Kobiety w polityce. Staniszewska, Jantos, Szybist, Hańderek

 

Jakie znaczenie mają kobiety we współczesnej polityce? Czy kobiecy punt widzenia i kobiece interesy mają dobre przedstawicielstwo w polityce? Jak to jest w Polsce, jak w Europie, wreszcie jak to jest w innych częściach świata?

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

25 Odpowiedź na “Kobiety w polityce. Staniszewska, Jantos, Szybist, Hańderek”

  1. Fajny program, ciekawe wypowiedzi, Ale widac ze Koscioł w Polsce to nie jest problemem dla kobiet. Niestety kochane panie, tak długo jak bedziecie sie umawiac z klerem, tak długo bedziecie obywatelkami nie drugiego, a trzeciego sortu. Suchocka – sprzedała Polske Watykanowi,  Kopacz – całuje dziada w reke i to na wizji, Szydło – szkoda mowic. Polsce przydałaby sie kobieta a la Merkel, ale takiej kobiety do tej pory nie było, a cwaniaczek Miller wymyslił Wam … Ogorka. Kler (samce) tak juz omotał wyzsze stanowiska decyzyjne, ze jak dopusci kobiety to beda one lizac pryncypała på goleniach. Utrzymujecie zgraje mezczyzn (kler, przestepcow i pilnowaczy przestepcow),  i to wy musicie na nich zarobic.    

  2. Moim zdaniem zasadniczy wpływ kobiet w polityce wynika z ich psychiki odmiennej od męskiej. Mężczyzna w dużym stopniu jest obiektywnym analitykiem i odsuwa emocje przy podejmowaniu decyzji. Z kolei kobieta w większym stopniu kieruje się emocjami, przez co jej preferencje są mniej obiektywne.
    .
    Przykładowo kobieta będzie bardziej skłonna do wspierania działań socjalnych, aby "zwalczać biedę" (zwłaszcza, gdy dotyczy to dzieci) bez względu na to, jakie będą skutki tego "pomagactwa". A często skutki są tragiczne, zwłaszcza długoterminowe.
    .
    Rozrost państw opiekuńczych na całym świecie jest wprost efektem masowego wejścia kobiet do polityki najpierw po I WŚ, a potem po IIWŚ. Szczególnym momentem przełomowym była druga połowa lat 60-tych, gdy do głosu doszło i tak zdecydowanie socjalne pokolenie powojenne, a wpływ kobiet w tym pokoleniu był wyjątkowo duży. Efektem jest totalna katastrofa społeczeństw Zachodu, które w coraz bardziej chocholim tańcu zmierzają do samozagłady. A główną przyczyną są właśnie kobiety.
    .
    Jedyna nadzieja w tym, że przebudzi się tzw. "milcząca większość" kobiet, które są normalne i nie potrzebują budować swojej pozycji na sztucznym "konkurowaniu" z mężczyznami i odbiorą one władzę polityczną feministkom. Liczę oczywiście na duży udział racjonalistek w tej akcji odbierania władzy feministkom.
     

    1. Ultima Thule, a teza przeciwna brzmi mniej więcej tak:

      Mężczyzna myśli, że jest bardziej obiektywny od kobiety, bo uważa, że nie kieruje się emocjami. Rzeczywistość jest jednak taka, że mężczyzna nie ma dostępu do swych emocji, nie rozumie własnych emocji, a co za tym idzie, to nie on kieruje swoimi emocjami, a one kierują nim, tyle tylko, że on o tym nie wie. Mężczyzna nie jest mniej emocjonalny, jest tylko mniej świadomy swojej emocjonalności, bo jego inteligencja emocjonalna jest niższa. Natomiast kobieta posiada wyższą inteligencję emocjonalną, ma większą świadomość swoich emocji i dlatego może podejmować decyzje bardziej wolne od nieświadomego wpływu swoich emocji na swój umysł. Dlatego kobiety są o wiele bardziej racjonalne i obiektywne w swych decyzjach niż mężczyźni.

