Guy Sorman: „Dzieci Rifa’y. Muzułmanie a nowoczesność”

Polecam książkę Guy Sormana: „Dzieci Rifa’y. Muzułmanie a nowoczesność”

Sorman pisze (2007) o liberalnym islamie zastanawiając się czy jest możliwy. Uważa, że tak, bo islam nie ma papieża, więc ma wiele głów. Oto na poczatek opinia innego recenzenta:

„…Tytułowe „Dzieci Rifa`y”, to ludzie wierzący, że świat islamski nie jest skazany na biedę, analfabetyzm, fanatyzm, despotyzm i terroryzm. Głoszą teorię „islamu liberalnego”, której najwybitniejszym przedstawicielem był Rifa`a at-Tahtwi. Postać tego XIX wiecznego, królewskiego doradcy, jest dla autora tylko pretekstem, do tego aby prześledzić losy muzułmanów. Książka jest dogłębną analizą ich obecnego miejsca w cywilizacji i jednocześnie próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego niemal we wszystkich krajach muzułmańskich panuje bieda i rządzi despotyzm? Czy jest to wina islamu, jak twierdzą autorzy pamfletów w stylu świętej pamięci Oriany Fallaci i Samuela Huntingtona? Sorman dogłębnie się z nimi nie zgadza. Uważa, że islam jest w swojej istocie protestancką religią, rozproszoną, niejednolitą, opartą o miliony interpretacji. To czyni go innym w zależności od kraju, jego historii a nawet geografii. Inny jest islam w Turcji czy Czeczenii a inny w krajach arabskich i na dalekim wschodzie. W książce analizuje sytuację społeczno – gospodarczą państw w których większość mieszkańców to wyznawcy islamu. W każdym, podejmuje próbę odpowiedzenia na pytanie: czy islam jest winny zapóźnienia tych regionów? Obok krajów takich jak Egipt, Iran czy Pakistan jest wiele pozytywnych przykładów. W Malezji co prawda nie udziela się oprocentowanych pożyczek, zabroniony jest hazard i alkohol, jednak powszechnie jest uznawana za przykład połączenia islamu z nowoczesnością. To samo w Indonezja czy aspirująca do UE Turcja. Sorman próbuje znaleźć przyczynę biedy. Przyczynę tego, że w 54 krajach muzułmańskich jest rocznie mniej patentów naukowych niż w jednej Szwajcarii. Dlaczego 80% muzułmanów to analfabecie, pomimo tego, że ich religia jest oparta na księdze!? Autor nie doszukuje się jedynie winy islamu, z którego jak twierdzi, można wszystko wyczytać (Mahomet był kupcem a islam wcale nie pochwala ascezy). Religia jest tylko jednym z elementów determinujących rozwój społeczeństwa a sprowadzanie wszystkiego do Koranu jest równie śmieszne, jak twierdzenie, że przyszłość Polski można wyczytać z ewangelii (90% Polaków to katolicy). Inne przyczyny biedy, o których nie można zapominać to feudalny charakter społeczeństw, despotyzm, kolonializm. Polacy nie interesują się islamem z paru powodów. Z jednej strony nie mają do tego okazji, gdyż media ten temat poruszają tylko przy okazji ataków terrorystycznych, co tylko utwardza stereotyp religii wrogiej i terrorystycznej. W szkole uczniowie uczą się religii, ale tylko katolickiej. Należałoby tą bezproduktywną lekcję zamienić na zajęcia kulturo lub religioznawstwa. Nie interesujemy się tą kulturą (bo islam to nie tylko religia, co autor parokrotnie podkreśla w swojej książce) gdyż nie mamy problemu imigracji z krajów muzułmańskich. Temat ten jest żywy i szeroko dyskutowany w Niemczech, Wielkiej Brytanii, ale całkowicie pomijany w pozostałych regionach Europy. Sorman stara się także przeanalizować proces emigracji i integracji muzułmanów w jego rodzinnej Francji. Porównuje sytuację młodych emigrantów z sytuacją czarnoskórych amerykanów. W Stanach wielokulturowość, akcja afirmatywna i zasady zero tolerancji, doprowadziła do poprawy ich położenia. Chociaż nadal los wielu czarnoskórych mieszka w gettach, autor stara się wyłuskać i przeanalizować to co za oceanem się udało i próbuje to przenieść na Stary Kontynent…”

