Nienawiść Corbyna do Izraela nie jest żadną niespodzianką

Socjaliści na Zachodzie przez lata papugowali sowiecki dogmat. Jeremy Corbyn jest po prostu dobrze zindoktrynowanym produktem sowieckiej nienawiści do Izraela.


Być może największą niespodzianką w aferze o antysemityzm Jeremy’ego Corbyna jest to, że ludzie – szczególnie Żydzi – byli zaskoczeni odkryciem, że socjalista Corbyn wyznaje popularne socjalistyczne poglądy na Izrael i lubi spotkania z arabskimi terrorystami, do których się przymila. Przecież socjalistyczni i komunistyczni przywódcy okrzyknęli arabskich terrorystów ”bojownikami o wolność” od pierwszej chwili, kiedy ci terroryści pojawili się na scenie.  

 

User comments

Jeremy Corbyn (r) in a nutshell. (Photo – Flickr, public domain)

 

Corbyn, między innymi, w 2009 r. nazywał grupy terrorystyczne Hamas i Hezbollah “przyjaciółmi”; w 2012 r. był w panelu na konferencji z kilkoma terrorystami z Hamasu skazanymi za morderstwo, jak wtedy, kiedy siedział obok szefa Hamasu, Chaleda Mashaala; w 2014 r. położył wieniec na grobie arabskiego terrorysty, mózgu wielu zamachów terrorystycznych. Corbyn oskarżał także Izrael o zbrodnie wojenne, deklarował swoją całkowitą solidarność z Arabami z Gazy i Autonomii Palestyńskiej, i wzywał do anulowania porozumienia handlowego UE z Izraelem. Żadna z tych rzeczy nie powinna była szokować nikogo, kto zna sowiecki dogmat w kwestii Izraela.   


Takie jest przecież socjalistyczne podejście do Izraela i jego wrogów. Ma długą historię, która zaczęła się na dobre, kiedy Związek Radziecki rozpętał kampanię delegitymizacji Izraela i syjonizmu, kampanię, która nadal po dziś dzień produkuje antyżydowską nienawiść. Kampanię rozpoczęto przede wszystkim w celu naprawienia szkód dla prestiżu Związku Radzieckiego po tym, jak Izrael pokonał jego arabskich sojuszników w wojnie sześciodniowej.


Po 1967 r. ZSRR zaczął zalewać świat nieustannym potokiem antysyjonistycznej propagandy. To Sowieci wprowadzili do publicznego, międzynarodowego dyskursu cały katalog antyizraelskich inwektyw – nadal szeroko używanych dzisiaj – z epitetami takimi jak „dokonujący ludobójstwa”, rasiści, „obozy koncentracyjne” i “Herrenvolk”. Inną taktyką było nieustanne porównywanie w sowieckich mediach Izraela z Republiką Afryki Południowej (to jest pochodzenie tego kłamstwa o „izraelskim apartheidzie”).  


Ale już w 1965 r. ZSRR formalnie zaproponował w ONZ rezolucję, która potępiłaby syjonizm jako kolonializm i rasizm. Chociaż nie udało im się to przy pierwszej próbie, ONZ okazała się wdzięcznym odbiorcą sowieckiej bigoterii i propagandy; w listopadzie 1975 r, wreszcie ONZ uchwaliła Rezolucję 3379, potępiającą syjonizm jako „rodzaj rasizmu i rasowej dyskryminacji”.   


Zachodnia lewica połykała sowiecką propagandę na surowo. To obejmuje Jeremy’ego Corbyna, który jest klasycznym przykładem zindoktrynowanego zachodniego socjalisty.


Jednak różnica między stanowiskiem Corbyna wobec Izraela i syjonizmu, a stanowiskiem zachodnich polityków establishmentu głównego nurtu nie jest tak duża, jak może się wydawać. Częścią sowieckiej taktyki izolowania Izraela było nadanie OWP „szacownego” wyglądu i udało im się to ponad wszelkie oczekiwania. Światowi przywódcy z wszystkich nurtów – nie tylko skrajnej lewicy – tłoczyli się w kolejce, by spotkać arcyterrorystę Arafata, który nawet zdobył pokojową Nagrodę Nobla. Jaka jest różnica moralna między wychwalaniem arcyterrorysty Arafata, a nazywaniem Hamasu i Hezbollahu “przyjaciółmi”?


