O wyższości Świąt Bożego Poczęcia…

 

Dyskusja o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi trwa prawie dwa tysiące lat. Ja, ateista, Jako osoba bezstronna mogę pomóc rozwiązać ten odwieczny dylemat.

 

* * *

Kościół Świadków Jehowy – choć oni odżegnują się od nazwy „kościół” dla odróżnienia swojego zboru od katolickiego, który uważają za zepsuty i zakłamany – preferuje Wielkanoc racjonalnie dowodząc, że urodziny przechodzi każdy i dlatego w tym tłumie porodzonych przez różne panny …„królowi-bogu” Jezusowi niełatwo przebić się do roli szołmena absolutnego. Zwłaszcza, że również niepokalane urodziny miało wielu innych „bogów” Orientu …a nie-którzy rodzili się zdecydowanie bardziej spektakularnie. Ot, choćby taki Dionizos-Bachus, przedwcześnie wydobyty ogniem z łona matki, Semele, i jako embrion zaszyty w udzie ojca, Zeusa, z którego ostatecznie przyszedł na świat, by odegrać rolę radosnego boga wina, śpiewu i wszelkiej uciechy.

 

zwwww

 

* * *

…O ile bardziej wesołe byłyby „Święta Bożego Narodzenia Dionizosa-Bachusa”?

I to dwa razy w roku.

 

* * *

Narodziny Jezusa są równie niejasne jak i jego poczęcie. Świętujący je wierni w zasadzie nawet nie wiedzą, co świętują. Świętując myślą głównie o smakowitościach zupy grzybowej, śledzia i grzybków w cieście, kapuchy z grochem, makiełek, opłatków zalewanych obficie kompotem z suszonych śliwek – żeby to strawić i szczęśliwie wydalić – oraz o bogactwie świątecznych życzeń. …I życzą sobie wzajemnie znowu: kapuchy, dostatku grzybków i tak dalej…

 

* * *

Natomiast Święta Wielkanocne to przede wszystkim zmartwychwstanie. Rzecz interesująca. Jej głębia polega na ich symbolice oznaczającej zwycięstwo życia nad śmiercią – co rzeczywiście jest imponujące i …można uznać trafność preferencji świadków Jehowy.

 

…Ale zmartwychwstań w historii religii też było co najmniej kilkanaście.

W samym Egipcie codzienne uśmiercanie bogów światła przez siły ciemności oraz poranne zmartwychwstania tych uśmiercanych, a także inne mnogie zmartwychwstania w kilkunastu innych religiach całego Świata, są pierwowzorami zmartwychwstania Jezusa. Wielu badaczu tematu przedstawia mity chrześcijańskie jako kompilacje plagiatów religii wcześniejszych.

 

Dlatego i zmartwychwstanie wielkanocne nie wygląda jakoś szczególnie imponująco na tle osiągnięć wcześniejszych kultów. Zwłaszcza, że wielu tych bogów, którzy przed Chrystusem narodzili się niepokalanie …potem mieli historię życia w większości ważnych szczegółów taką samą jak późniejszy Jezus i też przechodzili zmartwychwstania…

 

* * *

…Sumując więc: i Święta Bożego Narodzenia i Wielkanocnego Zmartwychwstania są popłuczynami kultów wcześniejszych, i wraz z ze wzrostem znajomości historii religii stają się coraz bardziej jawnie mitologiczne i coraz mniej święte. …I coraz mniej ważne jako święta.

 

* * *

Tymczasem kościół katolicki dramatyczną kampanią, nawet z użyciem ginekologów chazanów, komediantów zelników i innych przyszłych świętych, wypromował ostatnio w życiorysie człowieka-boga dość oryginalny a nowy powód do świętowania – mianowicie moment poczęcia.

 

Życie poczęte stało się od niedawna niezwykle przez kościół czczone. Zaczyna się ono w zasadzie zaraz po udanej w 200% kopulacji, czyli po orgazmie i ejakulacji, a następnie właściwym zjawisku poczęcia, anizogamii, podniesionej do rangi obiektu kultu. I taką to trafioną ze wszystkim kopulację można też podnieść do rangi Świąt Bożego Poczęcia.

 

* * *

Poczęciny Jezusa przypadają na 24 marca. Jeżeli krk szczerze naucza o uwielbieniu i ochronie życia poczętego, to niech poczęciny nobilituje odpowiednimi świętami. (Notabene, tytułem próby, złożyłem życzenia z okazji udanych poczęcin abpowi Markowi Jędraszewskiemu. Archikuria łódzka przez aklamację zaakceptowała propozycję, nie zgłaszając żadnych zastrzeżeń do pomysłu.)

