Teoretycznie religia odnosi się do zaświatów. Mówi o bytach tak zwanych nadprzyrodzonych, a więc niewidocznych gołym okiem, i niemożliwych do bezpośredniej obserwacji czy też doświadczenia. Teoretycznie odwołuje się do obietnicy aniołów, muzyki niebiańskiej, siedemdziesięciu-kilku niewiast i tak dalej. Ludzie religijni jednak się nie zachowują zwykle jakby myśleli o religii w ten właśnie sposób. Inaczej siedzieliby z miną zadowolonych z sekretnej swej wiedzy filozofów, patrząc z rozbawionym życzliwym politowaniem na wszystkich wokół. Tymczasem nagabują resztę, denerwując się przejawami szczęścia u innowierców i niewierzących. Dlaczego?
Prawdopodobnie dlatego, że cel jaki spełnia religia i cały jej sens są wyłącznie doczesne. Religijność wynika z potrzeby psychologicznej, którą niektórzy odczuwają. Nie argumenty czy logika, lecz samo przekonanie, że świat bez miłego ojcowskiego bóstwa nie ma sensu czy też byłby zbyt smutny, doprowadza ich do potrzeby szukania boga w świecie. Religia zaś dostarcza rytuałów i spełnia podobną rolę jak fanclub. Chodzi o odróżnienie się od ludzi wokół, o dodanie sobie poczucia podmiotowości i wartości. Będąc religijnymi manifestują swoją wyższość. Tłumaczyłoby to, dlaczego najbardziej religijni czy też najbardziej ostentacyjnie religijni są zwykle ludzie prości, którzy poza systemem zasług dla wiary i wypełnianiem obowiązków religijnych, dogmatyzmem wobec innych, nie mają za bardzo czym się pochwalić. Religia, podobnie jak pseudokibocostwo, nacjonalizm czy inny radykalizm daje im złudzenie tego, że są ważni nie tylko dla samych siebie, ale w ogóle, z uwagi na wierność ideom.
Religie powstały w czasach, gdy nie panowało żadne uniwersalne prawo, a więc ceremonializm i dogmatyzm zapewniał minimum przewidywalności ludzkich zachowań i bezpieczeństwa. Dlatego do dziś ludzie radykalnie religijni nie ufają świeckiemu prawodawstwu i jednocześnie boją się inności w stroju czy zachowaniu, ponieważ nie mogąc się zdać na prawa, religijnie oczekują przewidywalności poprzez wypełnianie dogmatów. Każdy świecki liberał powinien zdawać sobie sprawę z tego typu konstrukcji intelektualno-emocjonalnej. Spiskowe teorie dziejów znakomicie się wpasowują w tego typu myślenie o nielegitymizowanej religijnie władzy i prawie, o obietnicy i przewidywalności.
Pierwotnie powyższy tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Tygodnika Faktycznie” nr 6/2016 (6), 11-16 sierpnia 2016 r., s. 22.
Przy okazji przypomnę mój filmik na ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=PvGFgz3fBko
Pozdrawiam ateistycznie z Poznania,
PN
Teoretycznie piłka nożna polega na kopaniu piłki.
Ale jak oglądam transmisję z meczu piłkarskiego, to widzę 22 facetów którzy faktycznie kopią piłkę i 22 tysiące ludzi, którzy tylko krzyczą i gwiżdżą.
Nie bez powodu Piotr wspomina o kibolstwie.
hehe właśnie. Po meczu te tysiące mówią „wygraliśmy”, a Jerry Seinfeld skwitował to kiedyś: „no, THEY won, You just watched” : )
ale nikt nie mówi „przegraliśmy” – zawsze „THEY lost”
🙂
Tak, zabawne, prawda? : )
Tak to właśnie wygląda jak opisano w tekście. Zastanawia mnie tylko po co różnego rodzaju wierzący próbują nawracać innych by podążyli ich drogą. No bo skoro przynależność do grupy wtajemniczonych wybrańców nobilituje, pozwala czuć się lepszym, to działa to tylko gdy są ci gorsi. Z drugiej strony, przeciągnięcie kogoś na swoją stronę też nobilituje, daje poczucie, że obrana droga jest atrakcyjna skoro daje się przekonać kolejnych.