http://www.mojeopinie.pl/dzieci_rifa_y_muzulmanie_i_nowoczesnosc__guy_sorman,3,1230737388

dzieci_rifa

Teraz my Take;
Rifa’a stworzył w latach 30 XIX wieku pierwszą muzułmańską gazetę Journal Officiel (s. 7), szkołę dla dziewcząt itd., niestety po 1950 roku pojawił się nieufny wobec reformatorów i intelektualistów tyran – Naser (s. 8). Sajiid Kutb z kolei zapełnił pustkę po mordach intelektualistów, islamizmem. Islamizm jak Nasierowski socjalizm nigdy nie przyznaje się do błędów. Przodujący kiedyś w reformach modernistycznych, ale od lat 50 wszystko upadło. Nie wszyscy islamiści stosują przemoc. Rifa’a nie uważał że islam jest sprzeczny z nowoczesnością. Pasza Muhammad Ali wysłał go by zobaczył ten słynny Zachód, a zwłaszcza Paryż. W 1826 roku Rifa’a przybył do Marsylii. Podobało mu się to, że w kafejkach paryskich każdy zna swoją rolę, że nie ma chaosu, nie szokowały go stroje kobiet, odnotował tylko, że mieszczki są cnotliwsze od arystokratek (s. 20). Pasza Ali chciał jednak bardziej armat (sprowadzone z UK w 1835 roku tkackie maszyny się popsuły bo nie umiano o nie dbać) niż reform społecznych, w 1848 roku wygna Rifa’ę do Chartumu. Rifa był przeciwko rozdawaniu antyków staroegipskich zachodniakom, ale prócz postępowości miał też uprzedzenia wobec Koptów. W islamie jednak areligijność może być tylko prywatna, a nie społeczna bo islam jest tam także prawem (s. 27). Muhammad Charfi w Tunezji w latach 80. XX wieku , nawiązując do premiera Cheredina z 1875 uznał, że trzeba godzić świeckie nauczanie z islamem (s. 28).

