Russell Shorto: „Amsterdam. Historia najbardziej liberalnego miasta na świecie”

W zeszłym roku warszawskie wydawnictwo Magnum wydało polski przekład świetnej książki Rusella Shorto o historii Amsterdamu, połączonej z historią liberalizmu. Były to więc aż dwa powody, bym niezwłocznie sięgnął po nią. Nie żałuję, książka jest dobra. Reklamowana jest zwykle jako: „…biografia miasta słynącego z kanałów, rowerów, szlifierni diamentów, znakomitych kolekcji malarstwa, a także niezwykłej tolerancji władz dla wszelkiej odmienności, zakazanych używek i prostytucji.

Autor w fascynujący sposób opowiada o historii i dniu dzisiejszym miasta, w którym mieszka od wielu lat. Są w tej książce także barwne portrety związanych z Amsterdamem sławnych ludzi, m.in. Spinozy, Rembrandta, Kartezjusza, van Gogha oraz Anne Frank…”. Dla mnie szczególnie istotny jest tu element ideologiczny czyli liberalny. Shorto urodzony w 1959 roku, historyk i dziennikarz amerykański, jest znany z książki o holenderskich początkach NY (The Island at the Center of the World: The Epic Story of Dutch Manhattan and the Forgotten Colony that Shaped America) oraz prac o Descartesie, I filozofii.

Amsterdam

„Amsterdam” zaczyna się od uwadze o amsterdamskich oknach bez zasłon (s. 3) i innych oznakach otwartości Holendrów; przemowach burmistrza Joba Cohena o tym, że „w Amsterdamie szaleństwo to wartość”, sqattingu legalnym od 1971 roku (pewne ograniczenia wprowadzono w 2010 r.), 7000 prostytutkach koncesjonowanych, konserwatywnej, bo tradycyjnej tolerancji, liberalizmie ekonomicznym i społecznym, które Holendrzy często łączą (s. 13), liberalizmie widocznym w Amsterdamie jeszcze przed Spinozą, i rozkwitłym znowu w latach 1950-1990, nieco chybionej, ale liberalnie argumentowanej wielokulturowości (s. 17), i to mimo iż początki miasta były „mnisie” (stąd nazwy takie jak Gebed Zonder End) – to cud hostii, która nie spłonęła w 1345 roku, przyniosła znaczenie miasteczku (s. 26). Pielgrzymek kalwini zakazali dopiero w 1578 roku. Amsterdamczycy odkryli też w XIV wieku sekret przechowywania śledzi, co umożliwiało dalsze wyprawy. Erazm z Rotterdamu, sierota prześladowany przez opiekunów w klasztorze, ukuł nowy typ religijności – praktyczniej, nieceremonialnej, zanurzonej w indywidualnej religijności (s. 33), stąd uważano go – niesłusznie – za poprzednika Lutra. Holendrzy woleli kupiecki kalwinizm. Holenderski indywidualizm i tolerancję, Shorto wywodzi z komisji waterschappen, braku feudałów i kategorii: gedogen – tzn. czegoś nie pochwalanego, ale akceptowalnego, stąd Amsterdam i Holandia były mekką odmieńców już w XV i XVI wieku (s. 39). Gdy nadzy anabaptyści szaleli po mieście w 1534 i 1535 roku, Bruskela zaczęła mocniej pilnować Amsterdamczyków przywiązanych do miękkiej polityki gedogen, co było główną przyczyną rewolucji holenderskiej. Cesarz Karol V jeszcze wiedział, że nie da się narzucić Holendrom obcych rządów, ale Filip II już nie (s. 50). W 1559 roku Wilhelm Orański dowiedział się od króla Francji Henryka, o projekcie hiszpańskim stłumienia protestantyzmu holenderskiego, ale głównym bohaterem rewolucji był hrabia Egmont, katolicki arystokrata, który uważał w 1564 roku, że Holandia jako kraj portowy i morski nie może się oddzielić od nowinek religijnych, uwaga ta była, jak zauważa Shorto, zgodna z duchem gedogen (s. 55). Henrik van Brederode przewodził z kolej radykałom. W 1566 zaraz po zawieszeniu inkwizycji, Amsterdamczycy zaatakowali dotychczas dominujący kler. Katolicki magistrat pozwolił wówczas wreszcie na protestanckie nabożeństwa, znów zgodnie z gedogen.

Niczym w USA od 1776 roku, w Holandii lat 60 i 70. XVI wieku wykuł się naród, którego połączyła ekonomia (i waterschappen). Unia utrechcka 1580 głosiła, że ludzie są wolni, zwł. pod względem religii (s. 73). Indywidualizm widzi Shorto także w malarstwie np. Rembrandta, podkreślającego charakter postaci na portrecie. Duch innowacyjności, widoczny w łatwości zawiązywania kompanii handlowych (s. 81), to kolejna liberalna cecha renesansowego Amsterdamu, elastyczność kupców nie znał granic – kompania VOC brała udział w handlu azjatyckim stając się jego częścią, giełda i stałe kompanie handlowe (a nie tylko pojedyncze akcje biznesowe) zdumiewały w XVII włoskich podróżników (s. 101).