Jeśli tak to działa, to całe szczęście, że zawsze znajdą się ci inni, gorsi. Jak ich kiedyś zabraknie – bo dadzą się już wszyscy przekonać – to będzie klops, nie będzie można czuć się lepszym w związku z przynależnością do grupy do której wszyscy należą 🙂
To nam jednak nie grozi, ci sami apostołowie natychmiast założyliby nowe grupy bardziej lepszych 🙂 Świat jest cudownie przewidywalny w nieprzewidywalności.
tez kiedys nad tym rozkminialem, ale w sumie to juz w historii bylo. w sredniowieczu oddano kosciolowi niemal calkowita wladze i zaraz chrzescijanstwo sie porozbijalo na rozne bloki. nawet teraz wewnatrz katolicyzmu istnieja przeciez rozne wspolnoty albo bractwa tych bardziej „prawilnych”, ktorzy „otrzymali wieksze charyzmaty wiary” czy jakos tak. poza tym z braku jakichkolwiek obcych, ktorych moznaby probowac jeszcze nawrocic zaczyna sie szukanie tych nawroconych, ktorzy nie do konca sa tak zarliwi w swej wierze, albo w jakis inny sposob wyrozniaja sie wsrod grupy czyli np. kobiety chcace wiekszej emancypacji albo homoseksualisci w krajach arabskich. zawsze mechanizm jest ten sam jak napisales 😉
Fajny tekst. Do psychologicznej potrzeby posiadania ojcowskiego bóstwa dodałbym jeszcze niemożność pogodzenia się ze swoją śmiertelnością.
To część obsesji sprawiedliwości
słabiutkie psychologizowanie na siłę
takie bzdety można wymyślać bez trudu ad hoc:, np. „ateizm to zagłuszanie głosu sumienia i lęku przed osądzeniem”
Dobry tekst.
Dzięki
Dobry tekst!
Trzeba podkreslic cene wiary w niewidocznego ojca mieszkajacego w niebie. Cena jest bardzo wysoka.
Odwrocenie uwagi od jedynego zycia na ziemi i poswiecenie cennego czasu na bezsensowne rytualy , ceremonie ,modlitwy itp.
Alkoholizm tez powoduje przyjemne uczucia ale jest destrukcyjny.Trudny do wyleczemia.Niszczy poczucie rzeczywistosci. Podobnie do religii.
To co piszesz, to wyraz irracjonalnych fobii antyreligijnych.
Słuchanie muzyki, albo granie w piłkę nożną to też jest odrywanie się do realnego życia. Równie „szkodliwe”.
Muzyka może prowadzić do przeżyć metafizycznych, ale nie spotkałem jeszcze nikogo, kto modliłby się do koncertu fortepianowego a-moll op. 45 o odpuszczenie grzechów.
znam takiego jednego…
z czysto racjonalnego punktu widzenia słuchanie koncertu to strata czasu
Mnie tu bardziej interesowała religia jako klub i wspolnota
Religia jest jak najbardziej doczesna. Co więcej, najbardziej ostatnio zbrodnicza religia, czyli islam dowodzi temu po swojemu, tj. poprzez połączenie wątków mistycznych i doczesnych w jeden nierozerwalny system. Bez względu na to jaki mamy zatem stosunek do wiary w bogów w ogóle, w wolność religijną, itd. wszyscy – póki jesteśmy normalni – musimy zwalczać ten zbrodniczy doczesny system – system szariatu.
Tymczasem co się dzieje dokoła ?
Pierwsze fazy dżihadu wzmacniają się w coraz szerszych kręgach – w wielu miejscach wolno już tylko propagować islam, o islamie mówić dobrze, albo wcale, pod groźbą więzienia:
„Uniwersytet Wschodniej Finlandii stara się wykryć źródło antyislamskich notek, rozpowszechnianych na kampusie i wkładanych do książek w bibliotece uczelnianej.