Dopiero w 1017 roku kalif Bagdadu uznał, że Koran został objawiony (s. 29). Odtąd zapanował mollahokracja, do której w latach 50 XX wieku doszedł nacjonalizm. Dziś szanujący się odważny intelektualista egipski wspomina jakieś lata w pace. Niektórzy maja mniej szczęścia jak Nadzib Mahfus zabity w 1994 roku przez islamistę, lub Farag Roda dwa lata wcześniej. Około 1830 roku zaczynała się ekspansja Francji w Maghrebie, ale Rifa’a nawet tego nie odnotował, dopiero agresywny imperializm końca XIX, poparcie dla Izraela 1967 roku, i potępienia islamu po 2001 roku, uczuliła świat islamu na zachodni imperializm (s. 32).
W XIX wieku wahabityzm przybył do Egiptu. Muhammad Ali próbował wybić wahabitów w 1818 roku. Niestety zradykalizowali oni Egipcjan islamskich i Koptów tak, ze przestali ze sobą rozmawiać (s. 36). Wcześniej nawet przychodzili na śluby innowierczych sąsiadów (s. 36). Chusta islamska pojawiła się wtedy częściej, ale chusta to także udogodnienia dla kobiety, może gadać z kim chce kiedy ją ma na sobie, i jest jakby poza kontrolą (s. 37). Chusta jest postrzegana zbyt jednostronnie przez Zachód. Pod koniec XIX wieku Brytyjczycy zaczęli wojować z nimi. Dziś tylko BM żąda w Egipcie wolnych wyborów. Tyrani wojskowi i Zachód się ich boją, za Riazem Hassanem, Guy Sorman uwaza jednak, że islamiści wygraliby raczej tylko pierwsze wybory, a antydemokratyczna liberalna Wafd, przejęłaby szybko pałeczkę (s. 47). Pisął to Sorman w 2007 roku. Już się nie dowiemy jak by było, bo demo-eksperyment został przerwany. Cytuje to Sorman opinię i badania Riaza Hassana. Z około 500 więźniów z więzienia Tora, 300 to islamiści, Saad Edine Ibrahim nawet się trochę cieszył, ze go zamknęli, bo nieprześladowany autor wygląda na serwilistycznego względem reżymu (s. 52). Oskarżono go o przyjęcie forsy z UE na badania. Gamal Ghitany to jeden z tych, którzy islamistów boją się bardziej niż reżymu. W Algierii FIS wygrała wybory w 1991 roku, ale tylko dlatego, że tyrani odpuścili sobie kampanię wyborczą. 80% Egipcjan uważa, że USA nienawidzi islamu, a ponad 50% , że UE nienawidzi silamu (s. 61). Sadat otworzył Egipt na Zachód, ale brak ciągłości i niedostatek know how nie pozwoliły Egipcjanom docenić leseferyzm. Nomenklatura to nie mieszczaństwo. Po najeździe Mongołów (1268), islam ludowy mistyczny został potępiony, wraz z drygiem kapitalistycznym (s. 74), pisął o tym m.in. historyk ibn Chaldun.

Malezja to przykład demokratyzacji pogodzonej z islamizmem. Islamizm dał więcej dyscypliny potomkom piratów i żeglarzy, a islamskie banki działają tu uczciwie, a nie jak firmy dla naiwnych jak w innych krajach islamu (s. 65). Koran nie jest purytański, więc islam nie przekuwa frustracji seksualnej w aktywność ekonomiczną (s. 73), ale trochę dyscypliny daje. Maroko jest biedne, bo rozdało dobra kolonistów feudałom związanym z reżymem (s. 79). Dumping i imperializm ani islam nie wyjaśniają zacofania. Feudalizm i etatyzm owszem. Malezja nie wygnała swoich Chińczyków, a jedynie dowartościowała pozytywną dyskryminacją administracyjną i edukacyjną muzułmanów, Maroko prosi teraz o powrót swoich Żydów (s. 90). Malezja ma łagodnych ulemów, a wzorce czerpie z Japonii.

Arabia Saudyjska czyli hipokryzja, alkohol rozpusta i hotele we Francji, zgrywanie patriarchów w kraju. Ahmed Abodehman miał tego dość i został we Francji (s. 98). Część Kobiety wywalczają nieco wolności gadając godzinami przez telefon z innymi kobietami. Nie ma miejsc rozrywki, poza marketami. Niektóre wcale nie czują się zniewolone. Zakaz prowadzenia aut nie wynika z islamu lecz z przymierza króla z przywódcami plemion. Stąd 600.000 kierowców z Filipin i Indii ma tam pracę. Arabia Saudyjska karze okrutnie, ale rzadko, od 1960 roku nie ma tam niewolnictwa. Renta z ropy dała edukację milionom, jest to jeden z niewielu nie stojących analfabetyzmem krajów arabskich (s. 105). Elity są wykształcone w USA, ale know how nie jest wdrażane. Czy zemsta ibn Laden nie wynikała z tego, że był Jemeńczykiem i stąd w świecie szlacheckim był pogardzany? (s. 109). Konserwatywna pamięciówka w szkołach i ropa hamują rozwój.