       

      Następna teza przeciwna.

      Właśnie, a kto powiedział, że to psychikę kobiet należy porównywać do psychiki mężczyzn i w tym świetle ją oceniać? A może odwrotnie? Może to ułomną, tępą, prymitywną, pozbawioną kontaktu z własnymi emocjami psychikę mężczyzn należy porównywać do doskonalszej, subtelniejszej, szlachetniejszej, zdolnej do cennych emocji psychiki kobiet i według niej tworzyć wzorce działania, także w polityce? Kto powiedział, że męska ocena tego, co w świecie jest wartościowe to jest ocena właściwa, a kobieca jest mniej wartościowa, bo bardziej emocjonalna. Skąd przekonanie, że większa emocjonalność jest gorsza od mniejszej emocjonalności? To mężczyźni tak myślą, ale to nie znaczy, że tak jest. Mężczyźni myślą, że to jak oni dotąd urządzali świat to jest święty modus, a to, co mogą z tym światem zrobić kobiety to jest jakaś degradacja wszystkiego, co dobre i prawidłowe.  Kobiety to nie jakiś dodatek do mężczyzn, to połowa ludzkości. Mężczyźni są przekonani, że ich sposób widzenia rzeczywistości i reagowania na nią to jest "ten normalny" sposób, a sposób kobiecy to jest ten "drugi", gorszy. Myślą tak, nie dlatego, że mają ku temu podstawy, ale dlatego, że są z natury zarozumiali i egoistyczni. Rządzi nimi męski hormon, który częściej decyduje o tym, co myślą, mówią i robią niż cokolwiek innego. To nie żaden obiektywizm, to tylko wizja świata widziana przez mgłę testosteronu, który zasłania prawdziwą rzeczywistość.  

       

      To, co wyżej napisałam nie znaczy, że naprawdę dosłownie tak myślę, wcale nie, ale napisałam tak, by przy pomocy antytezy, pokazać, jak "słabo wygląda" Twoje rozumowanie. 

       

      A naprawdę? Myślę, że naprawdę ani kobiety wcale nie są takie emocjonalne, jak mężczyźni czasem twierdzą, ani mężczyźni nie są tacy "obiektywni", jak czasem sami o sobie myślą :))  I generalnie to nie płeć ma znaczenie w zarządzaniu swoimi emocjami, tylko wiedza i samoświadomość.

       

       

    2. Rozrost państw opiekuńczych na całym świecie jest wprost efektem masowego wejścia kobiet do polityki najpierw po I WŚ, a potem po IIWŚ.

      Widzę, że historia alternatywna jest Pana pasją. Te kobiety to zapewne Franciszka Franco, Adolfina Hitlerówna i Józefina Dżiugaszwili. 

      A tak pomijając historie alternatywną; pierwsza kobieta w Europie stanowisko szefa rządu objęła dopiero w 1979 roku. I zapewniam, nie miała ona nic a nic wspólnego z tworzeniem państwa opiekuńczego.

      1. MYLISZ SIĘ. Problemem nie jest bierne prawo wyborcze, lecz CZYNNE. A więc nie ma znaczenia, że kobieta była premierem, ważne, kto głosuje na polityków. I tylko to mam na myśli. I to, o czym piszę nie jest niczym dziwnym. Cechy opiekuńczości i emocjonalności u kobiet są oczywiste i wiadomo, z czego wynikają, więc nie rozumiem w ogóle Twojej próby dyskutowania tego faktu ….

        1. A umiesz czytać to co sam napisałeś? A napisałeś o masowym wejściu kobiet do polityki. Wejście do polityki oznacza z reguły nie samo uczestnictwo w wyborach, tylko uczestniczenie jako polityk. żadnego takiego masowego wejścia kobiet do polityki nie było.

