Gdańsk przed 300 laty był najważniejszym obok Warszawy miastem w Polsce. W roku 1620 powstała francuska placówka konsularna w Gdańsku. Raporty Louisa Mathy’ego o uwarunkowaniach międzynarodowych dot. Gdańska, stanowią niezbity dowód niezwykłej wagi jaką metropolia miała dla wielu państw. Podobne wnioski nasuwa lektura pamiętników Joanny Schopenhauer. Liczne i mocne były kontakty z Królewcem, Holandią i Szwecją. W Gdańsku rezydowała stała i wcale liczna kolonia kupców Angielskich. Gdańskie elity AD 1700 charakteryzowały szerokie horyzonty myślowe i geograficzne. Studia za granicą. Około 1700 roku widoczna jest już źródłowo dobra znajomość Locke’a i Thomasiusa. W roku 1708 gdański intelektualista Groddeck omawia wnikliwie sensualizm Locke’a. W latach 20 i 30 miało miejsce entuzjastyczne przyjęcie teorii Wolffa. Gdańsk miał ie tylko wybitnych naukowców jak Lengnich i Fahrenheit, ale i przyciągał wybitnych gości z zewnątrz jak rysownik pruski Chodowiecki (1773) ,lub matematyk szwajcarski Bernoulli. Spore znaczenie dla życia intelektualnego Gdańska miał też pobyt Stanisława Leszczyńskiego w mieście (1733-1734), oblężonym przez Rosjan.
Gdańszczanom odpowiadała sarmacka anarchia, w której ten sprawny organizm wybijał się na korzyść. Spory z chciwymi władcami jak Batory i Sobieski potem ucichły, Gdańszczanie, chociaż czuli się jak u siebie i w Berlinie i w Warszawie, byli lojalni, czemu zupełnie nie przeszkadzał silny patriotyzm lokalny i spory prawne z asesorią. Rozbiory Polski były dla Gdańszczan tragedią, oznaczały bowiem pozbawienie miasta zaplecza ekonomicznego.
Gdańsk tętnił życiem, które mocno kontrastowało z apatią sarmackiej Polski (jarmark dominikański, kieszonkowcy, drukarze, wydawcy, targi książek, huczne jubileusze pokoju oliwskiego (1760) i oswobodzenia miast pruskich (1754). Rozkwitała poezja i muzyka okolicznościowa. Poeta Johann Adam Tritt – poeta zadebiutował wierszem napisanym z okazji odsłonięcia pomnika Augusta III (1755). Johann Balthasar Christian Freislich (1687-1764) był prawdopodobnie najwybitniejszym kompozytorem, który działał w Polsce od renesansu do czasów Chopina, komponował głównie Kantaty. Oto jego kantata urodzinowa dla Augusta III:
Innym twórcą był Friedrich Morheim. Typowe dla Gdańska były mowy wychwalające naukę, nie na darmo miasto było rządzone przez Gelehrten czyli „kastę” uczonych (bunty przeciw nim 1748-1752).
Jeszcze na początku XVII wieku, tzn. w roku 1616 założona została pierwsza gazeta gdańska: „Wohentliche Zeitung aus mancherleu Orten” (Tygodniowe czasopismo z pewnych miejsc”). W roku 1740 powstaje działająca do XIX wieku tygodniowa gazeta ogłoszeniowa, zaś w okresie od grudnia 1735 do stycznia 1737 wydawano w Gdańsku pierwszy filozofujący tygodnik opinii: Die Mühsame Bemerkerin (na wzór brytyjskiego Tatlera i Spectatora i gazety Johanna Christopha Gottscheda Die vernünftigen Tadlerinnen („Rozumne plotkary”) – wydawcą był Thomas Johann Schreiber. W latach 1741-1743 zorganizowali się Freydenker czyli masoni. Dla nauki wiele znaczyły tradycje Heveliusa. Michael Christoff Hanow, przyrodnik w roku 1737 rozpoczął wydawanie czasopisma przyrodniczego: „Erlauterete Merkwurdigkeiten der Natur.” Hanowa zwano: Der Teutsche Diogenes i Der fromme Naturkundigte czyli niemiekcim Diogenesem i pobożnym przyrodnikiem. W roku 1703 wydana została ustawa aptekarska zgodna z duchem oświecenia. W czasie wojny siedmioletniej (1756-1763) wielu uczonych uciekło do Gdańska dla bezpieczeństwa. Godna uwagi jest niestety nieudana próba Georga Marcusa Knocha i Andrezja Stanisława Załuskiego by rozszerzyć działalność gdańskich towarzystw przyrodniczego na całą Polskę, oraz niestety również nieudana reforma szkół. (1753). W Gimnazjum Gdańskim. Około 1760 j. niemiecki wypiera łacinę. Gimnazjum było znane jako fabryka wierszy okolicznościowych.