Bangladesz powstał w 1971 roku, Pakistańczycy mają Bengalczyków za ledwo co zislamizowanych Hindusów. Na tle Pakistańczyków, Bangladesz jest bardzo jednorodny. Wielu Bengalczyków lubi Indie, za wyzwolenie od Pakistanu (s. 121). Od 1991 roku w B. rządzi demokracja, wzorem jest Singapur i Malezja. Cenzura pozwala by Muhammad Yunus, i feministka Taslima Nasreen mówili co chcą byle w wąskim gronie (s. 129). Fatwa na Taslimę jest niegroźna, bo w B nie ma prawa szarijatu. Jej feministyczne nienawistne wobec islamu teksty wykorzystują nacjonaliści hinduscy, którzy sami gwałcą muzułmanki (s. 131). Zachód popierając Taslimę wkurza Bengal, zamiast pomóc sprawie kobiet. Sorman porównuje ją z Falacci, która jego zdaniem równie wiele przekręcała Koran (s. 133). Więcej dla bengalskich kobiet robi Yunus, który daje im poręczenie na pożyczki bankowe. Bangladesz nie stanie się drugim Kalibanem, bo nie ma tam plantacji narkotyków, na całym świecie terroryzm jest tylko i wyłącznie tam gdzie koka lub opium zauważa GS (s. 139).

Iran, chusta zakazana jak krawat bo jedwabiu nie lubi Koran (s. 143). Gdyby szach nie zakałą noszenia chust w latach 1930-stych, może by ajatollahowie tak bardzo jej nie bronili (s. 146). Peroswie cieszyli się z nazwania przez Busha Iranu elementem osi zła, tak samo jak dysydencie z ZSRR z podobnych słów Reagana (s. 149). Islamizm był dwuwładz owy jak leninizm w 1917 roku. Postislamizm antykapitalistyczny jest lubiany na Zachodzie wśród środowisk lewicy wynoszących Sorusza pod niebiosa (s. 163).
Kuwejt to niemal wzorowa demokracja, przepisy ograniczające kobiety tam znikały, ale 2001 i 2002 roku nieco to zjawisko zatrzymał (s. 173). Tamtejsza monarchia konstytucyjna stworzona została bez udziału Zachodu w roku 1756 na skutek umowy rodów (s. 175). Kuwejt nie jest arabski, przekleństwo ropy tam nie działa. Saddam Husjan był rasistą jego reżym nie był koraniczny (s. 185).

Turcja, wpływ Alewitów, odchodzenie od etatyzmu kemalistów, i wreszcie prawdziwa laickość (s. 189). Powstają nowe meczety, ale to dlatego, że wsie się wyludniają. Turcja ma coś w rodzaju papieża – Alego Bardakoglu (s. 191). Scena polityczna w Turcji zaczyna przypominać tą z USA. Tylko kraje mocno antyreligijne są przeciw Tucji w UE, która mogłaby przestać być chrześcijańskim klubem (s. 200).

Chusta w Indonezji to oznaka globalizacji, a nie islamizacji (s. 210), a zamachy na Bali i Molukach są w dużym stopniu zemstą na dawnych kolaborantach (s. 216). Gus Dur przekonuje, ze obywatelski islam jest możliwy.
Konflikt żydowsko-arabski skończy się zapewne asymilacją Żydów na zachodzie (s. 238), niezależnie czy Izrael przestanie istnieć czy nie. Judaizm jako sama religia jest bardziej antykobiecy niż islam, ale islam wzmocniony arabskim plemiennym duchem „wygrywa”.

We Francji nie będzie Eurarabii, a młodzi muzułmanie powinni być nazywani Arabami, bo najczęściej nie wierzą już w nic, można by spróbować z jakąś akcją afirmatywną by wprowadzić ich bardziej na rynek pracy (s. 240).
Sorman jak zwykle śmiały i ostry jak brzytwa. Inteligentna odtrutka na panującą u nas islamofobię. Polecam!