Wiosną zajmowała się sprawą policja, jednak sprawców nie wykryto. Odkryto jak dotąd dziesięć różnych wpisów, które pojawiają się wciąż na nowo. Zawierają takie treści, jak na przykład: “Islam to zagrożenie dla kultury fińskiej”.
Karteczki pojawiają się w różnych miejscach – w budynkach uniwersyteckich, w punktach informacyjnych, na stojakach z broszurami; są też wkładane do książek w czytelni i podrzucane w punktach ksero.
Uniwersytet zainteresował sprawą policję, ponieważ w którejś z notek wymieniono nazwisko wykładowcy, który angażował się w pomoc dla imigrantów. Jednak dochodzenie nie przyniosło rezultatów.
Rektor uczelni oświadczył, że poważnie traktuje sprawę i nie będzie tolerował na kampusie propagandy politycznej lub rasistowskiej. Również szef ochrony zapewnił, że jego personel będzie interweniował, gdy tylko dostrzeże islamofobiczne notki na terenie uczelni.
PJ, na podst. http://yle.fi/”
„Muzułmański burmistrz Londynu Sadiq Khan, zapowiedział stworzenie specjalnego oddziału policji, który będzie miał za zadanie tropić mowę nienawiści i dyskryminację w sieci. Na ten cel zostanie przeznaczone 2 miliony funtów.
Nowa jednostka policji będzie działać przy współpracy z mediami społecznościowymi. Będą wyłapywać osoby, które sieją mowę nienawiści i dyskryminują. Program ma kosztować 2 mln funtów. Dotacja zostanie przekazana z Policyjnego Funduszu Innowacji.
Według burmistrza Londynu celem tego programu ma być „wzmocnienie reakcji policji i społeczności na nienawiść w sieci, która ciągle wzrasta”. Powołany zespół będzie składał się ze specjalnie wyszkolonych policjantów i ochotników, którymi będą chętni do pomocy obywatele.
Londyńska policja wyraziła pełne poparcie dla inicjatywy muzułmańskiego burmistrza.
Pikio.pl / breitbart.com”
boją się wyhodować nowego Breivika – nie ma się co dziwić
.
pasują tu słowa z ewangelii: „to należy czynić, a tamtego nie zaniedbywać”
boją się wyhodować nowego Breivika – nie ma się co dziwić
-Tylko powstrzymując naturalne odruchy obronne społeczeństwa przeciwko złu, terrorowi, zakłamaniu, rozprzestrzenianiu się chorej religii, hodują kolejne tabuny „islamskich Breivików”.
„Uniwersytet zainteresował sprawą policję, ponieważ w którejś z notek wymieniono nazwisko wykładowcy, który angażował się w pomoc dla imigrantów.”
.
to wygląda jak wskazanie kogo należy zlinczować
Dlaczego mnie jednak wciąż zadziwia poparcie katolików dla proszariackich pomysłów. Przecież to, że właśnie religianci dadzą się uwieść na ten lep rzekomej walki z nienawiścią itd. jest tak oczywisty. I pytanie – czy mi was w ogóle żal … ???
Pamiętaj tylko, że Breivik był jeden i zabijał tzw. lewaków. De facto był mordercą nie terrorystą. A terrorystów islamskich było już wielu, są cały czas (w tej chwili planują masowe ataki) i będzie (w tym w UE) wielu następnych. A przepisy o „walce z mową nienawiści” w praktyce zawsze i wszędzie w porywach do może 5% przypadków dotyczą spraw nienawiści, nawoływania do przemocy, etc. W pozostałych 95% przypadków jest to karanie ludzi za informowanie innych o negatywnych aspektach czegoś, w zamiarze zastraszenia innych, aby o tych szkodliwych aspektach nie informowali, w celu, aby jak najmniej osób dowiedziało się o tym, aby w efekcie umożliwiać szerzenie się tego czegoś.
