Rowerem przez Trestno i brzegi Oławy. Jacek Tabisz

 

Wyobraźcie sobie kilometrowy most znikąd i donikąd. Albo park w środku miasta, z którego widać jedno z dzikszych i bardziej niedostępnych miejsc na Dolnym Śląsku. Wiosna staje się coraz bardziej przyjemna, czas zatem udać się na kolejną rowerową przejażdżkę. Dla racjonalisty świat jest fascynujący wszędzie. Nie trzeba udawać się na drugi jego koniec, aby trafić na miejsca piękne i zagadkowe.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

22 Odpowiedzi na “Rowerem przez Trestno i brzegi Oławy. Jacek Tabisz”

  1. A ja właśnie przespacerowałem się przez moje miasteczko nad Atlantykiem i miałem podobne pozytywne emocje jak Ty z Twojej wycieczki, której to okolice już nie wywołują u mnie żadnych uczuć. To prawda, że racjonalista nie musi nigdzie jeździć, żeby czerpać zadowolenie z życia. Jeżeli jednak tak się zdarzy albo będzie miał po prostu potrzebę zmiany, to może odczuwać takie samo zadowolenie z innej części świata i nie trzeba tutaj bać się narodowej propagandy, która kłamie, mówiąc, że tęsknota za „Litwą” nigdy nie przeminie. Ewolucja przewyższa mitologię, daje możliwości adaptacji na przekór mitom.

    1. Gdybym miał wcześniej kamerę do dyspozycji, to pewnie byłoby jeżdżenie rowerem po Delhi, Colombo, Bordeaux, Carcassonne, Tuluzie etc. a tak jest na razie Wrocław i okolice. Tu też jest ładnie, choć na przykład okolice Carcassonne znam równie dobrze. I jeździłem tam rowerem 😉

        1. Zazwyczaj miałem problem z magazynowaniem. Na przykład w Indiach wolałem nagrać mistrzów tańca niż moją przejażdżkę rowerem

      1. Nigdy nie klasyfikuję na lepsze i gorsze. Pewne miejsca wyglądają lepiej niż inne na fotografii, ale sentymenty i emocje można czerpać wszędzie. W czasach nowojorsko-jazzowych miałem sentyment do odrapanych i pografficonych ścian na East Village. Po pewnym czasie jednak wygrywa piękna natura. To wielki luksus.

    2. Radość życia trzeba przeżywać a nie dorabiać do niej ideologie. Tym bardziej, że można je dorabiać niezależnie od światopoglądu.
      A ewolucja to nie tylko przystosowywanie, ale też wymieranie.
      Z tym, że to pierwsze nie zachodzi w skali życia jednego osobnika, więc chyba nie ma sensu się powoływać na ewolucję w tym kontekście.

      1. Ludzie religijni odebrali mi (czyli ukradli) dużą część radości życia właśnie przez te swoje nauki i pouczenia. Dlatego proszę nie próbować odebrać tej, którą mam i zająć się swoją.

        1. Stwierdzenie, że radość życia jest niezależna od ideologii nikomu niczego nie odbiera – wręcz przeciwnie. No chyba że jakiegoś ateistę trafia szlag na samą myśl, że ludzie wierzący mogą się cieszyć z dokładnie tych samych powodów co on. Ale przecież taka chora zawiść chyba nie jest problemem racjonalistów…
          .
          Jeśli o mnie chodzi to najbardziej beztroski okres życia zapaskudzili mi dość starannie komuniści, czyli ateiści. Jednak irracjonalnym byłoby żywić o to urazę do wszystkich ateistów.

          1. Jak napisał Piotr – komuniści nie byli ateistami, tylko pewną odmianą religijnych rebeliantów. Do kościoła nie chodzili, ale realne i wymyślone zasady religijne wprowadzali terrorem, inwigilacją, łagrami i więzieniem. Nie akceptowali np. faktu, że sprawiedliwość była nieosiągalna. Skoro nie była, to starali się zbudować armię konfidentów, aby każdą niesprawiedliwość wyśledzić i zniszczyć. Na tyle im się to udało, że nawet po 40 latach Polacy uważają konfidentów tamtego okresu za bohaterów.

