Jest nadzieja, że gwiazda ministra Macierewicza zaczyna gasnąć. Seria błędnych decyzji podjęta przez ministra zaczyna przynosić fatalne efekty: polityczne dla PiS-u i materialne dla kraju. Misiewicza siłą odrąbano od Macierewicza i PiS. Sam prezes dał sygnał do działania. Trzech partyjnych generałów z PiS orzekło, że Misiewicz nie ma kwalifikacji do bycia dostojnikiem rządowym i reprezentowania barw PiS. Sam Misiewicz nie przyjął tego do wiadomości i oświadczył, że odchodzi z PiS, by nie szkodzić prawicy.
Zaraz potem zbiegł do USA szef komisji smoleńskiej dr Berczyński, tytułowany przez Macierewicza profesorem. Berczyński tam mieszka na stałe. Widocznie stwierdził, że przekroczył już granice zdrowego rozsądku w głoszeniu smoleńskich bzdur, choć te granice były u niego bardzo płynne. Ujawnił także, że stał za uwaleniem przetargu na caracale. Zarazem zrzekł się przewodniczenia Radzie Nadzorczej (zapewne posadzie dobrze płatnej) Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi. Złożył podobno dymisję na ręce prezesa zakładów i dymisja została przyjęta. Tak podają media. O ile mi wiadomo to rada nadzorcza jest nad prezesem. Prezes jest przez nią nadzorowany, nie może więc prezes przyjmować dymisji swojego nadzorcy.
Berczyński czmychnął do USA i już pewnie w Polsce się nie pojawi. Jego miejsce zajął dr Nowaczyk, który też uważa się za profesora i też mieszka na stałe w USA. Jest on zwolennikiem teorii, że tupolew ściął skrzydłem brzozę, ale skrzydło zostało nietknięte, a w samolocie nie było jednego wybuchu, było ich kilka. Nowaczyk posuwa się jeszcze dalej w absurdalnych teoriach dotyczących katastrofy. Jak ośmieszy się do końca i zarobi więcej pieniędzy na opowiadaniu głupot, też pewnie ucieknie do USA i więcej nie wróci. Może Macierewicz, jak się uchowa na stanowisku, powoła do komisji red. Ewę Stankiewicz. Ta pani wierzy ślepo i bezkrytycznie w katastrofę. Wtedy dopiero zrobi się śmiesznie i groźnie zarazem. Jej jednak nie interesują fakty, ona wierzy w zamach, a z wiarą trudno dyskutować. Jej mąż, obywatel Danii, jest ekspertem w komisji smoleńskiej. Nie wiem na czym się zna, bo w Danii robił coś zupełnie niezwiązanego z lotnictwem. To nie ma większego znaczenia, pewnie też wierzy w zamach, ale ja sądzę, że jest to raczej wyrachowany cynizm, obliczony na wyrywanie państwowej kasy. Tak jak u Berczyńskiego i Nowaczyka.
W zamach wierzy, według ostatnich badań, około 18 procent naszych obywateli i liczba ta co roku zmniejsza się. Zatem fałszywa religia smoleńska nie znajdzie szerszego uznania w społeczeństwie i w końcu z jej kapłanem trzeba będzie coś zrobić.
Czesław Cyrul
Trzeba rozroznic zamach od wybuchu. Wybuch nie znaczy wcale ze był zamach. Prawdopodobnie Kaczynski sam zdetonował bombe, zeby go ruskie zywcem nie wzieli do niewoli. W ten sposob obronił dokumenty, ktore miał ze soba. Normalnie "gieroj". A Macierewicz powinien zostac na stanowsku, to gwarancja wygranej (opozycji).