 

* * *

Ludzie Święta Bożego Poczęcia polubią, bo będzie więcej atrakcyjnych dni wolnych od pracy – zwłaszcza, że połączyć je można z wieloma pobożnymi figlami, z których wynikają poczęcia … nader więc pożytecznymi dla świętującego narodu.

 

Ponadto – co naturalne, bo w ramach religii miłości – księża po spowiedziach, w ramach pokuty zamiast serii automatycznych zdrowasiek będą mogli zadawać serie miłosnych aktów koncepcyjnych, a za cięższe przewiny nawet serie koniecznie kończone poczęciami. …Nawet gdyby do sukcesu pełnego odpuszczenia grzechów niezbędna była dodatkowa pomoc księży i chazanów…

 

* * *

Partia i Rząd, a takoż Koalicja Ateistyczna, też poprą ten rodzaj świątecznej pokuty, ponieważ wszyscy niedługo będą emerytami, a takie najważniejsze ze wszystkich Święto Bożego Poczęcia, kiedy wszyscy będą się walnie kochali, walnie przyczyni się do poprawy narodowej demografii i wreszcie będzie komu na te ich emerytury robić.

 

* * *

I to będą święta o zdecydowanej wyższości nad wszystkimi innymi…

 

 

O autorze wpisu:

35 Odpowiedź na “O wyższości Świąt Bożego Poczęcia…”

  1. W latach 80-tych mógłbyś pracować w Służbie Bezpieczeństwa, w pionie do walki z KK. Twój artykuł do złudzenia przypomina radosną twórczość towarzyszy oficerów.

    1. To bardzo interesujące. Czy mógłbym prosić o próbkę tej „radosnej twórczości towarzyszy oficerów”?
      Wydaje mi się, że należy się wypowiadać o rzeczach, o których ma się choć elementarne pojęcie.

      1. „Warto również wspomnieć o powstałej w 1973 r. tzw. grupie „D”. Do jej zasadniczych celów należała „dezintegracja” czyli, mówiąc prościej, wewnętrzne skłócenie duchowieństwa. Jednym z jej elementów było wydawanie publikacji o charakterze antyklerykalnym mającym na celu kompromitację kapłanów, przede wszystkim tych znanych ze wspierania opozycji. Rozpoczęto również wydawanie periodyku „Ancora”, który wywołał dość duże zamieszanie wśród duchowieństwa. Podjęto także przed II wizytą papieską w PRL nieudaną próbę skompromitowania Jana Pawła II.”
        .
        https://histmag.org/Propaganda-antykoscielna-Polski-Ludowej-wybrana-problematyka-8186
        .
        Dąbrowski Stanisław, Barbara Rogowska (red.). 2001. Propaganda antykościelna w Polsce w latach 1945–1989. Wrocław: Arboretum.

        1. Widzę pewne braki w rozumieniu słowa pisanego.
          Zgodnie z tym co podejrzewałem, w załączonym linku nie znalazłem ani jednego przykładu „radosnej twórczości towarzyszy oficerów”. Nie znalazłem nawet wzmianek o istnieniu takiej „twórczości”, która w jakikolwiek sposób przypominałaby tekst Pawła Tomczaka.
          I jeszcze drobiazg: w w/w linku jest mowa o różnorakiej antykościelnej działalności naszego państwa, ale raczej sprzed 1980 roku, a przecież nasz humorysta przypomina ponoć esbeków z lat osiemdziesiątych. Problem w tym, że komuna nie bardzo lubiła śmiech. Podobnie jak katolicyzm tego śmiechu nie lubi.
          A tytułem historycznej prawdy: zwalczanie Kościoła przez służby, było w Polsce śmiesznie nieudolne, przynajmniej w zestawieniu z innymi krajami naszego baraku. Było tak pewnie dlatego, że wielu dygnitarzy i funkcjonariuszy, było osobami wierzącymi, ale też z tego powodu, że w ogóle nasz „terror” i nasza propaganda, były stosunkowo miękkie.
          A próby skompromitowania papieża na pewno jakieś były, a całkiem niepotrzebne. Wystarczająco sam się skompromitował. Szkoda że Polacy nie chcą tego zauważyć.