          2. Nie ma żadnego logicznego ani ideologicznego konfliktu między zakładaniem łagrów a ateizmem (czyli negowaniem transcendencji).
            Włodzimierz Lenin w manifeście komunistycznym zadeklarował co następuje:
            „Program nasz opiera się całkowicie na naukowym, i to właśnie materialistycznym światopoglądzie. Dlatego wyjaśnienie naszego programu nieodzownie obejmuje zarówno wyjaśnienie prawdziwych historycznych, jak i prawdziwych ekonomicznych źródeł otumanienia religijnego. Nasza propaganda nieodzownie obejmuje również propagandę ateizmu.”
            albo:
            „Forma naszego komunistycznego społeczeństwa została przez nas stworzona tylko dlatego, aby walczyć przeciw wpływom jakiejkolwiek religii na świadomość klasy robotniczej. Marksizm powinien być materialistyczny. Mówiąc inaczej, powinien być wrogiem religii. Komuniści – to nieprzejednani wrogowie fanatyzmu religijnego i ceremonii religijnych. Komunizm został stworzony po to, aby wypowiedzieć religii walkę.”
            albo:
            „Miliony grzechów, przewinień, gwałtów i chorób fizycznych są mniej niebezpieczne, niż cenna, uduchowiona idea Boga”
            .
            Racjonaliści i ateiści zjednaliby sobie o wiele więcej szacunku i zaufania, gdyby umieli uczciwie zaakceptować fakt, że ateizm miewał w historii również nieciekawe oblicze. Istnieje też obawa, że z tego tragicznego fragmentu historii nie wyciągnęli żadnych wniosków, skoro go negują.

          3. Prawdopodobnie jesteśmy w podobnym wieku, bo najlepszą część mojej młodości również mi odebrano w komunistycznej Polsce. Kościół jednak nie był żadną alternatywą, zadbał cynicznie o własne interesy i przyczynił się do tego, że winni tamtego stanu rzeczy nie tylko zostali pociągnięci do odpowiedzialności, to jeszcze zrobiono z nich bohaterów i biznesmenów. Rezultatem jest chaos. Intelektualny, mentalny, moralny, edukacyjny, zawodowy, etyczny. Zgadzam się jednak co do jednego. Jeżeli komunizm miał ateistyczne założenia (uważam, że miał – „religia – opium dla mas”) to racjonalnym jest dowiedzieć się dokładnie, dlaczego przemienił się w masową patologię. Sam ateizm nie jest jeszcze drogą rozwoju społecznego. Dopiero połączony z racjonalizmem i humanizmem jest, moim zdaniem najlepszą drogą na obecnym etapie rozwoju ludzkości.

          4. Oczywiście, że Kościół nie był w stanie zapełnić pólek w sklepach albo dać paszporty do kieszeni.
            Ale dawał pewną szansę na ucieczkę od kłamliwej propagandy i blokady kulturowej lub edukacyjnej.
            Ja w tym czasie z powodów pryncypialnych wybrałem protestantyzm i od katolicyzmu trochę stroniłem, ale wielu ludzi nawet niewierzących znajdowało w kościele szansę np. na posłuchanie niezależnych wykładów z historii, ekonomii, politologii czy filozofii, a także kontaktu z niezależną kulturą. Mój brat, wówczas jeszcze wojujący ateista, regularnie z tych możliwości korzystał.
            .
            To prawda, że ateizm (podobnie jak teizm) sam w sobie nie jest jeszcze żadnym programem. O wszystkim decydują „didaskalia”.

          5. No i cała różnica jest w interpretacji, bo ja uważam, że to było złudne oparcie. Jak również uważam, że to masowe „przebaczanie” było dużym błędem, szeroko przez kościół promowane. Oczywiście nie chodzi tu o jakieś porachunki. Wystarczyło ograniczyć jawne rozkradanie tego, co zostało przez komunistów.

  2. Upierał bym się jednak przy trasie przez Trestno .Od wielu lat jeżdżę rowerem wzdłuż Odry oczywiście wałami jak się da . Piękniejszej miejskiej trasy nie widziałem . Spójrzcie na powstające ostatnio mariny . Cieszy mnie to że ta „zamordowana ” przez polityków rzeka wraca powoli do życia .

  3. Stara przepompownia jest niesamowitym obiektem i pięknie zachowanym. Szkoda że nie jest udostępniana do zwiedzania. Miałem okazję ją oglądać w czasie studiów w ramach specjalnych zajęć z historii architektury. To bardzo rzadki we Wrocławiu przykład budynku zachowanego wraz z całym wyposażeniem. Praktycznie każdy secesyjny detal architektoniczny wygląda tak, jak 100 lat temu, włącznie z terakotą, balustradami i pięknymi kutymi kinkietami w kształcie gałązek kasztanowca (oprawy żarówek mają formę łupin kasztanu).
    I oczywiście pięknie zachowane wielkie stare pompy.
    Drugim tak ładnie zachowanym wraz z wyposażeniem wnętrza budynkiem jest konsulat niemiecki na Podwalu, niestety także niedostępny na co dzień dla zwiedzających.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × pięć =