Wszystkich Świętych – kto wymyślił to święto?

Wszystkich Świętych, Święto Zmarłych, Zaduszki,  a może Halloween?  Powszechnie uważa się, że czczenie pamięci zmarłych na początku listopada to  wynalazek chrześcijaństwa. Czy słusznie? Uczestnicy programu odpowiadają na to pytanie i przedstawiają prawdziwą genezę tego święta.

(Z archiwum Racjonalisty)

O autorze wpisu:

23 Odpowiedzi na “Wszystkich Świętych – kto wymyślił to święto?”

  1. Ja na groby chodzę głównie sprzątać. To trzeba robić co najmniej dwa razy do roku; przede wszystkim po zimie, jak stopnieje śnieg. Wczoraj będąc na cmentarzu poczyniłem taką obserwację, że wszyscy inni przychodzą na te groby, zapalą znicza, postoją chwilę i sobie idą. A my: rękawiczki gumowe, detergenty, myją, kleją, łatają, jeszcze tylko worka cementu i betoniarki brakuje. Taki fajny kontrast 🙂

    1. Człowieku, w małych miejscowościach, to ludzie latają na cmentarz przynajmniej 2 razy w tygodniu przez okrągły rok. Latem jeszcze częściej. I zawsze mają tam co robić. To często jedyna atrakcja dla tych ludzi. Naprawdę nie przesadzam.

  2. Podobają mi się wasze pogadanki ze względu na ten szelmowski ukrywany, uśmiech Grzegorza. Jego naiwne, infantylne pytania dziecka zawierzającego tym wszystkich katolickim bzdetom.
    Osobiście na cmentarze nie chodzę pod żadnym pozorem. Rodzina już się przyzwyczaiła i nauczyła się to akceptować. Mogę ich podwieźć ale łażenie pomiędzy grobami to strata czasu. Obiecałem rodzinie że pójdę na cmentarz jeden raz i już nie wyjdę.Wspominać bliskich można w wszędzie, nie trzeba na cmentarzu. Ważna jest pamięć nie kwiatki i granity na grobach.

    1. Jaka pamięć?

      Ważne jest żeby rodzina i sąsiedzi widzieli że byłeś na cmentarzu. Replikacja katolszczego memu, a więc katolszczego behawioru, to rzecz święta i najważniejsza.

      I ważne jest żeby kupic kwiatki i znicze, żeby się kręcił sakralny biznes.

      Cała reszta niewazna.

      Pogrzeb katolicki jest sensowny teologicznie, tylko jeśli jest drogi.

      Kto nie ma kasy, tego kościelni wrzucają do starej studni.

        1. Panie Elasp dlaczego katoliccy pasterze w Irlandii wrzucili te ciała, za których pogrzeb nikt nie chciał zapłacić, do ścieku?

          Nie wystarczało im na naczynia i sztućce?

          Może powinni wybrać tańsze stopy metali na na swoje czarodziejskie różdżki?

  3. dla mnie to jest święto wyłącznie rodzinne i święto zmarłych a nie jakiś świętych ale generalnie nie widzę w nim nic co by usprawiedliwiało bardziej niż lewackie święta np dzień pokoju (czyli de facto dogmatycznego pacyfizmu) dzień młodzieży i inne takie bzdury

    1. Dzień Pokoju rozpoczyna uderzeniem w japoński dzwon – kopię dzwonu zniszczonego w Hiroszimie – Sekretarz Generalny ONZ. Jak się dopatrzyłeś w tym lewactwa czy dogmatycznego pacyfizmu nie wnikam, ale idąc tym śladem Olimpiadę także można uznać za lewacką imprezę, czy Olimpiadę już nie? Większość ludzi, pewnie zdecydowana większość to lewacy i dogmatyczni pacyfiści, bo chcą żyć w pokoju. To dla nich jest to święto, dla mnie kolejny dzień bez wojny w Europie, która dawniej funkcjonowała od jednej do wojenki do kolejnej, to coś fantastycznego i coś na pewno wartego świętowania. Międzynarowy Dzień Pokoju to świetna okazja do tego, biorąc pod uwagę, że świętują wtedy ludzie o najprzeróżniejszych poglądach z prawa do lewa. 

  4. A jednak kosmici istnieją. Skąd byście bowiem Panowie Redaktorzy brali te swoje wszystkei kosmiczne przekazy.  Tego się nie da słuchać.

    A więc, Panowie sugerujecie, że męczeństwo chrześcijan jest wymyślone i śmieszne?

    " Czy trzeba pisać o tych wszystkich okrucieństwach? Czy trzeba ciągle wracać do przeszłości? Trzeba, bo nie wolno zapomnieć o tysiącach znanych z imienia i bezimiennych ofiar prostego ludu Wandei, który zapłacił ogromną cenę za trwanie przy Bogu i Kościele. Tak, męczeństwo Wandei to przede wszystkim historia męczeństwa zwyczajnych ludzi. Tak, jak męczeństwo siedemnastoletniej Marii Papin, wieśniaczki z Poitou. Gdy szła z koszykiem jedzenia dla wandejskich powstańców, natknęła się na oddział "kolumn piekielnych". Republikańscy żołnierze dopytywali się, gdzie podąża. Gdy ta zaprzeczyła jednak, że idzie do "bandytów", zagrozili jej rozstrzelaniem. Dziewczyna odpowiedziała na to: "Wolę raczej umrzeć niż zdradzić moich braci". "Puścimy cię wolno, gdy nas zaprowadzisz do tych łajdaków" – zachęcali żołnierze. "Nigdy" – odpowiedziała Maria. W chwilę po tym została przewrócona na ziemię, zgwałcona i przywiązana do drzewa. Następnie żołnierze cieli ją szablami. Podczas tych tortur dziewczyna modliła się, co jeszcze bardziej rozwścieczało jej katów. Gdy umarła, jej ciało zostało poćwiartowane. " Grzegorz Kucharczyk więcej na adonai.pl. Polecam też liczne publikacje historyczne na ten temat. Ale niekoniecnie tylko własne lewicowe.

    1. Wandea to przykład zrywu kontrrewolucyjnego, a nie męczństwa chrześcijan zabijanych przez niechrześcijan. To głęboko nieuczciwe, aby "podpinać się" pod ofiary powstania w Wandei, że niby to na tle religijnym. Proszę nie zapominać o prześladowaniach prowadzonych przez chrześcijan na innowiercach. A było ich tysiąckroć więcej.

      1. Rozumiem, że Pan chce mnie pouczać o uczciwości. A to ciekawe.

        za Onetem: "Prześladowania Kościoła rosły. Nowe władze robiły też błędy w polityce gospodarczej. Wkrótce chłopi z Wandei uznali, że za czasów króla było im znacznie lepiej. Kiedy w marcu 1793 roku zaczął się pobór rekrutów, chłopi chwycili widły, kosy i myśliwskie strzelby. I ruszyli na żołnierzy z krzykiem: "Za wiarę i króla!".

        Zdumieni odwagą wandejskich chłopów byli nawet szlachcice. Chłopi szybko zaproponowali im dowództwo. Jednego z najlepszych wodzów powstania chłopi wyciągnęli… spod łóżka, gdzie się przed nimi schował. Do walki włączyli się też mieszczanie. Chłopi nieźle tu strzelali dzięki tradycjom kłusowniczym. I wkrótce zdobyli lepszą broń na republikańskiej armii. W wandejskich lasach rewolucjoniści ponosili klęskę za klęską.

        Powstańcy byli najdziwniejszą armią świata. Kawaleria dosiadała koni pociągowych, z uprzężą ze sznurków. Zamiast normalnych butów jeźdźcy nosili chodaki. A jednak bili się świetnie. Po kilku wygranych bitwach ich szeregi zasiliło kilka regimentów huzarów, którzy przeszli na stronę zwycięzców. Powstańcy często mieli poszarpane przez kule łachmany. Na piersiach prawie każdego z nich kołysały się szkaplerze, wizerunki krzyża i Najświętszego Serca Jezusa.

        Powstańcy zdobyli nawet miasto Angers. Mogli pomaszerować na Paryż i zdławić rewolucję. Ten jeden raz zawiodła jednak dyscyplina w ich "Armii Katolickiej i Królewskiej". Ci prości ludzie uznali, że już obronili swoją ziemię i sprawa jest załatwiona. Zawrócili więc do domu… na żniwa. A wtedy rewolucjoniści otrząsnęli się z szoku, ściągnęli posiłki i rzucili na Wandeę ogromne siły.

        Mydło z ludzi

        Prowincję zaczęły przeczesywać rewolucyjne oddziały, zwane piekielnymi kolumnami. Kto nie uciekł przed nimi do lasu, ginął w męczarniach. Rewolucyjni żołnierze najpierw gwałcili kobiety, a potem je mordowali. Zabijali starców i zakłuwali bagnetami niemowlęta leżące w kołyskach. Często widywano, jak żołnierze przerzucali sobie dzieci z bagnetu na bagnet. Rewolucyjny generał Westermann raportował paryskiemu Komitetowi Ocalenia Publicznego: "Wedle rozkazów, jakie mi przekazaliście, zmiażdżyłem te dzieci pod końskimi kopytami, zmasakrowałem kobiety, które – przynajmniej te – nie będą już rodzić bandytów. Nie mam sobie do zarzucenia ani jednego wziętego więźnia. Zgładziłem wszystkich".

        Generałom republikańskim szkoda było kul na ludność cywilną. Kazali więc zabijać ją bagnetami. Ale i bagnety czasem się przy tym łamały. Tysiące ludzi, także kobiety z dziećmi, zaczęto więc ładować na stare statki. A potem je zatapiano na środku Loary. Żołnierze w szalupach dobijali tych, którzy mimo wszystko wypływali na powierzchnię.

        "Rozkazuję palić wszystko, co nadaje się do spalenia, i brać pod bagnety każdego mieszkańca, którego spotkacie na swojej drodze" – zarządził rewolucyjny generał Grignon. – "Wiem, że mogą być jacyś patrioci w tym kraju; wszystko jedno, musimy poświęcić wszystkich". Najbardziej szokujące są opisy palenia w piecach żywcem kobiet i dzieci, umierających z potwornym krzykiem. "Z braku żon rojalistów zabrali się do żon prawdziwych patriotów. Dotąd 23 kobiety poddano już tej straszliwej męczarni" – zżymał się Gannet, oficer policji wiernej republikanom.

        W miejscowości Clisson rewolucyjni żołnierze zakopali w ziemi kocioł, położyli na nim ruszt, a potem spalili na nim 150 kobiet. "Dziesięć baryłek tłuszczu wysłałem do Nantes. Był to jakby tłuszcz z mumii: służył szpitalom" – zeznał później jeden z żołnierzy. W mieście Angers żołnierze ściągnęli skórę z 32 ludzi na spodnie dla wyższych oficerów. Skórę zdzierali od pasa w dół, dzięki czemu spodnie miały być dobrze dopasowane do ciała nowego właściciela. Historyk Reynald Secher pisze, że żołnierze ci naśladowali tylko Saint-Justa, jednego z przywódców rewolucji, który dowodził: "Skóra ludzka ma konsystencję i jakość lepszą od koźlęcej. Skóra z ciał kobiecych jest bardziej miękka, ale mniej trwała".

        To tylko drobny wycinek z bestialstw, popełnionych przez rewolucjonistów w Wandei."

        1. No i widzi Pani. Sama przytacza Pani cytat, w którym jest podane, że powstanie w Wandei wybuchło z powodu branki do wojska, a było to tuż przed pracami polowymi. Te bestialstwa nie miały nic wspólnego z prześladowaniami Kościoła lecz z tłumieniem powstania na tle jak najbardziej ekonomicznym. Pobór do wojska onaczał bowiem głód na wsi bo nie miał kto zasiać i zebrać z pola. Dlatego chłopi chwycili za kosy, a wojska państwowe ten bunt tłumiły. Podłością Kościoła katolickiego jest podłączanie się do tych wydarzeń, ponieważ chce on z siebie zrobić przy tym ofiarę prześladowań. I jak widać na Pani przykładzie w dużym stopniu to mu się udaje.

          1. Proszę Pana, czy Pan przeczytał i czy zrozumiał tekst, który zacytowałam? Chyba muszę stosować wyrożnienia w tekście.

            "Prześladowania Kościoła rosły. "

            " I ruszyli na żołnierzy z krzykiem: "Za wiarę i króla!". "

            "Na piersiach prawie każdego z nich kołysały się szkaplerze, wizerunki krzyża i Najświętszego Serca Jezusa.

            Powstańcy zdobyli nawet miasto Angers. Mogli pomaszerować na Paryż i zdławić rewolucję. Ten jeden raz zawiodła jednak dyscyplina w ich "Armii Katolickiej i Królewskiej"."

            Myślę, że gdyby Pan znał prawdziwą historię tej rewolucji, to by Pan tych swoich kosmicznych przekazów nie wklejał. Chociaż czy ja wiem. Okazał Pan przecież już na samym początku brak szacunku do śmierci i męczeństwa.

             

  5. Łukasz Kazimierczak, Przewodnik Katolicki

    "Pieczenie chleba wolności

    Pomimo tego, że powstanie wygasło, na bezbronną Wandeę ruszyła republikańska armia generała Turreau składająca się z dwudziestu kolumn, które idąc naprzeciw siebie, niszczyły wszystko, co napotkały na swojej drodze. Tak rozpoczęło się pierwsze ludobójstwo w dziejach ludzkości, precyzyjnie zaplanowane i przeprowadzone. Jego świadomym założeniem było unicestwienie całej bez wyjątku wandejskiej populacji. Bestialstwo republikańskiej zemsty przekroczyło wszelkie znane wcześniej granice. Żołnierze "piekielnych kolumn" cięli Wandejczyków na kawałki, rozpruwali brzuchy ciężarnym kobietom, obnosili nienarodzone dzieci na ostrzach bagnetów. Zabijano niemowlęta, krojąc je na pół. Gwałcono kobiety. Cała Wandea była równana z ziemią – kościoły, lasy, pola, domostwa. Ludność wiosek i miasteczek zapędzano do kościołów, które następnie palono lub bombardowano z armat. Republikańscy dowódcy nosili spodnie uszyte ze skóry Wandejczyków. Rewolucyjni naukowcy zbierali tłuszcz ludzki w celu prób jego wykorzystania. Na masową skalę używano arszenik, trując studnie i żywność. O skali ludobójstwa najlepiej świadczą oficjalne raporty pisane przez republikańskich generałów do władz w Paryżu: "Obywatele republikanie. Wandea już nie istnieje. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą […]. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców […] Litość nie jest rewolucyjną sprawą" – pisał generał Westermann, nazywając eksterminację Wandei "pieczeniem chleba wolności". Inny generał donosił: "Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 10 głów bandytów […], ilość zwierzyny jednak się zmniejsza". W innym miejscu: "Zabijamy ich dwa tysiące dziennie". Z kolei gen. Cordelier, po zgładzeniu pół tysiąca mieszkańców miasteczka Lucs-sur-Boulogne (w tym 110 dzieci poniżej siedmiu lat) napisał do Paryża: "Dzień męczący, ale owocny".
    Aby usprawnić eksterminację Wandejczyków – która zdaniem Konwentu przebiegała zbyt powolnie – wprowadzono nową technikę. Rzeczne barki wyładowane setkami ludzi topiono na środku Loary. W ciągu miesiąca uśmiercano w ten sposób 5 tysięcy osób.
    Ogólna liczba ofiar wojny wandejskiej oceniana jest na ponad 400 tysięcy zabitych po obu stronach. Większość z nich stanowią cywilni mieszkańcy Wandei.
    19 lutego 1984 roku Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował 99 wandejskich męczenników z Angers. W homilii beatyfikacyjnej Papież odniósł się do wszystkich męczenników rewolucji francuskiej: "Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani – oni […] nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy – oni pozostali wierni swoim kapłanom[…]. Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o sprzyjanie siłom 'kontrrewolucyjnym'. Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych […]. Nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich Wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej Wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako "fanatyzm".
    Kiedy Francuzi świętowali cztery lata temu dwusetną rocznicę wybuchu rewolucji, wandejczycy zmobilizowani przez Filipa de Villiers obchodzili tę rocznicę jako dzień żałoby i wspomnienia męczeństwa ich przodków. Bo nikt nie powinien zapominać, że hasła "Wolność, równość, braterstwo" zostały zbudowane na krwi setek tysięcy niewinnych osób. "

    1. Tia. Ojciec święty który był masonem i robił z KRK druga synagogę. Miał tyle z katolicyzmem wspólnego co ks. Boniecki albo ja.

      Szkoda czasu i atłasu na głupoty i wypociny jakie pani tutaj piszesz.

      1. Mam.

        Polecam filmy G. Brauna, książki S. Krajskiego i alfabet prof. Jerzego Roberta Nowaka.

        Ciekawe jaki ten PiS jest "prawicowo-konserwatywny"?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

13 − dziesięć =