          1. @ krzyga: I jeszcze drobiazg: w w/w linku jest mowa o różnorakiej antykościelnej działalności naszego państwa, ale raczej sprzed 1980 roku, a przecież nasz humorysta przypomina ponoć esbeków z lat osiemdziesiątych. Problem w tym, że komuna nie bardzo lubiła śmiech. Podobnie jak katolicyzm tego śmiechu nie lubi.
            A tytułem historycznej prawdy: zwalczanie Kościoła przez służby, było w Polsce śmiesznie nieudolne, przynajmniej w zestawieniu z innymi krajami naszego baraku. Było tak pewnie dlatego, że wielu dygnitarzy i funkcjonariuszy, było osobami wierzącymi, ale też z tego powodu, że w ogóle nasz „terror” i nasza propaganda, były stosunkowo miękkie.
            ————-
            W mojej ocenie jest podobnie, a „tytułem historycznej prawdy”, to w miarę starając się o obiektywizm, opisuje trudne i złożone stosunki PRL – Kościół Peter Raina: http://pl.wikipedia.org/wiki/Peter_Raina. który ich opisowi poświecił całe swoje naukowe życie.
            ***

      2. @ krzyga: To bardzo interesujące. Czy mógłbym prosić o próbkę tej „radosnej twórczości towarzyszy oficerów”? Wydaje mi się, że należy się wypowiadać o rzeczach, o których ma się choć elementarne pojęcie.
        ————–
        Ma Pan bardzo duże wymagania, a sam charakter to nie wystarczy?
        http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,29/s,640660#w642607
        http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,9/s,645033#w645882
        http://www.racjonalista.pl/forum.php/z,0/d,28/s,511985#w517041
        Znam bardzo dobre powiedzenie: „To taki typ, a ten typ już tak ma”.
        Wydaje mi się, iż często ono się sprawdza.
        ***

        1. Niniejszym składam samokrytykę. Faktycznie, w swym lewacko-genderowo-bolszewicko-esbecko-ateistycznym łbie, uroiłem sobie, że mogę w jakimkolwiek aspekcie górować nad Nosicielem Wartości lub choćby z Nim dyskutować.
          Wymagania swoje więc zmniejszam, prosząc uniżenie Ubogaconych i Miłosiernych, aby na stos ni pal mnie nie wiedli.
          I łapy precz od mojej córki!
          (to już taka mniej pokorna prośba)

          1. Dalece nie jest Pan sam, ale trzeba podobnie do Pana przestać się bać i swoje poglądy jasno wypowiadać.

  2. Tekst całkiem śmieszny i nawet mądry. Miałbym parę uwag natury redaktorskiej, ale może autor pisał w pośpiechu i nie miał czasu na spokojną lekturę przed publikacją…
    W każdym razie podobało mi się. Ponadto po wszystkich bojach z teistami, prowadzonych (również przeze mnie) z pozycji racjonalistycznych, dochodzę do wniosku, że taki prześmiewczy ton jest chyba najzdrowszy.

    1. co prawda to prawda
      śmianie się bez sensu jest chyba faktycznie trochę mniej szkodliwe od argumentowania bez sensu

      1. Bardzo mi się podoba ten koncyliacyjny ton. Jako dowód na to, że to nie są tylko puste słowa, oferuję swą pomoc w rozumieniu, abyś mógł się czasem pośmiać z sensem, tak jak choćby ja. Słowo daję, że to nie tylko nieszkodliwe, ale wręcz wskazane.

        1. W niektórych przypadkach zrozumienie jest mało użyteczne.
          Pan może mi wytłumaczyć np. że mecz piłki nożnej to jest bardzo zły balet, a ja w kategoriach tanecznych mogę nawet zrozumieć, że ruchy piłkarzy marnie spełniają kryteria wymagane od tańca baletowego.
          Nie mam jednak z tego żadnego pożytku.
          Problem bowiem w tym, że ja rozumiem coś jeszcze. Mianowicie rozumiem to, że piłka nożna NIE JEST baletem.

