Dnia 3 lutego minęła 282 rocznica urodzin Ignacego Krasickiego, czołowej postaci polskiego oświecenia. Z tego powodu, a także zapewne na bazie obecnych złych stosunków na linii Berlin-Warszawa rozgorzały znowu dysputy; bohater czy zdrajca? Oczywiście Krasicki był patriotą, a nie żadnym tam zdrajcą i łatwo to udowodnić sięgając po trzy najważniejsze dostępne po polsku biografie:
Cazin P., Książe biskup warmiński Ignacy Krasicki 1735-1801, tłum. Marcin Mroziński, Wydawnictwo Pojezierze Olsztyn 1986.
Pokrzywniak J., Ignacy Krasicki wśród pisarzy polskiego oświecenia, Wydawnictwo Naukowe UAM Poznań 2015.
Goliński Z., Krasicki, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 2002.
Szczególnie interesujące będą tu oczywiście fragmenty dotyczące relacji między Krasickim a jego władcą od 1772 roku – Fryderykiem II, królem Prus, bo zbytnia poufałość z nim to zwykle główny zarzut wobec Krasickiego (Cazin 1986, s. 19). Cazin dziwi się idealizacji Stanisława Augusta przez wielu polskich historyków m.in. Oskara Haleckiego, nazywając Stanisława dziwnym królem, który mdlał na tronie i pozwolił by wszystko poszło w diabły (Cazin 1986, s. 78). Do Fryderyka II, francuski historyk ma podejście bardziej neutralne.
Krasicki był wysoki i postawny. Choć sławny będzie jako biskup Warmii urodził się (1735) w Dubiecku na Podkarpaciu, w ówczesnym województwie ruskim. Był więc Małorusinem jak się wówczas mówiło. Ród Krasickich był bardzo poważany ale niezbyt zamożny. Dzieciństwo miał dobre. Genealogowie wywodzą ród od szwajcarów, Bibersteinów którzy przybyli do Polski i na Śląsk w XII wieku (Cazin 1986, s. 36). Uczył się w jezuickim kolegium we Lwowie gdzie pojechał z dwoma młodymi Sapiehami i Ignacym Cetnerem (Cazin 1986, s. 46). Uczyli się tam historii, łaciny i pisania panegiryków, bardzo sarmacki to gatunek literacki (Cazin 1986, s. 51). Jezuici rozdmuchiwali pychę szlachecką i przeczyli teoriom Kopernika, ale uczyli też rzeczy pożytecznych czasem (Cazin 1986, s. 54), zresztą Krasicki nic się tym nie przejmował czcił Kopernika jako geniusza, w 1773 uczcił w katedrze rocznicę związaną z nim, gdy ku jego irytacji zobaczył, ze mało kto o Koperniku pamiętał (Goliński 2002, s. 275). W tym czasie Krasicki raczej przepisał niż napisał pikantną anegdotę o dwóch braciach fanatykach kalwinie i katoliku, którzy nawrócili się nawzajem (Cazin 1986, s.62). To jedyny tekst po polsku z tych czasów w spuściźnie Krasickiego. Inne notatki były po łacinie.
Dzięki protekcji biskupa Sołtyka miał pieniądze ba wyjazd do Włoch (1759). Chwalił bardzo charakter narodowy Włochów, łagodnych i sympatycznych (Cazin 1986, s. 67).W czasie sejmu elekcyjnego Stanisława Augusta (1764), Krasicki był sekretarzem prymasa Łubieńskiego (Cazin 1986, s. 76). Już wówczas zarzucano mu czasem że jest katolikiem zbyt powierzchownym, prawdopodobnie szkodziła mu uroda która przyciągała wzrok kobiet. Już w latach 60. Krasicki pomstuje na wszędobylską ignorancję, lenistwo i korupcję polską (Cazin 1986, s. 82). Sam starał się jednak dawać pozytywny przykład.
