Bardzo ciekawą płytę wydało Polskie Radio pod auspicjami Narodowego Forum Muzyki w roku 2014. Poświęcona jest ona muzyce sakralnej Stanisława Moniuszki, a konkretnie jego czterem Litaniom Ostrobramskim. Trzy z czterech Litanii wykonuje Wrocławska Orkiestra Barokowa pod batutą jednego z najznamienitszych polskich dyrygentów Jacka Kaspszyka, którego większość melomanów zna z prowadzenia „zwykłych orkiestr”, nie historycznie poinformowanych, zaś wrocławianom szczególnie zapadły w pamięć jego doskonałe interpretacje Mahlerowskie z Wrocławskimi Filharmonikami.
Tym razem jednak mamy Moniuszkę i zespół grający na historycznych instrumentach. Moniuszko działał w Wilnie, gdzie mieści się Ostra Brama ze sławnym obrazem, do roku 1858. Swe Litanie, o których genezie wiemy niestety bardzo mało, skomponował w latach 1843 – 1855. Zaczynając swoją działalność w Wilnie Moniuszko powołał między innymi chór amatorski, który doprowadził do poziomu pozwalającego na wykonywanie poważnych dzieł oratoryjno – kantatowych. Posiadając chór zaczął tworzyć swoje Litanie, również w celu podźwignięcia muzyki sakralnej, która znacząco podupadła w epoce romantyzmu, będącej – wbrew stereotypom, znacznie bardziej wolnomyślicielską jeśli chodzi o rytuały religijne w muzyce niż epoka klasycyzmu alias oświecenia.
Moniuszko i jego współcześni szczególnie polubili III Litanię ostrobramską, ceniąc ją za bogactwo i dramatyzm. To ją właśnie kompozytor wznawiał niejednokrotnie działając już w Warszawie. Polski kompozytor miał problemy z wydaniem swoich dzieł, mimo ich popularności, w końcu jednak dopiął swego w Paryżu gdzie wydana została ta najpopularniejsza i ku radości twórcy zyskała pochwałę samego Giachino Rossiniego, który jak wiemy zamieszkał w stolicy Francji gdzie muzycznie milczał bardzo długo, aby pod koniec życia stworzyć kilka wspaniałych utworów sakralnych.
Na płycie Polskiego Radia utwory Stanisława Moniuszki skrzą się barwnie i ukazują nam wybitny talent autora Strasznego Dworu. Choć życie muzyczne w rozbiorowej Polsce było roztrzaskane i czasem celowo ograniczane, słyszymy, że talentów nie brakowało. Moniuszko sprawdza się w muzyce sakralnej równie dobrze jak w świecie opery i pieśni. Sama Wrocławska Orkiestra Barokowa też pozostaje mu wierna, nie tak dawno przecież słyszeliśmy wspaniałą interpretację „Widm” Moniuszki z WOB i Andrzejem Kosendiakiem.
Jacek Kaspszyk odnajduje się w estetyce Moniuszki i grającego na historycznych instrumentach zespołu doskonale. Faktura utworów jest lekka, ale nie traci nic na nasyceniu i barwności. Nie brakuje dramatyzmu, choć nie jest on uzyskiwany poprzez masywność i ogromne kontrasty dynamiczne, z których Kaspszyk słynie w swoich arcyciekawych interpretacjach późnego romantyzmu. Oczywiście rzecz cała nie byłaby możliwa bez dobrego chóru – tym razem jest to zasłużony dla polskiej muzyki Chór Polskiego Radia. Wielkim atutem płyty jest doborowy i międzynarodowy kwartet śpiewaków – solistów. Partię sopranu realizuje Anna Dennis, altu – Markéta Cukrová, głosem tenorowym śpiewa Virgil Hartinger i wreszcie basową partię realizuje doskonale Jarosław Bręk. W IV Litanii, gdzie zachowała się tylko partia fortepianowego akompaniamentu (który prawdopodobnie też istniał w orkiestrowej postaci), wokalistów znakomicie wspiera grająca na pianoforte Magdalena Lisak.
Litanie Ostrobramskie Moniuszki to doskonała płyta z muzyką polską. Sądzę, że doskonale wpisuje się ona w silne zainteresowanie historią obecne u młodych Polaków i Polek. Nie ma chyba lepszego wehikułu czasu niż ta bardzo dobrze skomponowana muzyka do tego w tak dobrym, porywającym wręcz wykonaniu. Dopóki znamy polski romantyzm tylko z literatury i malarstwa jesteśmy jakby głusi. Jest oczywiście Chopin, ale Moniuszko działał na miejscu w czasach jeszcze trudniejszych dla naszej muzyki niż te Chopinowskie, które przecież pozwoliły wielkiemu Fryderykowi odebrać w Warszawie doskonałe wykształcenie muzyczne (również za sprawą związanego z Dolnym Śląskiem i Wrocławiem Elsnera). Później, jako reperkusje za nieudane powstania narodowowyzwoleńcze zaborcy ograniczali możliwość kształcenia się dla polskiej młodzieży żyjącej nad Wisłą. Mimo to jednak muzyka nadal była ważna dla budowania polskiej wrażliwości gdy Polska nie istniała. Kiedy więc słuchamy Szymanowskiego czy Lutosławskiego nie zapominajmy o działającym nieraz w bardzo trudnych warunkach Moniuszce, którego muzyka w dobrych wykonaniach nie potrzebuje żadnej taryfy ulgowej i nieodmiennie zachwyca.