Kiedy Corbyn rozmawia i otwarcie spotyka się z terrorystami z Hamasu, może pokazywać swoją postawę przeciwko establishmentowi i całkowity brak dyplomatycznego wyrafinowania, ale terroryści, z którymi spotyka się Corbyn, chcą dokładnie tego samego, czego chciał Arafat i czego negujący Holocaust terrorysta, Mahmud Abbas, chce nadal. W rzeczywistości, kiedy bardziej obyci przywódcy zachodni nie tylko spotykali się z Arafatem, ale wspierali politycznie i finansowo jego reżim, a potem reżim Abbasa, dawali wkład do propagandy antyżydowskiej nienawiści i usprawiedliwiania mordów popełnianych na Żydach – znacznie większy niż wpływ, o jakim mógłby marzyć Corbyn.   


Różnica między Corbynem, gdyby został premierem Wielkiej Brytanii, a każdym innym tradycyjnym przywódca politycznym, polegałaby na tym, że z chwilą pojawienia się rządu   Corbyna uprzejme maski spadłyby całkowicie i jego ideologiczna wrogość do Izraela byłaby w pełni widoczna.


Corbyn’s Israel hatred is no surprise

MIDA, 5 września 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Artykuł w wersji polskiej został opublikowany po raz pierwszy na portalu Listy z Naszego Sadu

O autorze wpisu:

Judith Bergman jest publicystką, prawniczką i analityczką polityczną.

9 Odpowiedź na “Nienawiść Corbyna do Izraela nie jest żadną niespodzianką”

  1. Od  terrorysty do szacownego polityka – droga kręta ale możliwa. I powtarzana w historii wielokrotnie. Irgun czy Hagana też takimi – jak Hamas czy OWP – terrorystycznymi organizacjami były onegdaj, a ich zalożyciele i działacze stali sie potem prominentnymi politykami Izraela. Zamach na Hotel "King Dawid" w Jerozolimie był typowym, podobnym (choć w innej skali i formie), do ataku islamistów na WTC atakiem terrorystycznym, gdzie zginęło mnóstwo cywilnych gości hotelowych. Tak więc utyskiwanie na meandry polityki, odwoływanie się tylko do spojrzenia z jednej strony tego ponad 75-letniego konfliktu (Arabowie Palestyńscy vs Izraelici) jest nadużyciem i manipulacją. I nie oddzielaniem emocji od twardych, nagich, anty-afektywnych faktów. Nie ma – w Palestynie też – w życiu społecznym zero-jedynkowych sytuacji. I nigdy nie było. Zaznaczam, bo spodziewam się ataków przypisujacych mi anty-semityzm lub anty-izraelskość – że jestem za istnieniem bezwględnym państwa Izrael, ale nie w formie "państwa żydowskiego" czyli quasi-teokracji, demokracji podlanej teokratycznym sosem (bo to ma konotacje wybitnie religijną, a sami Żydzi/Izraelczycy mogą być różnego wyznania lub bezwyznaniowi, a są w samym Izraelu z tego tytułu – podobnie jak w Polsce "nie-katolicy" – stygmatyzowani). I jestem za likwidacją – tak jak w strefie Gazy uczynił to premier Ariel Szaron – nielegalnych osiedli żydowskich na zach.Brzegu Jordanu (czyli – za powrotem do granic sprzed wojny 6-cio dniowej). 

    1. To co proponujesz Radku, aby Izrael nie podzielił losu Libanu? Przypomnę, że Liban miał być enklawą chrześcijan bliskowschodnich. Teraz. gdy dokonali na nich masowego ludobójstwa muzułmanie z ISIS i innych syryjskich oraz międzynarodowych organizacji, stabilny Liban by się przydał. Niestety, nie jest stabilny, gdyż i tam zaczynają dominować muzułmanie. Gdyby w Izraelu zaczęli dominować muzułmanie, zapewne doszłoby do ludobójstwa na Żydach. Więc – jakie rozwiązanie proponujesz, aby nie doszło do ludobójstwa na Żydach? 

