Prawica, lewica – zużyte łatki?

 

Obserwując miejscami ciekawą, ale w gruncie rzeczy jałową dyskusję o lewicowości, zastanawiam się czy te ogromne worki pojęciowe z napisem 'prawica’ i 'lewica’ nie są już trochę przetarte i dziurawe? Pomagają w konkluzjach czy sprowadzają wymianę myśli do wojny etykietkowej, intelektualnego reversi, gdzie każdy stara się by pionek, czyli 'coś’ ukazał się jako 'lewicowy’ lub 'prawicowy’. I to wystarczy, by wygrać, bo w końcu to tylko gra.

left-right

 

[divider] [/divider]

Wydaje się, że żyjemy w okresie politycznego przewartościowania, zmiany jakościowej, której na razie sami nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Trudno powiedzieć, czy to kolejna odsłona czegoś co już przerabialiśmy, na przykład nowa frommowska ucieczka od wolności, czy coś zupełnie innego. Dlatego nasz polityczny słownik zaczyna nas trochę zwodzić.

Najbliższy przykład to PIS, który dla większości akademickich politologów będzie jednak prawicowy, bo konserwatyzm moralny, bo autorytaryzm, bo nacjonalizm – ten zlepek pasuje do czegoś, co zwykle (przynajmniej w Europie) funkcjonowało pod szyldem prawicy. Z drugiej strony jednak mamy ludowość, równość, redystrybucję, buirokrację, zakusy w kierunku przejęcia kontroli środków produkcji, atak na istniejące instytucje prawa, centralizację – czyli małą ludową rewoltę. Kaczyński mówi, że czyta „Kapitał w XXI wieku” Pikketty’ego. Zandberg też. Kaczyński daje 500 zł, Zandberg zażarcie krytykuje program, ale sam też by dał, tylko inaczej podzielił.

Pierwotna oś podziału między lewicą a prawicą, ta z czasów rewolucji francuskiej to lud kontra państwo, czyli system kontra antysystemowość. Gdyby zapomnieć o deklarowanej dziś lewicowości czy prawicowości różnych antysystemowców (w Polsce raczej prawicowości w Europie raczej lewicowości) i posłuchać ich postulatów, często mówią tym samym głosem. Nacjonalista, ekolog, libertarianin i socjalista psioczą na neoliberalizm, korporacje i strefę euro.

A sama Unia Europejska to też prawolewy schizofrenik. Demokratyczny, poprawny i buirokratyczny Dr Jeckyll i neoliberalny, autorytarny, protekcjonistyczny Mr. Hyde.

Francuski socjalizm jest z kolei podejrzany. Oni oczywiście wydają najwięcej publicznej kasy, ale warto spojrzeć na co. Francuska klasa biurokratyczna to ludzie, którzy dostają darmowe mieszkania w centrum Paryża (by móc być częścią elity), darmowe samochody i budżety restauracyjne. Są elitą, czymś w rodzaju nowej arystokracji. Francja wydaje na zasiłki ok. 10% budżetu, a UK a nawet USA około 25%, inne dane pokazują, że redystrybucja we Francji trafia w większości do bogatszej części społeczeństwa (kosmiczne odprawy i emerytury urzędnicze itp). Paradoksalnie wychodzi na to, że UK i USA są bardziej socjalistyczne niż Francja, a Francja po prostu się rearystokratyzuje pod płaszczykiem równości i braterstwa.

Nawet na Szwedzki socjalizm znajdą się papiery, gdy zacznie się szukać głębiej i dostrzeże na przykład, że dziennikarze często uznają dane o zarobkach, jako jedyną miarę egalitarności społeczeństwa, a gdy spojrzeć na dane o podziale majątku, okazuje się, że Szwecja jest daleka od egalitaryzmu.

Wracając do Polski, słowo 'lewica’ jest tu tak dokumentnie sponiewierane, że strach go używać, od kiedy słowo 'lewak’ stało się samoistnym argumentem. Moralnie ośmieszone przez SLD, zaorane przez korwinistów i zbyt często pachnące stęchlizną rusofilii. To też nie pomaga.

