Niektórzy to mają szczęście. Idzie sobie taki prezes Banaś ulicą w Krakowie. Zaczepia go zdesperowany, były żołnierz AK i błaga, by mu pomógł w nieszczęściu. Niech Banaś weźmie od niego kamienicę w Krakowie, jakąś tam działkę do tego i domek. Nie za darmo oczywiście. W zamian ma Banaś pomóc biednemu weteranowi w trudnej sytuacji. Ma mu dawać po 500 zł. miesięcznie i do tego jeszcze żywić.
Myśli sobie Banaś – trudno trzeba ludziom pomagać. A teraz do Banasia ma pretensję pół Polski, ze po prostu zapomniał wpisać tego drobiazgu do oświadczenia majątkowego, że pomagał weteranom i do tego prześladowanym. Bo ten weteran, w 1945 roku, napadł na komunistyczny bank, a to przecież był dobry uczynek. Połowa obywateli Banasia nie krytykuje, bo służy on PiS-owi. Służy nie będąc członkiem partii. Żyje z partią w konkubinacie więc nie można go nawet z Partii wyrzucić dla przykładu i uspokojenia opinii.
Zaraz po incydencie z Banasiem jedzie sobie burmistrz dzielnicy Włochy w Warszawie swoim maserati, a tu przez otwarte okno ktoś wrzuca mu paczkę z pieniędzmi. Dodam, że maserati to nie jest auto na kieszeń samorządowców. Za pensję burmistrza to może on sobie kupić kompaktowego koreańczyka. Być może wcześniej burmistrz też miał już wrzucane podobne paczki. Lucky men. Niestety paczka okazała się trefna. Burmistrz chciał ją ukryć w garażu, ale tam go dopadli policjanci. Burmistrz był członkiem PO, a ta od razu, po incydencie, wyrzuciła do z partii. Taka była szybka reakcja.
Pewnego razu wyjeżdżam sobie moim oplem spod biedronki. Niechcący uchyliłem okno, a tu wpada mi do środka paczka z pieniędzmi. Szybko podjeżdżam pod blok, ale nie mam garażu. Gdzie tu ją schować. Do kontenera na papier. Otwieram, a tam siedzi dwóch policjantów i biorą paczuszkę. W zamian zakładają mi kajdanki. Na komisariacie pojawia się Marek Dyduch i mówi, że mnie z partii wyrzuci. Budzę się spocony. Marka Dyducha nie ma. Jakie szczęście. To był tylko sen. Nie wyrzucili mnie z partii. Nadal jestem członkiem SLD. Jednak lewica się ma jednoczyć więc tak czy inaczej jakieś zmiany będą i tak spokojnie spać też nie mogę.
Czesław Cyrul