Strauss i Beethoven

   Minęło Święto Niepodległości i Narodowe Forum Muzyki zaprosiło nas (12.10.22) na ciekawy koncert wypełniony muzykę Ryszarda Straussa i Ludwiga van Beethovena. Grała NFM Orkiestra Leopoldinum ze swoim szefem artystycznym Josephem Swensenem, solistą w II Koncertem waltorniowym Es-dur TrV 283 Straussa był Radek Baborák. Poza tym usłyszeliśmy jeszcze Sekstet z opery Capriccio op. 85, TrV 279a Straussa i Eroicę Beethovena.

   Orkiestra Leopoldinum była świetnie przygotowana do koncertu. Fragment Capriccia wykonany został subtelnie i eterycznie, rodząc pytania o późny styl alpejskiego kompozytora. Czy mimo szaleństw wojny i całkowitego upadku, moralnego jak i materialnego, kultury niemieckiej Ryszard Strauss wciąż był tym samym zadziornym optymistą, jak w latach swojej Symphonia Domestica? Dlaczego nie wrócił do grozy i turpizmu swoim wczesnych oper, Salome i Electry? Zdawać by się mogło, że dopiero teraz, kiedy władcy Rzeszy, którym służył Strauss doszli do granic zła, nadszedł czas na wielkie monologi nad ociekającą krwią uciętą głową i zamordowanym z woli losu ojczymem ojcobójcą. A jednak nie. Pomijając cudowne Metamorfozy późna twórczość Straussa wydaje się być lekka i eteryczna, całkowicie na usługach rozważań nad istotą sztuki jako takiej, czego znakomitym przykładem jest właśnie Capriccio. Wydaje mi się, że Metamorfozy są tu dobrą wskazówką. Lekkość późnego Straussa ma w sobie wiele melancholii a może nawet nihilizmu. Sztuką jest wywarzenie między pozorną warstwą słodkiego rozmarzenia, a tą głębszą, przypominającą bardziej ostateczny zmierzch świata. I Orkiestrze Leopoldinum ze Swensenem udało się ukazać, że Straussowi chodziło o coś więcej…

Radek Baborak, kadr z kanału YouTube Horn Fest Praha

   Gwiazdą II Koncertu waltorniowego był Radek  Baborák grający na waltorni ciepłym i plastycznym dźwiękiem, z dużą wirtuozerią. Strauss był wśród kompozytorów jednym z największych znawców orkiestry jako takiej i w jego najbardziej monumentalnych dziełach wystarczy się cieszyć samą umiejętnością ukazywania muzycznych planów, różnicowania barw, posługiwania się iluzoryczną przestrzenią sugerowaną przez strukturę dźwięków. Nie tak często Strauss chwytał za solowe instrumenty, wydaje się, że uważał, iż najpiękniejszym instrumentem jest głos człowieka, zwłaszcza kobiety. Ale gdy już chwycił za instrument, zaś waltornia była instrumentem ojca Straussa, gdyż był on wirtuozem tej współczesnej wersji rogu, efekty są niezwykłe. I całą tą niezwykłość, lekkość, tajemniczość i malarskość Baborák oddał znakomicie. Na bis waltornista zagrał intrygujący Kadish ukraińskiego kompozytora Lwa Kogana, dedykując to refleksyjne, bardzo wierne ekspresji synagogalnej dzieło, walczącym o swoją Ojczyznę i demokratyczny świat Ukraińcom. Byłem pod ogromnym wrażeniem umiejętności kształtowania frazy, swobody barwowej i dynamicznej wirtuoza. Nie wiele razy słyszałem na żywo tak wspaniałą waltornię a i na nagraniach nie łatwo coś takiego znaleźć. Dlatego polecam kilka świetnych nagrań Baboráka, jednocześnie ubolewając nad tym, że płyty czeskiego Supraphonu wcale nie są łatwo dostępne w Polsce, a jest to nie tylko czeska wytwórnia narodowa, ale i jedna z lepszych film fonograficznych w ogóle.

   Na koniec usłyszeliśmy wielką, rewolucyjną Eroicę. Orkiestra Leopoldinum zagrała to arcydzieło wyraziście i ekspresyjnie, z niesamowitą precyzją wertykalną, akordową i nieco słabszym różnicowaniem dynamicznym poszczególnych linii melodycznych. Ogólnie czasem mam wrażenie, że symfonie Beethovena jednak najlepiej brzmią grane przez wielkie orkiestry symfoniczne, nie zaś przez zespoły muzyki dawnej czy orkiestry kameralne. Choć Beethoven w swoich czasach nie dysponował oczywiście wielką orkiestrą symfoniczną, to można śmiało założyć, że głównym celem ewolucji orkiestry w XIX wieku było jak najlepsze oddawanie przestrzeni i majestatu symfoniki Beethovena właśnie, bo któż inny, jak nie on, był ojcem całej następującej po nim muzyki symfonicznej? Trudno jednak winić świetnie przygotowany zespół za to, że jest orkiestrą kameralną. W ich wykonaniu szczególnie wartościowe było ukazanie innej niż przy większych zespołach równowagi między smyczkami a sekcją dętą. Sola fletów, obojów, fanfary rogów – to wszystko było mocniej wyrażone niż w typowych wykonaniach. Jednocześnie smyczki grały bardzo ładnie w szybkich pasażach, ładnie kształtowały fugata. Było to dobre wykonanie, i nie tylko dyrygencki taniec Swensena, ale i jego efekty świadczyły o wniknięciu muzyków głęboko w cudowny świat Beethovena.

O autorze wpisu:

Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 + czternaście =