Do 1466 roku biskupstwo Warmii należało do Krzyżaków. Od1741 roku biskupem rezydującym w Lidzbarku Warmińskim był Stanisław Adam Grabowski. Stanisław August Poniatowski wystarał się o to by Krasicki został jego współpracownikiem (Cazin 1986, s. 90). Grabowski trochę niechętnie ale się zgodził maskując to za barokowymi formułkami. Grabowski przywitał Krasickiego trąbami i bębnami. W 1766 król szykował karierę dyplomatyczną Krasickiemu, ale jakoś nic z tego nie wyszło, w styczniu 1767 roku był już biskupem Warmii po Grabowskim i co za tym idzie senatorem RP (Cazin 1986, s. 97). Mieszanie się Rosji w sprawy Polski Krasicki przyjmował bardzo źle, był bardzo przybity. W czasie sejmu na którym Repnin rozdawał karty mieszkał w Zamku Królewskim, współczuł królowi (Cazin 1986, s. 100). Coś się jednak psuło między Krasickim a królem po 1770 roku, prawdopodobnie jak na gust króla Krasicki był za mocno związany z Potockimi i opozycjonistami Sołtyka i Załuskiego (Cazin 1986, s. 101). Możliwe, że Stanisław August źle zniósł usamodzielnienie się Krasickiego jako prezesa Stanów Ziem Pruskich i senatora (Goliński 2002, s. 169). Prawdopodobnie po sporze z królem, zamyślał o satyrze politycznej. Pomysł wykrystalizował się zapewne pod wpływem rozmów z Fryderykiem II, i objawił w formie „Myszeidy” w 1774 roku (Cazin 1986, s. 133). Bohaterowie Myszeidy to woje Popiela, którzy lekceważą zagrożenie atakiem myszy, aż one ich zjadają (Cazin 1986, s. 137).
Krasicki sympatyzował z barzami, ale według Konopczyńskiego, Repnin groził mu konfiskatą dóbr (Cazin 1986, s. 104). Wyznawał republikanizm a la Rousseau, dysydentów z racji zawodu biskupa, nie lubił. Był w sprawie barzan w Paryżu ale nie wiadomo co dokładnie tam robił, wiadomo jednak że przyjaciele króla, ze wykazał się niewdzięcznością wobec króla. W każdym razie króla denerwowały prośby biskupa o pieniądze (Krasicki nie był bogaczem i ciągle doskwierał mu brak gotówki) w związku z wyjazdem do Francji (Cazin 1986, s. 111), i chyba mu ich nie dał. Jesienią 1770 roku cioteczny brata Krasickiego i jego główny wierzyciel wojewoda bełski Ignacy Cetner uciekający przed Repninem z Mazowsza przez Wiedeń, został zatrzymany przez kordon sanitarny generała Stutterheima (Goliński 2002, s. 170).
Po próbie porwania króla przez barzan w listopadzie 1771 roku Krasicki zrywa mentalnie z barzanami i manifestuje prokrólewskość na każdym kroku (Cazin 1986, s. 112). W styczniu 1771 roku Katarzyna II zaproponowała Henrykowi Pruskiemu zajecie Warmii, Fryderyk II jednak uważał Warmię za ziemię niewartą Zachodu (Cazin 1986, s. 113). 10 grudnia 1771 roku generał major von Thaden wysłał uprzejmy list do Krasickiego, w którym zapewniał, że armia pruska nie będzie objadać Warmii, zgodnie z życzeniem Fryderyka II (Cazin 1986, s. 114). W Oliwie i Skarszewie rozlepiano wówczas plakaty o tym jak dobrze będzie za rządów Prus, na razie jednak tam i w Gdańsku oraz w opactwie w Pelplinie panowały zdzierstwa pruskie. Krasicki wstawił się za opactwem u Prusaków listownie. 9 lutego 1772 roku Fryderyk II uprzejmie odpowiedział, że zbada sprawę (Cazin 1986, s. 115). Kolega Krasickiego Husarzewski poskarżył się w Warszawie czym ściągnął na siebie gromy pana Johanna Friedricha von Domhardta, prezydenta kamery króla Prus. Obłożył on biskupstwo warmińskie akcyzami i doraźnymi kontrolami celnymi jeszcze w 1771 roku. Także w tym roku we wrześniu generał Georg Reinhold Thadden zażądał w furażach, żywności itd. 420.000 florenów pruskich (ok 750 tys złp.)do końca roku. Było to znacznie więcej niż dochód Krasickiego i kapituły. Udało się zdjąć większość opłat w drodze negocjacji, a potem narzucony przez Fryderyka sugragan von Zehmen wytargował zupełne zdjęcie ciężarów, była to taka makiaweliczna zagrywka by pokazać, że Fryderyk II może być łaskawym panem (Goliński 2002, s. 185).
