O królewnie, która od rycerza uciekła (Bajki Niegodziwe)

 

Za morzami było rozległe i piękne królestwo. Rządził nim twardą ręką stary król Henryk. Chociaż jego władza była niezachwiana, a pozycja królestwa silna to jedno zmartwienie ciążyło mu na sercu. W jego prawie idealnym państwie żyli przedstawiciele czarodziejskich ras. Stanowili oni zagrożenie dla porządku ustanowionego przez przodków króla Henryka.

 

Żeby zaradzić tej sytuacji wyprawił on wielki turniej. Zwycięzca miał poprowadzić jego armię do boju z odmieńcami. W szranki stanął kwiat rycerstwa z kraju a także z państw ościennych. Zbrojni potykali się długo, aż na placu boju pozostało dwóch najwaleczniejszych. Zwarli się oni w zaciekłej walce, aż słabszy musiał ustąpić pola. Zwycięzca dumnie wkroczył na podwyższenie i ukląkł przed królem.

-Ulrichu – zwrócił się doń monarcha – okazałeś się godny, aby stanąć na czele moich wojsk. Poprowadź do boju moich rycerzy i wypleń te dziwadła. Gdy tego dokonasz, otrzymasz rękę mojej jedynej córki Laury i tytuł następcy tronu.

Królewnie serce zabiło jak oszalałe. Ma zostać żoną tego mężnego i nieustraszonego wojownika? W tym momencie niczego innego tak nie pragnęła, jak być powiedzioną przezeń do ołtarza. Jednak jako królewska córka niczego nie dała po sobie poznać, tylko trwała tak obok ojca nie okazując emocji.

Nazajutrz rano Ulrich wyruszył na czele wojsk, żegnany przez wiwatujące tłumy. Zaczęła się wojna. Do stolicy wciąż napływały wieści o krwawych starciach i zaciętych potyczkach. Ulrich prowadził zbrojnych niestrudzenie, aż stanął pod murami twierdzy Montlaseur. Królewna Laura z trwogą słuchała o zaciekłej obleganych stworzeń i o licznych ofiarach pośród zbrojnych. W końcu do zamku królewskiego przybył zdrożony goniec. Został on przyprowadzony do sali tronowej.

-Panie – oznajmił, jak tylko stanął przed obliczem władcy – twierdza Montlaseur się poddała!

Wkrótce potem Ulrich na czele wojsk powrócił do stolicy. Zdziesiątkowana, lecz zwycięska armia przeszła przez miasto, gnając przed sobą kolumny jeńców. Zwycięski dowódca ukląkł przed królem.

-Udowodniłeś, że jesteś moim godnym następcą – rzekł monarcha – będziesz po mnie panował. W nagrodę otrzymasz rękę mojej córki.

Już następnego dnia w katedrze w stolicy Ulrich powiódł królewnę Laurę do ołtarza. Arcybiskup oplótł ich dłonie stułą. Lud wiwatował i się weselił. Zabawa trwała do białego rana.

Od razu po zaślubinach Ulrich podjął się nowych obowiązków. Był energiczny i sumienny, jednak jako małżonek pokazał swoje znacznie mniej przyjemne oblicze. Nie szczędził królewnie przykrych słów. Często też podnosił na nią rękę. Królewna w krótkim czasie poznała gorzki smak nieszczęścia. Po jednej z awantur pobiegła do ojca. Ze łzami w oczach opowiedziała mu o swoich niedolach.

-Ojcze błagam, pomóż mi! – załkała – Nie jestem już w stanie być dla niego dobrą żoną!

Stary król nasrożył się.

-Ladacznico! – zagrzmiał – jak śmiesz się skarżyć na swojego szlachetnego męża!? Uratował on nas wszystkich przed parszywymi odmieńcami. Winna mu jesteś ślepe posłuszeństwo. Nie jesteś lepsza od wiedźm z którymi walczył! Zejdź mi z oczu wyrodna córko!

Królewna wybiegła z komnaty królewskiej i pognała na wieżę. Gdy już była sama, ukryła twarz w dłoniach i zaszlochała gwałtownie. Niespodziewanie poczuła jak ktoś delikatnie dotyka jej dłoni. Przerażona zerwała się z krzykiem. Ujrzała przed sobą pięknego młodego mężczyznę.

-Pani – rzekł łagodnie – jeśli mógłbym w czymś pomóc…

-Nie można mi już pomóc, nie ma dla mnie ratunku…

To rzekłszy uciekła.

Jak się wkrótce dowiedziała, piękny nieznajomy to hrabia Antares. Był on nowym dworzaninem w królewskim orszaku i miał za zadanie usługiwać Ulrichowi. Królewna bardzo szybko polubiła Antaresa. Był dobry i delikatny, zupełnie inny niż jej małżonek. Oczywiście nie mogła otwarcie okazywać swoich uczuć. Oboje ukradkiem przesyłali sobie sygnały. Od kiedy Laura poznała Antaresa nie czuła się już tak samotna i opuszczona. Co się tyczy jej ojca i męża to obaj panowie uznali, że królewna wreszcie się uspokoiła i przestali zwracać na nią uwagę.