    2. Ja mam nadzieję, że Corbyna wykopią, bo jest antynatowiski i antyUE. 
      Z kimś mądrzejszym mieliby 20% więcej w sondażach, wygraliby wybory i wykręcili by UK z tego całego Brekxitu — największej głupoty ever.
      W UK najbardziej mi chyba liberal democrats odpowiadali, jak kiedyś oglądałem, ale załatwił ich sojusz z Cameronem.
       

  2. @R.C. Po co zaraz antrysemityzm, kiedy wystarcza ochocza i zamierzona ingorancja twardych faktów, czyli patrzenie wyłącznie na "fakty" z lewicowych broszurek propagandowych. Hagana – organizacja obronna utworzona w reakcji na mordowanie Żydów przez nazistowskie organizacje arabskie. Dlaczego podkreślam, że nazistowskie? Główny organizator tych mordów to mufti Jerozolimy – członek Bractwa Muzułmańskiego, od pierwszych chwil oczarowany przez nazistowską propagandę, który potem spędzi wojnę w Berlinie, nadając nazistowską propogandę po arabsku i planując obozy zagłady na Bliskim Wschodzie. Byli również inni Arabowie, zwolennicy pokojowej koegzystemncji (mordowani przez Arabów-nazistów). Tych faktów w broszurkach dostarczających panu , Panie Radku, "twardych faktów" nie podawali i stąd być może Pana głęboka niewiedza o tym, że Arabowie są różni i naiwniutka narracja w dwóch stronach. Był również głęboki konflikt między Haganą (Ben Gurionem) i Irgunem (Beginem) Ten konflikt można wyolbrzymiać lub minimalizować, ale również Irgun był organizacją obronną, a historia zamachu na hotel "King David" jest nieco ciekawsza niż to pan wyczytał w swoich broszurkach. Zacznijmy od daty, jest lipiec 1946. W Polsce nadal mordujemy Żydów, w Palestynie Brytyjczycy nadal blokują imigrację Żydów, otwierając szeroko drzwi imigracji arabskiej, przymykając oczy na arabski terroryzm i zbrojąc Legion Arabski. Jest tu całkiem sporo twardych faktów, od których napakowana antysyjonistyczną propagandą lewica starannie odwraca oczy. Zapewne nigdy Pan nie słyszał o operacji Agatha i o działaniach militarnych Brytyjczyków przeciw instytucjom stanowiącym fundamenty przyszłej (obiecanej przez Ligę Narodów i ONZ ) państwowości żydowskiem. Przy tak zdecydowanym ignorowaniu twardych faktów, trudnio się dziwić, że Pana komentarz wygląda jak wyrazy głębokiego zrozumienia i poparcia dla Jeremy Corbyna (o Kosyginie już nie wspominając).                  

  3.    Warto zauważyć, że wrogość ZSRR do Izraela nie wzięła się ex nihilo, tylko z niespełnionych nadziei ZSRR na to, że nowo powstałe państwo przyjmie ustrój socjalistyczny. Nie ma więc podłoża antysemickiego, tylko ideologiczne. Gdyby Izrael przyjął socjalizm i słuchał dyktatów Moskwy, nie wypowiedziałaby ona pod adresem Izraela ani jednego złego słowa, i może też starałaby się moderować kraje arabskie. Sprawą nigdy nie zajmowałem się dokładniej, ale o ile się nie mylę, rozczarowany ZSRR (rozczarowany jeszcze za Stalina, vide absurdalna "sprawa" lekarzy kremlowskich) nieustannie liczył na upadek państwa Izrael, i takie też nadzieje wiązał z wojną r. 1967. Spektakularne zwyciestwo Izraela spowodowało histeryczną reakcję państw bloku wschodniego, która u nas przybrała postać "wydarzeń marcowych". Pózniej pozostało już tylko uprawianie czarnej propagandy i powolne wypuszczanie rosyjskich Żydów.

     .

    "Komunistyczna Partia Izraela (znana także jako Maki מק"י, co jest akronimem od hebrajskiego HaMiflaga HaKomunistit HaYisraelit, המפלגה הקומוניסטית הישראלית) – izraelska partia polityczna, utworzona w 1948 roku jako spadkobierczyni Komunistycznej Partii Palestyny istniejącej od 1923.

    .

    Liderami partii byli m.in. Me’ir Wilner, Mosze Sneh, Ester Wilenska.