        2. Cechy opiekuńczości i emocjonalności u kobiet są oczywiste

          To ciekawe, że pisze to osoba, która utrzymuje, że związek kobiety i męzczyzny polega na tym, że mężczyzna OPIEKUJE się kobietą i dziećmi. 😉

          1. Opiekuńczość mężczyzny jest inna, niż opiekuńczość kobiety. Widać to na placach zabaw, że mężczyzna zupełnie inaczej podchodzi do rywalizacji dzieci i zachęca do niej (zwłaszcza oczywiście chłopców), a kobiety zniechęcają do rywalizacji i zachęcają do współpracy. Na przykład gdy dwóch chłopców w różnym wieku ściga się i starszy ciągle wygrywa, to kobieta powie temu starszemu, żeby przegrał, to mały się ucieszy. Dla niej ważniejsze są emocje, niż sens rywalizacji.
            .
            Mężczyzna nie poddaje się emocjom w takim stopniu, jak to robi kobieta i nie zdecyduje się na pomoc obcym ludziom ujęty widokiem głodnego dziecka. Najpierw przeanalizuje przyczyny i przede wszystkim rozwiąże istotę problemu, a nie bezpośredni skutek. Kobieta nie będzie analizowała łańcucha przyczynowo-skutkowego, tylko po prostu nakarmi dziecko. Potem nakarmi następne i następne i tak dalej. Gdyby oddać jej władzę nad budżetem państwa, to rozda wszystko, a jak zabraknie pieniędzy, to z płaczem poleci do mężczyzny, że "co to się stanęło!" …

          2. Rzeczywistość nie potwierdza tego „latania z płaczem do mężczyzny” w polityce. 

  3. Na wszelki wypadek jeszcze raz napiszę, że to powyżej, to był tzw. eksperyment myślowy, a nie moje rzeczywiste zdanie o mężczyznach.

    Naprawdę bardzo cenię mężczyzn, zarówno w życiu prywatnym , jak i społecznym i uważam, że mają prawo rządzić tym światem  …W POŁOWIE  :)));)

     

     

    1. a dlaczego "w połowie"? Czy chcesz odebrać prawo decydowania o sobie tym kobietom, które wolą, żeby to ich mężczyzna się nimi opiekował i zapewniał im i ich dzieciom warunki do życia i bezpieczeństwo ?
       

  4. Ależ skąd, nie chcę, ale czy fakt, że mężczyzna ma im zapewniać warunki życia i "opiekę" (chyba trzeba uściślić, co to znaczy ta "opieka"), musi być jednoznaczny z tym, że one nie mają mieć swego udziału w rządzeniu światem? Dlaczego opieka = władza absolutna? Czy to nie jest zbytnie uproszczenie? (takie typowo męskie? :)) ) Po drugie, nie jest wykluczone, że jeśli naprawdę wszyscy ludzie mieliby naprawdę całkowicie wolny wybór, to wśród mężczyzn znaleźliby sie tacy, którzy woleliby, aby to kobieta zapewniała im środki do życia i "opiekowała się" nimi i dziećmi, a kobiety byłyby z tego zadowolone, więc być może te dwie liczby zrównoważyłyby się, czyli ta umowna połowa zostałaby i tak zachowana, bez względu na to, jak definiować tę "opiekę". 

    A tak bardziej poważnie, nie ma prostych definicji i prostych rozwiązań w tak delikatnej materii jak relacje damsko-męskie, także w wymiarze społecznym. 

    Rozmawiamy tu sobie na luzie i żartujemy trochę, tak sie najlepiej rozmawia, "bez napinki", ja różne wersje  i radykalne wizje przedstawiam, ale uwierz mi, nie uważam, że jestem "taka mądra" i wiem, jak "powinno być". Człowiek wciąż od nowa staje bezradny wobec własnej płciowości i wobec drugiej płci. Jesteśmy tak sobie potrzebni, i fizycznie i psychicznie, jesteśmy tak od siebie zależni, że to aż boli…  Jak to zdefiniować, jak to ująć w prawne regulacje? Mężczyźni gdzieś pomiędzy potrzebą dominacji, a potrzebą bycia czułym, przyjacielskim opiekunem… Kobiety gdzieś między potrzebą uległości a pragnieniem niezależności i równego partnerstwa… Na ile determinuje nas sama biologia, a na ile kultura, którą wytworzyliśmy akurat tu, gdzie teraz żyjemy..? Jak to zrobić, by nikt nie cierpiał i wszyscy czuli się spełnieni? Czas płynie, ewoluujemy, nie ma recepty, musimy próbować…