Gdańsk, inaczej niż Hamburg wyszedł z „wieków ciemnych” z silną radą miejską (w XVII w – 14 rajców, 4 burmistrzów i 5 rajców Starego Miasta), której pozycja pozostawała właściwie niezachwiana aż do czasów potopu szwedzkiego. Własne siły zbrojne miasta były bardzo silnie zaangażowane w walki ze Szwedami. Prowadzenie wojny było rzecz jasna kosztowne stąd tzw. Trzeci Ordynek (pierwszy i drugi stanowiły patrycjuszowska rada i ława), który reprezentowali przede wszystkim mistrzowie poszczególnych cechów rzemieślniczych wykorzystał w lipcu 1655 roku wysuniętą przez radę propozycję rady[1] uchwalenia nowych źródeł dochodów by zmusić rajców do przeprowadzenia reformy ustrojowej. Rada nie mogła stosować zwyczajowej taktyki przemilczania i zaniechania, ponieważ wojsko gdańskie stało nieopłacone a ze strony szwedzkiej groziło stałe niebezpieczeństwo. Trzeci Ordynek domagał się połączenia dwóch kas miejskich: dochodów zwyczajnych (kamlaria) i nadzwyczajnych (Hilfsgelderkasse) w jedną, nad którą pieczę sprawowaliby pieczę delegaci wszystkich trzech ordynków. Mamy tu więc do czynienia ze wspominaną już analogiczna sytuacją w poznaniu gdzie wzajemna nieufność między przedstawicielami poszczególnych warstw społecznych objawiała się przede wszystkim w dyskusjach o dysponowanie środkami finansowymi miasta. W 1658 roku rada zaczęła zgadzać się na postulaty Trzeciego Ordynku[2]. Musiała się zgodzić nawet na to by każdy wydatek w wysokości ponad 20.000 florenów wymagał kolejnej zgody ordynków[3].
Rajcy czyli patrycjat gdański stanowili odrębna grupę społeczną lokującą swój kapitał w ziemi, często przejmując majątki, a nawet całe wioski w zamian za niespłacony kredyt[4]. Kupcy apelując do króla o wsparcie dla postulowanych przez nich reform, przedstawiali rajców jako tych którzy wprowadzają w mieście rządy absolutne naruszając, co pewnie szczególnie przykuło wzrok króla, prerogatywy królewskie[5], mimo, iż dotychczas protestowali, gdy król, korzystając z owych prerogatyw otaczał na przykład swą opieką rzemieślników pozacechowych. Jednocześnie wszystkie trzy ordynki odcięły się od żądań cechów i nawet sugerowały by nie potwierdzał on przywilejów cechowych. Tak silna była niechęć między stronnikami rady i cechami. Jan III Sobieski potwierdził je jednak w kwietniu 1676 roku, a w 1677 wprowadził zasadę, że cztery najsilniejsze cechy mają przedłożyć 16 kandydatów na dożywotnich członków Trzeciego Ordynku, z których ta miała wybrać 8. Sam król, dbając o „prawdziwą wiarę” w odpowiedzi na dotychczasowe skargi katolików, wprowadził jeszcze 6 wyznawców katolicyzmu do ordynku[6]. Trzeba zauważyć, że król nie poparł cechów, choć miał ku temu okazję. Poprzestał jedynie na drugorzędnych decyzjach, jak na przykład złamanie monopolu rady do dostępu do archiwum miejskiego. Edmund Cieślak sądzi, że ugodowa postawa Sobieskiego wobec rady wynikała z jego obawy przed osłabieniem całego Gdańska-jedynego naprawdę silnego ośrodka mieszczańskiej władzy i kultury w szlacheckiej Rzplitej[7]. Temu monarsze z reguły przypisuje się najlepsze chęci i dalekowzroczność, choć miał obsesję na punkcie Turcji, nie umiał wyzyskać zwycięstw i kilkukrotnie był na jurgielcie obcych mocarstw w swej młodości[8]. Być może po prostu bał się spadku wpływów podatkowych z Gdańska, a może po prostu wolał rozmawiać z wąska elitą niż z szerokim gremium, gdy chodziło o sprawy miast, w końcu tak prawdopodobnie rozumował w odniesieniu do Poznania. Rajców dzieliło z kupcami to jeszcze, że otrzymywali wysokie pensje, które przeszkadzały im w zrozumieniu kupców i ich interesów[9].