nie jestem katolikiem
a Breivik był terrorystą, bo chciał zastraszyć społeczeństwo – zaatakował lewicowców, bo oni popierali imigrantów i (w jego mniemaniu) zagrażali tożsamości kulturowej Europy
.
nie wiem jaki był kontekst wymieniania nazwisk ludzi pomagającym imigrantom, ale trudno wyjaśnić czemu innemu by miało to służyć, niż szerzenie nienawiści
Chłopie, czy ty zdajesz sobie sprawę o czym mówisz ??!! To jest dyskusja o prawie karnym, a nie o „dupie marynie”. Tu nawet nie chodzi o to, że sam potwierdzasz tylko moje słowa o skandalicznych represjach za domniemania i poglądy. To nie ma być żadnego „trudno sobie wyobrazić”. Albo ktoś napisał – „zabijcie … tego a tego”, albo ktoś wymienił jego nazwisko, stwierdził fakt, że pomaga. Gdyby było to pierwsze, tak by to zostało przedstawione. Nie było tak i jest logiczny jednoznacznie wniosek. Jak można w ogóle usprawiedliwiać karanie za stwierdzanie faktów, na zasadzie domniemania, że ktoś sobie coś może lub nie wyobrazić. To jest po prostu chore.
Poza tym wystarczy wyjść z ogólnej zasady, że nienawiść do zła jest generalnie ludzkości potrzebna. Ergo – generalny zakaz mowy nienawiści jest chorym lewackim rojeniem i nie wolno ich absolutnie aplikować. Można co najwyżej ustalać zakazy nienawiści do wskazanych konkretne aspektów, uprzednio udowodnionych jako „dobro”. Islam na pewno do tego nie należy. Islamofobia jest usprawiedliwiona społecznie (jak zresztą wszelka religiofobia), to powinno być oczywistą oczywistością, i nie powinna być zakazywana w żadnym wypadku.
PS. Co nie wyklucza wprowadzenia ogólnego zakazu nawoływania do zabijania kogokolwiek za same jego poglądy, z zastrzeżeniem wyjątków np. że wolno nawoływać regresywnie wobec tych co wcześniej sami nawoływali, że wolno domagać się zabijania morderców, itd..
Napisałem wyraźnie: „to należy czynić, a tamtego nie zaniedbywać”.
Czyli należy tępić radykalnych islamistów i radykalny islamizm, należy bezwzględnie tropić i niszczyć ich siatki, ale też należy nie pozwalać na nawoływanie do samosądów.
.
Co do podawania faktów, to portale typu redwatch też twierdzą, że podają tylko fakty. Idąc dalej: folksdojcz denuncjujący, kto ukrywa Żydów, też tylko podawał fakty.
Więc nie uprawiajmy nadmiernego kultu faktów.
kiepski tekst
Po pierwsze: uogólnia. Religia jest tak złożonym zjawiskiem, że można chlapnąć co ślina na język przyniesie i zawsze będzie to prawdziwe wobec którejś z religii (albo indywidualnej postawy jakiegoś religianta), ale jednocześnie kompletnie fałszywe wobec innej.
Po drugie: autor przedstawia rzecz normalną jako coś dziwnego i paradoksalnego. Wszystko co robimy uzyskuje aspekt społeczny i otoczkę kulturową nie związaną bezpośrednio z istotą rzeczy (typowy przykład to sport). Co w tym dziwnego?
Po trzecie: słowo „religia” wg niektórych definicji oznacza właśnie doczesne przejawy duchowości (obrzędowość, wspólnota itp.), więc to co autor przedstawia jako „odkrycie” na temat religii wynika z jej definicji, jest więc banałem. Znam wierzących dla których słowa „religia” i „religijny” to wręcz określenia pejoratywne.
