Jan Piotrowski
Biskup Ordynariusz Kielecki
Czcigodny Ojcze i Pasterzu!
W swej niewysłowionej mądrości i w trosce o dusze, nad którymi sprawujesz opiekę, poddałeś słusznej krytyce kielecki Sabat Czarownic oraz zainspirowałeś zasadny sprzeciw radnych PiS przeciwko występowi Conchity Wurst. Żadne słowa nie są w stanie oddać uczucia wdzięczności za te działania, które w sobie noszę. Pod maską kultury ideologia gender sączy się do polskich umysłów i serc, dewastując moralność i osłabiając rozum.
Dokonuje się to jednak nie tylko na płaszczyźnie kultury popularnej. Niepokojące zjawiska drążą kulturę wysoką i domagają się podobnie stanowczego potępienia, o które kornie proszę.
Ojcze i Pasterzu, zwróć choćby uwagę na działającą od zbyt wielu lat na operowych scenach Ewę Podleś. To istne dziwadło, władające nienaturalnym głosem nazywanym kontraltem. Jest on nienaturalny, gdyż zaciera granice między męskością a żeńskością. Sama artystka pisze o kontralcie jako o głosie hermafrodyty, jego wysoki rejestr nazywa sopranowym, a o niskim pisze, że „jest niemal głosem barytonowym”. Jakże wymowna była decyzja Sławomira Pietrasa, wielkiego przyjaciela poznańskich arcybiskupów, który zdjął ze sceny wystawioną dla Podleś operę Rossiniego Semiramida, gdyż uznał, że w jego teatrze „nie ma miejsca na transseksualistki!”. No bo – dodajmy to z bólem – Podleś nie tylko śpiewa głosem hermafrodyty, ale także przebiera się na scenie. Co gorsza, podobnie jak Conchita Wurst, występuje w brodzie, choćby jako Cyrus w kolejnej operze Rossiniego.
Rossini jest zresztą, o Światły, kompozytorem, który infekuje nas gender w niesłychany sposób. Olbrzymia część głównych partii w jego operach pisana jest dla wokalnych hermafrodyt i transseksualistek. Obok niego zagraża nam również Sergiusz Prokofiew i muzyka rosyjska. Nie może to dziwić, biorąc pod uwagę imperialne zakusy Rosji wobec Polski. Zwrócił na to uwagę łódzki radny PiS Paweł Adamczyk, zadając pytanie: Dlaczego repertuar koncertowy Filharmonii Łódzkiej jest tak ubogi, że w większości wykonywany jest z wykorzystaniem kompozytorów rosyjskich? Czy aby na pewno publiczność łódzka chce słuchać muzyki jednego kompozytora, jak na przykład D. Szostakowicz i jego szczególnej twórczości proradzieckiej (XII Symfonia – dla Lenina, New Babylon – muzyka filmowa do filmu o działaczce Komuny Paryskiej) czy S. Prokofiewa – kantata „Aleksander Newski”. Musimy pamiętać, że Prokofiew w operze Miłość do trzech pomarańczy stworzył partię Kucharki, którą śpiewać ma mężczyzna. I to bas! Opera ta grana jest na scenie opery w Krakowie, bezczeszcząc genderem stolicę, której przewodził święty Jan Paweł II.
Proszę Cię także, o Troskliwy, byś zajął się problemem kontratenorów – to mężczyźni śpiewający partie pisane dla kastratów. Ich bezbożna i gen derowa postawa nakazuje gwałcić naturę, za sprawą której chłopcy przechodzą mutację. Walka z męskim głosem jest podwójnie perwersyjna. Nie dość, że kontratenorzy zmuszają swój organizm do śpiewu nienaturalnym falsetem, to jeszcze stosują dzisiaj belcantowe krycie głosu, by falset ten wzmocnić. Stwarza to fałszywe wrażenie, że jest to głos silny, bogaty – jak głosy naturalne, po mutacji. Przypomnij proszę, że mężczyzna może śpiewać głosem kobiecym tylko wtedy, gdy poddany zostanie kastracji. I to tylko wtedy, gdy rekrutuje się z biedoty, a kastracja dokonywana jest z pobudek medycznych, gdyż jest „nieocenionym środkiem w walce z podagrą, przepukliną, szaleństwem czy epilepsją”. Rozpropaguj nagrania Moreschiego, kastrata, który chwalił Pana w Systynie jeszcze na przełomie XIX i XX wieku – jego śpiew anioła winien wzbudzić wstyd w genderowo bezbożnych kontratenorach.
Ostojo dusz polskich! Rozpatrz także genderowy zamach na Biblię i miłość. Zwróć uwagę na szerzący się w Polsce wirus poliamorii, czyli przekonania, że w tym samym czasie kochać można więcej niż jedną osobą i że miłość w związku nie sprowadza się do pożycia seksualnego. Zaiste, to zamach na zgodne z naturą małżeństwo, którego jedynym sensem jest prokreacja. Bez poczęcia dzieci nie ma bowiem wyjścia z sytuacji „egoizmu we dwoje”, nie ma więc mowy o prawdziwej miłości. Genderowo bezbożni poliamoryści fałszują nawet Biblię, i to tak popularną, jak Biblia Tysiąclecia. Nie może być przecież prawdą, że król Salomon miał 700 żon i 300 nałożnic. Niemożliwe, by Lamech miał dwie żony – Adę i Cyllę. A jak potraktować żonę stręczącą mężowi kochankę? Albo ojca, podsyłającego kandydatowi na męża dwie córki?