     

     

    1. Dlatego jestem przeciwny regulowaniu relacji kobiet i mężczyzn poprzez prawo. Powinno to regulować życie i WOLNA WOLA ludzi. Jeżeli więc kobiety z jakiegoś powodu nie chcą się angażować w politykę, to nie tworzymy na siłę parytetów, tylko po prostu UZNAJEMY WOLNĄ WOLĘ KOBIET do scedowania tego zaangażowania na ich mężczyzn …
      .
      Proste …

  5. :)))))

    Już nie moge, tak sie śmieję!  :)))))

    Ultima Thule, jak to się mówi – osłabiasz mnie! Twoje wizje rzeczywistości nadają się na serial na "Comedy…", zwłaszcza, że widać, że większość wymyślasz na poczekaniu, na bieżąco, a to jednak wymaga wyobraźni, szacun.  

    Tobie można wyjaśniać, wykazywać, pokazywać, a Ty dalej widzisz tylko to, co chcesz widzieć, czyli to, co Ci pasuje do takiego obrazu świata, w jakim czułbyś sie bezpiecznie. To ma swoją nazwę. Rozumiem, że szukasz świata, w którym wszystko jest proste i wystarczy postępować zgodnie z jasną instrukcją, a będzie można czuć się pewnie. Jednak taki świat nie istnieje. Żadne sprawy tego świata nie składają się z równych sześcianów o gładkich, pasujących do siebie krawędziach, które można równo poukładać jak dziecięce klocki i "wszystko gra". Gdy człowiek dorasta, musi pogodzić się z tym, że nie ma czegoś takiego jak całkowita pewność i pełny komfort. Jedynym pewnikiem jest to, że nie ma nic pewnego. Dojrzałość polega między innymi na tym, że człowiek potrafi swoją pewność siebie i swój spokój budować POMIMO tego, że nie ma w życiu żadnej pewności i jasnych, prostych reguł. Tylko ten, kto pogodzi się, że nigdy nie uzyska w niczym absolutnej pewności i nigdy nie zdoła zbudować pełnego obrazu, może "zaznać spokoju" i przestać się miotać, i nawracać wszystkich dookoła na swoje "pewne prawdy objawione". 

    Ultima Thule, jesteś zawsze taki pewien tego, co twierdzisz… Wiesz,  że taka potrzeba pewności bierze się z niepewności? Wiesz, że taka potrzeba siły bierze sie z poczucia słabości? A jeśli już jesteśmy przy relacjach damsko-męskich, to zdradzę Ci jako kobieta, że kobiety nie tych mężczyzn postrzegają jako silnych i męskich, którzy głośno trąbią o swojej sile i męskości. Macho jest tak naprawdę w oczach kobiety karykaturą męskości, a nie prawdziwą męskością. Facet, który chodzi i wszem i wobec ogłasza, że jest silny, "obiektywny" i opiekuje sie kobietami, wcale nie sprawia, że kobiety chcą sie rzucać mu w ramiona, by się nimi zaopiekował, tylko raczej że uśmiechają się pobłażliwie i idą dalej.

    Jeśli chcesz zaspokoić swoją męską potrzebę bycia potrzebnym kobietom, to jednak musisz trochę przemyśleć samego siebie. Uważam, że masz duży potencjał, bo bardzo chcesz. Wystarczy, że trochę "odpuścisz" to zero-jedynkowe myślenie i dalej już pójdzie, zobaczysz.

    Wybacz, że to niechybnie brzmi jak "dobre rady", pewnie sie wściekniesz, ale naprawdę sam się ciągle prosisz, żeby ktoś Ci to w końcu wprost powiedział. Piszę to życzliwie, wcale nie ze złością.

