Jako przedstawiciel centrum (między Szumlewiczem a Ziemkiewiczem, że tak żartobliwie powiem) mam pod względem politycznym dwa problemy; po pierwsze prawacy-konserwatyści uważają mnie za „lewaka” i socjalistę, zwłaszcza jak natknę się na korwinistę-libertarianina, zaś lewicowcy-socjaliści uważają mnie za pachołka Izraela i USA, oraz krwiożerczego kapitalizmu. Drugi problem to to, że mój liberalny, locke’owski światopogląd obejmujący zarówno liberalizm społeczny (w 90% spraw popieram Voltaire’a) jak i ekonomiczny (w 90% popieram Misesa), który przez to jest spójny i holistyczny, jest w tym kraju rozbity na 2 części; liberalizm ekonomiczny promuje głównie nowa prawica nazywająca się konserwatywnymi liberałami, a będąca de facto wolnorynkowymi konserwatystami, społeczny zaś ulubiła sobie socjalistyczna lewica szukająca jakiejś nowej idei i misji po upadku ZSRR. Liberalizm jest najsilniejszą ideologią naszych czasów, dlatego zarówno prawica, która odpycha mnie swoją dogmatycznością i butną hierarchicznością oraz tępym tradycjonalizmem, jak i lewica węsząca wszędzie spisku wielkiego kapitału i obwiniająca USA i Izrael za wszystko z upadaniem meteortów włącznie, starają się wykazać, że to ci drudzy są anty-wolnościowi.
Tymczasem moją sympatię budzą te nieliczne partie, które starają się łączyć oba liberalizmy w jeden normalny liberalizm; trzeba tu pogodzić ekonomiczną wolność wyboru ze społeczną wolnością wyboru; co implikuje z jednej strony odchudzenie biurokracji, z drugiej zaś niewielki margines socjalu dla potrzebujących i feministyczny parytet, ale tylko do poziomu np. 35%, a nie 50, by trochę ułatwić kobietom start w polityce ale ich też nie promować nawet jeśli nic nie potrafią. Liberalizm to prawa dla gejów i łatwość biznesu dla przedsiębiorców, nieco nadzoru nad biznesem, ale tylko kontrolnego. Antyklerykalizm i obrona neutralnego państwa świeckiego, ale bez prześladowań za religię i ze zgodą na wyznaniowe szkoły prywatne. Zakaz burek na ulicy (godność kobiety, rozpoznawalność osoby), ale nie w domach, tam kultura islamu może panować niepodzielnie, w przestrzeni wspólnej/wilokulturowej – nie. Proste? – Nie za bardzo! Odchył w prawo lub lewo bardzo łatwy, podobnie jak poświęcenie tego co kolegom mniej cenne. Amerykańscy demokraci, liberałowie holenderscy, niemiecka FDP (wolność ekonomiczna z jednej strony i zakaz noszenie burek z drugiej), w polsce Ruch Palikota/TR sprzed flirtów z Ikonowiczem to są prawdziwie, a nie tylko wybiórczo liberalne partie. Liberal Democrats czy D66 w UK i Holandii to odchył w lewo, Forza Italia – w prawo. UKiP i KNP to konserwa przebrana w liberalne łaszki. Kiedy wreszcie powstanie duża prawdziwie liberalna partia w Rzeczypospolitej? Warto, bo w wielokulturowym, pluralistycznym społeczeństwie tylko liberalizm jest odpowiedzią. Liberalizm to indywidualistyczne centrum między dwoma kolektywizmami; hierarchicznym (prawica) i egalitarnym (lewica), a jak mówił wielki niemiecki liberał z XVIII wieku Lessing: „każdy kolektywizm jest maskowaniem tyranii”.
http://www.youtube.com/watch?v=ss3vSwGNPgs
Kolorem liberalizmu jest żółty, w opozycji do błękitu prawicy i czerwieni lewicy, stąd moja żółta koszula:
http://www.youtube.com/watch?v=PhWzbLtoOOQ
Zgadzam sie, jestem za a nawet przeciw.
Kilka moich opinii. Problem burek w domach islamskich nie istnije, bo burka ma wlasnie chronic zonke przed zakusami innych samcow. Dlaczego wiec muzulmanin mialby kazac zonie chodzic w burce we wlasnym domu? A nawet, gdyby samiec-muzulmanin caly czas trzymal zonke przez cale zycie w burce (czytaj klatce), na ulicy i we wlasnym domu, wszedzie. Czy to jest liberalizm? Pan zartuje. Owszem, moglby sobie czy jej od czasu do czasu zalozyc burke jak go to kreci, ale nie cale zycie w burce!
Prawa dla gejow na zachodzie to nie wynik liberalizmu (choc sie tak katolikom wydaje), a wynik sprawiedliwosci i uczciwosci. Skoro istnieje cos takiego w przyrodzie jak pociag seksualny do osoby tej samej plci to dlaczego nie maja miec takich samych praw (malzenskich) jak osoby hetero? To nie ma nic wspolnego z opinia, ze „teraz bedziemy liberalni i pozwolimy ludziom latac z golym tylkiem”.
Sprawa parytetow tez nie jest taka prosta. Trzeba na parytet spojrzec jako szanse dania kobietom szansy aby zdobyly doswiadczenie i kwalifikacje. Bo czesto jest to zwykle blokowanie stanowisk, samcow przez samcow. Jesli pracownik sie nie sprawdzi (kobieta czy mezczyzna) to po prostu podziekowac. Nalezy przypomniec, ze nawet w dostepie do nauki byly kiedys parytety, 100% parytet dla mezczyzn.
Wyznaniowe szkoly prywatne…, hmm. Dla mnie to jakis koszmar. Jesli juz to moga byc wyznaniowe szkolki niedzielne, gdzie sie prowadzi katechezy, ale wyznaniowe szkoly prywatne gdzie jest mieszana religia i wiedza to koszmar.
Obecne wyznaniowe szkoly prywatne to jest raczej uklon w strone religiantow, bo panstwo rzeczywiscie musialoby uzyc represji, zeby tych religijnych psycholi unieszkodliwic, a niektore panstwa sa za slabe.
Panstwo wybiera wtedy lagodna forme, i pozwala wyznaniowcom prowadzic szkoly, co jest dla mnie paranoja. I potem opuszcza Polak czy Polka taka szkole i przez cale zycie lize pianke z goleni dobrodzieja.
Trzeba tez dodac ze np. tzw katolickie szkoly na zachodzie sa czesto bardziej swieckie niz obecne szkoly panstwowe w Polsce. Slowa „katolicka szkola” sa uzywane jako synonim lepszej dyscypliny i porzadku, mniej problemow z narkotykami, bardziej umotywowani uczniowie. Katechezy praktycznie tam nie ma, i takie szkoly sa czesto bardziej humanitarne i humanistyczne („lewackie”) w swoich pogladach,
niz tzw.”lewackie” w Polsce.
Liberalizm to właśnie sprawiedliwość=równość wobec prawa panie Lutz 🙂