          1. No i znów się muszę zgodzić. Zaczyna mi się podobać ta nasza jednomyślność. Tak łatwo dałem się nawet przekonać, że piłka nożna nie jest baletem!
            Pomyślałem sobie tak:
            – spędziłem tysiące godzin na graniu w piłkę i nigdy nie widziałem nikogo w baletkach,
            – w telewizji widziałem wielokrotnie grających w piłkę nożną i zazwyczaj przypominało to oszukańczy teatrzyk, ale jednak nie balet,
            – piłka nożna ma ustalone zasady, których istnienia nikt chyba nie podważa,
            – wszyscy widzą piłkarzy i sędziów. Nie słyszałem nigdy, żeby ktoś twierdził, że w rzeczywistości są to baletmistrzowie, ani że ich w ogóle nie ma,
            – nie ma baletowych telewizji, w których pokazywano by piłkarzy, uparcie twierdząc, że tańczą.
            Wobec takich twardych argumentów, zmuszony jestem przyznać, że piłka nie jest baletem.
            Co innego jakieś krwawe baśnie, pozbawione logiki, człowieczeństwa, świadków, czy jakichkolwiek dowodów. W takim przypadku nie zgodzę się, że jest choćby mikre prawdopodobieństwo prawdziwości takich opowiastek.

          2. Ciesze się że pan widzi, iż piłka nożna nie jest baletem.
            Metafora musi być zrozumiała, więc użyłem takiej, którą nawet ateista zdołałby pojąć – co też się stało.
            .
            Teraz niech pan się jeszcze chwilę zastanowi, to może pan zrozumie, że podobnie chrześcijaństwo nie jest tym czymś, co wyśmiewa autor tekstu o którym dyskutujemy. Nie jest więc problemem zrozumieć co pisze ten autor (nie napisał on bowiem nic wyrafinowanego intelektualnie – wręcz przeciwnie). Rzecz w tym, że nie jest to tekst o chrześcijaństwie.

    1. To fakt – choć tak naprawdę cały rok liturgiczny stanowi jedną całość.
      Autor zapewne myślał o sile kulturowej świąt, a nie ich znaczeniu teologicznym. Nie da się ukryć, że BN ma bogatszy koloryt, jest bardziej nastrojowe i znacznie bardziej skomercjalizowane niż WN.

  3. „O wyższości Świąt Bożego Poczęcia…”- chyba nie Poczęcia tylko Gwałtu.
    Nikt sie Maryski nie pytał czy chce by zapłodniona. Została kompletnie zaskoczona, wg tego co jest napisane w skryptach. Musiała byc chyba zapłodniona we snie. Nic z zapłodnienia nie pamietała, moze została najpierw spita alkoholem, a moze tabletka gwałtu juz BC?
    A tak na serio, to najbardziej prawdopodobne, ze ojcem był sąsiad o imieniu Gabrys. Miał sie zenic, ale cos mu nie pasowało i przekonał sąsiada, ze bedzie płacił alimenty. Chodza tez wersje, ze została zgwałcona przez jakiegos obcego Rzymianina, ale wtedy Jozek by ją wygnał na pustynie albo do przybytku dla nierządnic. A tak dał sie przekonac.

      1. 28 Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, …
        29 Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie.
        30 Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.
        31 Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus.
        ———
        Jak widac, nikt sie Maryji o zgode nie pytał. Gdyby sie ktos pytał to było by:
        „Czy Maryjo chcesz począc i porodzic ?”

        Anioł = kleszka, w tamtych czasach na kleche mowili „anioł”.

        1. proszę przeczytać dalej
          gdyby nikt Miriam nie pytał, to by się nie musiała zgadzać, a zgodziła się
          w dalszej części dialogu, po wyjaśnieniu drobnych kwestii technicznych i prawnych mamy wyraźną zgodę rzekomej „ofiary gwałtu”
          .
          Ja rozumiem że można uważać ewangelię za bajkę – ale nieumiejętność czytania bajki ze zrozumieniem jest takim samym analfabetyzmem funkcjonalnym, jak nieumiejętność czytania ze zrozumieniem Dawkinsa albo Hitchensa.

          1. @ Tomek Świątkowski: Ja rozumiem że można uważać ewangelię za bajkę – ale nieumiejętność czytania bajki ze zrozumieniem jest takim samym analfabetyzmem funkcjonalnym, jak nieumiejętność czytania ze zrozumieniem Dawkinsa albo Hitchensa.
            ————-
            Krytyk i impotent z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi.
            Chętnie zapoznałbym się z jakimś Pańskim sensownym odczytywaniem Ewangelii, gdyż to co Pan tu na ten temat wypisuje to żenada.
            ***

          2. Czy chcesz powiedziec, ze Bog ją zapłodnił (bez pytania) a po zapłodnienu sie ją spytał czy jej sie to podoba, urodzic dzieciątko? Miriam powiedziała ze sie zgadza, ale to juz było PO fakcie zapłodnienia. Czy chcesz powiedziec, ze Bog dał jej mozliwosc aborcji? Gdyby odpowiedziała, np. „niestety nie jestem godna, Panie” to Bog by usunął zarodek?
            Zapłodnił ja BEZ pytania, i zupełnie była tego nieswiadoma, wg biblijnego skryptu. Od tego nie uciekniesz. Nawet nie wiedziała o co i o kogo chodzi.

