. Dopoki nie ma gwałtu, to jest to tylko gra wstepna, taki rodzaj flirtowania, absolutnie nieszkodliwy.  A ze z obietnic pana kierownika nic nie wyszło, no coz panna Krysia sama sobie winna. Takich naiwnych Krysii jest w społeczenstwie miliony, obiecanki-cacanki nie są  karalne.

    Paetz podobno dawał prezenty, majteczki z napisem ROMA, i prosił o czytanie od konca (AMOR). Czy to nie sympatyczne? Wspaniałe zaloty, kazda kobieta chciała by byc tak uwodzona.  

  2. Jak rozumiem jest to tekst przedstawiający jawną dyskryminację i pogardę dla homoseksulistów jaką stosują u wyrażają katolicy?

    1.  

       

       

       

      Dopiero teraz odpowiadam, ale brak czasu.

      @Katarzyna @Benbenek

       

       

      Zgadzam się co do dialogów, ciut to dziwnie wyszło po sformatowaniu, jeżeli cokolwiek jeszcze napiszę nie powtórzy się.

      Ja tylko pokazuję pewne realia w sposób taki, a nie inny. Nie generalizuję, nie narzucam nikomu własnego zdania i opinii w takich tekstach. Wnioski pozostawiam czytającym.

      ———————–

      Jedynie w takich tekstach o tematyce ściśle tematycznej z historii itp. co napisałem o Bizancjum i islamie http://racjonalista.tv/islam-bizancjum/  ,

       , czy o tworzeniu się imperiówhttp://racjonalista.tv/znaczenie-religii-w-kreowaniu-wielkich-imperiow-chrzescijanstwo-oczami-osoby-wierzacej/

        , tak mam swoje sugestie, czy też własne zdanie.

       **************************************

      Panie LUCYAN pan tradycyjnie sobie kpi, jest teologia dla ludzi świeckich i tych co mają pełnić zawód księdza. Co w tym znowu dziwnego? I co teologia ma wspólnego z wymienionymi przez pana przedmiotami? Porównać teologię do fizyki- bezcenne^^…

       

  3. "Panie LUCYAN pan tradycyjnie sobie kpi, jest teologia dla ludzi świeckich i tych co mają pełnić zawód księdza. Co w tym znowu dziwnego? I co teologia ma wspólnego z wymienionymi przez pana przedmiotami? Porównać teologię do fizyki- bezcenne^^…"

    Co w tym dziwnego? Popiepszone nazewnictwo. Ktos kto nie jest zorientowany o co tu chodzi nie lapie co to jest teologia swiecka. Wynika z tego ze nazewnictwo jest dopasowane do zawodu: jak ktos chce byc ksiedzem to idzie na swiecka, a jak ktos nie ma takich ambicji to idzie na swiecka. 

    Powinna byc jedna teologia dla wszystkich (bez dodatku swiecka), a dla tych co chca byz ksiezmi powinna byc "teologia dla (przyszlych) ksiezy" w sensie teologii z dodatkami pedagogicznymi. A nie debilny podzial na swiecka i nieswiecka. 

    A jesli chodzi o jhomoseksualnych ksiezy to nie wiedze problemu i nie kpie. Jedynie mi sie nie podoba ze sie w ten sposob slizgaja przez zycia na tym swiecie i pasozytuja. Mogli by robic cos pozytecznego zamiast wciskac ludziom regilijne glupoty i z tego sie utrzymywac. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden × pięć =