Wiosną 1772 roku Prusacy już werbują w Warmii jak u siebie, ale niezbyt wielu ludzi m.in. z marynarzy wiślanych. W maju 1772 roku jednak Domhardt i Zehmen próbowali wydobyć katastry kapituły (Goliński 2002, s. 186). Domhardtowi odmówiono, więc Zehmen szukał ich sam, ale znalazł tylko nieaktualne z 1718 te aktualne były dobrze schowane. W czerwcu 1772 roku Henryk Pruski był w Lidzbarku przejazdem. Krasicki chciał go ugościć, ale nie chciał poczęstunku. Biskup dowiedział się od niego, że rozbiór został odroczony. Krasicki zastanawiał się czy to cud czy poskutkowała interwencja biskupstwa w Watykanie, w końcu papież upewniał ich ze poprosi o wsparcie Wiedeń (Cazin 1986, s. 117). 12 września Stutterheim i Domhartd odwiedzili Zehmena w jego kanonii (Goliński 2002, s. 189). 13 września 1772 roku dragoni pruscy znowu byli w miastach Warmii, zrywali herby biskupie. Niedługo potem znów nałożono kontrybucje (Goliński 2002, s. 191). Choć Fryderyk II głosił, że Kościół Katolicki na jego ziemiach ma nietykalność, władze pruskie ingerowały we wszystkie dziedziny życia. Nie wolno było nawet pisać do Rzymu bez wiedzy ministrów pruskich (Goliński 2002, s. 191). Dnia 27 września duchowni Warmii musieli przysięgać wierność Fryderykowi II. Krasicki chciał interweniować w Berlinie by ubiec zdzierstwa armii pruskiej, ale nie miał za co jechać (Cazin 1986, s. 118). W listopadzie Fryderyk II niezbyt chętnie pozwolił mu przyjechać („nie wzbraniam wizyt żadnemu z moich poddanych”). Potem jeszcze mniej chętnie dał Krasickiemu 2 tysiące talarów na podróż. Wtedy jeszcze miał biskupa za zwykłego naciągacza i utracjusza. W Berlinie późniejszy dobry znajomy Krasickiego Lehndorff poradził Krasickiemu skontaktować się z księdzem Giovannim Bastianim, faworytem króla, ten dogadał wszystko z marszałkiem dworu Heinrichem Reussem. Dobrze usposobił on króla Prus do gościa. Audiencja była jednak krótka a jej owoce mało konkretne.
Mimo to dopiero 26 stycznia 1773 roku Fryderyk II listownie potwierdził jurysdykcje biskupa Warmii, ale według praw śląskich, które Fryderyk uważał za lepsze (Goliński 2002, s. 195). Przez pierwszą dekadę lutego Krasicki pozostał jeszcze w Berlinie, czas umilali mu Lehndorffowie którzy go wyraźnie polubili a w Warmii byli jego sąsiadami ich posiadłość Szynort znajdował a się bowiem niedaleko na wschód od Lidzbarku (Goliński 2002, s. 196). W lutym 1773 roku Krasicki wraca do Warmii nakarmiony obietnicami i gładkimi słówkami (Cazin 1986, s. 118). Stanisław kostka Potocki oskarżył Krasickiego w związku z ta wizytą o brak realizmu, naiwność, rozpustę, myślenie tylko o ratowaniu swoich bogactwa pod pruskimi rządami (bogactw których Krasicki nigdy nie miał, Kostka po prostu brał elegancję biskupa za znak ogromnego bogactwa), bycie w kieszeni u Fryca i ateizm oraz namawianie miast Warmii do uległości wobec Berlina (Cazin 1986, s.119). Krasicki zrobił na Fryderyku dobre wrażenie, ale już jego prośby o wsparcie finansowe już nie (Cazin 1986, s. 119). Fryderyk II był bardzo oszczędny czasem do skąpstwa. W maju 1773 roku przyznał mu pensję 24.000 talarów rocznie a jego kanonikom 14.000. Wiosną i latem Krasicki i Lehndorff wspólne podróżowali i odwiedzali się.
