Premier Morawiecki złożył w Niemczech kwiaty na tablicy upamiętniającej Brygadę Świętokrzyską. Ta brygada składała się ze skrajnych nacjonalistów, zwierzęcych antysemitów, walczących z partyzantami Armii Ludowej. Unikała ona (brygada) walk z hitlerowcami. Zresztą, otrzymywała od nich broń. Pod koniec wojny uciekła z hitlerowcami na Zachód. Wcześniej wyłamała się spod dowództwa AK. Niedawno Sejm złożył hołd tym hitlerowskim kolaborantom i stwierdził, że dobrze służyli Polsce.
Po tym skandalicznym złożeniu kwiatów premier Morawiecki poszedł za ciosem. Wspomniał w publicznej debacie o żydowskich sprawcach zbrodni, a to wywołało ostry sprzeciw Premiera Izraela. Również w trakcie tego pobytu ów premier powiedział, że w 68 roku nie było Polski, a Żydów tępili komuniści. Można to uznać za niekończące się pasmo nieodpowiedzialnych wypowiedzi. Ale prawda jest chyba inna. Premier, rząd i PiS tak właśnie myślą. I jakby nie udawali, że jest inaczej to tego nie da się ukryć. Złożenie kwiatów na tablicy hitlerowskich kolaborantów i mówienie o żydowskich sprawcach zbrodni układa się w całość i pokazuje sposób myślenia obecnej władzy.
Jeszcze kilka lat, a okaże się, że hitlerowcy (wg PiS i IPN) byli ofiarami, Żydzi oprawcami, a my, dumni Polacy daliśmy łupnia ruskim i wyzwoliliśmy Wrocław spod ich panowania. Brzmi to groteskowo, ale czy zachowania premiera Morawieckiego takie nie są?
Tę paranoję uzupełniają inne wypowiedzi. Oto wrocławski radny PiS nazwał profesora Kulczyńskiego zbrodniarzem. Bo ten żył w czasach PRL i odważył się odbudowywać wrocławską, czyli polską naukę. Takich „zbrodniarzy” jak profesor były miliony.
Czesław Cyrul
NSZ to była taka polska WAFFEN-SS i pierwsza PiSo-bolszewia.