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

48 Odpowiedź na “Guy Sorman: „Dzieci Rifa’y. Muzułmanie a nowoczesność””

  1. W Malezji i Indonezji jest kara śmierci za odejście od islamu. Oba państwa się radykalizują. Timor Wschodni, los mniejszości chińskiej, próby wprowadzenia szariatu na Bali, duża ilość Malezyjczyków w szeregach ISIS. Sorman nie zadał sobie trudu, aby porównać Północne Indie z Pakistanem – te same grupy etniczne, te same języki, ta sama historia. Brałem udział w obronie prześladowanych za krytykę islamu w Bangladesu blogerów. Bezskutecznie. Judaizmu jest wiele rodzajów, są nawet rabinki. Sorman jest do kitu! Mam nadzieję Piotrze, że zachowujesz trochę sceptycyzmu przy jego lekturze. Swoją drogą Piotrze też jesteś wrogiem „zachodniego imperializmu” na który świat islamu – jak twierdzi „ostry jak brzytwa” Sorman – uczulił się po 2001? I jeszcze jedno – bez koki i opium nie ma terroryzmu??? Musi rosnąć, czy można sprowadzać…?? Żal… Taslima zmyśla, że jest prześladowana? Czy łagodny ulem skazuje na śmierć za apostazję łagodnie? Największe zamachy na Bali były na turystach. To byli dawni kolaboranci? Nastolatkowie z Australii? Kolaborowali z kangurami?

      1. Okrutne kary za odejście od „jedyniesłusznej” wiary są pożywką dla postaw ekstremalnych w obronie tej wiary. Terroryści krzyczą „Allach Akbar”, a nie „za Jemen!” czy „dajcie nam chleba!”. Indie są takim samym workiem narodów, tylko bez dominacji islamu.

        1. Nie doszukiwałbym się większej duchowej głębi w okrzykach „Allachu akbar”. Myślę że często znaczą tyle ile odwołanie do Boga w hasłach naszych rodzimych nacjonalistów, którzy piszą „Bóg, honor, ojczyzna”, ale w gruncie rzeczy chodzi mu o to, żeby móc skopać „pedała”, którego istnienie sprawia mu pewien psychiczny dyskomfort i lęk. Dzięki „Bogu” i „ojczyźnie” może o sobie myśleć, że nie jest pospolitym chuliganem i zwykłym gnojkiem. Cała religijność.
          .
          A kary za apostazję?
          Kiedyś oglądałem wywiad z byłym muzułmaninem, który twierdził, że imamowie uparcie opowiadają się za tymi karami, bo islam jest wyjątkowo nieatrakcyjny intelektualnie – jego zdaniem tylko z powodu tych kar nie obserwujemy masowego odchodzenia od islamu, pomimo olbrzymiej hipokryzji większości muzułmanów.

          1. Gdyby ludzie nie akceptowali kary śmierci za apostazję, nie byłoby jej w tylu krajach. Nie jest prawdą, że to imamowie narzucają. Ludność tego chce. Osoba walcząca o chleb woła o chlebie, osoba walcząca o swoje państwo, woła o swoim państwie, fanatyk religijny woła o swoim bogu. Zwłaszcza w chwili samobójczego zamachu bombowego człowiek krzyczy o rzeczach najistotniejszych. Mógłby krzyknąć – „oddajcie swe bogactwo!” lub „wolny Sudan!”, krzyczy „Allach Akbar!”.