A gdyby tak na wzór gry w zakazane słowa pobawić się w dyskusję bez tych łatek?

O autorze wpisu:

11 Odpowiedź na “Prawica, lewica – zużyte łatki?”

  1. Bardzo słuszne uwagi, choć wydaje mi się, że od dawna pojęcia prawica i lewica nie są jednoznaczne.
    Weźmy choćby Niemcy z czasów przedwojennych. Prawicowy kraj? Poniekąd, z drugiej strony też spory socjal, wielkie upowszechnienie tanich, dostępnych „dla każdego” wczasów pracowniczych itp.
    Mówienie o jakiś rządach, że są prawicowe czy też lewicowe jest sporym uproszczeniem, trzeba by od razu dodawać w jakich kwestiach prawicowe czy lewicowe.
    Dziś mówienie o kimś lewak jest przyklejaniem łatki, swego rodzaju obrazą. Nie ma to nic wspólnego z racjonalnym podejściem do polityki. Ot propaganda buduje latami negatywny odbiór jakiegoś pojęcia, po czym politycznych wrogów zaczyna się tak nazywać. Nie przeszkadza to samemu podejmować działania zgodne z ideologią „potępianych” przeciwników, jeśli może to przynieść polityczną korzyść.
    Tak to działa, i z prawa i z lewa.

  2. PIS nie jest ani lewicowy ani prawicowy, jest tylko klasyczną partią władzy, jak PO. Powyciągali mnóstwo błędów i wypaczeń PO, co wkurw… ludzi, ale tylko po to by… po prostu przejąć stołki. I sami robią to samo, tylko z inną gadką. Tak samo nie dotrzymują obietnic, tak samo kłamią, tak samo udają. Tylko retoryka jest inna, bo dostosowana do dzisiejszych potrzeb. Realnie prawo w kraju w kluczowych kwestiach nie zmieniło się praktycznie wcale, jakieś drobne sprawy tylko. A program 500+ na pewno nie jest lewicowy, skoro rozdawnictwo jest dla każdego. Musiał być wdrożony, choć wiadomo, że woleliby nie, bo zbyt widoczne niedotrzymanie by było, i to został mocno ograniczony. A teraz się okazuje, ze kasa idzie z zadłużenia, gremialnie władza nie widzi za bardzo po co to wszystko i jaki jest efekt (na razie generalnie mizerny), i skąd brać kasę np. za 10 lat….

    1. Najbardziej skrajnym przykładem patologii PIP u władzy jest kontynuacja braku polityki migracyjnej. Z jednej strony brednie o niewpuszczaniu tzw. uchodźców, z drugiej strony zero zmian prawa i skrajnie nie odpowiedzialna, wręcz antypolska ukrofilia. Nie tylko bezkrytycznie otwieranie granic dla imigrantów zwłaszcza ekonomicznych ze wschodu, to jeszcze bredzenie o tym jacy są cudowni, podczas gdy problemy są coraz większe, włącznie z gwałtami i morderstwami. Nie mówiąc już o odradzającym się banderyzmie, który nie istnieje jako kryterium (nie)otrzymania prawa pobytu. Do tego rozdawnictwo pieniędzy dla cudzoziemców (nawet 500+ przysługuje Ukrom i są oni w tym maksymanie roszczeniowi potrafią w wydziałach imigracyjnych robić awantury, żeby im szybko dawać decyzje pobytowe, bo idą po kasę z 500+). Oficjalnie się mówi o ponad milionie Ukraińców w RP pracujących, ale na Ukrainie ubyło 3 miliony ludzi, bo przecież,,, do pracy przyjeżdża jeden członek rodziny, a z nim już coraz częściej rodzina, po kasę i lepsze życie. Polacy z emigracji nie mają po co wracać, a może z UK będą musieli, ale PIS tego nie bierze pod uwagę. A co dopiero jak się pomyśloi o tworzeniu mniejszości ukraińskiej w RP – tragedia będzie taka sama jak z tymi opluwanymi Arabami na zachodzie. Mądrzy ludzie mówią, że to my powinniśmy zanaradawiać dawne kresy , żeby wzmacniać polskie mniejszości , a nie dawać się wynaradawiać u siebie. PISiory do debile i to co wyprawiają się na nich zemści tak samo jak na każdej władzy, niestety na prostych luddziach za kilka dekad też. Zwłaszcza jak ci debile załatwią likwidację wiz dla Ukrów.