    .

    Od początku swojego istnienia miała oblicze antysyjonistyczne, opowiadała się za współpracą Żydów i Palestyńczyków. W 1947 wskutek dyrektyw z ZSRR poparła powstanie państwa Izrael. Konsekwentnie broniła praw ludności arabskiej w Izraelu, opowiadała się za jego neutralnością, rozdziałem religii i państwa, rozwojem ustawodawstwa socjalnego. W latach 1958-1965 partia wydawała miesięcznik w języku polskim pt. Walka, którego redaktorem naczelnym był Adolf .Berman.

    .

    W okresie 1949-1974 miała od czterech do siedmiu reprezentantów w Knesecie. W roku 1965 doszło w niej do rozłamu na tle stosunku do prawa Izraela do istnienia. Frakcja propalestyńska utworzyła nową partię Rakach (Nowa Lista Komunistyczna), uznaną przez ZSRR za „oficjalną” partię komunistyczną w Izraelu. Maki zaczęła tracić poparcie, zdobywając w wyborach w 1965 tylko jeden mandat. Po roku 1973 łączyła się z innymi partiami politycznymi i stopniowo przestała istnieć.

    Obecnie istniejąca partia Maki jest kontynuatorką Rakach." (Wikipedia)

    .

    Jak widać, agentura Moskwy w samym Izraelu osłabła właśnie w połowie lat sześćdziesiątych. Podejrzewam, że czarną propagandę wzięły odtąd (po r. 1967) na siebie także agentury Moskwy w innych krajach (komunistyczne partie Włoch, Francji, itd.). Współczesna europejska lewica to zaś ludzie wychowani na ideologii tych partii.  

  4. @Jacek Tabisz (21.09. h – 16.20) nic nie proponuję. I nie taka jest moja rola. Dziennikrastwo, publicystyka sa od pokazywania problemów, zagadnień – często w sposób kontrowersyjny czy anty-mainstreamowy – po to aby m.in. politycy mieli pogląd na dane zagadnienie, a opinia publiczna mogła sama sobie wyrobić zdanie na dany temat. Zurnalistyka nie jest od dawania rad i rozwiazań. Od tego jest polityka i politycy jak wspomniałem. Tragedią dzisiejszych czasów jest to, że dziennikarstwo stało się w wielu wypadkach niczym jedynie-prawdziwym "guru" nieomylnym, autorytarnym i wszystko-wiedzącym kapłanem – tzw.mainstream medialny uważa się za najważniejszą z władz !!! Nie są pulicystyka i dziennikarstwo też od narzucania opinii publicznej mniemań i sądów "jedynie słusznych" – bo naszych, moich, Twoich, wszelakich  (tak m.in. demo-liberalny mainstream przegrywa pole oddając je populistom, najcześciej prawicowo-nacjonalistycznym, czego egzemplifikacją są zwycięstwa Trumpa, Orbana ,Kaczyńskiego, Beppe Grillo, Kii Kjaesgaard, sukcesy AfD, Wildersa, Vlaams Belang, Le Pen itd. – tu leży m.in. ich sukcesy a nie w mitycznie kolosalnych i wyolbrzymianych wpływach Kremla). Bo ludzie widzą, iż tzw. political correctness /PC /w jednym, wąskim wymiarze jest im narzucane a priori, a przy okazji inne poglady, nie mieszczące sie w owym PC, "odsądza się od czci i wiary". Stawiajć ich wyznawców "do kąta". Nie wolno też robić nachalnego wartościowania, bo to też odrzuca to opinię publiczną od debat, od uczestnictwa, popycha do zamykania się albo w kręgu własnych spraw – alienacja i "olewanie" spraw publicznych,  albo kieruje ich (na złość mainstreamowi) w kierunku ww. populistów. . Publicystyka i dziennikarstwo jest od danwaia opisu rzeczywistości, nie od dawania remediów, rozwiazań etc. To uzurpacja tego środowiska. I winno się uprawiać tę sferą ludzkiej działalności z maksymalnym ograniczaniem subiektywizmu piszącego, zwłaszcza jeśli chodzi o jego emocje (o zaangażowaniu po jakiejś stronie nawet nie wspominjąc). Przerysowanie – właśnie takie anty-mainstreamowe – ma posłużyć poszerzaniu opcji, zgłebieniu perspektywy widzenia takich konfliktów o jakich tu dyskutuje się. I niech odbiorca sam decyduje po czyjej stronie są jego sądy i niech sam "kompiluje" sobie ogląd danej sytuacji. Nie chce być politykiem i w niej uczestniczyć w jakikolwiek sposób. Gdy nie miałem wyboru podczas głosowań (np.obaj kandydaci mi nie pasowali), to albo nie szedłem na wybory – to też jest wybór, pas w pokerze to pozostawanie w grze, a nie z niej rezygnowanie – albo kreśliłem obu kandydatów (lub wszystkich gdy bylo ich wiecej). Tak uczyniłem gdy miałem np. wybór między "Komorem" a PAD-em.

