Minęła szósta, ale pierwsza prawdziwa rocznica katastrofy smoleńskiej, która w tym roku obchodzona była praktycznie już tylko w PiSowskiej narracji. Przez ostatnich sześć lat obserwowaliśmy niezwykły spektakl kłamstwa i manipulacji, który już jest, a po czasie „dobrej zmiany” będzie jeszcze lepszym materiałem do prac wielu psychiatrów, psychologów, socjologów i innych naukowców… Myślę, że George Orwell i Joseph Goebbels też byliby pod wrażeniem sprawności tej propagandy.
Żyjemy w czasach, w których dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony i tylko lenistwo lub brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, może uniemożliwiać zapoznanie się z faktami. Pomimo tego, duży odsetek Polaków wierzy w zamach i niezdrowo podnieca się wszelkimi „parówkowymi” teoriami przedstawianymi przez parówkowych „ekspertów”.
A zastanawialiście się, co będzie się o tym mówiło za 10, 15 albo 50 lat…?
A gdyby to wydarzenie miało miejsce np. 2 tyś. lat temu i naoczni świadkowie (zakładamy, że wypadek nastąpił w gęstej mgle), pasterze… przekazywaliby ustnie swoje relacje innym współplemieńcom. Powiedzmy, że po 30-40 latach pojawiłyby się pierwsze spisane relacje, które byłyby kopiowane i komentowane w kolejnych „dokumentach”. Wędrowni bajarze i nawiedzeni „prorocy” roznosiliby opowieść o bohaterach, którzy polegli w walce ze złymi mocami. „Ciemny lud” z wypiekami na twarzach słuchałby tych bajań, a sprytni kapłani stworzyliby właściwą interpretację i jedynie słuszną narrację. Później, jakiś władca uznałby, że ta opowieść będzie doskonałym „mitem założycielskim” jego dynastii i nakazałby „upaństwowić” taką historię po odpowiednim zredagowaniu wszystkich szczegółów i „faktów”.
Wiem, wiem…takie rzeczy się nie zdarzają… To tylko fantazja podsycona winem i późną porą. Może jakiś Dan Brown mógłby coś podobnego wymyślić i opisać, ale to tylko fantazja…
Do autora – z nicka wnioskuję że jesteś miłośnikiem Hellera paragraf 22. Pozdrawiam
„Żaden niezależny ekspert w ciągu 6 lat od katastrofy prezydenckiego Tu-154M pod Smoleńskiem nie wykluczył teorii zamachu na głowę państwa i 95 innych osób lecących do Katynia. Z kolei – do spółki – zespoły rosyjskie i te powołane przez Donalda Tuska i Ewę Kopacz zrobiły to niemal od razu. “Wina pilotów, naciski ze strony Lecha Kaczyńskiego” – takie przyczyny tragedii podawały nam mainstreamowe media już kilka godzin po zdarzeniu.
Polska niestety nie posiada narzędzi mogących bez reszty pomóc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. Gdyby nawet takowe były, na pewno poprzednia władza PO-PSL nie dopuściłaby do tego, aby znalazły się one w rękach Prawa i Sprawiedliwości.
Pewny zamachu jest niemiecki dziennikarz śledczy powołujący się na notatki niemieckiego wywiadu. Bez chwili zawahania mówi, że zamach ten zlecił wysoko postawiony polski polityk. Jurgen Roth powołuje się m.in. na notatkę niemieckiego wywiadu.
– Możliwym wyjaśnieniem przyczyny katastrofy TU-154 z 10.04.2010 w Smoleńsku jest wysoce prawdopodobny zamach przy użyciu materiałów wybuchowych przeprowadzony przez Wydział FSB działający pod przykryciem w ukraińskiej Połtawie, pod dowództwem generała Jurija D. z Moskwy. – oto fragment notatki niemieckiego funkcjonariusza Federalnej Służby Wywiadowczej, który sporządził ją po tajnej rozmowie z członkiem polskiego rządu i przedstawicielem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Jurgen Roth opisuje obszernie swoje dziennikarskie śledztwo w wydanej właśnie książce „Tajne akta S.”. Według Rotha podczas tajnego spotkania członek polskiego rządu miał zlecić wykonanie zamachu Jurijowi D., który z kolei zaangażował w intrygę rosyjskich funkcjonariuszy. – Następnie wspomniany generał FSB nawiązał kontakt ze stacjonującą w Połtawie grupą operacyjną pod dowództwem Dmytra S. On oraz cała jego grupa operacyjna, w skład której wchodzi piętnastu etatowych funkcjonariuszy FSB, posługują się oficjalnie na terenie Ukrainy dokumentami SBU [Służby Bezpieczeństwa Ukrainy] – pisze Roth.
Autor książki wspomina też, że to Donald Tusk był uznawany przez Rosję za przyjaciela, a Lech Kaczyński był dla Władimira Putina niewygodnym partnerem do rozmów. Spekuluje, że przyczyną śmierci mogły być umowy gazowe pomiędzy Polską a Rosją.
– W momencie swojej śmierci Lech Kaczyński pozostawił cały szereg niepodpisanych nowelizacji ustaw i umów handlowych. Wartość jednej z takich niepodpisanych umów opiewała na ponad 50 mld euro, co w przypadku polskich organów bezpieczeństwa musiało rodzić pytanie, czy polski prezydent musiał umrzeć z powodu rosyjskiego gazu? W sierpniu 2009 roku współpracownicy Putina i Tuska po raz pierwszy doszli do akceptowalnego dla „obu stron” projektu umowy na dostawy gazu, który jednak chwilowo został wstrzymany. Z niewyjaśnionych do dziś powodów – czytamy w książce.
USA mają informacje o Smoleńsku
– W Stanach Zjednoczonych istnieją różne dane nieprzetworzone i informacje, które zebrał zespół pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Wszystko to zostało zgromadzone na zewnętrznym dysku i przekazane do amerykańskiego środowiska, które zajmuje się wywiadem. Żeby wyjaśnić sprawę smoleńską muszą w USA wygrać konserwatyści, którzy stworzą w tej sprawę komisję senacką – mówi prof. Marek Jan Chodakiewicz.
Widziałem dokumenty tajnych służb Izraela, USA, Wielkiej Brytanii i Interpolu. Po tej lekturze nie mam wątpliwości: za tą katastrofą stoi Rosja
– mówi były oficer tureckiego Mosadu Juval Aviv.
Były trzy wybuchy
– Wyniki Jorgensena są poprawne. W Smoleńsku doszło do trzech wybuchów — mówił TV Republika prof. Wiesław Binienda. Tezę o wybuchach bezwzględnie wykluczały komisje Milera i Anodiny, które zajmowały się śledztwem od kwietnia 2010. Słowo “wybuch” wielokrotnie w raportach dla Tuska i Kopacz zastępowano słowem “pożar”.
Masowo zapraszani do Polski naukowcy z krajów skandynawskich, Stanów Zjednoczonych, Wysp Brytyjskich czy nawet nasi rodzimi, uznawali raporty MAK i komisji Milera za bezsensowne. Najprostsze obliczenia pokazywały, że ustalenia państwowych zespołów to jeden wielki stek bzdur. Śledztwo smoleńskie wciąż trwa.”
A ja mam w dupie czy wypadek czy nie. Szkoda pilotów i jarugi-n
A można się dowiedzieć jacy to masowo zapraszani naukowcy z krajów skandynawskich, Stanów Zjednoczonych, Wysp Brytyjskich czy nawet nasi rodzimi, uznawali raporty MAK i komisji Milera za bezsensowne?