Nie chodzi o celebrę tylko o społeczny sposób wywyższania się
„społeczny sposób wywyższania się” – to akurat jest lokalne w czasie i przestrzeni. W panstwach sekularnych az strach sie przyznac, ze jest sie religiantem – bo wychodzi sie wtedy na czubka. Poprzez
oznajmienie, ze jest sie wierzącym daje sie sygnał – uwaga, potencjalny czubek, ma urojenia, trzeba sie trzymac na bacznosci bo nie wiadomo kiedy wywali jakis numer. Urojenia są sprawą prywatną, jak ktos sie publicznie obnosi ze swoimi urojeniami to jest to psychol.
„…W panstwach sekularnych az strach sie przyznac, ze jest sie religiantem – bo wychodzi sie wtedy na czubka…” religia cieszy się powszechnym szacunkiem nawet we Francji i Szwecji, co najwyżej w małych grupkach osób z wyższym wykształceniem czasami bywa obciachem
Religia kulturowa i historyczna, po częsci tak, ale religia czubkowa, fanatyczna czy plebsowa budzi zgroze i strach sie bac. Ot, spotkac sie w kosciele, zadumac, ochłodzic, pospiewac, ale bez religianckiego zacięcia i wchodzenia kleszce w tyłek. Wypic wspolnie kawe, porozmawiac. Ateista moze wziąc slub w kosciele (czytaj budunku koscielnym) i uzyc księdza/pastora jako urzędnika, z formułką slubu niekonfesjonalaną, i wszyscy happy. Bo mu sie np. kosciołek podobał. Pleban słuzy ludowi, a nie odwrotnie.
„społeczny sposób wywyższania się”
Jak pisałem: prawdziwe wobec jednych, kompletnie fałszywe wobec innych.
Ateiści też się społecznie wywyższają, a przecież nie o to chodzi w ateizmie, prawda?
.
W Polsce religijność nieco głębsza niż kulturowa nie spotyka się z szacunkiem – nawet ze strony ludzi trochę wierzących. Jak ktoś się przyzna, że dał na tacę więcej niż 10 złotych, albo że był w kościele w inny dzień niż niedziela, to wszyscy patrzą dziwnie.
mój tekst dotyczył także innych epok, gdy niewypełnianie obow rel. oznaczało tyle co napis „zły człowiek” na czole
Ale to nie był problem religii jako takiej, bo „w innych epokach” wszelki pluralizm był czymś niewyobrażalnym – spluralizowane społeczeństwo wydawało się niestabilne i słabe, więc wszystkie nietypowości były postrzegane jako zagrożenie społeczne.
Podobnie jest zresztą we współczesnych dyktaturach typu ateistycznego, wymowny przykład to chiński uniformizm (dosłowny) w czasach Mao – w tych systemach zlikwidowano nawet klasy społeczne i starano się likwidować różnice w poziomie zamożności (likwidacja własności – czerwoni Khmerzy)
„kiepski tekst
Po pierwsze: uogólnia.”
Na tym polega nauka. Najpierw analizujemy fakty, a potem syntetyzujemy wpierw hipotezę, a potem teorię, która właśnie uogólnia. Np. po dogłębnej analizie faktów, zsyntetyzowano jedno równanie, które opisuje i ruch galaktyk, i ruch atomów.
trudno nie uogólniać na jednej stronie a4
co za nonsens
ludzie maja wolną wolę, więc ich zachowaniami nie rządzą żadne prawa
to co napisał Piotr jest zwykłym kłamstwem w stosunku do, tak na oko, 40-70% wierzących
i nie sądzę, żeby poparł swoje tezy jakimikolwiek analizami społecznymi, więc proszę nie bajdurzyć że ten artykuł to „nauka”
rządzą żądzą, bo wpojono im „nadzieję”, możesz to wypierać ale człowiek mający nadnaturalne nadzieje nie jest wolny
? ? ? ?
każdy czegoś chce – jesteśmy zniewoleni własnym chceniem
czyli nikt nie jest wolny, bo każdy musi robić to czego chce, a nie to co chce
.