    Chyba Ci Jacku dostatecznie swoją pozycje w tej mierze wyjaśniłem.  Pozdrawiam.

  5. Takie lewicowe cymbały jak Corbyn, powinny być zmuszone pomieszkać trochę wśród swoich ulubionych muzułmanów, a potem w Izraelu, oczywiście jako zwykły obywatel, a najlepiej w roli kobiety. Może by coś do tępych lewackich łbów coś dotarło? Poza tym tacy kumple islamskich pedofili i morderców, nie tylko nie powinni mieć możliwości ubiegania się o  najwyższe urzędy w jakimkolwiek państwie europejskim, ale powinni być ścigani na terenie całego kontynentu, a za ich głowy powinna być wyznaczona nagrodą. Dopóki takie przewartościowania nie nastapia, Europa jest skazana na sukcesywną islamizację.

  6. @ A.Koraszewski (21.09.2018 – h. 19.22.)

    Panie Andrzeju – nie będę przyjmował formy paternalistycznej czy prześmiewczej polemiki z wielu względu: długoletniej, internetowej znajomości i admiracji dla Pana dorobku oraz zbrzydzenia do takich metod prowadzenia debaty (anty-racjonalistycznej, a do tego jesteśmy zobligowani dyskutując na tym akurat Forum). Bowiem paternalizm jest najgorszą z niewoli jaką człowiek czyni drugiemu człowiekowi (Immanuel Kant). Jeśli stwierdza  Pan,  iż czerpię informacje z, broszurek, tym samym ustawiasz mnie Pan w pozycji ignoranta, „tego gorszego” wobec absolutnej i niepodważalnej prawdy płynącej z właściwie pojmowanych źródeł. Delikatnie mówiąc – w roli osoby która z tych racji nie powinna się wypowiadać. A już na pewno przedstawiać racje idące w poprzek zadekretowanych prawd.

    A prawd jest wiele, tyle bez mała ilu jest ludzie. Bo gdy istnieje jedna tylko prawda sprowadzamy świat i rzeczywistość do obrazów z Orwella i miltonowskiego pandemonium. Po co w takim razie debaty – „ruki pa szwam” i przyjmujemy jedną, oświeconą ex cathedra wygłaszaną wykładnię.  

    Panie Andrzeju, o tym m.in. napisałem w odpowiedzi – pod tym artykułem gdzie teraz dyskutujemy – Jackowi Tabiszowi. Przedstawiłem tam zarówno moją wersję zadania mediów, żurnalistyki, publicystyki – dziennikarstwa w ogóle,  jak i przyczyny porażek faworytów politycznych owych mediów w ostatnim czasie w wielu miejscach świata.

    Nie o charakterze Irgunu czy Hagany się wypowiadam w atakowanym przez Pana wpisie . Nie w tym rzecz, w niuansach jakie doprowadziły do podziałów etc. etc. Nie jest rzecz też w tym, czy były to organizacje obronne (jak Pan pisze) czy ofensywne – pewnie działały i tak i tak (zbrodnie żydowskich osadników – oraz odwet arabskich bojówek ale w mniejszym na pewno zakresie –  i czystki etniczne w latach 40-tych XX wieku na terenach Palestyny są faktem, potwierdzonym przez ONZ i wielu, międzynarodowych obserwatorów). Jest tylko jawną prawdą, iż atak – bo inaczej go ująć nie można i żadna ekwilibrystyka retoryczna, jakiekolwiek wygibasy słowne tego nie przysłonią – na taki obiekt (jak hotel – tu King Dawid)  jest tylko i wyłącznie atakiem terrorystycznym. Ginąć bowiem muszą tak czy tak przypadkowi, niewinni ludzie. To, że ulokowani byli tam również angielscy wojskowi nie zmienia tego określenia. Czy np. próba wysadzenia budynku administracji rządowej w Oklahoma City przez Timothy McVie – biały suprematysta, „walczak” p-ko dominacji rządu w Waszyngtonie, chcący „oddać Amerykę zwykłym ludziom” itd. – nie jest też w jakiś tam sposób, przyjmując określony i pro-demo-wolnościowy sposób rozumowania,  wytłumaczalna ? Intencje  i  efekt  to dwie różne sprawy.