2 czerwca Krasicki spotkał Fryderyka II w Elblągu, gdzie król oglądał manewry wojskowe (Goliński 2002, s.197). Biskup chełmiński także obecny na spotkaniu prawie umierał ze strachu przed zobaczeniem Fryderyka II. Był on jednak bardzo serdeczny dla obu nowych poddanych, co odnotował w swoim dzienniku Lehndorff (Goliński 2002, s. 198). Jakiś czas potem znowu odwiedził Sans-Souci. Obaj literaci-frankofile, król Prus i biskup warmiński spodobali się sobie. Potem co roku niemal Krasicki jeździł do Fryderyka II. Podróżował wtedy dużo n. w końcu sierpnia 1773 roku do Białegostoku nie wiadomo jednak w jakim celu (Cazin 1986, s. 121). Krasicki nie musiał podpisać aktu rozbiorowego jako senator, bo 18 września 1773 roku był już poddanym pruskim. Fryderyk II ukończył w Berlinie katolicki kościół św. Jadwigi, budowany od… 1747 roku. Zażyczył sobie 10 września 1773 roku król Prus by Krasicki konsekrował kościół 15 października w dzień patronki (Goliński 2002, s. 205). Krasicki uczynił o co go proszono i został na zimę w Berlinie. Jako przyjaciel jezuitów cieszył się Krasicki, że mimo kasaty zakonu (1773) przez Watykan do 1780 zachowują one wszystkie dobra na Warmii. Fryderyk cenił zakony uczące, cenił nauczycieli w ogóle wszystkich (Cazin 1986, s. 128). Zakony kontemplacyjne były dla niego niewiele warte. Dla Krasickiego zresztą też. Krasicki często odprawiał msze w berlińskim kościele św. Jadwigi, np. w 1795 roku bierzmował tam Aleksandrę Rozalię Lubomirską zbiegłą z Francji (Cazin 1986, s. 122). Po zatwierdzeniu rozbioru Stanisław August nie pomagał już Krasickiemu i jego rodzinie. W 1773 roku dużo rozmawiał Krasicki, że znanym już od lat francuskim posłem Minetem, kiedy przybył do Małopolski szukać wsparcia rodziny i krewnych. Był .m.in. w Dubiecku. Na podróż tą dostał zgodę Fryderyka II. Krasicki musiał przejeżdżać przez dwie granice (Prusy-Polska-Austria), ale cieszył się, że jest Polakiem mimo tych niedogodności (Pokrzywniak 2015, s. 262). Snuł chimeryczny plan wyzwolenia się z Prus i zastania w Polsce (Goliński 2002, s. 209). W 1777 roku martwił się wobec Lehndorffa, że już nie ma ojczyzny (Pokrzywniak 2015, s. 263). W grudniu 1774 roku Fryderyk asygnował długi Krasickiego (50.000 talarów und nichts mehr!) wobec pruskich kredytodawców, z bólem, ale nie chciał być uważany za sprawcę niewypłacalności biskupa – bo był z powodu konfiskat wojskowych itd., jednak dwór pruski rozreklamował to jako wspaniały hojny prezent Fryderyka II (Cazin 1986, s. 428), z pewnością nie pomogło to opinii o Krasickim w Polsce. Przy okazji dwór berliński wymyślił lub też zanotował anegdotę o tym jak król Fryderyk II jako sceptyk religijny prosił Krasickiego by ukrył go pod swym płaszczem w drodze do nieba, Krasicki miał odrzec że to niemożliwe, bo król zanadto ten płaszcz przyciął (Goliński 2002, s. 209). Literatura była ucieczką Krasickiego od ponurej rzeczywistości. Pisał coraz więcej. Zimą i wiosną 1775 roku Krasicki raczej nie kontaktował się specjalnie z swoim nowym władcą (Goliński 2002, s. 219). Wybrał się za to na dwa miesiące do Warszawy. Spotkał się ze swoim bratem Antonim, z Mokronowskim z Feliksem Łojką, Jackiem Ogrodzkim (Goliński 2002, s. 221). 11 grudnia 1775 roku wyjechał z Warszawy bezpośrednio do Lidzbarka, ale redaktor Stefan Łuskina błędnie poinformował Warszawiaków, że wrócił najpierw do Berlina; w ten sposób elity warszawskie zaczęły szemrać o Krasickim zbyt częstym gościu u króla Prus (Goliński 2002, s. 223). 13 i 14 lipca odwiedzili go Henryk Pruski i rosyjski następca tronu Paweł Piotrowicz, na którego czekała w Darmstadt narzeczona. Wizyta się udała znakomicie, mimo plotek, ze było inaczej (Goliński 2002, s. 225).