          2. to wynika z braku rozdziału islam-prawo. Po prostu nie znają alternatywy. Bunt przeciw islamowi jest prywatny a nie społeczny. Sorman to bradzo dobrze wyjasnia

          3. W tak ważnym, ostatecznym momencie? Albo z flagami z wersami Koranu? Na pewno… Jasne… „Z całą pewnością”…

          4. zbitka słowna „Allach akbar” wyraża ich tożsamość kulturową i polityczna które ciężko od siebie oddzielić w przypadku islamu
            tak jak np. Palikot tłumaczył, że użył zbitki „tak mi dopomóż Bóg” jako zwrotu kulturowego, a amerykańskie gwiazdy żegnają publiczność słowami „God bless you” nawet gdy wiadomo, że z wiarą nie maja nic wspólnego.
            na pewno to nie dotyczy wszystkich muzułmanów, ale wielu tak

          5. To nieprawda. Tak mi dopomóż Bóg to inszallach. To rzeczywiście jest wypowiadane często i tak sobie. Podobnie maszallach to wyraz zachwytu, podziwu. Allach Akbar to okrzyk zwycięstwa nie wypowiadany przy zwyczajnych okazjach. Normalni ludzi nie mówią Allach Akbar poza modlitwą. To nie opinia, lecz fakt.

          6. zamachowcy samobójcy na pewno nie są normalni, ale to nie oznacza, że charakteryzuje ich pogłębiona religijność

    1. Poza tym ta książka jest o tym czy islam da się pogodzić z nowoczesnym gospodarowaniem a nie o terroryzmie. U Ciebie wszystko sprowadza się do jednego. Ostatnio ty jesteś trochę do kitu. Myślisz strachem a nie rozumem

      1. Postawiłeś tezę, że kultura nie różnicuje ludzi i że wszyscy są z grubsza tacy sami. Ale to tylko teza Piotrze, nie powinieneś adresować poniżających komentarzy do ludzi, którzy z tą tezą się nie zgadzają. Ja stawiam tezę, że istnieją ideologie sprawiające, że „gros ludzi nie myśli o interesach”, ale na przykład o szerzeniu swojej wiary, o Lebensraum, o rewolucji proletariackiej, o czystości rasy etc. etc. Oczywiście to „gros ludzi” składa się zawsze z 20% aktywnych i 80% bezwolnie podążających za nimi, którzy nie myślą za dużo.

        Ergo – nie myślę „strachem”. Zauważam, że ideologie mają wpływ na społeczeństwa. Widzę różnice pomiędzy wyznawcami islamu, a hinduizmu, chrześcijaństwa czy ateistami. Sormanowi się wydaje, że Ahmed z al Kaidy ma w głowie to samo co on, tylko zamiast pić kawę strzela z kałasza krzycząc „Allach Akbar”. Ja uważam, że Ahmed ma zupełnie inne muzeum wyobraźni niż Sorman. I ta moja uwaga nie daje CI prawa mnie obrażać, zarzucać mi „myślenia strachem”. To znaczy prawo masz, pisz sobie co chcesz, ale to takie pisanie pod publiczkę politycznie poprawnych, a nie wymiana argumentów. Ja się nie boję, spędziłem sporo czasu na Wschodzie, dałbym sobie radę i w muzułmańskim kraju. Po prostu lubię naszą cywilizację i uważam, że należy jej bronić, bo nie jest niezatapialna. Nasza cywilizacja jest też cenna dla innych. Wszyscy mają komputery, samoloty, samochody, drukowane książki, radia, telewizory, współczesną medycynę etc. etc. Cywilizacja islamu nie jest cenna dla innych. W VIII – XI wieku była, teraz już nie…

        1. „…kultura nie różnicuje ludzi i że wszyscy są z grubsza tacy sami…” – zasadniczo tak, ale nie całkowicie. Natomiast wait islamu jest roznorodny. Kuwejt Jordania Turcja Tunezja to przyklady pozytywne mimo wsyztsko

          1. Na tle normalnych państw nie są pozytywne. Choćby los Tunezyjki, która wyszła za niemuzułmanina… Turcja się zmienia, Tunezja zresztą też.

        1. Co nie znaczy jednak, iż można zapominać, że to takie niedemokratyczne rządy, jak UE, czy nasz poprzedni, składa zamówienia nie pytając się swoich narodów o zdanie.