          3. z tego tekstu nie wynika że to było już po fakcie
            najpierw jest zapowiedź w czasie przyszłym, a potem zgoda: „niech się stanie zgodnie z twoimi słowami”

  4. @ Tomek Świątkowski: Teraz niech pan się jeszcze chwilę zastanowi, to może pan zrozumie, że podobnie chrześcijaństwo nie jest tym czymś, co wyśmiewa autor tekstu o którym dyskutujemy.
    ————–
    I znowu Pan nie zrozumiał. Autor publikacji nie odnosi się do chrześcijaństwa, ani go nie wyśmiewa, a pokazuje irracjonalność dokładnie określonych chrześcijańskich wierzeń.
    Panie Tomku – na przykład – wykazując wypisywanie przez Pana tu głupot wcale nie atakuje się chrześcijaństwa, tylko wyśmiewa się określoną bzdurę napisaną przez jednego z milionów chrześcijan. Zupełnie bezpodstawnie Pan tu uogólnia.
    ***
    @ Tomek Świątkowski: Nie jest więc problemem zrozumieć co pisze ten autor (nie napisał on bowiem nic wyrafinowanego intelektualnie – wręcz przeciwnie).
    ————-
    Tu jest największy kłopot. Panu cały czas wydaje się, iż rozumie i mocno to deklaruje, ale z Pańskich odniesień się do tekstów innych wynika, iż ma Pan faktycznie spore kłopoty ze zrozumieniem.
    ***
    @ Tomek Świątkowski: Rzecz w tym, że nie jest to tekst o chrześcijaństwie.
    ——-
    Nie, nie jest. Jest kpiną z „dyskusji o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi, która trwa prawie dwa tysiące lat”. Polecam tu wykłady profesora mniemanologii stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego „o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia”, które wygłaszał w radiu w latach 70.
    „i to by było na tyle”.
    ***

    1. @Andrzej Boguslawski: „I znowu Pan nie zrozumiał. Autor publikacji nie odnosi się do chrześcijaństwa, ani go nie wyśmiewa, a pokazuje irracjonalność dokładnie określonych chrześcijańskich wierzeń.”
      .
      nie umiem czytać cudzych myśli, więc mogę się mylić, ale wszystko wskazuje na to, że autorowi się wydaje, jakoby pisał o chrześcijaństwie
      podobnie jak np. panu Alvertowi się wydawało że jedzenia karpia to esencja katolicyzmu

  5. Inkryminowane poczęcie było jakieś takie bardzo tajemnicze, i nie do końca wyjaśnione, pomijając oczywiście tych uzbrojonych w tzw. „głęboką wiarę” – dla nich wszystko jasne jak słońce. W każdym razie, jakie poczęcie taki i jego produkt – wybrakowany jakiś, niby człowiek był, ale jakże niepełny jako mężczyzna – bez grama wzwodu, a co dopiero mówić o orgazmie, nie znał żadnych, jakże ludzkich uciech z tego płynących. Zakropić pono lubił, ale już bez bara bara – bogom chyba nie wypada, czy jak to rozumieć panie Świątkowski.

  6. Świątkowski
    Dowodził pan, że autor pisze bzdury – pomyślałem więc, że skoro pan zabiera głos to „sie pan zna” – trzeba było nic nie gadać. Ale z pana zdystansowania się w stosunku do zadanego pytania, wnoszę, że było ono nie na miejscu – o ewentualność tzw. życia intymnego pewnie pan jak żyje nie pomyślał, zwłaszcza jeśli tyczyło by ono niektórych bogów.

