Sztuka i nauka

Sztuka podobnie jak nauka  jest niezbędnym mechanizmem naszego poznania rzeczywistości. Nauka robi to bezpośrednio  opierając się na  obserwacji, teorii ,doświadczeniu i symulacji .Sztuka robi to subtelnie apelując do naszego naturalnego poczucia estetyki i piękna.

 

Związek pomiędzy tymi dwoma dziedzinami ludzkiej  działalności jest bardzo silny. Wielu wybitnych naukowców oprawiało jakąś formę sztuki lub co najmniej było entuzjastami sztuk.

 

W jednym z wykładów na temat kosmologii wybitny teoretyczny fizyk Profesor  Lawrence Krauss

sugerował  ze często wiemy iż pewna teoria jest prawdziwa bo potwierdzają ja eksperymenty i ze jest estetycznie piękna. Można dodać ze odkrycia naukowe maja w sobie dużo piękna .Ekstaza zrozumienia biologicznej ewolucji lub powstania galaktyk jest porównywalna z uczuciem podczas słuchania koncertu Ludwika van Beethovena.

 

Historia sztuki i poczucie estetyki powinny być uczone w szkole lub nawet w przedszkolu bo nawet małe dziecko umie poznać ładną zabawkę lub ubranko i słuchać muzykę.

 

Od Redakcji: Na koniec dorzucamy drobny przejaw sztuki, drobny bo lokalny i mamy prawa autorskie.

O autorze wpisu:

Janusz Kowalik jest emerytowanym profesorem matematyki i informatyki na Washington State University oraz byłym kierownikiem organizacji badań informatyki w firmie lotniczej Boeing Company w Seattle. Adres internetowy Janusza: j.kowalik@comcast.net

  1. Tak trochę jednostronnie napisane, bo koncepcje teologiczne albo religijne rytuały też potrafią być piękne, z czego można by wywodzić wniosek o silnych związkach sztuki z wiarą.
    .
    Zresztą wniosek ten jest dużo bardziej oczywisty i ewidentny, jeśli prześledzimy historię sztuki nawet pobieżnie.

  2. Sztuka jako (obok nauki) jeszcze jeden MECHANIZM POZNANIA RZECZYWISTOŚCI? Cóż, sztuka może być niezłym sposobem na propagowanie danej idei/-ologii (pieśni patriotyczne czy religijne), albo „pomocą naukową” w edukowaniu (zgodnie z regułą Docere, movere, delectare). Sztuka doskonale przemyca treści już znane (wydedukowane, bądź doświadczone), ale sama w sobie mechanizmem poznania nie jest. Idąc takim tropem różni ludzie dochodzili do konkluzji w stylu „religia to, obok nauki, inny (jeszcze jeden) sposób na poznawanie rzeczywistości”. Religia jest błędnym sposobem poznawania rzeczywistości, a malarstwo i muzyka jedynie odwołują się do różnych aspektów naszego świata wewnętrznego: do emocji – wywołując je i do refleksji – pobudzając do niej. Mogą być one nośnikami wiedzy, ale same w sobie nie są narzędziem do jej odkrywania (choć bywają świetnymi stymulantami myślenia). Jak autor słusznie zauważył: „sztuka apeluje”. Nie jest jednam żadnym „pośrednim” mechanizmem poznania RZECZYWISTOŚCI. W każdym razie nie innej rzeczywistości, jak tylko tej, która stworzona została „sztucznie” w danym dziele. Nawet odpowiedź na pytanie dlaczego dany utwór muzyczny (niech to będzie – dajmy na to – znana wszystkim XL Symfonia g-moll (KV 550) Moztarta) wywołuje w słuchaczu pewne emocje, jest zadaniem NAUK z pogranicza psychologii i muzykologii.