Tak mijały dni. Królewna zauważyła, że Antares co jakiś czas znika. Wiedziona ciekawością postanowiła sprawdzić przyczynę jego nieobecności. Pewnego dnia gdy zobaczyła, że się oddala podążyła w ślad za nim. Zdawało jej się, że ją też ktoś śledzi. Rozejrzała się wokoło. Była sama. Tak nie niepokojona przez nikogo podążała za hrabią. Ujrzała go, jak rozmawia z kilkorgiem osób. Choć dotychczas nie widziała przedstawicieli magicznych ras, to aura magii jaka ich otaczała nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do ich tożsamości. Dotychczas, zgodnie z tym co mówiono na dworze, sądziła że to są istoty ohydne i odrażające. Teraz nie była w stanie oderwać od nich oczu. Nie było w nich nic z dworskiej sztuczności, czy też plebejskiej małomiasteczkowości. Emanowali naturalnym pięknem wypływającym z ich wnętrza. Królewna patrzyła na nich zafascynowana, gdy poczuła sztylet na gardle.

-Odezwiesz się, a zginiesz. – usłyszała za sobą ostry szept jakiejś kobiety.

Powoli obie weszły pośród zebranych.

-Wasza wysokość – westchnął Antares – dla czego mnie śledziłaś?

-Błagam – jęknęła Laura – nie zabijajcie mnie.

-Nie bój się – rzekła kobieta, która ją pojmała – my nie zabijamy słabych i bezbronnych.

-Dla czego się ukrywacie? – zapytała królewna.

Wiedźma prychnęła i otwarła usta, aby powiedzieć jej coś nieprzyjemnego, ale Antares podniósł rękę.

-Jak wiesz jesteśmy prześladowani. Musimy działać w podziemiu aby przetrwać.

-Ale skoro działacie na szkodę państwa…

Wiedźma wywróciła oczami. Hrabia podniósł ręce aby ją powstrzymać, ale ona tym razem nie dała się uciszyć.

-A co jeśli państwo źle traktuje swoich obywateli?! Czy Ulrich jest dobrym mężem? A czy twój ojciec w jakikolwiek sposób cię przed nim broni? Prawda jest taka że w kraju panuje teraz dyktatura z jedyną słuszną ideologią. Ktokolwiek nie pasuje do systemu jest niszczony. Dla tego właśnie działamy w konspiracji, aby obalić ten zbrodniczy system.

-Wybacz pani – rzekł Antares – ale musimy się rozstać. Za dużo widziałaś i za dużo o mnie wiesz.

-Nie zostawiaj mnie! Błagam!

Przestrzeń wokół królewny zafalowała i zmaterializowała się jej sypialnia. Laura padła na łoże i załkała. Przez następne dni snuła się jak widmo. Nic do niej nie docierało. Ulrich próbował przywołać ją do porządku, ale w końcu dał za wygraną i zaczął szukać kochanek.

Pewnego dnia królewna przechodziła koło sali rycerskiej. Usłyszała jak jej mąż, razem ze swoimi ludźmi planuje atak na siedzibę opozycji. Szybko opuściła zamek i udała się do ogrodów. Z tego co wiedziała, magiczne istoty najczęściej można spotkać pośród zieleni. Chodziła pomiędzy klombami i kwietnikami, coraz bardziej zaniepokojona.

-Chciałaś coś nam przekazać?

Parę metrów od niej, w cieniu rozłożystego platanu, stała wiedźma którą poznała tamtego pamiętnego wieczoru.

Podbiegła do niej i przekazała wszystko co wiedziała. Po chwili wiedźma teleportowała się. Parę dni później Ulrich wrócił wściekły z wyprawy. Kryjówka okazała się pusta. Jednocześnie uznał, że potrzebny jest ktoś kto będzie pilnował królewny. Nie poradziwszy sobie z poważnym przeciwnikiem zapragnął całkowicie kontrolować jedyną całkowicie zależną od niego osobę. Laura obawiała się, że będzie to jedna z tych niesympatycznych pań, które obnoszą się ze swoją moralnością gotowe zniszczyć każdego kto choćby w najmniejszym stopniu im nie odpowiada. Ku jej uldze je nową dwórką okazała się być współpracowniczka Antaresa.

Klaudyna, bo tak miała na imię, poinformowała ją, że przysłała ją hrabia. Ma teraz razem z królewną pozyskiwać informacje dla opozycji. Królewna dowiedziała się również, że Antares jest pół-elfem a Klaudyna – jego kuzynka – jest córką wiedźmy i wilkołaka. W krótkim czasie Laura zaczęła wykazywać zainteresowanie działalnością swojego męża. Ulrich był tak zachwycony tą przemianą, że z chęcią opowiadał je o swoich dokonaniach, pusząc się przy tym jak paw. Królewna słuchała z „zachwytem”, by potem wszystko przekazać Klaudynie. Nie przestała przy tym myśleć o Antaresie.