I Jakub pokochał Rachelę. Powiedział więc: „Jestem gotów służyć ci siedem lat za Rachelę, twoją młodszą córkę”. 19 Na to Laban rzekł: „Lepiej, żebym ją dał tobie, niż żebym miał dać ją innemu mężczyźnie. Mieszkaj u mnie”. 20 I Jakub służył siedem lat za Rachelę, ale w jego oczach były one jakby kilkoma dniami z powodu miłości do niej.21 Potem Jakub rzekł do Labana: „Daj mi moją żonę, gdyż me dni upłynęły, a będę z nią współżył”. 22 Wtedy Laban zebrał wszystkich miejscowych mężczyzn i wyprawił ucztę. 23 Ale okazało się, że tego wieczora wziął swą córkę Leę i przyprowadził do niego, żeby z nią współżył. 24 Ponadto Laban dał jej — Lei, swojej córce — swoją służącą Zilpę jako służącą. 25 A rano wyszło na jaw, że to Lea! Rzekł więc do Labana: „Cóżeś mi to uczynił? Czyż nie służyłem ci za Rachelę? Czemu więc mnie oszukałeś?” 26 Laban odrzekł: „Nie ma tu u nas takiego zwyczaju, żeby dawać kobietę młodszą przed pierworodną. 27 Dopełnij świętowania tygodnia tej kobiety. Potem zostanie ci dana także ta druga kobieta za służbę, którą możesz u mnie pełnić przez następne siedem lat”. 28 Toteż Jakub tak uczynił i dopełnił świętowania tygodnia tej kobiety, po czym tamten dał mu za żonę swoją córkę Rachelę.29 Ponadto Laban dał swej córce Racheli swoją służącą Bilhę jako jej służącą (Rdz, 29, 18-29).
A Saraj, żona Abrama, nie urodziła mu dzieci; miała zaś egipską służącą imieniem Hagar. 2 Saraj zatem rzekła do Abrama: „Spójrz, proszę! Jehowa pozbawił mnie możliwości rodzenia dzieci. Współżyj, proszę, z moją służącą. Może z niej będę miała dzieci”. Abram posłuchał więc głosu Saraj. 3 Wówczas Saraj, żona Abrama, po dziesięciu latach pobytu Abrama w ziemi Kanaan wzięła Hagar, swą egipską służącą, i dała ją Abramowi, swemu mężowi, za żonę. 4 Toteż on współżył z Hagar i ta zaszła w ciążę. Kiedy spostrzegła, że jest brzemienna, jej pani stała się w jej oczach godna pogardy (Rdz, 16, 1-4)
– zobacz, jak genderowo-bezbożna manipulacja szydzi z naszej świętej wiary.
Ojcze i Pasterzu, nie milcz, gdy barbarzyńcy niszczą Słowo Pana i wysoką kulturę!
Walka o mężczyzn i kobiety, o święty, monogamiczny, heteroseksualny model małżeństwa, o świętość prokreacji, bez której nie ma miłości, musi trwać!
Marcin Bogusławski
Dalibóg nie wiem czy to na poważnie czy dla żartu!
Jak Fronda przedrukuje, to będziesz wiedział 😉
to zależy od dwóch elementow…….kto pyta i kto czyta….ha,ha,ha
Piękne szyderstwo ! Uśmiałem się…..Ultrakatole potraktują ten list śmiertelnie poważniej , jako celnie oddający w pełni szacunek wobec biskupa i bojaźń wobec Wszechmocnego.
Filozof jak się patrzy,, super napisane nic tylko czytać no i czytać ze zrozumieniem ,,brawo
Szkoda czasu na pisanie takich listow. Kazdy człowiek moze sie krytycznie wypowiedziec na temat innych ludzi i wystepow, jednemu sie podoba drugiemu nie. Jak ABBA miała jechac do Australii (1977) to jakis tam pastor z Queensland protestował i nie chciał wpuscic ABBY, bo ABBA zyje w grzechu (bez slubu) i pochodzi z komunistycznego kraju (Szwecja była traktowania jako panstwo komunistyczne).
Powinien sie Pan zając zwalczaniem ekonomicznym kleru (rownosc podatkowa, wobec prawa etc), a morde to kler sobie moze pruc ile chce.
Nie zgadzam się, p. Lucyanie. Społeczeństwo jest jak naczynia połączone – nie ta się, moim zdaniem, powiedzieć, że ważna jest ekonomia a reszta „nie działa”. Działa – widzę to w postawach światopoglądowych, braku argumentów poza powielaniem schematów klerykalnych, posianym lęku choćby wśród młodzieży, którą uczę. Nie chodzi mi przy tym o jakiekolwiek zwalczanie. Ale o to, by różne grupy społeczne były traktowane na równi. Gdy Krk w Polsce przestanie być traktowany jako głos wyróżniony, gdy przestanie wywoływać wojenki kulturowe, a państwo stać będzie na regulacje państwa wolne od katolickich uprzedzeń spokojnie przestanę się przejmować wygadywaniem bzdur podawanych jako prawda. Ale to jeszcze nie ten moment.
> ” Nie chodzi mi przy tym o jakiekolwiek zwalczanie. …”
Zgadzając się (w zasadzie) z reszta wypowiedzi, uważam, że środowisko ateistyczne cechuje nadmierna polityczna poprawność i tolerancja, zupełnie nieadekwatne do działań strony przeciwnej. Co by się sądziło o marksistach, walka klas jest faktem i rzeczywistością, a pokojowe współistnienie należy wywalczyć, a nie czekać że samoistnie nastąpi, póki co ustępując i pozwalając urzędnikom KK zawłaszczać coraz więcej sfer życia społecznego.
Przypomnę indyjską sentencję (ukłony dla p. Tabisza) : „Ustępujący, to ktoś, kto sądzi, że rzucając tygrysowi mięso, skłoni go do przejścia na wegetarianizm”.