Prusy Królewskie, prowincja, do której należał Gdańsk i w której sejmiku zasiadali przedstawiciele tego miasta, Torunia oraz Elbląga[10] miały specyficzny status częściowej autonomii wobec władzy królewskiej i sejmu. Miasta te były obrońcami interesów mieszczan w całej prowincji. Gdy przykładowo w 1688 roku Toruń popadł w ostry spór z biskupem Chełmińskim, uzyskał poparcie Gdańska[11]. Poza tym rada gdańska starała się przeforsować tezę, że miasto podlega jedynie królowi ale sejmowi już nie (m.in. traktat Ernsta von der Lindego, burmistrza w latach 1712-1721: Ius Publicum Civitatis Gedanensis z II połowy XVII w.), gdyż ten jako ciało szlacheckie nie rozumiał interesów gdańska. Sytuację ratował fakt, iż sejm, choć uważał się za w pełni uprawnionego do ingerowania w sprawy miasta, nie robił tego zbyt często[12].
W połowie XVIII wieku w Gdańsku doszło do potężnego konfliktu społecznego, którego nasiona zostały zasiane wcześniej. Wówczas wąska elita miasta zmieniła się w grupę nazywaną „uczonymi” (die Gelehrten, litterati), była ona związana z radą i silnie w niej reprezentowana (mimo protestów Trzeciego Ordynku). „Uczeni” stanowili nową kastę, do której można było wejść kształcąc się w najlepszych europejskich uniwersytetach i/lub żeniąc się z córką „uczonego”. W latach 1699-1749 z 74 rajców urzędujących w owym okresie, aż 62 rekrutowało się z grupy „uczonych”. W 1749 roku król August III polecał wybitnemu gdańskiemu prawnikowi i historykowi Gottfriedowi Lengnichowi (1689-1774) dopomóc gdańszczanom zamierzającym złożyć skargę na „uczonych”[13]. Ten zaś, choć uzyskał stanowisko syndyka miejskiego dzięki poparciu królewskiemu, już w 1750 roku zmieni front[14] i będzie w składzie delegacji rady do Warszawy starał się wpłynąć na decyzje królewskie wobec ustroju Gdańska, które były w tym roku wydane, pokrywając się z reguły z nienawistnymi radzie, postulatami Trzeciego Ordynku[15]. Delegacja mimo prób przekupienia wpływowych arystokratów i ministrów saskich i polskich nie odniosła sukcesu i w lipcu 1750 roku Gdańsk miał już radę i ławę, w której co najmniej 1/3 zasiadających miała być, zgodnie z wolą Augusta III, kupcami, aktywnie prowadzących interesy[16]. Warto nadmienić, że wśród Gelehrten nie brakowało nawet ludzi pochodzenia szlacheckiego jak pruski szlachcic Joachim Hoppe, który dzięki studiom w kilku krajach został profesorem w gdańskim gimnazjum akademickim, a potem kolejno syndykiem i burmistrzem[17].
W roku 1720 powstaje w Gdańsku Societas Literaria cuius symbolum viritutis et scientiarum incrementia. Bernoulli chwalił kawiarnie Gdańskie jako ośrodki twórczej myśli, oraz dwie ogromne i sławne drukarnie miejskie. Gdańsk był dla Polski czym Frankfurt dla Rzeszy; targiem książek. Zwracają uwagę ogromna oferta wydawnicza i aukcje cennych książek, biblioteki prywatne.: profesora Cosacka, pisarza Glummerta i Hanowa. Gdańszczanie uwielbiali takie „Bestsellery” jak „Pamela” Samuela Richardsona, ”Cierpienia młodego Wertera” Goethego, powieści Henry’ego Fieldinga. Silne były w teatrze gdańskim brytyjskie tradycje elżbietańskie.; stała trupa powstała co prawda dopiero ok. 1790, ale życie teatralne było bujne. Popularność komedii Goldoniego i Moliera była równie wielka jak Shakespeare’a. Karl Döbbelin słynny dyrektor trupy teatralnej działał w latach 1768-1770.