  7. @ Andrzej Bogusławski: „I znowu Pan nie zrozumiał. Autor publikacji nie odnosi się do chrześcijaństwa, ani go nie wyśmiewa, a pokazuje irracjonalność dokładnie określonych chrześcijańskich wierzeń.”
    .
    @ Tomek Świątkowski: nie umiem czytać cudzych myśli, więc mogę się mylić,
    ————-
    Więc najlepiej odnosić się do tego co jest napisane, a do własnych domniemywań.
    ***
    @ Tomek Świątkowski: ale wszystko wskazuje na to, że autorowi się wydaje, jakoby pisał o chrześcijaństwie
    ————-
    No właśnie. Najpierw Pan pisze, iż nie potrafi czytać cudzych myśli, a później snuje swoje zupełnie nieuprawnione domniemania. Nie wiem co autorowi się wydaje, ale tematem jego publikacji była „dyskusja o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi”, która oczywiście należy do chrześcijaństwa, ale jest tylko jednym z jego elementów, a nie całością. Bez tej dyskusji chrześcijaństwo spokojnie mogłoby się obyć niewiele tracąc ze swej istoty.
    ***
    @ Tomek Świątkowski: podobnie jak np. panu Alvertowi się wydawało że jedzenia karpia to esencja katolicyzmu
    ————
    To pana Alverta sprawa, ale nigdzie nie widziałem aby napisał, iż „jedzenia karpia to esencja katolicyzmu” i wydaje mi się, że znowu Pan kłamie i manipuluje czyimiś wypowiedziami.
    ***

  8. Wszystkim szanownym Dyskutantom – a Ali szczególnie, bo płeć Jej jest mi miłą szczególnie – życzę spełnienia w NR co im się tylko podoba, z zastrzeżeniem krzywdy innych stworzeń ewolucji.

    Tak już mam od dziecka, że kiedy prawię same poważne prawdy, to wszyscy niemal sądzą, że się zgrywam …a kiedy się zgrywam, to prawie wszyscy uważają, że traktuję o kwestiach wybranych poważnie, wytężając wrodzoną roztropność i dobierając z dużym wysiłkiem elementy przez całe lata internalizowanej z trudem wiedzy. …I tu też jakby tak się zadziało…

    …Ale oto rajcując o wyższości świąt nad innymi świętami starałem się zracjonalizować dość absurdalny obszar naszej egzystencji. Naszej, bo dotyczy świata, w którym przyszło mi, a i Wam, żyć – więc dla dobra ogółu mamy obowiązek go racjonalizować.

    Królestwo nasze jezusowe, „polskie”, jest projektem idiotycznym w naszych czasach w ogóle – ale, niestety, jest. Dokładam więc starań, aby było możliwie najmniej głupie.

    Nie wyśmiewam chrześcijaństwa, ale je naprawiam, np. w swoich książkach – vide: https://www.facebook.com/TrojcaSwietaBezTajemnic , https://www.facebook.com/DyskretnaDelikatnaDefloracja itd.
    W katedrze łódzkiej nauczałem krk, co powinien zrobić, aby osoby kulturowo nieprzygotowane od tego kościoła nie odchodziły… (vide: https://www.youtube.com/watch?v=HxPCLp78TEM).

    ..A przede wszystkim dowodzę, że nie należy pisać ani mówić o chrześcijaństwie lecz o chrześcijanizmie, systemie niemal równie szkodliwym jak islamizm, choć nieco mniej ewidentnie terrorystycznym.

    …Ponieważ jednak się tego systemu cokolwiek obawiam – vide https://www.facebook.com/ObronaUrbana – zaznaczę tu, że nie robię sobie jaj ze Świąt Wielkanocnych, z Bożego Narodzenia bez przerwania hymenu panny co była żoną niejakiego Józefa cieśli (notabene: który za to, że zrezygnował z połamania na tej swojej młodej żonie materiału ciesielskiego za wysoce prawdopodobną zdradę małżeńską, został świętym…), ani z żadnego innego elementu chrześcijańskiego. Pisząc o projekcie Świąt Bożego Poczęcia, piszę równie śmiertelnie poważnie, jak ze śmiertelną powagą przedstawiciele Królestwa Jezusowego oskarżają np. Urbana o obrazę uczuć religijnych, z powodu zdziwienia na jezusowej fizys …choć nigdy nie widzieli, jakie ten Jezus robił miny, kiedy się dziwił.

    To wyjaśnienie składam ot… tak w ogóle… a i w szczególe też takim: aby zapobiec ewentualnym oskarżeniom o „obrazę uczuć religijnych” ze strony ludzi chorych na religijne Folie à Deux, bo to mogłoby zaburzyć w 2017 r. przebieg naszej tu dyskusji, prowadzonej w trybie dialogu i na poziomie daleko sięgającego wzajemnego zrozumienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 + dwa =