Kłamstwo kosztuje

W trakcie rozpatrywania, w Radzie Miejskiej Wrocławia, skargi na nadzór budowlany przyjrzałem się płacom tzw. rządowej administracji zespolonej. Czyli wspomnianemu nadzorowi budowlanemu, inspekcji sanitarnej, weterynaryjnej, inspekcji pracy, ochrony środowiska, itp. Inspektor, osoba po studiach i ze stosownymi uprawnieniami zarabia około 3 tys., złotych brutto po ostatnich podwyżkach. Nic dziwnego, że chętnych do tak marnie płatnej, a do tego odpowiedzialnej pracy, nie ma.

Rząd nie szanuje pracy urzędników państwowych, tym samym nie szanuje naszego bezpieczeństwa. Woli rozdawać pieniądze po uważaniu.

Tymczasem w ubiegłym roku Instytut Pamięci Narodowej dysponował budżetem w wysokości ponad 340 mln. w tym roku ma do wydania, na PiS-oskie produkowanie jego wersji historii, grubo ponad 400 mln. Średnia pensja w minionym roku w tej placówce, wynosiła 5800 zł, a w tym roku podskoczy o 900 złotych, do około 6,7 tys. Praca na froncie ideologicznym, jak widać, w odróżnieniu od wspomnianych inspekcji, bardzo się opłaca. Nic dziwnego.

Powiada się, że prawda sama się obroni, ale nie zawsze tak jest. Natomiast publiczne kłamstwo wymaga dużych pieniędzy. Trzeba zmasowanej propagandy i trzeba ludzi, którzy odważą się wykrzywiać i zakłamywać rzeczywistość. Za takie szalbierstwa trzeba dużo płacić i w IPN to widać jak na dłoni.

Dla porównania dodam, że budżet Polskiej Akademii Nauk na ten tok wynosi nieco ponad 90 milionów złotych. Nauka w naszym kraju dla władzy stała się niepotrzebna, bo jest zarzewiem prawdy, a prawdy ta władza się boi.
Wersję historii, wyprodukowaną w IPN, trzeba masowo upowszechnić. Nic za darmo. Dlatego trzeba w TVPiS wpompować miliardy. Tamtejsi pracownicy każą sobie słono płacić za zaprzedanie się partyjnej propagandzie. Póki co, to działa i wielu obywatelom podoba się. Dlatego nakłady na wspomniane instytucje będą rosły, by u obywateli zagłuszyć prawdę i poczucie uczciwości.

Czesław Cyrul