    Owszem jesteś "wkurzający" z tym ciągłym "pewniactwem" w każdym temacie, z tym ciągłym "MYLISZ SIĘ", ale zdaje się, że jesteś bardzo młody… 

     

     

    1. @ORIONIS:
      .
      1. Możesz powiedzieć, co Cię tak rozśmieszyło ?
      .
      2. Tak, wszystko wymyślam na poczekaniu. A piszę tak szybko, jak szybko się mówi. Praktycznie myślę staje się tekstem w tym samym czasie. Ale moim zdaniem godniejsze podziwu jest to, CO piszę, a nie jak piszę.
      .
      3. Mój świat nie jest bezpieczny. Możesz być tego pewna.
      .
      4. Co do relacji kobiet z mężczyznami to mam doświadczenie i wiem, co piszę. Nie musi to odpowiadać wszystkim, bo każdy ma inne podejście. Zauważ jednak, że ja opisuję nie moje "chciejstwo", tylko fakty wynikające z LOGIKI EWOLUCJI. Po prostu inaczej tego nie dało się zrobić. Tak działa ewolucja. A zwracam Ci uwagę, że jesteśmy na portalu RACJONALISTÓW, którzy uznają ewolucję za coś oczywistego. Jeżeli więc chcesz zaprzeczać cechom ludzi wynikającym z logiki ewolucji, to powiedz to jasno i w punktach. Co, dlaczego, jak itp. Wtedy można sensownie dyskutować.
      .
      Jeżeli ktoś powie, że "2+2=4", a Ty odpowiesz, że "to nieprawda, bo Ty się nie znasz na kobietach!", to co można o uczestnikach takiej wymianie myśli powiedzieć ?

      1. Ultima Thule – tak, wielu racjonalistów uważa ewolucję za bardzo ważne źródło naszych podstawowych zachowań i instynktów. Ale psychologia ewolucyjna (brałem udział w kilku debatach na ten temat, które są uwiecznione w naszej telewizji) jest wciąż bardzo młodą gałęzią wiedzy i niemal zawsze wyciąganie dalej idących wniosków jest obarczone pewną dozą niepewności. Twoje spojrzenie podziela do pewnego stopnia profesor Pawłowski, który zaszokował kilka osób o bardziej feministycznym nastawieniu. Jakkolwiek by nie było, wiele zachowań jakie wypływają z dziedzictwa naszego gatunku możemy moderować za sprawą kultury. Nie tylko możemy to robić, ale i musimy, bo przecież wielkie miasta, prawa i cywilizacje nie są naszym genetycznym dziedzictwem. To są nakładki na nasze naturalne oczekiwania, czasem wręcz ich blokery, takie jak prawo czy ubrania zasłaniające części intymne ciała. Rolnictwo nie jest naszym ewolucyjnym dziedzictwem, to wytwór szeroko pojętej kultury. Niektórzy naukowcy zauważają, że kuchnia rolnicza wciąż nie jest dla nas naturalna. Dlatego tyle osób ma problemy z otyłością, z nadmiarem mąki i chorobami układu trawiennego. Ale jednak jemy chleb czy mięso zwierząt hodowlanych (to z kolei jest źródłem chorób zakaźnych), nie jemy zaś w znakomitej większości zebranych w lesie robaków czy upolowanych saren na surowo. Oczywiście nie da się też w pełni stłumić naszych behawioralnych cech kulturą, jak wierzą umiarkowani postmoderniści (nieumiarkowani uważają, że istnieją tylko narracje kulturowe i rzeczywistość (wraz z ewolucją) to mit białego człowieka, narzucany neokolonialnie innym). Jeśli chodzi o definicje męskości i kobiecości, to oczywiście nie można zaprzeczyć różnicom w wyglądzie i w psychice między kobietami i mężczyznami. Z drugiej jednak strony role mężczyzny i kobiety w społeczeństwie są podatne do pewnego stopnia na zmiany związane z rozwojem cywilizacji. Nie można zatem zakładać, iż wszystkim będzie rządzić „pierwotna natura” kobiet i mężczyzn. W stosunku do świata, w którym przez 100000 lat ewoluowaliśmy jako gatunek (a od 3 milionów lat jako kilka gatunków z których wyrósł wreszcie Homo sapiens), w stosunku do świata, który ukształtował nasze instynkty, odruchy i podstawowe kategorie psychiczne nasz świat obecny jest naszą szklarnią, naszym ogródkiem. W Polsce tylko Puszcza Białowieska i może jeszcze kilka innych zakątków zawiera krajobraz nie zmieniony przez człowieka. Nasze współczesne zajęcia mają nikły związek z pierwotnym, ewolucyjnym zastosowaniem naszych mózgów czy naszych kończyn. 