Długo prowadził swoją działalność, gdy pewnego dnia została wezwana przed oblicze króla. Czekał tam również jej małżonek. Obaj panowie mieli poważny wyraz twarzy, przy czym Ulrich był wściekły.

-Dowiedzieliśmy się, ze twoja służka jest szpiegiem – rzekł ostrym głosem król – a ty przekazujesz jej informacje. Wytłumacz się!

Królewna zdrętwiała. W głowie miała zupełną pustkę. Ulrich podszedł do niej.

-Gadaj! – wrzasnął.

Podniósł dłoń, aby ją uderzyć, lecz w tym momencie potężna wiła odrzuciła go na drugi koniec komnaty. W pomieszczeniu zmaterializował się Antares. Chwycił Laurę i razem się teleportowali.

Znaleźli się pośrodku lasu, wśród ukrywających się zbiegów.

-Udało wam się! Jak bardzo się o was martwiłam! – Klaudyna podbiegła do nich – Arcywiedźma pragnie was widzieć.

Poszli prowadzeni przez tłum magicznych istot. Dotarli do rozległej polany. Na drewnianym tronie pod rozłożystym dębem siedziała wysoka młodo wyglądająca kobieta. Emanowała aurą bardzo silnej magii. Antares podszedł do niej, a królewna podążyła za nim. Oboje się skłonili.

-Pani Angelino – rzekł hrabia – oto królewna Laura.

-Wykazałaś się wielką odwagą – rzekła wiedźma – bardzo nam pomogłaś. My pamiętamy o tym i otoczymy cię ochroną.

Przez następne dni królewna poznawała swoje nowe otoczenie. Chociaż warunki były cięższe niż w pałacu, czuła się szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem. Najbardziej cieszyła się z tego, że bez przeszkód mogła się spotykać z Antaresem, który stawał się dla niej coraz bliższy.

Tymczasem do obozu opozycjonistów zaczęły napływać wieści ze stolicy. Stary król skazał zaocznie królewnę Laurę na śmierć za zdradę stanu. Ulrich poczynił przygotowania do nowej wyprawy i lada dzień miał wyruszyć. Od króla otrzymał zezwolenie, że jeśli uda mu się odnaleźć żonę, to może zabić ją bez konsekwencji.

W tym czasie, pośród gęstniejącej atmosfery lęku i niepokoju, gdy przechadzała się z Antaresem podszedł do nich krasnolud i oznajmił:

-Pani Angelina wzywa.

Królewna od razu udała się do przywódczyni.

-Już dużo dla nas zrobiłaś – rzekła wiedźma, jak tylko wezwana przed nią stanęła – w obecnej sytuacji znowu potrzebujemy twojej pomocy. – przedstawiła plan działania – Jest to bardzo ryzykowne – rzekła na koniec – masz prawo odmówić.

Królewna potrząsnęła głową.

-Dzięki wam uwolniłam się od despotycznego ojca i okrutnego męża. Jestem gotowa podjąć ryzyko!

Ulrich wraz ze zbrojnymi stanęli na skraju knieji. Właśnie tam ukrywały się magiczne istoty. Po chwili wahania – wkraczali przecież na obcy teren – przekroczyli niewidzialną granicę. Posuwali się ostrożnie, jednak nikt ich nie niepokoił. Niespodziewanie zamajaczyła przed nimi kobieca postać na koniu. Ulrich zawrzał gniewem, gdy rozpoznał własną żonę. Spiął konia ostrogami i rzucił się w pogoń. Jego dowódcy próbowali go powstrzymać podejrzewając pułapkę, jednak on niepomny na niebezpieczeństwo, gnał za nią rządny zemsty. W armii zapanował chaos. Wszyscy pragnęli dotrzymać kroku wodzowi i nikt nie baczył na drogę.

Gdy już wydawało się, że królewna zostanie pojmana, ona niespodziewanie zniknęła. Dopiero wtedy rycerze zorientowali się, że znajdują się w zupełnie nieznanym terenie wewnątrz kotliny. Nim jednak zdążyli cokolwiek przedsięwziąć, zewsząd pojawiły się magiczne istoty. Rozgorzała zacięta walka. Rycerze króla zostali zdziesiątkowani, sam Ulrich zginął z ręki wiedźmy Angeliny.

Królewna Laura na czele magicznych istot wróciła do stolicy. Wymogła na swoim ojcu podpisanie rozejmu między ludźmi ki magicznymi istotami. Rozejm ten został przypieczętowany jej małżeństwem z hrabią Antaresem. Po rychłej śmierci króla rządzili jako królowa i książę małżonek. Za ich panowania nastąpiła pełna harmonia między rasami.

O autorze wpisu:

One Reply to “O królewnie, która od rycerza uciekła (Bajki Niegodziwe)”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 − osiem =