ależ bezsensowny ten racjonalizm…
ale nie za wszystko grozi kara wiecznego płonięcia w piekle
popadasz w coraz większe zakłamanie, czemu po prostu nie przyznasz; tak religia jest hardkorowo and I love it…?
jednak wiecznego?
no i sam widzisz, że to twoje „nic-bardziej-doczesnego” tu nie pasuje
hehehe…
Tekst świetny.No i nareszcie to pocieszenie:w niebie nie będzie już religii. Bo wiecie państwo, ateiście też może się niebo przytrafić, i co wtedy? Raj. Bez księży, tacy i zaświadczenia o przystąpieniu do wszystkich sakramentów. Amen.
Coś w tym jest… Księga Apokalipsy opisując symbolicznie raj (jako miasto – Nowa Jerozolima) stwierdza, że tam nie będzie świątyni, a zatem nie będzie religii. Ale dla ateistów rajem powinno być …piekło, bo wg Biblii to jest miejsce bez Boga, czyli miejsce gdzie ateizm jest prawdziwy.
Wygląda więc na to, że tylko ostrzy klerykałowie nie będą zadowoleni.
🙂
Religia to, najkrócej rzecz ujmując, rodzaj polisy ubezpieczeniowej – wszystko się zgadza – firma zarządzająca, jest ? – jest, zasady, które musi respektować ubezpieczający się, są ? – są, wykwalifikowany, oczywiście płatny, personel, czuwający nad prawidłowością stosowania obowiązujących zasad ubezpieczenia, jest ? – jest. Popyt na ubezpieczenie, zarówno wśród tych „maluczkich” jak i tych autorytetami zwanych, jest ? – jest. Podaż wychodząca na przeciw ich potrzebom, jest ? – jest. Można powiedzieć, że to propozycja dla ludzi, którzy „twardo stąpają po ziemi’ – albowiem odpowiedź może być tylko jedna – lepiej, że jezdeźmy i trwamy, nawet i „całą wieczność”, a co, i pupa jest przez dobrego tatkę w niebiesiech chroniona, niż to, że znika ona, na wieki wieków (już bez smażenia, a niech tam) – gdyby jednak znikła, toż to nic innego jak katastrofa i skandal nad skandale oraz bebechowstrząs wręcz okropny. Nic to, jest na to sposób – a kto go zna ? – poczytajcie Pascala, wystarczy niewiele, pójść do tych, którzy WIEDZĄ i oni wam pomocy nie odmówią – uformują was, uspokoją, kochanieńcy, oni są dla was, oni mają fajne czapki i dużo kwiatków i mądrych pogaduch, i znają się na wszystkim – od nauk ścisłych, poprzez humanistyczne, na królowej teologii kończąc. Mają pieniądze, organizację, infrastukturę, personel, wpływy – wierzcie, oni mogą wam pomóc – tylko musicie, spełnić te minimum wymagań potrzebnych do ubezpieczenia, a nie buntować się, unosić pychą, kwestionować, bo wówczas ubezpieczenie może nie zadziałać – i będzie płacz. A na koniec, jeszcze usługa dodatkowa, wliczona w koszty – rozwiniecie się duchowo – cokolwiek by to znaczyło. Warto ? – warto.
https://www.youtube.com/watch?v=h0CXKanRaag
porównanie jest do kitu, gdyż nie zgadzają się dwie podstawowe rzeczy:
1. Nie możesz pójść do sądu albo komisji nadzoru finansowego, gdy ubezpieczyciel cię oszuka. Co gorsza nie możesz sprawdzić, czy inni ubezpieczeni nie zostali już oszukani.
2. Nie można sobie postanowić, że się przystępuje do ubezpieczenia, czyli uwierzyć na zamówienie. Intuicja tak nie działa. Wielu ludzi twierdzi, że chciałoby uwierzyć, ale nie potrafią (bywa też odwrotnie, ale chyba rzadziej). Dlatego zakład Pascala – o ile oto w nim chodzi – jest bez sensu.