        1. @JACEK TABISZ: 
          1. Trochę się nie rozumiemy w tej całej dyskusji. Zauważ, że lewica stawia nastęującą tezę:
          – "kobiety i mężczyźni są sobie równi, więc musimy stworyzć prawo, żeby ich zrównać".
          .
          Tymczasem ja (i ogólnie wolnościowcy) stawiamy zupełnie INNY RODZAJ TEZY !!! Nasza teza brzmi:
          – "kobiety i mężczyźni są równi i powinni być jednakowo traktowani. To oznacza, że NIE TWORZYMY żadnego prawa, któe miałoby ich zrównywać"
          .
          Różnica jest FUNDAMENTALNA. Otóż ja tak naprawdę nie wnikam w to, czy kobiety są "lepsze" czy "gorsze" i w czym. Po prostu zostawiam wszystko dobrowolnym działaniom ludzi i ich rzeczywistym umiejętnościom.
          .
          A więc nie jestem za tym, aby zabronić kobietom zarabiać więcej, niż mężczyźni, ale jestem przeciwny nakazywaniu wyrównywania płac. Od tego jest WOLNY RYNEK i OBUSTRONNIE DOBROWOLNE TRANSAKCJE. I to jest właśnie dla mnie RÓWNOŚĆ.
          .
          Tak więc tak naprawdę kwestie cech nabytych w wyniku ewolucji (choć są one oczywiste) nie mają dla mnie ŻADNEGO ZNACZENIA. Jeżeli jest kobieta, która jest lepsza od mężczyzn w męskich czynnościach, to jest to ok. Nie mam z tym problemu. (choć sprawa jest wbrew pozorom bardziej skomplikowana, ale o tym w innym wpisie). Natomiast jeżeli z jakiegoś powodu (cech fizycznych lub preferencji Wolnego Wyboru) kobiety zarabiają mniej, nie idą do polityki itp., to nie powinno się z tym nic robić. Po prostu: widocznie tak ma być zarówno z przyczyn preferencji, jak i z przyczyn zdolności.
          .
          Ktoś mi tutaj zarzucił, że traktuję kobiety jak "niepełnosprawne umysłowo". Trudno o większą bezczelność w tej sprawie. Ja właśnie chcę traktować kobiety jak normalnych ludzi. To lewica robi z nich "niepełnosprawne" i tworzy prawo, aby je "chronić".
          .
          Jeżeli chodzi o kwestie "nakładki" kulturowej, to oczywiście ona występuje, tylko że jej rolą jest właśnie UWZGLĘDNIENIE różnic pomiędzy płciami i rolami biologicznymi. To dlatego kobiety całowało się w rękę, okazywało się im szacunek, otwierało się im drzwi itp, a one to odczuwały jako podkreślenie swojej kobiecości. Co sądzisz o feministkach, które się temu sprzeciwiają? Czy według Ciebie to feministki chcą dobra kobiet ?
           

  6. Ultima Thule, co mnie rozśmieszyło?

    Twoje fantazje. Wymyślasz takie śmieszne rzeczy o społeczeństwie, o kobietach, o mężczyznach… I jeszcze piszesz, że masz doświadczenie z kobietami  :)) Z tego placu zabaw? Ile miałeś lat? 