Większość dzieł literackich Krasicki stworzył w latach 1776-1786 (Cazin 1986, s. 11). Był głównie moralistą-przesmiewca na modłę antyczną, satyrykiem. Nie rozumiał tego np. Mickiewicz, który uważał w swoim romantycznym szaleństwie nacjonalistycznym, że satyry nie są gatunkiem dla Słowian (Cazin 1986, s. 203), lecz dla Celtów i ludów pozostającym pod ich wpływem (Roman, Germanów itd.). Romantyczna rozdęta funkcja poety uczyniła satyry niemożliwymi zresztą, a szkoda (Pokrzywniak 2015, s. 228). W bajkach Krasicki naśladował zwięzłość zalecaną przez Lessinga (Cazin 1986, s. 249). Nie cytował poetów znanych z libertyństwa, np. Kajetana Węgierskiego (Cazin 1986, s. 316), ale już ateistę Trembeckiego dość szanuje, choć w 1784 roku lekko gani jego zachwyty nad Rosją i Katarzyną II (Cazin 1986, s. 319). Krasicki nigdy nie szanował carycy i uważał ją za despotkę. Humanizm i pacyfizm bohatera to ideał Krasickiego (Pokrzywniak 2015, s. 157). Taką solidną ziemiańskość uważał za polską zaletę. Przedstawiał utopię nieidealną w postaci Nipuanów i ich mistrza Xaoo (Pokrzywniak 2015, s. 131). Kpił z salonowców stających się modnymi tylko dzięki żartom z religii (Pokrzywniak 2015, s. 135), choć czytali tylko parę linijek Voltaire’a czy Rousseau. Nowomodne mędrkowanie wyszydzał mocniej niż tępy staromodny sarmatyzm (Pokrzywniak 2015, s. 143). Starał się być obiektywny; satyrze nie umknął ani pusty modniś, ani tępy mnich (Pokrzywniak 2015, s. 159).
W 1778 roku wydano anonimowo „Monachomachię” wolteriański w stylu poemat heroikomiczny, powstały zapewne pod wpływem rozmów z Fryderykiem II (Pokrzywniak 2015, s. 72). Monachomachia wywołała skandal stanowiła krytykę wad społecznych, obecnych również w Kościele, czego Krasicki nigdy nie ukrywał. Krasicki przyjmował fryderycjańską krytykę polskiej kultury, ale też jej bronił, odrzucając pruskie uproszczenia przykładem może być tytułowy bohater powieści „Pan Podstoli” wydanej w trzech częściach: 1778, 1784 i pośmiertnie 1803, wzór polskich cnót ziemiańskich (Pokrzywniak 2015, s. 73, 371). Nie sądził że „Monachomachia” będzie skandalem, wszak nie krytykował duchowieństwa częściej niż np. Kochanowski w XVI wieku (Pokrzywniak 2015, s. 161). Bajka: „Filozof” jest całkiem mocnym uderzeniem w modny ateizm (Pokrzywniak 2015, s. 175). Naturę ludzką oceniał pesymistyczne, natura zwierząt w jego bajkach się nie zmienia (Pokrzywniak 2015, s. 230). Wady są wadami zawsze. Wielu łączyło „Monachomachię” z walką sejmową o uposażenie Komisji Edukacji Narodowej (Pokrzywniak 2015, s. 291). Warto jednak pamiętać, że została ona wydrukowana bez wiedzy i woli autora (Pokrzywniak 2015, s. 302). Miała krążyć tylko w odpisach, wśród elit. Wszystkie komedie Krasickiego dzieją się wśród szlachty, ziemiańska skromność jest przedstawiona pańskiemu zepsuciu (Pokrzywniak 2015, s. 320). Czasem trochę upraszczał by nie przeciążać widowni, w końcu wymagający „Fircyk w zalotach” Zabłockiego poległ pod względem kasowym (Pokrzywniak 2015, s. 332).