      1. Czasami jak przeglądam pańskie komentarze to zastanawiam się czemu nie przesiaduje pan na Racjonalista.pl, w końcu myśl Agnosiewicza panu bliska.

  3. Wielu mędrków już przepowiadalo koniec tradycyjnej prawicy i lewicy a jednak mimo mutacji widzimy że partie faktycznie są lewicowe lub prawicowe. Gadanie o zaniku podziału jest na rękę politykom mogą łatwiej zwodzić elektorat

    1. Nie zgadzam się ponieważ:
      a) gdzie można w ośi Prawica-lewica umieścić libertarian, nazistów, agorystów, ruch Larouche itp.?
      b) podział ten jest płynny, np. liberalne partie w krajach Skandynawskich(szczególnie mam tu na mysli Danię) mają nazwę Venstre czyli lewica.
      c) Elektorat też można zwodzić „czystością poglądów” jak np. w przypadku Korwina i jego „jedynej prawdziwej prawicy” oraz PiS które twierdzi że „na prawo od nas jest tylko ściana”.
      Uważam że tak zwany kompas polityczny to pomysł może nie idealny ale na obecne czasy najlepszy.

  4. Nie licząc paru drobnych kwestii zgadzam się z artykułem.
    Pamiętam jak ktoś dał kiedyś komentarz że lepiej od niż „lewica-prawica” określać się jako „chadek”, „konserwatysta”, „liberał”, „socjalista” itd. i że jego poglądy można by określić jako „prawicowe” ale tak się nie określa bo „prawica” kojarzy mu się z kucami i kibolami.

    1. Symptomatyczne jest to że precyzyjniejsze określenia niosą tu mniejszy ładunek emocjonalny niż ogólniejsze. Teoretycznie powinno być odwrotnie bo niby wiemy dokładniej z jakimi to jakże obrzydliwymi poglądami mamy do czynienia 🙂 Ale to wynika z pewnego schematu dyskusji, coś jak utarte wyjście w szachach: po pierwsze zidentyfikować jako lewica/prawica, po drugie: argumentum ad hilterum/stalinum.

  5. USA, państwo o jednej z najbardziej (wręcz nieludzko) ograniczonej pomocy społecznej, wydaje na zasiłki 25% budżetu, więcej niż Francja? Przykro mi ale po prostu w to nie wierzę. Poproszę o rzetelne źródło.

  6. „– Jestem zwolennikiem utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy. Chcę powrotu do źródeł Platformy, czyli jej liberalno-konserwatywnego charakteru. Chcę też, by była w swoim przekazie chadecka – oświadczył Schetyna.
    – Koniec z lewicowymi eksperymentami, bo lewicowy elektorat socjalny, w związku z „500+”, zameldował się w PiS, a reszta to raczej Partia Razem, środowiska LGBT. W obecnej formule lewicy nie ma i nie będzie. Jej elektorat po części już jest w PiS, po części będzie u nas ze względu na naszą antypisowskość, a po części wyląduje w tych podmiotach skrajnych – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” Schetyna.
    – Dzisiaj wyraźnie widać, że Europa idzie na prawo. W wyniku różnych czynników. Społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego. I gdy będzie to oparte na chrześcijaństwie, to właśnie taki model może być przyszłością kilku najbliższych dekad – dodaje podkreślając, że właśnie w stronę chadecji będzie zmierzała jego partia.”
    http://pikio.pl/schetyna-oglasza-zapowiada-koniec-z-lewicowymi-eksperymentami-po/

    hehehehehehe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − cztery =