Pod tą śmiałą nazwą skrywa się płyta NFM Orkiestry Leopoldinum i Atom String Quartet. Zarówno wykonawcy, jak i twórcy przedstawionych na albumie utworów są (lub byli) Polakami. Na okładce widzimy tatrzański krajobraz i rzeczywiście, na płycie nie brakuje bardzo subtelnych i ciekawych odniesień do muzyki ludowej, z dużym wskazaniem na wyżej położone partie naszego kraju.
Płyta od początku zachwyca wspaniałym brzmieniem Orkiestry Leopoldinum prowadzonej przez jej koncertmistrza Christiana Danowicza. Zespół brzmi srebrzyście i perliście zarazem. Znakomita precyzja łączy się z autentyczną pasją grania. Sercem całej płyty jest moim zdaniem arcydzieło Karola Szymanowskiego, czyli II Kwartet smyczkowy op. 56 w aranżacji na orkiestrę kameralną dokonanej przez Richarda Tagnettiego. Dawno już nie słyszałem tak porywającego ukazania muzyki Szymanowskiego, który choć był genialny, to był też trudny do odczytania. W tym wypadku modernizm łączy się z góralszczyzną i romantycznymi korzeniami twórcy w sposób organiczny.
Niezwykłość płyty „Made in Poland” polega na tym, że niczym odrobiny pieprzu dosypano do niej trzy improwizowane, krótkie utwory – interludia stworzone przez muzyków Atom String Quartet. Estetyka jazzowa miesza się w nich z klasyczną i folkową. Rozpoczynająca album Ballada na śmierć Janosika Dawida Lubowicza (skrzypka Atomów) stanowi znakomity wstęp do całej płyty. Z kolei w Iławie Krzysztofa Lenczowskiego obok polskich mamy też nastroje rodem z mitycznych opowieści J.R.R. Tolkiena. Jak już jednak wspomniałem, Atomy są na tej płycie przyprawą. Dominują utwory w pełni klasyczne. Stanowi to bardzo ciekawe połączenie, mogące kojarzyć się z najlepszym okresem dla budującej trendy firmy Alpha, gdzie też obok estetyki barokowej pojawiały się eksperymenty pomagające skupić się na prezentowanej muzyce jeszcze bardziej i sprawiające, że program danego albumu stawał się trzymającą w napięciu opowieścią (na przykład Marco Beasley i jego dodane do baroku tarantele). Podobnie jest na Made in Poland, płycie wydanej przez wytwórnię Dux i NFM.
Drugim dziełem w pełni klasycznym na płycie jest piękny Koncert na orkiestrę smyczkową Grażyny Bacewicz. To jedno z największych arcydzieł neoklasycyzmu, upajające wręcz słuchacza swoją narastającą dynamiką, płaszczyznami dźwięków przywodzącymi na myśl starannie utkane arrasy.
Płytę kończy kompozycja Mikołaja Góreckiego Concerto – Notturno na skrzypce i orkiestrę smyczkową. Twórczość Góreckiego stanowi bardzo ciekawe zwieńczenie ewolucji muzycznej, jaką można zaobserwować od nawiązującego do polskiego idiomu ludowego Szymanowskiego po czyniąco to samo, lecz inaczej Bacewicz, by skończyć wreszcie na organicznie związanym z tym nurtem Góreckim. Na płycie pojawia się też legendarny taniec górali z baletu Harnasie w wersji opracowanej przez kompozytora z jego przyjacielem, wielkim skrzypkiem Pawłem Kochańskim.
Made in Poland jest bez wątpienia jedną z najciekawszych płyt wydanych ostatnio w Polsce. Słucha się jej z ogromną przyjemnością przenosząc się w dźwiękowe krainy stworzone za pomocą plastycznej wyobraźni kompozytorów i wykonawców. Jeśli jakiś obcokrajowiec zareaguje na tytuł albumu instynktownie i kupi go jako pamiątkę z naszego kraju, to trudno o lepszą. Polscy melomani tym bardziej powinni mieć tę płytę na swoich półkach. Zdziwię się, jeśli komuś uda się nie przesłuchać jej kilka razy pod rząd…
A, i jeszcze jedno. Jakość techniczna i akustyczna nagrania nie mają sobie równych. Nie na próżno NFM ma jedną najlepszych akustyk na świecie. Pomaga to znakomitym muzykom!