      1. Stawiasz taką hipotezę. Ja widzę zacofanie Pakistanu w stosunku do Indii i wpływ w tym zjawisku religii. Więc hipoteza, że „najważniejsze dla gros ludzi są interesy” upada. Emocje są najważniejsze. U rozsądnego człowieka rozwój własnego biznesu wywołuje uczucie szczęścia, u mniej rozsądnego ekstazę wywołuje przynależność do „jedyniewłaściwej religii”

        1. To nie jest wybór w rodzaju: buty czy skarpetki?
          Dla każdego człowieka ważny jest dostatek tak samo, jak integralność (spójność stylu życia z wyznawanymi wartościami)
          Warto zauważyć, że np. purytańska surowość i ascetyzm nie przeszkadzały w rozwoju ekonomicznym, tylko raczej pomagały. Podobnie jak niektóre reguły zakonne w średniowieczu.

          1. Protestant purytanin uważał, że obok wiary liczy się praca. Zbyt wielu muzułmanów uważa, że liczy się tylko wiara i jej szerzenie.

          2. Ja uważam, że gdyby w Malezji nie było prężnej mniejszości chińskiej i tamilskiej, wyglądałaby bardziej jak Pakistan.

          3. Czyli uważa pan, że element typu: „Zachód jest winny naszej biedy” – nie ma znaczenia?
            Bo jeśli ma, to znaczy że bieda jest jednak dla muzułmanina problemem.
            Imigranci muzułmańscy walą do Europy, bo tu jest szansa na dobrobyt, a nie z powodu religijnej gorliwości nawracania albo zabijania niewiernych.

          4. A jednak, w przeciwieństwie do Chińczyków i hinduistów, którzy też chcą zarabiać w Europie, muzułmanie chcą, aby Europa była jak najbardziej szariacka. Oczywiście nie wszyscy, ale z badań wynika, że rosnąca większość.

          1. Bo w Pakistanie dominuje islam, a w Indiach nie. Stąd różnice. Kolosalne dodajmy.

    1. Rzeczywiście, krytykuję islam. Nazywanie krytyki islamu fobią jest nieuczciwe, ale służyć miało zakazaniu jakiejkolwiek krytyki islamu. Sześciu belgijskich senatorów próbowało kary więzienia do 5 lat dla osób krytykujących islam. Mam nadzieję, że ostatni zamach powstrzymał na jakiś czas tego typu próby.

  2. SZKODA ŻE ROZMIENILISCIE SIE NA DOROBNE —KULTURA + RELIGIA – RAZEM — DAJA DZIALANIE PRO INOWACYJNE – WYNALAZCZE – CYWILILIZACYJNE —ZNNANA SPRAWA ZE W ROZINIETEJ JAPONI – MLODZI GNIEWNI – NIEMOGA KRYTYKOWAC STARYCH PROFESOROW — JADA DO EUROPY -DO STANOW BY ZDOBYC NOBLA —MIRIARD MUZULMANOW – MALOCO NOWEGO WYMYSLA /ZNOWU NOBLE /— WYLAMUJE SIE IRAN – ALE TU CECHY STAREJ CYWILIZACJI PERSKIEJ-RACZEJ DAJA ZNAC —WSPANIALA CYWILIZACJA AMERYKI ŁACINSKIEJ / BARDZO JA LUBIE – TROCHE ZNAM /— TOTALNIE RÓZNI SIE WYNALAZCZOSCIA – NAUKOWOSCIA OD AMERYKI PÓLNOCNEJ —WREZCIE NIESAMOWITY SPLOT RELIGI I KULTURY ZYDOWSKIEJ — /KIEDYS TO LICZYLEM/ MILION RAZY WIECEJ NOBLISTOW NA LICZBE LUDNOSCI CO ARABOWIE — TA SAMA RASA – SEMICI WIEC – NIE JESTEM RASISTA 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × 4 =