    O operacji >Agtha< Brytyjczyków akurat słyszałem.  Wojska okupacyjne – a nimi byli Brytyjczycy którzy w swej historii kolonialnej mieli o wiele bardziej brutalne i niechlubne epizody niźli stosunek do Żydów i ich partyzantki w Palestynie – zawsze i wszędzie są takie właśnie. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego i decyzji ONZ-tu (Rady Bezpieczeństwa także) wojska izraelskie na Zach. Brzegu Jordanu są takim samym „ciałem obcym”, interweniując tam wielokrotnie i niezwykle brutalnie – ofiary śmiertelne, jak wspominani Brytyjczycy w latach 40-tych w Palestynie.  Jest wiele metod – cywilizowanych – aby uśmierzać zamieszki bez użycia amunicji ostrej (ot, choćby broń gładko-lufowa,  gazy usypiające bądź polewanie wodą). 

    O budowie kolejnych osiedli osadników żydowskich i ich niechlubnej roli w zaognianiu kryzysu na Bliskim Wschodzie – o czym Pan też doskonale wie z różnych publikacji, bo piszą nt. temat sami Izraelczycy tacy jak Amos Oz, Shlomo Sand, Gideon Levy czy dawniej (bo nieżyjący już) prof. Shmul Eisenstadt i i inni (a to jest  przemoc, symboliczna, realna, doczesna  wobec  autochtonów  arabskich) – wspominał już nie będę bo Pan ten problem ominął.      

    Nie neguję i nigdy nie negowałem nazistowskich ciągot Muftiego Jerozolimy co mi Pan wypomina.  Tak samo jak efektów polskiego antysemityzmu jaki miał miejsce przed wojną, podczas niej i zaraz po. Wspomnienie o tym odbieram, jako zarzut negacjonizmu (odnośnie tej akurat sprawy).  Ale czy to tłumaczy „czystki etniczne” dokonywane przez osadników żydowskich na arabskiej ludności cywilnej ?  Tak, Arabowie też atakowali Żydów, też ich zabijali ale to nic nie tłumaczy. Piszę w krytykowanym i postponowanym przez Pana wpisie/komentarzu do artykułu – a mam do tego prawo – o zupełnie innym  zagadnieniu. Bo nie ma – jak stwierdzam wielokrotnie – zero-jedynkowej rzeczywistości. Nie ma wyłącznie dobrych Żydów i jednoznacznie, absolutnie złych Arabów. Rzeczywistość zawsze była, jest i będzie szara, przemieszana, niejednoznaczna.  Bo to immanencja bytu człowieka.  Krzywda jest krzywdą. I zawsze ma wymiar personalny, pojedynczego człowieka, jego rodziny itd. I dziennikarstwo jest m.in.po to aby te tragedie i dramaty pokazywać. Na tym polega jego edukacyjna, informacyjna czyli – wielopłaszczyznowa, rola.  

    A co do Corbyna – wie Pan tak jak ja, iż wraz z objęciem przez niego szefostwa w Partii Pracy, jej szeregi wzrosły (członkostwo stałe, opłacanie składek itd.) niepomiernie. Egzemplifikuje on bowiem koniec ”przypudrowanego taczeryzmu”, który kładł od 3 dekad na łopatki Labour Parthy,  a któremu hołdował skompromitowany i …… (mam taką nadzieję) postawiony za interwencję w Iraku przed sądem (jest stosowny raport z izby lordów w tej sprawie) Tony Blair. Dziś  Partia Pracy jest liczniejszą  – pod kierownictwem Corbyna –  co świadczy o preferencjach jego elektoratu. Krytyka państwa Izrael i jego polityki nie jest a priori generowana antysemityzmem i anty-judaizmem, a jeżeli już takie uzasadnienia się znajdzie, to na pewno nie są to moim zdaniem źródła podstawowe, zasadnicze owej krytyki.

