Największą wadą filmów historycznych nie zawsze są złe kostiumy czy niedbałe lokacje, a nawet błędy w opisie zdarzeń. Jest wiele filmów, które z pozoru dobrze obrazują opisywaną epokę, jednakże ich bohaterowie myślą zupełnie tak, jak ludzie w XXI wieku i mają ich problemy, zamiast mieć świadomość osób żyjących w dawnych czasach, świadomość, która znacząco różniła się od naszej, współczesnej. Pojawia się pytanie – po co robić takie filmy? Za przykład posłuży film "Vatel".
O autorze wpisu:
Studiował historię sztuki. Jest poetą i muzykiem. Odbył dwie wielkie podróże do Indii, gdzie badał kulturę, również pod kątem ateizmu, oraz indyjską muzykę klasyczną. Te badania zaowocowały między innymi wykładami na Uniwersytecie Wrocławskim z historii klasycznej muzyki indyjskiej, a także licznymi publikacjami i wystąpieniami. . Jacek Tabisz współpracował z reżyserem Zbigniewem Rybczyńskim przy tworzeniu scenariusza jego nowego filmu. Od grudnia 2011 roku był prezesem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, wybranym na trzecią kadencję w latach 2016 - 2018 Jego liczne teksty dostępne są także na portalach Racjonalista.tv, natemat.pl, liberte.pl, Racjonalista.pl i Hanuman.pl. Organizator i uczestnik wielu festiwali i konferencji na tematy świeckości, kultury i sztuki. W 2014 laureat Kryształowego Świecznika publiczności, nagrody wicemarszałek sejmu, Wandy Nowickiej za działania na rzecz świeckiego państwa. W tym samym roku kandydował z list Europa+ Twój Ruch do parlamentu europejskiego. Na videoblogu na kanale YouTube, wzorem anglosaskim, prowadzi pogadanki na temat ateizmu. Twórcze połączenie nauki ze sztuką, promowanie racjonalnego zachwytu nad światem i istnieniem są głównymi celami jego działalności. Jacek Tabisz jest współtwórcą i redaktorem naczelnym Racjonalista.tv. Adres mailowy: jacek.tabisz@psr.org.pl
Fakt, również miałem takie poczucie w czasie oglądania filmów historycznych, że są one na siłę "unowocześniane" – przychodziło mi wówczas do głowy pytanie po co to jest robione. Starałem sobie jakoś na to odpowiedzieć, że "dla dobra sprawy" poświęca się realizm na rzecz innych "wartości", ale zachwytu to nie budziło. Fakt, jest taki trynd.