    Słuchaj, nie można tak fantazjować i twierdzić, że to jest wiedza. Wyobraźnia jest bardzo ważna i cenna, ja sama zachwalam wyobraźnię, cytuję choćby Einsteina – "Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza" – ale nie wolno zapominać, że sama wyobraźnia niczego nie załatwia. Samo fantazjowanie bez żadnej wiedzy, bez żadnych podstaw nie ma większej wartości. Nawet wymyślenie dobrej bajki wymaga oprócz fantazji także jakiejś wiedzy o świecie i o samych bajkach. Einstein co prawda powiedział, że wyobraźnia jest "ważniejsza", ale to nie znaczy, że wiedza była mu zbędna. Bez wiedzy, samą fantazją niczego by nie osiągnął, chodziło mu o to, że do wiedzy należy dołączyć też wyobraźnię i pozwolić jej swobodnie pracować z posiadaną wiedzą, a nie o to, że można badać świat przy pomocy samej wyobraźni. 

    A Ty fantazjujesz, raz tak, raz siak i przedstawiasz to jako "wiedzę".

    W dodatku Twoje wypowiedzi zawierają mnóstwo emocji, jesteś bardzo emocjonalny.  Jak na faceta, który twierdzi, że to kobiety są emocjonalne, a mężczyźni racjonalni – wypadasz, powiedzmy, niewiarygodnie. 

    1. @ Orionis Ciekawe co piszesz o UT, ale w jednym wydaje mi się że się mylisz. On nie wymyśla tych rzeczy, tylko niemal żywcem bierze z blogu Korwina-Mikkego. To dokładnie ten sam zestaw poglądów. Zafascynował się chłopak poglądami błyskotliwego polityka i zapomniał przy tym, że nie ma ludzi nieomylnych.

      1. No, tak, tak, "Mikki", mój ulubiony kabareciarz  :))  Tak ogólnie to ja oczywiście rozpoznaję te wizje i nawet niektóre sformułowania, bo te dzieciaki, które są w niego wpatrzone, powtarzają to na okrągło, ale że UT żywcem cytuje, to nie mogłam wiedzieć, bo przecież, na tak zwaną litość boską, nie poświęcam czasu na czytanie tych bajdur, jest mnóstwo wartościowych rzeczy do czytania. Co prawda to może być ciekawy materiał ilustrujący, jakie skutki w życiu dorosłym mogą wywoływać różne deprywacje w dzieciństwie i wieku młodzieńczym, to bywa poważny problem jak widać, ale jednak wystarczy raz, maksymalnie dwa posłuchać i wszystko jasne, nie potrzeba tego powtarzać.  
            

        1. @RAFAŁ GARDIAN, @ORIONIS …
          .
          Aleście mnie rozbawili !!! Biedacy ! Na prawo ode mnie jest tylko ŚCIANA, a Korwin-Mikke to przy mnie radykalny lewak …
          .
          Ja NICZEGO nie kopiuję ani z jego bloga (na którym ostatni raz pisałem coś chyba 7 lat temu, a ostatnio czytałem go jakieś 2 lata temu. Piszę WYŁĄCZNIE to, do czego sam doszedłem drogą LOGICZNEJ DEDUKCJI …
          .
          A z partii Korwina wyrzucono mnie, gdyż przyćmiewałem JKM …
           

          1. i jeszcze jedno: gdyby ktoś chciał przedstawić m=poglądy wszystkich ludzi i moje, to gdyby na osi X zaznaczyć poglądy wszystkich ludzi od lewa do prawa w postaci punktów na odcinku 1 metra, to moje poglądy znalazłyby się na prawo w odległości 13,5 mld lat świetlnych. Gdyby z kolei przedstawić moje poglądy na skali 1 metra, to poglądy wszystkich ludzi zmieściły by się na odcinku mniejszym od długości Plancka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiemnaście + osiem =