Gdański historyk Gottfried Lengnich (1689-1774) miał wielkie zasługi dla polskiej historiografii jako wydawca opracowań źródłowych (1716- 1719 I tom Polnische Bibliothek Lengnicha) i popularyzator polskiej historii we Wschodniej Europie (m.in. dzięki językowi niemieckiemu). Warto też wspomnieć Preußische Sammlung Hanowa (1747-1750), dzieło Daniela Chodowieckiego: „Kunstlerfahrt nach Danzig Jahre 1773”, 1765-1766 literacko-historyczny konkurs Księcia Jabłonowskiego na temat tego czy Lech przybył w roku pięćsetnym do Polski i pobyt Tadeusza Czackiego (1765-1813) w Gdańsku (1767-1773), no i związki rodziny Shopenhauera z wspaniałą pomorską metropolią. Niemal każdy artykuł luksusowy dostępny w Polsce w latach 50 czy 70 XVIII wieku od lustra do komody był wyprodukowany w Gdańsku. Polskojęzyczna kultura też rozkwitała w Gdańsku, co dziesiąty tytuł drukowany tam pod koniec XVIII stulecia był po polsku.
Vide:
• Cieślak E. (red.), Historia Gdańska t. III/1, Gdańsk 1993.
• Schramm P.E., Hamburg, Deutschland Und die Welt. Leistung Und Grentzen hanzeatischen Bürgertums in der Zeit zwischen Napoleon I. und Bismarck. Ein Kapitel deutsche Geschichte, Universitätsverlag Georg D.W. Callwey München 1943.
• Suchodolski S., Ostapowicz D., Obalanie mitów i stereotypów. Od Jana III Sobieskiego do Tadeusza Kościuszki, Bellona Warszawa 2008.
• Wawrykowa M., Niemcy 1648-1789, PWN, Warszawa 1976.
• Zientara W., Gottfried Lengnich ein danziger Historiker in der Zeit der Aufklärung. Teil 1, Wydawnictwo UMK Toruń 1995
[1] W sprawach innych niż finansowe propozycja rady była przyjmowana nawet przy niewielkiej większości względnej popierających ją reprezentantów Trzeciego Ordynku. Przy sprawach finansowych rzecz miała się nieco inaczej, dlatego właśnie wtedy presja Trzeciego Ordynku na radę wzrastała, vide: E. Cieślak (red.), Historia Gdańska t. III/1, Gdańsk 1993, s. 45.
[2] tamże, s. 46.
[3] tamże, s. 47.
[4] tamże, s. 142-143.
[5] tamże, s. 152.
[6] tamże, s. 162.
[7] tamże, s. 170.
[8] Vide: S. Suchodolski, D. Ostapowicz, Obalanie mitów i stereotypów. Od Jana III Sobieskiego do Tadeusza Kościuszki, Warszawa 2008.
[9] E. Cieślak (red.), Historia Gdańska t. III/1, s. 200.
[10] Przedstawiciele innych miast pruskich byli zwykle zastraszani przez szlachtę, vide: tamże, s. 220.
[11] tamże, s. 203.
[12] tamże, s. 211-214.
[13] tamże, s. 543-544.
[14] Właściwie nie miał wyboru, gdyż wszystkie interesy i sprawy wiązały go z radą a pomoc prawda Trzeciemu Ordynkowi, którego przedstawiciele nie posiadali dostatecznej wiedzy prawnej by samemu walczyć o swe interesy przed królem, była mu wyraźnie kulą u nogi, vide: W. Zientara, Gottfried Lengnich ein danziger Historiker in der Zeit der Aufklärung, Toruń 1995, t.I, s. 22-23.
[15] E. Cieślak (red.), Historia Gdańska t. III/1, s. 549.
[16] tamże, s. 553.
[17] tamże, s. 619.
Było minęło. 🙁 Byłem dwa lata temu w wakacje w Gdańsku i uważam, że dzisiaj to miasta jest straszne – kompletny chaos urbanistyczny, tandetne, wybiórcze rekonstrukcje zabytków obejmujące w zasadzie tylko Rechtstadt (potężny, gotycki kościół śś. Piotra i Pawła na Starym Przedmieściu stojący pośrodku regularnego blokowiska, paskudnych bud i parkingu, a bloki odnowione ostatnio z iście staropolską fantazją, czyli upaprane tynkami sylikatowymi i pobazgrane farbą – artysta inspirował się chyba wyglądem wzornika w „leroju”). Do tego jeszcze powojenne wyburzenia „inwestycyjne” – jak np zniszczenie monumentalnego gmachu Senatu Wolnego Miasta i postawienie w tym miejscu ohydnego budynku urzędu miejskiego w stylu podwórkowego lumpenmodernizmu… Pocieszać można się tylko tym, że w Elblągu jest jeszcze gorzej… 🙁
Bardzo ciekawe! Miło się dowiedzieć tego i owego o Gdańsku. Ja dotychczas jedna z najlepszych odsłon cyklu 300 lat temu.