15 marca 1780 Fryderyk II otrzymał prośbę Krasickiego o pozwolenie na udanie się do Krakowa na pogrzeb jego brata Ksawerego, który mieszkał u Ignacego Cetnera (Goliński 2002, s. 260). W Warszawie jego wizyta ucieszyła literatów. W 1781 roku Krasicki pisze uprzejme lecz chłodne jednak listy do Stanisława Augusta zapewniając o swej przyjaźni i oddaniu, czyni to jednak trochę na siłę. Pisał królowi 22 marca 1781 roku, że wolałby wrócić do Polski i ma nadzieję, że to się kiedyś uda. Pisał to z Poczdamu gdzie poznał niedługo później Lucchesiniego, dał mu trochę swych bajek po francusku, by markiz przetłumaczył je na włoski (Cazin 1986, s. 308). Po 1780 Krasicki mniej podróżował. W Belinie był tylko 3 razy w ciągu następnych 15 lat. Był w tym czasie też dwa razy w Warszawie i raz w Austrii u wód leczniczych.
Był w Sans-Souci w pierwszym kwartale 1781 roku. Fryderyk II który miał paskudne dzieciństwo chętnie słuchał śmiejąc się jak dzieciak opowieści z dzieciństwa Krasickiego. 27 sierpnia 1781 roku pisał do Stanisława Augusta, o Fryderyku jako o miłym rześkim staruszku, mędrcu i pracusiu (Cazin 1986, s. 309), słowem człowieku zadziwiającym. Wracając z Berlina zatrzymał się u księcia Henryka Pruskiego w Rheinsbergu. Biskup i Stanisław August nawzajem polecali sobie krewnych i znajomych i korespondowali stale, coraz bardziej z sympatią; następowało pojednanie. Mimo to da się wyczuć, że widząc starego Fryca dokonującego przeglądów wojsk co chwilę m.in. co roku na corocznych manewrach w Mokrem koło Grudziądza żałował, że król Polski nie jest tak energiczny i po wojskowemu sprawny i czynny (Goliński 2002, s. 284).
We wrześniu 1786 w Królewcu Krasicki złożył przysięgę nowemu władcy Prus Fryderykowi Wilhelmowi II (Cazin 1986, s. 320). Fryderyka Wilhelma II znalazł miłym, a Berlin wesołym. W styczniu 1787 roku bratowa trochę dokuczała Krasickiemu o monarchizm, ten zaś tłumaczył że jest obywatelem berlińskim bo inaczej nie może (Goliński 2002, s. 285). Po 1788 roku coraz bardziej inwestował Krasicki w swój prywatny teatr (Goliński 2002, s. 297). Niestety niedługo później Karl Hohenzollern będzie sobie ostrzyć zęby na biskupstwo warmińskie, bo chełmińskie już miał. Ciężko było opędzić się od intryg krewnego króla. W lipcu 1789 roku przybywa Krasicki na kilka tygodni do Warszawy (Cazin 1986, s. 321), ale nie by włączyć się w sprawy polityczne, lecz by znaleźć jakieś beneficjum by osiąść w Polsce, co się nie udało. Warszawa czasów sejmu wielkiego wzrosła do 120.000 mieszkańców, Krasicki delikatnie wyśmiewał posłów i ich dumę, ale bezpośrednio polityki nie opisywał. Krasicki miał szczerą nadzieję, że Polak będzie mądry po szkodzie czyli po I rozbiorze, pijąc do Kochanowskiego (Pokrzywniak 2015, s. 357), w 1788 roku nie dawał jednak wielkich szans „krasomówcom i intrygantom” w sejmie. Mówił o małym deszczu z wielkiej chmury. Wierzył w projekty Stanisława Augusta ale wątpił czy dadzą mu je przeprowadzić (Pokrzywniak 2015, s. 363). W lipcu 1789 roku wraca do Lidzbarku, nie było go więc w Warszawie podczas uchwalania konstytucji, ale uczcił ją pieśnią religijną (Cazin 1986, s. 325). Jednak jako realista nie przesadzał z achami i ochami. Był jednak dumny z konstytucji i z tego, że polska rewolucja mądrzejsza jest od francuskiej: :nasze Ca ira jest więcej warte od francuskiego” (Goliński 2002, s. 331).
W Lidzbarku nie brakowało pikników i balów, które Krasicki lubił, jeszcze w 1791 roku urządzał ich wiele (miał 56 lat i był nadal bardzo sprawny). Ale Anna Charczewska potrafiła zmęczyć stryja czytając mu stale nowe książki (Goliński 2002, s. 283). Garnizonowi oficerowie pruscy często u niego bywali (Cazin 1986, s. 327). Zabawy były lekiem na zmartwienia o los Polski, z którym Krasicki się melancholijnie godził, choć wiele go to kosztowało. Wielu mówiło o jego gościnności. Np. w listopadzie 1790 roku byli u niego grenadierzy pułku Schwerina, w styczniu 1791 roku generał Kalkreuth. Jeśli tylko pruski oficer znał francuski, miał gwarantowaną zabawę z dowcipów Krasickiego i jego konwersacji (Cazin 1986, s. 330). Jako smakosz i ogrodnik niestety wydawał za dużo. Bał się zamieszek i hałaśliwej polityki. Był pacyfistą bliskim z ducha Fenelonowi (Cazin 1986, s. 365). Z Prusaków cenił sobie korespondencję z hrabią Ernstem Ahasevusem Lehndorffem (Pokrzywniak 2015, s. 382). On i Krasicki byli właścicielami jedynych dwóch teatrów na Warmii (Pokrzywniak 2015, s. 318).
Z wiersza „Gdyby ja był…” wiemy, że Krasicki Niemców uważał za wesołych nadużywających butelki, Rosjan za bojących się mówić otwarcie żyjących w tyranii, Polaków za słabych i niezorganizowanych, Hiszpanów i Francuzów za dumnych, Anglików zbyt emocjonalnych, Włochów za cwanych (Cazin 1986, s. 361). Nie lubił narodów silnych dla samej siły, szukał innych dobrych cech. Nie lubił szowinizmu i pychy (Cazin 1986, s. 367).
Sceptycyzm i realizm były podstawowymi cechami charakteru Ignacego Krasickiego. Próżno więc szaleńczych haseł bojowych, choć wierzył mocno np. w Kościuszkę (Pokrzywniak 2015, s. 371), widząc w nim „czeladnika” który jest ostatnia nadzieja ojczyzny. Zresztą także w czerwcu 1792 roku miał nadzieję, że da się obronić konstytucje a ilość wojsk rosyjskich jest przesadzona (Goliński 2002, s. 332). Z początkowych sukcesów cieszyli się razem z Lehndorffem. Latem 1793 roku przybity klęską pojechał do Wiednia do wód (Goliński 2002, s. 333). Kościuszce też kibicował. Zmarł w 1801 roku. Pochowany został w katedrze pw. Świętej Jadwigi Śląskiej w Berlinie, tej samej, którą w 1774 roku konsekrował, w roku 1829 został przeniesiony do Katedry Gnieźnieńskiej dzięki staraniom Juliana Ursyna Niemcewicza.
Pisanie na sposób romantyczny, specjalnie przesadzony i nieodpowiedzialny nie znalazłoby zrozumienia w epoce Krasickiego, a on sam był zbyt eksponowany i podatny z racji profesji i bazy w Lidzbarku by móc wprost krytykować Prusy, w „Powieści prawdziwej” jednak mocno skrytykował ten kraj i Fryderyka Wilhelma II za zagrzewanie w 1789 i 1790 roku Polaków do oporu wobec Rosji fałszywymi przyrzeczeniami pomocy, musiał to jednak robić inteligentnie w formie satyry. Z innych źródeł wiemy, że Prusy aż tak mocno Polaków nie zagrzewały, obóz Kołłątaja i Potockiego zanadto chwyciły się luźnych słów wysłannika Goltza ale to już inna bajka. Krasicki wiedział, że polska anarchia i brak współpracy i dojrzałości politycznej mogą się skończyć rozbiorami, i pewnie tak się skończą, liczył na szybkie „dojrzewanie” po 1772 i zawiódł się. Jego patriotyzm jednak nie ulega żadnej wątpliwości i to, że jeździł do Fryderyka II nic tu nie zmienia, przyczyniło się co najwyżej ku dobremu bo utemperowało nieco uprzedzenia władcy Prus wobec Polski.
Dokładnie.