    Pozdrawiam.  

     

  7. Panie Radku, tu nie idzie o paternalizm tylko o znajomość historii, a co  jest jeszcze ważniejsze, o chęć zrezygnwania z ideologicznego zaślepienia. Pana komentarze to kalka komunistycznej lewicy izraelskiej i propagandy arabskich nacjonalistów to język aparatczyka posługującego się zwrotami typu "zbrodnie osadników". Zero historycznej perspektywy, zero wiedzy historycznej, zero chęci poznania jak to wszystko wyglądało. Kawiarniana lewica, której umarł Mao, zmieniała miłosć do proletariatu na młość do Trzeciego Świata. Ludzie tacy jak Sartre (człowiek, który nigdy nie spotkał tyrana, w którym by się nie zakochał) znależli spragnionym marzycielom nowego idola w Chomeinim i podobnie jak wcześniej Stalinowi, Mao, Pol-Potowi nie tylko wybaczali każde ludobójstwo, ale dbali o to, żeby nikt nie ważył się o nich rozmawiać. Kiedy mówię o partyjnych broszurkach, mówię o mediach, które starannie pilnują, żeby przypadkiem nikt nie ważył się mówić o związkach islamistycznych ruchów z nazizmem, o nędzy w jakiej żyje ludnośc tych krajów, o sytuacji kobiet i oświacie wychowującej w nienawiści do Zachodu, demokracji, praw człowieka. Ten gatunek lewicowości nie zasługuje na cień szacunku. Ta obłędna miłość do islamofaszyzmu każe opowiadać się za wymordowaniem wszystkich Żydów w Izraelu. Pan to właśnie robi, stwierdzając niewinnie, że należy zlikwidować wszystkie osiedla w Judei i Samarii. (Nadal obowiązuje język aparatczyka, który nie może porzucić nazwy Zachodni Brzeg ustanowiolnej w czasach kiedy Judea i SWamaria były okupowane i anektowana przez Jordanię). To że likwidacja  osad żydowskich w Gazie spowodowała zamianę Gazy w bazę terrorystyczną (i dramatyczne pogorszenie warunków życia tamtejszej ludności), to fajne, przecież o to właśnie chodziło, a nie o żaden pokój, to że Iran już dawno zaczął zbroić nacjonalistów w Judei i Samarii to też fajne, przecie o to właśnie chodzi. To, że Hezbollah ma 120 tysięcy rakiet na granicy Izraela, to znakomicie. Ważne jest tylko, żeby Izrael przypadkiem się nie bronił. Sam przed soba nie przyznaje się Pan do tych celów, ale wątpię, żeby był Pan aż tak ślepy, żeby nie rozumiał Pan konsekwencji swoich słodkich marzeń, ani powodów, dla których okłamuje sie Pan, że  nie zna konsekwencji jednostronnej decyzji oddania Gazy w pełen samorząd organizacji deklarujących, że ich celem jest likwidacja Izraela. Zapewne wie Pan również, że na ostatniej  konwencji brytyjskiej Partii Pracy było tysiąc flag palestyńskich i ani jednej brytyjskiej i zapewne i w tym przypadku okłamuje sie Pan, że nie wie Pan dlaczego i o co tu chodzi (a skąd wiem, że tysiąc? Dokładnie tyle rozdano.)  Są arabscy dysydenci związani z lewicą, którzy nie potrafią zrozumieć, dlaczego zachodnia lewica wybrała nienawiśc do Żydów i współpracę z gangsterami ignoruyjąc zupełnie walkę o prawa zwykłych ludzi, kobiet, o osłonę dzieci przez koszmarną religijną indoktrynacją.  Czy mam dla nich dobrą odpowiedź? Wszystko co mogę zrobić to przypomnieć fascynację kawiarnianej i uniwersyteckiej lewicy Stalinem i powiedzieć, że to nic nowego.                           

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa + 11 =