    1. Ja na to patrzę nieco inaczej. Człowiek ma nie tylko inteligencję logiczną, ale również inteligencję emocjonalną. To emocje pchają do przodu, lub blokują naszą chęć działania, rozwijanie idei, przekazywania twierdzeń. Dla mnie genialna sztuka (niezależnie od tematu i pierwotnej funkcji) wzmacnia tę emocjonalną wrażliwość i wyobraźnię, czyniąc nas silniejszymi i bardziej zrównoważonymi w opartym o emocje myśleniu, działaniu, czynieniu. Obok tego harmonia uzyskiwana przez wielkich artystów jest analogiczna do harmonii i chaosu odkrywanych przez naukowców. W jakimś sensie wszechświat, gdzie kilka stałych praw tworzy niezmierzoną różnorodność zjawisk, jest podobny do złożonej wielogłosowej kompozycji muzycznej. Być może muzyka w nas, chęć jej tworzenia i odczuwania, ma związek z tym, że od miliardów lat ewoluowaliśmy w ogniu stałych praw fizyki wywołujących tak rozmaite efekty, jak trawa i drzewo, kot i człowiek, skała i supernowa.

      1. W tym ostatnim zdaniu pobrzmiewa tęsknota za głębokim mistycyzmem.
        Ja bym jednak racjonalnie sięgnął płytszych pokładów i szukał źródeł wrażliwości muzycznej (a co z malarską, przestrzenną, poetycką?) w biologicznych rytmach naszych ciał – oddech, bicie serca, miarowy krok podczas biegu lub chodu. Zapewne też rytmiczne ruchy wykonywane podczas codziennych czynności, jak niecenie ognia przez pocieranie, młócenie ziarna, wyrabianie ciasta, wiosłowanie itd.
        Prostych praw natury w świecie ludzka intuicja ani żaden „szósty zmysł” nie podejrzewał – raczej dopatrywaliśmy się w nim chaosu lub kaprysów bogów.
        Wyjątkiem jest pod tym względem jest tradycja judeochrześcijańska, która mówiła o Bogu stwórcy jako prawodawcy. Również w tej tradycji istniała intuicja, że świat ma początek – czego jeszcze sto lat temu naukowcy nie podejrzewali, filozofowie tez niespecjalnie.

        1. Nie tęsknię za głębokim mistycyzmem, po prostu lubię sztukę i przyrodę. Niewykluczone, że ma Pan rację, że inspiracją były dźwięki codzienne, dźwięki ciała i codziennych czynności. Ale skąd nasze zamiłowanie do rytmu i melodii? Może rzeczywiście rytm drzemie po prostu w dźwiękach ciała…

  3. Tylkoe ze pojecie etetykiw nauce ma niewiele z estetyka w sztuce. Estetyka w sztuce to bardziej indywidualne odczucia, estetyka w nauce to raczej symetria, harmonia i uporzadkowanie, znalezienie formuly dzialania. Nie ma miejsca na kicz, a w tzw. „sztuce” takie miejsce jest.

    1. Polecam zapoznać się z naszymi materiałami o estetyce ewolucyjnej (na przykład prof. Adama Chmielewskiego). Tym co nam się podoba i co nam się nie podoba rządzą też nieubłagane, sztywne zasady. Czasem tylko coś może nam się podobać na zasadzie sprytnego, bądź wyrafinowanego odejścia od tego, co powinno się podobać automatycznie.

    2. Myślę, że te zasady wcale nie są tak do końca sztywne i nieubłagane.
      Nawet ów klasyczny pawi ogon jako ilustracja doboru płciowego nie wyjaśnia zbyt wiele, bo jednak trudno zrozumieć, dlaczego dobór naturalny preferował samice które oceniały samców „po pozorach”, a nie w oparciu o „racjonalne” kryteria.
      „Wyrafinowane odejście” nie jest żadnym odejściem, tylko zastąpieniem instynktownych reakcji na obraz lub dźwięk czymś zupełnie innym, to znaczy opowieścią. Większość naszej sztuki to przecież opowieść. Jesteśmy jedynym gatunkiem, który potrafi wspominać, który potrafi wymyślać historie nacechowane niepowtarzalnością (czyli nieskrępowane monotonnymi i powtarzającymi się rytmami przyrody).

      1. Ciekawe o tej opowieści. Naprawdę inspirujące 🙂 Może taniec godowy ptaków (ogon to „wygląd godowy”) też jest formą takiej opowieści, wychodzenia poza oczywisty rytm natury (paw z wielkim ogonem igra z drapieżnikami). Ewolucjoniści uważają, iż wykształtowanie się tańców godowych i barwnych elementów wyglądu ma związek z doborem płciowym, który czasem oznacza jeszcze większą rywalizację, niż zwykła walka zbrojeń między drapieżnikami a ich potencjalnymi ofiarami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *