Uchwalono nową ustawę i IPN. Wbrew wszystkim głosom z kraju i ze świata, wbrew wielu obawom i kontrowersjom jakie budzi, rząd postanowił raz jeszcze „przepchnąć” prawnego bubla. To, że nasz rząd w ten sposób proceduje, nie zważając na głosy sprzeciwu to mnie już nie dziwi. Jak każdy w Polsce obywatel zdążyłam już przyzwyczaić się, że dla obecnego rządu nie liczy się nic poza umacnianiem PIS dyktatury. To, że co chwilę można usłyszeć z mediów głosy oburzenia, również wydaje się naturalne. To, że partia rządząca przeciwstawia się „polityce wstydu” też już nie dziwi – w końcu dyktatura potrzebuje zamanifestować, że wstała z kolan. To, jednak co boli, co przeraża to fakt, że wielu z Polaków przystało na ten obłędny koncept: by przestać się wstydzić, by głosić w świecie dobre imię naszego narodu, by postulować – jak zrobił to minister Morawiecki – drzewka w Yad Vashem dla Polski.
Pozostaje zawstydzona głęboko: po pierwsze dlatego, że samo sformułowanie „polskie obozy” jest tylko skrótem językowym i nikt kto go używa wcale nie ma na myśli, że to Polacy właśnie zakładali te obozy. Swoją drogą, gdy mowa o getcie warszawskim nikt już nie broni Warszawy i Warszawiaków, wszyscy wiemy, że to skrót językowy i wszyscy wiemy kto założył getto w Warszawie. Dlaczego zatem to sformułowanie stało się fiksacją? A może dotyka poczucia winy – głęboko skrywanej, do której nikt nie chce się przyznać, kultywując romantyczny mit Polski-Chrystusa-Narodów.
Pozostaje zawstydzona głęboko: ponieważ za głupią ustawą, która nie pozwala złego słowa powiedzieć o narodzie polskim idzie postawa buty i arogancji. Ustawodawcy zapomnieli o pierwszym i podstawowym prawie człowieka: do popełniania błędów i do zadośćuczynienia. Małe dziecko gdy jeszcze nie wie, co jest dobre i co złe, wprowadzane jest w świat wartości przez dorosłych. Proste słowa: tak nie wolno, tak nie można, przeproś – dosłownie wskazują na to, co dobre i złe. Pierwsze słowa wypowiadane przez malucha „przepraszam”, mogą jeszcze nie wiązać się z jego poczuciem skruchy, ale pozwalają mu wdrażać się w system moralności. Dziecko jeszcze do końca nie rozumie, co złego zrobiło, ale ucząc się przepraszać uczy się wrażliwości i brania odpowiedzialności za swoje czyny. W życiu dorosłym powiedzieć przepraszam może przychodzić nam z trudem. Oznacza konfrontacje z tym, czego dokonaliśmy lub co zaniechaliśmy. Słowa przepraszam zakładają świadomość zła wyrządzonego, zakładają też naszą chęć naprawienia relacji – nawet kosztem własnego dobrego samopoczucia. Przyznanie się do winy boli, oznacza bowiem konfrontacje z tym, co nie jest w nas piękne. Stanowi jednak warunek etyki; warunek naszego człowieczeństwa.
Pozbawianie narodu takich hamulców moralnych może okazać się szalenie niebezpieczne, odbiera nam bowiem podstawy etycznego bycia w świecie. Może badania i książki Jana Grossa bolą, może nie jeden z nas poczuł dyskomfort, konfrontując się ze zbrodnią popełnianą przez Polaków na Żydach, ale ten ból i dyskomfort jest konieczny. Jeżeli zapomnimy do czego jesteśmy zdolni, jeżeli nie zrozumiemy, że byliśmy również katami nie będziemy umieli budować etycznych relacji. Nie będziemy też umieli poradzić sobie z narastającym nacjonalizmem i rasizmem.
Młodzi ludzie demonstrujący umiłowanie ojczyzny i jednocześnie sięgający po symbole faszystowskie, odwołujący się do rasistowskiej retoryki i przekonań stanowią bardzo bolesny wyraz nieodrobionej lekcji etyki. Nasz naród zakochał się w wizji męczeństwa, słusznej i niewinnej ofiary, którą mieliśmy być przez całe stulecia. Ta wizja uwiodła i wypaczyła nasze pojmowanie historii. Pogromy Żydów, nienawiść do Cyganów, ksenofobiczne zachowania ugruntowane w romantycznej wizji stają się coraz bardziej niebezpieczne. Łatwo też manipulować ludźmi, którzy nie potrafią konfrontować się z tym, co złe w przeszłości, wybielają i gloryfikują własny naród – bardzo łatwo wówczas wskazać wroga i popchnąć do aktów nienawiści. Nienawiści, która już rozlała się po naszym kraju: w marszach demonstrujących siłę i agresję neofaszystowskiej ideologii, w rasistowskich zachowaniach i agresji skierowanej do migrantów, w niechęci i wykluczaniu wszystkiego co inne. To ten sam poziom nietolerancji i nienawiści każe zamykać granice przed uchodźcami, każe krzyczeć na ulicy hasła antyżydowskie, czy popycha do przemocy. Przemocy, która już jest naszym udziałem (co roku rośnie przerażająca statystyka napaści na tle rasistowskim).
Gdy prezydent Kwaśniewski przepraszał za Jedwabne, wielu obywateli poczuło się urażonych. Ten gest pojednania, tak ważny został odczytany jako działanie przeciwko narodowi. Tymczasem w naszym interesie jest nie tylko gest ówczesnego prezydenta Rzeczpospolitej, w naszym interesie jest zmiana przegłosowanej ustawy i IPN. Nasz naród jak każdy inny powinien skonfrontować się ze złem jakie wyrządził, zobaczyć swoje ciemne strony, zrozumieć błędy popełniane w przeszłości. I jest to w naszym interesie, ponieważ już dziś, jesteśmy na prostej drodze do następnych pogromów. Wprawdzie diaspory żydowskie nie są liczne w Polsce, ale są. Tak samo jak migranci. Ci ludzie, ci którzy tak jak każdy inny człowiek – zasługują na szacunek i możliwość godnego życia, dzisiaj są przez nas zagrożeni. Przez naszą dumę, złe myślenie o wielkości narodu, przez nacjonalizm, który nie chce przepraszać, przez ludzi wierzących w naszą nieomylność i prawość. Jeżeli nie zobaczymy w sobie zła, nie zapobiegniemy nienawiści.
Ok. Ale wstyd to zły termin Pani Profesor na określenie tego co w opisywanej materii się dzieje. Wstydem jest kraść, oszukiwać, zabijać, torturować etc. Wstydzić się można wyłącznie swoich czynów. A jak można się wstydzić za ludzi innego klanu, innego plemienia, którzy co prawda mówią tym samym jezykiem, przypisywani są do tej tożsamości i kultury ale to Antypody naszego systemu wartości ? J.J.Lipski, Gombrowicz, a ostatnio – Łagowski (i wielu innych) pisało/pisze o dwóch plemionach, o dwóch różnych zbiorowościach stanowiących o tym co zwie się Polakami, narodem polskim. Poczuwać się do tego w jakimś sensie – kulturowo-tozsakosciowym tak, ale wstydzić się !? ( z naciskiem na jakimś, absolutnie nie całkowicie i w pełni). Ja wyszedłem (w pewnym sensie) poza ten ciasny, romantyczny i szkodliwy sposób pojmowania zbiorowości i utożsamiania się z nim jakim jest naród. Zawsze wpierw się jest człowiekiem, reszta to – jak uważam – wytwory naszego rozumu i języka; rasa, naród, wąska tożsamość, wiara religijna, narodowa kultura czy świadomość absolutnego z tym wszystkim związania. I to pomaga. Dzięki Pani Profesor za fajny i ociekający wrażliwością tekst.
Panie Redaktorze, zgadzam się całkowicie, że utożsamianie się z narodem nie jest właściwe, a wstydzić się za innych nie powinniśmy. Pisałam jednak o wstydzie celowo – wstyd mi bowiem, że przez ostatnie lata nie uczyliśmy w szkołach dzieciaków tolerancji i otwartości na innych, że nie pokazaliśmy im, iż faszyzm i ksenofobia są złem. Wstyd mi, że naród w którym przyszło mi żyć zachowuje sie nierzadko tak małostkowo a czasami wręcz nikczemnie. Tekst też jest oczywiście prowokacją, zwłaszcza wobec tych wszystkich, którzy obrośli w romantyczne bogoojczyźniane poczucie wyższości wobec innych narodów, czy mniejszości etnicznych, kulturowych, religijnych – niestety ciągle za mało mówi się o polskich przywarach, ciągle za mało krytycznie myśli się o Polskiej historii. A dobrze by było odrobić lekcę pokory…
Ja myślę, że niedobrze jest wstydzić się za kogoś. Chwała nie przechodzi z człowieka na człowieka (na przykład to nie "my" jesteśmy świetni w skokach narciarskich i nie "my" walczyliśmy w drugiej wojnie: kto skakał, ten skakał, kto walczył – walczył) i podobnie nie ma racjonalnego uzasadnienia dla dzielenia się wstydem w obrębie jakiejś grupy.
Nacjonaliści za to wierzą w cechy narodowe, gdyż nie mogą się chwalić własnymi. Nie walczyli, ale wygodnie im być walecznymi wyklętymi. Przegrali w wielu aspektach życie na własny rachunek, ale wygodniej oskarżać Niemcy (że nas ciągle atakują) czy Francję (że zdradza i nie pomaga), Żydów (mącą w polskiej polityce), koncerny farmaceutyczne w medycynie, UE, LGBT, Szatana.
Na tej samej zasadzie Korwin czuje się inteligentny, bo jest płci męskiej, rasiści przypisują sobie wyższe IQ niż Murzynom – nie przez cechy indywidualne, ale przez średnie grupowe albo wręcz mityczne grupowe cechy.
To nie jest racjonalne. To jest wygodne. Przepraszanie za kogoś może być manifestem odcięcia się od tego kogoś, ale nie uczciwym przeproszeniem, narodowej odpowiedzialności nie ma. Oni ją widzą, dlatego im przeszkadza mówienie o odpowiedzialności Polaków. Człowiek racjonalny nie myśli, że mu w krwi narodowej patriotycznej jakiś grzech pierworodny może płynąć.
Nie potrafię zrozumieć, jak myślący ludzie mogą aż tak stracić poczucie racjonalności. Co chwilę widzę artykuły typu: "Jest mi wstyd …", "Powinniśmy się wstydzić …", ale za co ? Ktoś próbuje manipulować historią, z roli ofiary II Wojny Światowej, próbuje zrobić z Polski oprawcę. Były incydenty, w których uczestniczyli Polacy, ale nie można mówić o tym, że Polska czy naród Polski dopuściłli się jakichś zbrodni. O ile nie uznaję się za patriotę, nigdy nie byłem taką osobą i raczej nigdy nie zostanę, to razi mnie przyjmowanie w tym kraju tak łatwej manipulacji. Każdy dba o swoje interesy i stara się przedstawiać swoją historię w jak najjaśniejszym świetle, w Niemczech młode pokolenie jest jak najmniej dotykane kwestią holokaustu, młodzi Niemcy często się dziwią np. wizytując Oświęcim, "ale jak to, to Niemcy zrobili ? Ale chyba tylko naziści …". Natomiast u nas trwa na siłę szukanie czarnych kart, historia Polski nie jest czysta, ale nie w tym miejscu. Antysemityzm, jaki panował w okresie międzywojennym, to jest nic w stosunku do tego co działo się na zachodzie. Dlaczego to w Polsce była największa populacja Żydów ? Bo tutaj byli najmniej prześladowani. Żydzi mają odrębną kulturę, afiszują się z nią, nie asymilują się, to wywołuje napięcia. Ich religia jest ortodoksyjna, nie pozwala na najmniejszy kompromis. To samo dzieje się obecnie z ludnością napływową krajów islamskich. To prędzej czy później doprowadzi do napięć i krew się poleje, bo tam gdzie nie ma kompromisu dochodzi do napięcia i wojny. Obecnie w Europie zaczyna się wojna między tradycjami europejskimi a islamem i żadne zaklęcia pięknoduchów, bajanie o multikulti tego nie zmienią.
Wracając do tematu, Polska staje się Belgią postkolonializmu, krajem do bicia w mediach i na salonach, różnica jest taka, że Belgia faktycznie dopuściła się zbrodni kolonialnych i masowych mordertw w Kongo, a Polska była OFIARĄ tej wojny, to Polacy byli prześladowani i ginęli. Cieszę się, że rząd na to zareagował, to wstydzić się powinni ci, którzy fałszują historię i wygłaszają takie tezy, jakoby w obozach koncentracyjnych żydzi nigdy nie widzieli munduru niemieckiego. Pytanie czemu to wogóle ma służyć, jak wiadomo nic w polityce nie jest przypadkowe, ale jest to na pewno celowa polityka zrzucania winy na Polskę.
@Przemek
Jeśli rasista napada na kogoś, to osobą winną "napięć" czy "incydentów" nie jest napadnięty, winny jest rasista. Obwiniasz właśnie ofiary, oczyszczając z winy rasistów. Jest to typowe i dla dwudziestolecia i dla antysemityzmu dzisiejszego.
Polska polityka w dwudziestoleciu była nierozsądna. Aneksja Zaolzia była zwyczajnym atakiem na inny kraj. Wykorzystywanie organizowanej przez Niemców zagłady dla własnych korzyści przez tysiące Polaków jest faktem. Tylko w kraju totalitarnym prawdę historyczną ustala się odgórnie, ustawą. Antysemityzm dziś jest widoczny – był widoczny w dwudziestoleciu (możesz o tym przeczytać we wspomnieniach ludzi kultury). Asymilacja Żydów i Romów była często faktem, o czym piszą nawet naziści we wspomnieniach, ale rasizm wygrał i do obozów trafiali także ludzie zasymilowani, w tym Niemcy odznaczeni na froncie; podobnie sygnałem dla rasistów polskich było ustalenie pokrewieństwa, a nie "afiszowanie się". Samo użycie słowa "afiszować" świadczy już o ksenofobii. Ktoś ma brodę inną niż Ty albo inną czapkę, więc się "afiszuje" i powoduje "napięcia"? Przecież Ty przykład polskiego rasisty masz u siebie w domu! Patrzy w lustro gdy się golisz.
Czy ja tu piszę o jakiejś winie ? Ja tu podaję powody. Pojęcie napięć (Going Concern), to klasyczne pojęcie używane w geostrategii czy analizie społecznej. Napięcia te są wykorzystywane przez polityków do zyskania kapitału politycznego (np. Hitler wykorzystał napięcia – antysemityzm oraz napięcie po traktacie Wersalskim do dojścia do władzy) ale także napędzają kierunek biegu polityki. Jak taka machina napięć się rozpędzi, w pewnym momencie jest już nie do zatrzymania i dochodzi do konfliktu.
Co do dzisiejszego antysemityzmu, to jest on u nas mityczny, istnieją jakieś nieracjonalne jednostki, które mają jakiś mityczny antysemityzm, ale generalnie antysemityzmu u nas nie ma z prostego powodu – brakuje obiektu na który on może się zwrócić, czyli samych żydów.
Na dodatek nie ma to jak rzucanie inwektywami, taki poziom dyskusji jest niezwykle żałosny, więc na tym zakończę.
@Przemek
Przypisujesz winę/odpowiedzialność. "Żydzi mają odrębną kulturę, afiszują się z nią, nie asymilują się, to wywołuje napięcia". Nie piszesz dość oczywistej prawdy, że rasiści są niecywilizowani, kierują się uprzedzeniami, to wywołuje napięcia. Przypisujesz wywołanie napięć temu, że ktoś ma kulturę.
"Machina napięć" to też ładny zwrot. Nie ma tysięcy antysemitów, jest "machina napięć", a jedynymi jednostkami decyzyjnymi są politycy, którzy wykorzystują machinę. A ja mówię o ludziach, którzy coś mówią, propagują, obwiniają ofiary – ludzie są naprawdę, a machina to twór wyobrażony.
Antysemickie jednostki zostały przez inne antysemickie jednostki wybrane do Sejmu, przez co mamy politykę antysemickich jednostek. Jednostki, w odróżnieniu od machin, nie są mityczne, to tak zwane konkrety.
Przypisanie rasizmu rasiście nie obniża poziomu dyskusji. Po prostu rasizmem wywołujesz napięcia, prawda?
Sam nie mogę uwierzyć w to co czytam tutaj, czy też na lewicowych stronach. Ile razy można powtarzać, ile razy można tłumaczyć – tutaj nie chodzi o "wybielanie" garstki indywidualnych przypadków które miały miejsce z udziałem Polaków w trakcie holokaustu (swoją drogą to, że Niemcy od początku "wybielają" swoją historię, cenzurują wszystko co mówi o nazizmie w Niemczech z grami, filmami, książkami włącznie ograniczając wolność słowa, jest już według tzw. "racjonalistów" w porządku?). Tutaj chodzi o to, aby zatrzymać stosowanie doktryny wymyślonej przez RFN jeszcze z czasów zimnej wojny, czyli strategii wymierzonej przeciwko PRL (czyli przeciwko Układowi Warszawskiemu, co jest zrozumiałe) mającej za zadanie upowszechnienienie zwrotu "Polskich Obozów Śmierci" co z oczywistych względów zmieniłoby obraz holokaustu dla młodszych pokoleń. Pisze Pani w swoim artykule, że to jest oczywiste, że wszyscy wiedzà iż jest to tylko skrót językowy. Owszem, ale tak jest tylko w Polsce, widać, że nie wychodzi Pani poza obszar Polskich mediów – młode pokolenie w USA i reszcie zachodu jest ekstremalnie mało świadome politycznie i wiedzę historyczną opierają na hasłach, które usłyszą/przeczytają w internecie, co w oczywisty sposób sprawia, iż używanie tego zwrotu wpaja młodym zachodu iż Polacy zakładali obozy śmierci. A niech Pani doda do tego ekstremalnie propagandową naukę historii zachodu (mój kolega opowiadał jak wygląda lekcja historii w Hiszpanii, gdzie uczą o tym, że Hitler w zasadzie nie chciał wojny, miałem również okazję uczesfniczyć w wymianie ze szkołą Niemiecką i od osoby która przyjechała tutaj z Niemczech dowiedziałem się iż uczą ich, że Naziści podczas 2ww to była tak naprawdę nieokreślona narodowo grupa. Także mi również jest wstyd. Wstyd mi za ludzi, którzy tak jak Pani, tak jak Parlament Europejski, tak jak Pan Tusk i wielu innych atakujecie państwo, które straciło podczas 2ww największy procent populacji i to w większości w obozach śmierci, łagrach i podczas bombardowań, że atakujecie państwo, które powiadomiło świat o holokauście, że atakujecie nasze państwo, chociaż państwa zachodu robiły po stokroć gorsze przestępstwa na ludzkości:
Niemcy – kwestia oczywista,
Francja – transport kolejowy żydów do Niemiec jeszcze przed 2ww oraz szeroka kolaboracja z Nazistami,
UK – obojętność na agresję Hitlera oraz odwrócenie się plecami do narodów w potrzebie
USA – podobnie jak UK a w dodatku nie przyjęli żydowskich uciekinierów przez co ci zmuszeni byli wrócić do Europy gdzie czekała na nich zagłada
Włochy – współpraca z Hitlerem i agresja na m.in. Albanię i Etiopię,
Hiszpania – po zwycięstwie Franco również współpraca z Hitlerem,
Szwecja – kolaboracja i współpraca handlowa z Nazistami,
Dania, Holandia, Belgia – szeroka kolaboracja z Niemcami (Belgowie stanowili najliczniejszą grupę narodową w oddziałach Wafen-SS)
A jakie są grzechy Polski według Was? To, że grupa ludzi (bez porównania nie tak liczna jak w innych państwach zachodu, nie mająca absolutnie żadnego poparcia społecznego ani rządu) współpracowała z Niemcami. No i próbujecie również zrzucić winę za niektóre znane zbrodnie na Polaków, pomijając totalnie wielokrotnie większą liczbę zbrodni innych. I dochodzimy do sedna sprawy – NIEMCY, ANI ŻADNE INNE PAŃSTWO ZACHODU NIE CZUJĄ SIĘ WINNI, NIE PRZEPRASZAJĄ. Dlaczego my mamy się wstydzić, my mamy być w defensywie, my mamy klękać przed Izraelem i innymi narodami, gdy inne narody o wiele gorszej historii nie klękają, nie wstydzą się, mało tego, atakują inne narody. No przecież to jest skandal, to jest nie do pomyślenia. Dlatego właśnie PIS cieszy się takim poparciem. Bo Polacy nie są głupi, nie dają się oszukać. I (użyję pojęcia religijnego) na litość boską, co ma wspólnego PIS i jego polityka rządzenia (rzekoma "dyktatura")do prawdy historycznej? Mam nadzieję, że przejrzycie na oczy bo jesteście tak zaślepieni Niemcofilią (tak nazywam bezgraniczne oddanie Niemcom Polskiej lewicy intelektualnej, która zdaje się w Niemczech widzieć Naród Wybrany) że to aż razi po oczach, wasze artykuły, pełne jadu i nienawiści, sprzecznych ze sobą wartości, hipokryzji, ataków na tych, którzy tylko bronią swojego narodu, co mają pełne prawo robić jako wolni obywatele rzeczypospolitej. Wy możecie obecnie demonstrować, możecie głosować, możecie wychodzić na ulicę i zmieniać ten kraj. Za rządów PO/PSL patrioci (nie mówię o narodowcach bo oni są wstydem niezależnie od strony politycznej) nie mogli wychodzić na ulicę, nie mogli demonstrować bez oskarżenia o faszyzm itd.
@Dariusz – co za bzdury i herezje prawisz Gościu . Kiedy, w jakich okolicznościach i kto tzw. "patriotom" zabraniał wychodzić na ulice i demonstrować swych przekonań czy przywiązania do pojęcia "Ojczyzna" ? Nie można – w żadnym kraju europejskim – natomiast głosić i pochwalać nienawisć na tle rasowej, religijnej, politycznej i narodowościowej. A Z TYM U TZW. "PATRIOTÓW" JEST RÓZNIE !!!!! U nas w ogóle nie "brano sie" – jurysprudencja i organy ścigania – za nacjo-kato-talibów i quasi-faszystów nawołujących do pogromów i szerzących nienawiść (z różnych pobudek) czy pochwalę zabójstw. "Kibolstwo", środowiska "pro-life", nacjonaliści i post-endecy – to środowiska których wystąpienia publiczne od dawna podpadały pod art 255 kodeksu karnego.
A tu link do mego tekstu na ten temat obszerniej komentujacy ten problem:
https://www.facebook.com/radoslaw.czarnecki1?hc_ref=ARQc1LlKWnFD6ZtURDkrFw9n774aGhnOKukQodQ5kTmFkLmrseMRmMbYIuFP_PGDfq8
Dla przypomnienia:
– Art. 255. § 2. Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Kto publicznie pochwala popełnienie przestępstwa, podlega grzywnie do 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.