Shorto zwraca uwagę też na podrasowaną „amsterdamską licytację” gruntów pozamiejskich (1610), brak radykalnych podziałów społecznych na biedne i bogate domy czy dzielnice (s. 108), liczne przepisy, które jednak w swej przejrzystości zabezpieczały wolność zamiast jej zagrażać, bowiem tworzyły system prawny na którym można było polegać (s. 112), skromność bogaczy manifestowaną także w spożywaniu hutspot, zamiast wykwintnych cudactw, bogaty rynek księgarski, wynalazki, mieszanie się klas społecznych, przepis na dom z prawdziwego zdarzenia (s. 134).

Dalej omówione zostały: dekret tolerancji dla Żydów (1615), pochwały Bertranda Russella dla Spinozy (s. 142), rola Adriaena Pauwa i Amsterdamu w rokowaniach pokoju Rzeszy (1648), kartezjański humanizm (rozum miarą rzeczywistości, człowiek celem działań ludzkich), demokratyzm van Endena, radość (a może ulga) Spinozy z żydowskiej ekskomuniki (s. 150), wolność nie postrzegana jako niedbalstwo lecz jako cnota w pismach Spinozy, a Amsterdam jako przykład nowoczesnego społeczeństwa (s. 152), antyorański pakt Cromwella i de Witta, atak Johana de Witta na Spinozę (1670), mimo nadziei filozofa na wzmocnienie republikanizmu swoimi pismami, kryzys republikanizmu w 1672, wobec ataku francusko-angielskiego,  skromny kolonializm holenderski (Nowy Amsterdam był wielonarodową faktorią, a nie kolonią sensu stricte – s. 169), wpływ nowoamsterdamskiego republikanizmu i tolerancji na powstanie USA, i triumf liberalizmu w USA w XIX wieku, prace spinozistów Willema Deuerhoffa i Lodewijka Meijera (s. 177)

Meijer nazywał Amsterdam Eleutheropolis („miasto wolności”), głosił potrzebę oświecania ludzi i dokładniejszej interpretacji Biblii, Jean Le Clerk kierował z kolej z Amsterdamu hugenocka propagandą przeciw Ludwikowi XIV (s. 179). Jean Frederic Bernard porównywał obrzędy chrześcijańskie z pogańskimi, zaś Charles Levier opisał myśli i życie Spinozy w 1719 roku (największy skandal książkowy pocz. XVIII w.), Lessing mógł więc już zauważyć, że „nie ma innej filozofii prócz filozofii Spinozy” (s. 182), co przyznawał bez entuzjazmu, ponieważ był raczej moderatem. Do Amsterdamu w 1683 roku przybył Locke, to Holendrzy (zwł.  van Limbroch) namówili go do publikacji swych przemyśleń na temat tolerancji politycznej i religijnej. Był to czas odwołania edyktu nantejskiego przez Ludwika XIV (1685). Oczywiście Locke n ie uznawał tolerancji wobec katolików, ateistów (jako wrogów wszelkiej władzy) i muzułmanów (jako wrogów świeckiej cywilizacji zachodniej). Locke zawdzięczał wiele Le Clerkowi i van Limbrochowi, w czasach gdy Anglicy spoglądali na Holandię z mieszaniną pogardy („holenderska odwaga”, „holenderki wujek”, ale i prace Williama Temple’a o gospodarce holenderskiej), w 1688 roku, według Shorto, Anglia i Holandia stały się w zasadzie jednym państwem, stąd inwazja Wilhelma III (z flotą 4 razy większą od hiszpańskiej wielkiej armady)  na Anglię była pokojowa (s. 193). Angielska bill of rights była bezpośrednio wzorowana na holenderskiej deklaracji z Utrechtu sprzed wieku. Locke dopiero potem napisał swe traktaty o rządzie…

Dalej Shorto opowiada nam o buncie mieszczan Amsterdamu przeciw bogatym nepotom w 1748 roku, i rozczarowaniu do dynastii orańskiej datującym się od lat 70 i 80.  Następnym bohaterem książki jest liberał i antykolonialista Eduard Dekker (s. 203), który przybył do Indonezji w 1838 roku, a w 1860 roku napisał antykolonialną książkę: „Max Havelaar”, pierwszą książkę o kolonialnym wyzysku, porównywanej przez jej angielskich tłumaczy (1868)  do „Chaty wuja Toma” (s. 205). Na książkę powoływali się zarówno liberałowie społeczni jak ekonomiczni. Dekker atakował religię i socjalizm, a kolonializm zaś tylko o ile polega na wyzysku (s. 207). Marx był w Amsterdamie w 1872 roku, ale nie przekonał holenderskich indywidualistów do socjalizmu, skłonił jednak do pewnych reform. Jednak to Dekker  oraz Mill był natchnieniem feministki i propagatorki antykoncepcji Aletty Jacobs, pierwszej kobiety-studentki w Holandii (premier musiał dać jej zezwolenie na studia)  Nawet marksista Herman Gorter miał tak mieszczańskie ekscentryczne maniery, że robotnicy go nie traktowali serio (s. 220). Henri Polak, fabianin był bardziej typowy. Jako Żyd bał się rewolucji i wolał reformę. Polak i Floor Wibaut starali się ulepszyć warunki życia klasy robotniczej przez konkretne kursy wiedzy i higieny (Polak) i projekty architektoniczne (Wibaut). Polak namawiał Żydów do porzucenia getta i przejście na stronę oświecenia. Zarówno przed jak i po II wojnie Amsterdam zręcznie łączył liberalizm gospodarczy ze społecznym. Po II wojnie miasto zawsze  namawiało mniej liberalną Hagę do odważniejszych liberalnych projektów (s. 247). Benno Premsela w 1964 roku udzielił wywiadu w TV, w którym bronił godności ludzi LGBT i dowodził, że ich los     jest problemem całego społeczeństwa, tak jak antysemityzm jest problemem nie Żydów lecz gojów (s. 250). W 1960 narodził się holenderski ruch anty-atomowy, a niedługo potem ruch Provo. Tymczasem wpływy kościołów malały, bo pamiętano im bierność wobec nazistowskiej okupacji (nie poparli ruchu oporu).  W roku 2000 zalegalizowano, nie bez oporów i dyskusji, prostytucję zgodnie z tradycją gedogen. Legalizacja ułatwiła kontrolę medyczną. Seks przestał być tabu, co powoduje, że dziś Holandia ma bardzo niski wskaźnik aborcji i nastoletnich ciąż (s. 267). Holenderska TV, odwrotnie niż USA, ma większy problem ze scenami przemocy niż seksu. Podobnie z miękkimi narkotykami. Mimo ataków konserwatywnej amerykańskiej stacji Fox News i Billa O’Reilly w 2008 roku, na holenderska politykę tolerancji wobec nich, Robert Nieuwenhuijs mógł przypomnieć, że w USA 2 razy więcej ludzi sięgało po haszysz niż w Holandii, a śmiertelnych przypadków przedawkowania w USA jest 38 na milion mieszkańców, podczas gdy w Holandii – 2.4, a więc 11 razy mniej (s. 267). Co do imigrantów i wielokulturowości, Shorto zgadza się zarówno z Paulem Schefferem z Arbejdspartij, który w 2000 pisał, że ci za rzadko się asymilują, jak i Hirsi Ali, choć trochę go niepokoi czy aby nie kusi jej wizja wojny z światem islamu (s. 271). Pewne wrażenie robią też na nim Job Cohen (burmistrz Amsterdamu) i Ahmed Aboutaleb (burmistrz Rotterdamu, muzułmanin) i ich wspólna akcja nawoływania do tolerancji. Shorto zwraca uwagę, że cała czwórka wymienionych osób przyczyniła się do lepszego zrozumienia stanowiska liberalizmu wobec problemów z imigracją, nie tylko muzułmańską, co znów stawia Holandię w czołówce liberalnej opinii publicznej.

Przy okazji przypominam 🙂 :

O autorze wpisu:

Piotr Marek Napierała (ur. 18 maja 1982 roku w Poznaniu) – historyk dziejów nowożytnych, doktor nauk humanistycznych w zakresie historii. Zajmuje się myślą polityczną Oświecenia i jego przeciwników, życiem codziennym, i polityką w XVIII wieku, kontaktami Zachodu z Chinami i Japonią, oraz problematyką stereotypów narodowych. Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów w latach 2014-2015. Autor książek: "Sir Robert Walpole (1676-1745) – twórca brytyjskiej potęgi", "Hesja-Darmstadt w XVIII stuleciu, Wielcy władcy małego państwa", "Światowa metropolia. Życie codzienne w osiemnastowiecznym Londynie", "Kraj wolności i kraj niewoli – brytyjska i francuska wizja wolności w XVII i XVIII wieku" (praca doktorska), "Simon van Slingelandt – ostatnia szansa Holandii", "Paryż i Wersal czasów Voltaire'a i Casanovy", "Chiny i Japonia a Zachód - historia nieporozumień". Reżyser, scenarzysta i aktor amatorskiego internetowego teatru o tematyce racjonalistyczno-liberalnej Theatrum Illuminatum

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *