O Wojciechu Bogusławskim zwykle pisze się i mówi się w kontekście wyłącznie literackim, ja jako historyk bardziej się interesuję niespokojnymi czasami w jakich żył i jego relacją z polityką i władzą. Pisząc ten tekst korzystałem z takich pozycji jak:
Raszewski Z., Bogusławski, PIW Warszawa 1982.
Kurek K (red.), Wojciech Bogusławski. Ojciec teatru polskiego, Wydawnictwo Naukowe UAM Poznań 2009.
Krawczykowski Z, Wojciech Bogusławski. Ojciec sceny narodowej, PIW 1954.
Bajer M., Kamińska D. (red.), Wojciech Bogusławski in memoriam, Drukarnia Beyga Golęczewo 2009.
—————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————————
Bogusławski urodził się w Glinnie w 1757 roku pod Poznaniem. Dziś to gmina Suchy Las. W domu wołano na niego Woś (Raszewski 1982, s. 17). Poznań był w tych czasach miastem zrujnowanym. Nie odbudowano strąconej w 1725 roku przez huragan wieży ratusza. W 1750 roku sprowadzono polski garnizon Goltza by walczył z nimi. Miasto męczyli opryszkowie. Latem 1758 roku przybyli Rosjanie a polscy żołnierze opuścili miasto. Rosjanie poszli w końcu ścigać Prusaków na Śląsk, ale w 1761 roku Prusacy pobili ich pod Gostyniem i niszczyli rosyjskie magazyny (wojna manewrowa) w Gostyniu, Kobylinie i Stęszewie oraz w Poznaniu (Raszewski 1982, s. 18). Ciągle bano się obcych wojsk w Glinnie i barykadowano się na wszelki wypadek. Woś jednak był za młody by to pamiętać. Leopold Bogusławski w 1761 roku zaciągnął pożyczkę u sąsiadów i osadził w Okalewie olędrów (tak naprawdę Niemców), wolnych chłopów czynszowych (Raszewski 1982, s. 21), stąd w przyszłości wzięły się liberalne poglądy Wojciecha Bogusławskiego. Jego mamą była Anna Linowska.
Od wieku 5 lat uczono go w domu łaciny, nie wiemy czy poznał kaliskie i poznańskie jezuickie teatry. Bogusławscy nie byli zachwyceni wyborem Stanisława Augusta, „stronnika Moskali” (Raszewski 1982, s. 24), podobnie jak cała Wielkopolska. Mieli dość Ruskich. W 1767 roku szlachta nie dopuściła do praw innowierczych omawianych w grodzie kaliskim, podburzyła też pospólstwo. Dopiero Kozacy zakuwając w dyby tych i owych „wytłumaczyli”, że trzeba być tolerancyjnym… (Raszewski 1982, s. 24). W marcu 1770 roku do Poznania znowu wkroczyli Rosjanie płk Roenne. Rekwizycje odprzysiężenia konfederacji itd. W ziemie konfederaci próbowali odbić Poznań.
Burzliwe czasy. Jesienią 1770 roku Woś był już jednak w Krakowie. Miasto też było podupadłe, ale nie tak jak Polska, o wszystkim decydował – jakżeby inaczej – rosyjski garnizon (Raszewski 1982, s. 31) i to od 1768 roku w związku ze zwalczaniem konfederacji barskiej rzecz jasna. Woś mieszkał w Bursie Prawników uczył się w Szkołach Nowogrodzkich. Ubodzy studenci zabawiali się dręcząc Żydów i dysydentów, stronników Moskali, pisali też poezje. Dyrektor Józef Bogucicki (ur. 1747) konwertyta z judaizmu (1758), przypominał, ze chrześcijaństwo jest wybaczeniem (Raszewski 1982, s. 33). Dziwne czasy. Woś uczył się gramatyki, poetyki, łaciny itd. 15 lutego 1772 roku Austriacy wkroczyli do Krajowa (od listopada stali już na Kazimierzu), kiedy Woś kończył naukę. Rodzice oddali go na dwór biskupa Sołtyka (Raszewski 1982, s. 36). W pałacu Sołtyka Krzysztofory wystawiano Voltaire’a (Meropa w polskim przekładzie księdza Orłowskiego. Woś nie miał pieniędzy nie był synem Magnata więc zaciągnął się do armii, na Szkołę Rycerską nie było go stać, więc o poszedł na praktykę do pułku Gwardii Pieszej Litewskiej. Dowodził Franciszek Szylbach, pruski oficer który wstąpił do polskiego wojska (Raszewski 1982, s. 43). Pąsowe mundury z niebieskimi wyłogami, w stylu zachodnim. Komendy po niemiecku: „Mit der rechten Hand ans gewehr! Das gewehr hoch! Spannet den hahn! Schlagt an! Feuer! (Raszewski 1982, s. 45). Nauczył się wielu języków w pułku. Poznał Adama Kazimierza Czartoryskiego m.in. (łączenie urzędów) komendanta Szkoły Rycerskiej, zapamiętał Adama jak wesołego łacinnika. W 1777 roku spolonizowano komendy. Zaczynano dbać o język polski. Woś też dziwił się czemu Polak uczy się po łacinie, bawi po francusku i wojuje po niemiecku (Raszewski 1982, s. 48). Woś pasował do wojska do którego wówczas brano wysokich – miał 177 cm wzrostu (Raszewski 1982, s. 68), wtedy 167-170 cm było średnim wzrostem męskim. W dzisiejszej Polsce byłby lekko tylko powyżej średniej (175 cm).
W 1776 roku Ryx, ulubieniec króla Stasia odkupił monopol teatralny (okropne słowo) od Sułkowskich, ale nie postawił nowego budynku. Tatr dawano w warszawskim pałacu Radziwiłłów (Raszewski 1982, s. 53). Stackelberg, jego austriacki kolega Rewitzki, August Syłkowski i Jerzy Marcin Lubomirski mieli stałe miejsca. Roznoszono limonady, orszady i lody. Grali głównie Niemcy i Włosi, Polaków początkowo było tylko dwóch w tym Karol Świerzawski. Repertuar wyłącznie współczesny. Bogusławksi debiutował na scenie latem 1776 roku. Nie wiadomo gdzie mieszkał w Warszawie (Raszewski 1982, s. 61). Prawdopodobnie zadbali o niego szambelan Woyna i Montbrun, który go uczył aktorstwa na poważnie. Dominował repertuar francuski, gdy w Niemczech powoli się z niego wyzwalano (Raszewski 1982, s. 66). Chłop poruszał się na scenie tylko odrobineczkę bardziej gminnie niż Corneillowski panicz. Włoskich librett nie przekładano na inny jeżyk by ich nie zbrzydzić (Raszewski 1982, s. 73). W 1778 roku to też debiut autorski Bogusławskiego („Nędza uszczęśliwiona”). Libretto Bohomolca czekało od 1770 roku. Kompozytor muzyki Kamieński, Słowak z pochodzenia spalił partyturę wzburzony krytyką, ale literacka część przetrwała (Raszewski 1982, s. 79). W 1779 francuscy aktorzy wyjechali, zostali polscy i trochę niemieckich. Król zbudował nowy teatr. Wiosną 1780 przybyli włosi z operą, więc Bogusławski przerzucił się na tylko komedie (Raszewski 1982, s. 93), bo głupio byłoby z nimi rywalizować w operze. W 1781 Włochów nie było, ale był francuski zespół złożony z dzieci grających sztuki dla dorosłych. Literacko dominował Franciszek Zabłocki (Raszewski 1982, s. 97). Bogusławski grał m.in. kupca włoskiego we: „Włoszce w Londynie”. Na sejm IX-XI 1782 Teatr Narodowy miał trzy własne opery. Bogusławski nie rezygnował z przysposabiania nadal popularnych oper włoskich. W 1783-84 roku w teatrze walczył frak i kontusz. Na „Fraczka zawstydzonego” odpowiedzieli Zabłocki i Eybicki. W „Uczciwym winowajcy” Bogusławski piętnował nietolerancję religijną i fanatyzm (Raszewski 1982, s. 125). W 1782 roku wystawił „Alkada z Zalamei” Calderona, rzadkość i odważny krok – mocna obrona mieszczaństwa, burmistrz bowiem (w wersji współpracownika i czasem konkurenta WB – Baudouina – kupiec) nie chciał kupić próżnego tytułu szlacheckiego (Raszewski 1982, s. 126).
W 1782 roku WB postanowił utworzyć z gninnśkich (może też pomógł król?) pieniędzy własny teatr w Poznaniu (Raszewski 1982, s. 127). 6 listopada 1782 roku zawarł umowę z Józefem Srokowskim i ośmioosobowym zespołem kontrakt na występy w Poznaniu. Srokowski miał organizować przedstawienia warszawskich aktorów w Poznaniu (Kurek 2009, s. 91). Niestety poznański teatr nie prządł zbyt dobrze. Bogusławski odsprzedał go wkrótce, potem teatr upadł. WB po prostu nie przedłużył umowy, która wygasała w kwietniu 1783 roku (Kurek 2009, s. 92).
Stanisław August nie pochwalał linii programowej WB w Teatrze Narodowym, dlatego w 1785 roku Bogusławski próbuje szczęścia w Wilnie, nie było tam budynku teatru używano zwykłej kamienicy. Nie było dekoracji bo ktoś je zwędził. WB robił teatr z niczego. Tymczasem od 1785 roku TN w Warszawie prowadził jako dzierżawca Ryx. W 1786 roku WB wystawił po raz pierwszy nieamatorsko w Polsce „Wesele Figara” (Krawczykowski 1954, s. 59).
W 1788 roku na sejmie postulowano zniesienie monopolu teatralnego Ryxa (Raszewski 1982, s. 166). Bogusławski miał pewne nadzieje w związku z tym, ale też trochę się bał, bo na Litwie odzwyczaił się już od konkurencji, a w warszawie czekał na niego znakomity zespół Domenica Guardasoniego, konkurencja niemal nie do pobicia. Z drugiej jednak strony sezon 1789 w Wilnie był nieudany (Krawczykowski 1954, s. 60). To DG wystawił pierwszy Don Giovanniego Mozarta w Pradze jeszcze przed Wiedniem. W 1790 roku DG wyjechał, a Bogusławski zawarł umowę z Ryxem na rok 1790/1791 jednak bez zachęty króla (Raszewski 1982, s. 168).
W sztuce: „Lanassa” Bogusławski używał bardzo oświeceniowo egzotyki by pokazać polskie przesądy, a nikt nie mógł się przyczepić (Raszewski 1982, s. 179). Przysposabiał też na polskie warunki „Trzech bliźniaków” Goldoniego – jeszcze w 1790 roku (Raszewski 1982, s. 186). Razem z Niemcewiczem WB starał się pokazać wzór nowego patrioty. Cieszył się gdy Ignacy Potocki po wielogodzinnej rozmowie z królem wreszcie przekonał go do drogi reform i sojuszu z Prusami (4 grudnia 1790 r.). Po gali w TN z tej okazji 15 stycznia 1791 roku (nawet zwolennicy Szczęsnego Potockiego wołali vivat król!, wystawiono 16 stycznia „Powrót posła” Niemcewicza (Raszewski 1982, s. 190). Publiczność sprzyjająca patriotom Potockiego i Kołłątaja domagała się dalszych przedstawień bardzo szybko. 20 stycznia WB dał zadość ich prośbom. Wuj WB Jan Linowski ze Zdanowic należał to Towarzystwa Patriotycznego i zabezpieczał politycznie WB od tej strony (Raszewski 1982, s. 194). Taczka occiarza i Powrót posła naprzemiennie dawały niesamowitą frekwencję. Niestety trzeba było szybko zacząć remont bo zbutwiałe belki podłogowe przy natłoku ludzi groziły zawaleniem. WB w rzeczywistości nieco się wahał czy czuć się szlachcicem czy nowym patriotą uważa Zbigniew Raszewski (Raszewski 1982, s. 200).
Wiosną 1792 roku miano nadzieję, że konflikt z Rosją da się załagodzić, że Europa widząc, że Polacy wydorośleli od 1773 roku wstawi się za nimi. W 1792 wystawiono balet o Wandzie dla pokrzepienia serc (Raszewski 1982, s. 207). „Polowanie Henryka IV” musiał przenieść do Anglii (Henry VI) bo Stanisław August uważał się prawie za wcielenie Henryka IV (marzenie ściętej głowy) i WB wolał nie drażnić króla (Raszewski 1982, s. 217). Za rządów Targowicy woła wystawiać komedie Zabłockiego (Raszewski 1982, s. 226), lecz z niewinnej sztuki, w której występuje Szczęsny publika przeczulona, zwolenników polskiego Uber-zdrajcy wszechczasów, wywąchała paszkwil na Szczęsnego Potockiego (Raszewski 1982, s. 227). Na Szczęście Szczęsny Potocki bał się że sztuka faktycznie zlepi się z nim i nie kazał karać WB. Ale na wszelki wypadek wprowadzono cenzurę na usługach „wartości” targowiczan. Bardzo to zaczęło zniechęcać Bogusławskiego, mimo iż cenzura była niefachowa i nieudolna. W 1793 roku nie pojechał na „sejm Sieversa” do Grodna, na którym zaskoczonym targowiczanom objawiono sojusz prusko-rosyjski i plany II rozbioru (Raszewski 1982, s. 239). Nic dziwnego, że WB nie miał na to nerwów. Zainteresował się ruchem Sturm und Drang, dziełami hr Toerringa („Agnes Bernauer”) i Moellera („Hrabia Waltron”). W 1793 roku wystawia też znakomitą sztukę Sheridana „Szkoła obmowy” (Krawczykowski 1954, s. 63).
Potem nadszedł Kościuszko. „Cud mniemany” jednak powstał długo przed Racławicami (Raszewski 1982, s. 249). W sztuce tej po raz pierwszy WB wraca do języka monumentalnego baroku, do którego w muzyce tamtych czasów wracali klasycy wiedeńscy. WB i jego krewni i koledzy byli prokosciuszkowskimi spiskowcami już od Grodna. Jeszcze w lutym 1794 „Cudem mniemanym” zachwycali się także rosyjscy oficerowie (Raszewski 1982, s. 285). Jednak po 3 marca 1794 uznano sztukę za jakobińską i zakazano przedstawień. Generał Pistor pisał do Katarzyny II o tym, że sztuka podburza lud Warszawy (Krawczykowski 1954, s. 64). Baudouin – marionetka Rosjan, sypnął WB wobec Igelstroema (Raszewski 1982, s. 287). Chreptowicz wolał uciekać, WB został w stolicy. Niemcy występowali od lutego tylko w pałacu Radziwiłłów, cały Teatr Narodowy miał WB do swej dyspozycji. 17 kwietnia Warszawa powstaje; aktorzy Rutkowski i Ryllo zaciągają się w szeregi powstańców (Krawczykowski 1954, s. 65).
Z 5 na 6 listopada 1794 roku Prusacy zwinęli swoje nieśmiałe oblężenie, ale Warszawa obawiała się co zrobią Rosjanie po klęskach insurekcji na Litwie (Raszewski 1982, s. 296). „Pustelnik na wyspie Formentera” to zdaje się obraz osamotnienia WB wobec zawieruchy wojennej (Raszewski 1982, s. 301). 2 listopada 1794 roku wojska Suworowa podeszły pod Pragę (Raszewski 1982, s. 303). W mieście wybuchła panika. WB uciekł w kierunku Krakowa spakowawszy bibliotekę teatralną i inne sprzęty, jednak bał się, ze w Krakowie zatrzymają go Prusacy i wydadzą Rosjanom (Raszewski 1982, s. 307), wolał pojechać do Lwowa gdzie polowań na spiskowców nie było. Napływ emigrantów z Warszawy sprzyjał przedsięwzięciom teatralnym we Lwowie (Krawczykowski 1954, s. 65). Instaluje się w 1797 w Ogrodzie Jabłonowskich.
Zarówno Prusy jak i Austria tolerowali teatr polski, ale tak długo, aż wszyscy polscy aktorzy nauczą się niemieckiego (Raszewski 1982, s. 311). Bogusławski zaczął organizować lwowski teatr z dawnym kolegą Franciszkiem Bullą w dawnym kościele Św. Krzyża. Dzięki pomocy hr. Gallenberga wystawił nawet „Cud mniemany” (słowo mniemany dopiero wtedy dodano) w 1796 roku, inne sztuki cenzura przepuszczała z marszu i nie było żadnych problemów (Raszewski 1982, s. 320). Wprowadził sztuki Szekspira oczywiście zgodnie z epoką uwspółcześnione nieco, zupełne novum wtedy w Polsce. W „Hiszpanach w Peru” nawiązał do Inkasów Marmontela i do rosyjskiego podboju Polski (Raszewski 1982, s. 236). Gdy Austriacy zawarli pokój z Francją w październiku 1797 roku stali się niestety o wiele mniej pobłażliwi (Raszewski 1982, s. 343). Wrócił więc WB do Warszawy, pruskiej wtedy.
Pomagała mu w Warszawie Anna Lampel, która przybyła specjalnie do niego (Raszewski 1982, s. 349). W maju 1800 roku pojechał WB do ujeżdżalni w Poznaniu gdzie zastał prowizoryczny teatr (Raszewski 1982, s. 351). W czerwcu 1800 roku dał tam pierwsze przedstawienie. Starał się o pozwolenie na reduty i bale maskowe w Warszawkie, Kaliszu, Poznaniu i Łowiczu, ale uzyskał tylko na zgranie przedstawień z jarmarkiem świętojańskim co roku organizowanym w Poznaniu od XV wieku. To też było coś (Bajer, Kamińska 2009, s.31). W ciągu lat 1800-1823 był w Poznaniu 10 razy (1800, 1801, 1802, 1803, 1805, 1807, 1808, 1809, 1816 i 1823), oznaczało to zwykle także występy w Kaliszu (Kurek 2009, s. 105-106). Niestety od 1795 roku przywilej teatralny na większość Prus Południowych miał Carl Casimir Doebbelin, WB jednak nie ustępował bo wówczas jego teatr nie miał stałej bazy i chciał ją mieć w Poznaniu. Ujeżdżalnia nie nadawała się do występów w zimie. Znalazł dobry grunt Kaliszu i postawił prowizoryczny budynek z drewna. Poeta niemiecki życzliwy Polakom liberał Zacharias Werner dał WB listy polecające do Friedricha Goerga von Tilly (prezydenta W-wy) i gubernatora W-wy Georga von Koehlera. W 1803 wielki pożar w Poznaniu uczynił na dłużej przedstawienia nieopłacalnymi (Kurek 2009, s. 117). W 1810 roku ostatni raz w Poznaniu grał WB w ramach trupy Teatru Narodowego (Kurek 2009, s. 130), potem WB odsprzedał antrepryzę swemu kuzynowi Ludwikowi Osińskiemu. W 1815 roku bezskutecznie, choć z poparciem WKs Radziwiłła starał się WB o przywilej teatralny na całe W. Księstwo Poznańskie (Kurek 2009, s. 136). Od 1816 roku zaczęto przekształcać miasto Poznań w twierdzę pod kierunkiem szefa sztabu generalnego armii pruskiej Carla Wilhelma Georga von Grolmana (Kurek 2009, s. 133). Militaryzacja miasta (w 1828 zaczęto wznosić forty) i bardziej antypolska teraz polityka Prus skrępowała życie teatralne Poznania. Z Niemiec przybywały drugorzędne zespoły, nie mogące odnieść sukcesu w dawnej Rzeszy. W 1828 roku Ernst Vogt dostał przywilej wykluczający polską konkurencję w zasadzie (Kurek 2009, s. 135).
W 1801 pokój w Luneville uspokoił Prusaków, którzy założyli dla Polaków skłonnych do współpracy (powracających legionistów) Królewskie TPN (Raszewski 1982, s. 355). Niemcewicz wprowadza tam Bogusławskiego (Krawczykowski 1954, s. 75). Dyrektor Kamery Warszawskiej Karl Georg Hoym chciał grać z Polakami ostro (w 1801 roku chciał zbanowac występy WB), ale minister Prus Południowych Voss go hamował (Raszewski 1982, s. 355). Voss zdawał sobie sprawę, że Polacy stanowiąc 50% mieszkańców Krolewsta Prus od 1795 roku nie mogą być po prostu kolonizowani, trzeba wykazać do nich dobrą wolę. Voss mieszkał w Berlinie, ale Koehler wystarczył na razie by osłonić WB przed Hoymem. Doebbelin osłupiał bo myślał, że WB już siedzi, gdy WB wpadł znowu do Kalisza, okazało się że zakazy Hoyma jednak nie obowiązują poza Warszawą, i WB zaczął dawać od czerwca 1801 roku przedstawienia w Poznaniu. Wystawiał tam głównie życzliwą Niemcom sztukę „Otto von Wittelsbach” Josepha Mariusa Babo (Raszewski 1982, s. 357). W czerwcu 1802 roku bawiący w Poznaniu Fryderyk Wilhelm III osobiście dał WB pozwolenie teatralne na całe Prusy Południowe ale bez monopolu (Raszewski 1982, s.358). Doebbelin zaczął tracić wpływy i pieniądze, zwłaszcza, że Polacy woleli chodzić do teatru WB, który zachęcony sukcesem zaczął go przysposabiać na większą ilość osób. Jednak gdy w czerwcu 1806 Doebbelin postawił nowy teatr, WB zrezygnował z Poznania i grał tylko w Kaliszu (Raszewski 1982, s. 359). W 1805 w Warszawie roku umożliwił debiut ETA Hoffmanowi. Pruskie władze zakazały mu używać pruskich mundurów na scenie, więc używał … rosyjskich nawet gdy grano Prusaków (Raszewski 1982, s. 375). W 1805 roku w Warszawie powstał konkurencyjny teatr Fouresa. WB działał na Polach Krasińskich, F na Krakowskim Przedmieściu (Raszewski 1982, s. 391). Ponieważ fouresowcy zakłócali pracę jego teatru WB naskarżył na nich Vossowi, i przypomniał o swych zasługach dla czegoś co dziś nazwalibyśmy dialogiem polsko-niemiecki (Niemcy zawsze występowali u niego jeśli byli w Warszawie), Voss dał mu monopol na niemieckie przedstawienia, ale nie dał monopolu generalnego na Warszawę, przyznał jednak subwencje o jakie prosił WB (Raszewski 1982, s. 393). 3 sierpnia 1806 roku obsadził siebie w roli głównej grając dla króla Prus w sztuce: „fryderyk Wielki w Spandau”, posypały się wtedy na Bogusławksiego zarzuty polskie o „gemanomanię” (Kurek 2009, s. 38). Jeszcze w 1806 roku po 18 miesiącach WB rozwiązuje jednak teatr niemiecki w ramach swojej działalności (40 tys złp. strat – Krawczykowski 1954, s.73).
Po przybyciu armii Napoleona, zapanował entuzjazm ale i strach przed wybrykami francuskich żołnierzy, jednocześnie z niczego tworzono oddział polskie (Raszewski 1982, s. 399). 19 grudnia 1806 dano specjale przedstawienie w TN dla Napoleona (Kurek 2009, s. 39). WB miał długi i starał się o fundusze od Księstwa Warszawskiego. Pomagali mu Elsner i Kudlicz (Raszewski 1982, s. 401). Po 1808 po wyjeździe Fryderyka Augusta, Warszawa tak bardzo opustoszała, że TN prawie splajtował (Kurek 2009, s. 40). W maju 1810 WB podpisał umowę z rządem KW. Choć KW stworzył Napoleon, francuskie sztuki były deficytowe, ludzie woleli szekspirowskie, ona teraz miały największą widownię (Raszewski 1982, s. 444). 14 kwietnia 1810 roku rząd KW dał WB niezbyt hojną, ale jednak subwencję. Zresztą Rządowa Dyrekcja rozpierzchła się wkrótce wobec klęsk Napoleona. Syn WB Wojciech Ignacy został wcielony z wojsk KW do wojsk wielkiego księcia Konstantego w lipcu 1814. Znowu zmieniały się rządy.
WB miał dość i w 1816 przeniósł się do Wilna, 12 maja zagrał to Saula w tragedii Alfieriego (Raszewski 1982, s. 460). Wilnianie przyjęli go ciepło. W sierpniu znowu był w Warszawie.
Od 1822 prze kilka dekad będzie działać dekretem namiestnika ks. Zajączka Teatr Narodowy Bogusławskiego (Krawczykowski 1954, s. 85). W czerwcu 1823 WB był m.in. w Poznaniu. Był jak widać nadal bardzo żywotny w tym okresie, ciągle w podróży (Raszewski 1982, s. 474). Od 1820 zaczął wydawać swoje dramaty. W 1825 poprosił cara Aleksandra I, który lubił stroić się w piórka dobroczyńcy Polaków, o emeryturę 6.000 złp, dostał 4.000. Miał do wyboru gotówkę albo dzierżawę rządowego folwarku, wybrał folwark (Raszewski 1982, s. 485).
Co mnie szczególnie inspiruje w Bogusławskim to to że jako Wielkopolanin i Poznaniak utożsamiam się z nim i jego preferencji kulturowej na rzecz Niemiec przeciwko rosyjskiej barbarii, która wzięła górę za sprawą rusofili Stanisława Augusta, który dał sobie wyprać mógł przez carycę, mimo iż jego karierę w dyplomacji i polityce umożliwili Sasi. Bogusławski zawsze lepiej dogadywał się z Niemcami, którzy mimo militaryzmu nie byli po prostu niewolnikami carów, nawet Niemcy bałtyccy, poddani carów nie byli tak wyprani jak „prawdziwi” Rosjanie. Jeden z bardzo nielicznych liberałów rosyjskich tych czasów Nikita Panin, ukrywał swoje poglądy, podobnie czynił Radiszczew. Podczas gdy w Prusach liberał taki jak Voss mógł być nawet ministrem. Dla mnie Rosja i Niemcy nigdy nie będą równe. Mam nadzieję, że nasza wielkopolska optyka będzie w przyszłości przebijać się częściej do przestrzeni publicznej niż warszawska masochistyczna rusofilia.