20. Dagarbani. Drzewo genealogiczne rodu Dagarów

Jest coś zupełnie niesamowitego w trwającym od dziewiętnastu pokoleń muzycznym dziedzictwie. Wyobraźmy sobie nieprzerwany ciąg tylu pokoleń doskonalących się bezustannie w sztuce dźwięku. Na dzisiejszym stopniu naszej wiedzy o genetyce nie jesteśmy jeszcze w stanie stwierdzić co jest tak zwanym „temperamentem”, czyli cechami dziedziczonymi w pełni genetycznie, co zaś „charakterem”, czyli zbiorem cech, których uczymy się od otoczenia. Indie, wraz ze swoim podziałem na kasty, są niejako trwającym od stuleci i tysiącleci eksperymentem genetycznym. Nie tylko bowiem dba się w Indiach o kontynuowanie przez synów zawodu ojca, lecz również małżeństwa dzieci są aranżowane przez rodziców w obrębie tej samej profesji, czy też klasy społecznej. W rodzinie Dagarów małżeństwa zawierane są najczęściej pomiędzy dalszymi kuzynami, co z pewnością wzmacnia „muzyczne geny” u jej członków. Można tylko dywagować, na ile ktoś spoza tego ściśle wyspecjalizowanego kręgu osób byłby w stanie zyskać równie doskonały słuch muzyczny, pamięć muzyczną, zdolność improwizacji, odpowiedni aparat wokalny etc. Uczniowie spoza rodu Dagarów swoim przykładem póki co dowodzą, że nie można się nauczyć tego, co daje nam „temperament”. Nauka, oraz dobry wpływ otoczenia, nie są najwyraźniej w stanie zmienić genetycznej predestynacji, mogą ją jedynie łagodnie modyfikować, lecz przecież geniusz nie wyrasta z samej li tylko pracowitości.

 

 

   Rozważania na temat genetyki stawiają zatem w nieco innym świetle system kastowy. Czy nie lepiej bowiem być uwarunkowanym genetycznie matematykiem, rzeźbiarzem, biznesmenem, tancerzem czy muzykiem? Czy nie lepiej posiadać już od razu ogromny wrodzony talent, który przyniesie w przyszłości dużo lepsze rezultaty podczas studiów? Czy nie lepiej mieć syna, którego umie się szkolić już od kołyski we własnej dyscyplinie, będąc w zasadzie niemalże pewnym dobrych rezultatów? Nasza kultura od niedawna (jeszcze Jan Sebastian Bach wyrastał z wielopokoleniowej muzycznej dynastii) każe nam patrzeć z ogromną rezerwą na traktowanie społeczeństwa jako zbioru różnorodnych hodowli. My, Europejczycy już od czasów Starożytnej Grecji jesteśmy w pewnym stopniu przywiązani do pojęcia wolności wyboru, dobór genetyczny nie w pełni na to zaś pozwala. Podobny cel miało też skierowane w dużej mierze przeciwko kastom wystąpienie Buddy, wprowadzające już na przełomie V i VI wieku p.n.e. element silnej demokratyzacji, o jakiej nie śniło się nawet ówczesnym Ateńczykom. Kto zatem ma rację? Wydaje mi się, że rewolucja przemysłowa stworzyła tak wiele nowych pól działalności, że dawne kryteria kastowego doboru przestały się liczyć. Oczywiście, bramini potrafią być znakomitymi naukowcami, artyści są niezmiennie potrzebni, podobnie jak ludzie obdarzeni smykałką do interesów. Ale co zrobić z ogromną większością kast, które wyspecjalizowały się w rzemiośle, pracach rolnych, czy wędrówkach przez pustynię z wielbłądem? Już nie wspominając o siudrach, przeznaczonych jedynie dla prostych prac (epoka feudalna w Europie też oczywiście miała swój plebs, stanowiący większość społeczeństwa i zasilający pierwsze fabryki)… Ta większość, wraz z rozwojem techniki, przestaje być potrzebna. A nawet niektórym artystom i braminom – naukowcom można niekiedy zarzucić pewien brak elastyczności myślenia. Bo czy za umieszczenie w sztuce nowych odkryć dotyczących świata jest odpowiedzialny jakiś zespół genów? Jeśli zaś istnieje uwarunkowanie „temperamentu” w stronę włączania rzeczy nowych, zmieniania zasad działania, to może się okazać, że doskonale wyrobionym przez nurt rzeki pokoleń artystom brakuje dziś niekiedy możliwości świeżego spojrzenia na świat i włączenia nowych, coraz bogatszych wrażeń do swej sztuki. Można by zatem przyznać nam i buddystom rację w braku chęci do genetycznej hodowli nas samych, ale tylko wtedy, jeśli rzeczywiście pogodzimy się z tym, że taka możliwość naprawdę istnieje i nie jesteśmy wcale „białymi kartkami”, lecz istotami już od niemowlęctwa uwarunkowanymi do wielu zachowań i konkretnych czynności. Bo „hodowla” u nas też istnieje, tyle, że od XX wieku jest w dużej mierze przypadkowa. To zupełnie inny wniosek, niż całkowite odrzucenie zjawiska silnych, często dominujących uwarunkowań genetycznych. Z tego co wiem o pierwotnym buddyzmie owo uwarunkowanie było zauważone przez jego twórców w błyskotliwy sposób, pomimo, że nie mogli nic wiedzieć o komórkach i genach.

   Rola rodu Dagarów dla muzyki klasycznej Północnych Indii jest tak istotna, że muszę w tym eseju zrobić pewien wyjątek, który może utrudnić jego lekturę. Otóż wypada mi podać w miarę kompletną genealogię Dagarów w oparciu o ich własne źródła, choć zdaję sobie sprawę, że ogromna ilość trudnych do zapamiętania muzułmańskich nazwisk, które w większości nie kojarzą się też z żadnymi nagraniami (na które było wówczas częstokroć za wcześnie), może stanowić pewne wyzwanie. Mimo wszystko warto je podjąć i zachować przynajmniej na twardym dysku poniższe informacje. Imiona mistrzów żyjących na przestrzeni XVI i XVII wieku nie są pewne i informacje ich dotyczące są niekompletne. Pierwszą postacią, prawdopodobnym założycielem rodu jest Gridhar Nath Pandey, który żył w czasach panowania pierwszego cesarza Mogołów – Babura. Jego synem był Surendranath Pandey, który miał z kolei dwóch znanych historii potomków – Gadadhara Pandeya i Gyandhara Pandeya. Żyli oni w czasach cesarza Akbara. Niektórzy rodzinni genealodzy są przekonani, że już owi bracia przeszli na islam i nazywali się, odpowiednio – Masnad Ali Khan Dagar i Surgyan Khan Dagar. Następne 205 lat trwania rodu nie zostawiło po sobie znanych obecnie śladów (choć zapewne zdolny iranista mógłby zapełnić tę lukę). Dalsza historia rozpoczyna się z końcem XVIII wieku i mówi też o innych realiach przyjęcia przez ród wiary muzułmańskiej. Istnieje jeszcze trzecia możliwość, że zmiana religii w rodzie Dagarów miała miejsce wielokrotnie, o czym choćby świadczy przykład Tansena Pandeya alias Hussainuddina Khana Dagara.     

   Początkowo rodzina Dagarów nazywała się Pandey, należała do braminów i wyznawała hinduizm. Jeden z jej antenatów, Baba Gopal Das Pandey, naraził się na ostracyzm współwyznawców, z uwagi na to, że przyjął „paan” (czyli gratyfikację, zatrudnienie) od Muhammada Shaha „Rangile”, cesarza mogolskiego z drugiej połowy XVIII wieku, słynącego z mecenatu muzycznego. Z jego dworem związane są być może pierwsze zaczątki khayalu, a także wprowadzenie do muzyki klasycznej takich instrumentów jak tampura, sitar i rebab, który ostatecznie przekształcił się w sarod. Nie mogąc znieść prześladowań, Baba Gopal Das Pandey wyjechał do Delhi i przyjął islam. Przyjął też nazwisko Baba Imam Khan Dagar. Miał dwóch synów – Haidara Khana i Behrama Khana. Behram Khan był bardzo utalentowany i niezwykle ambitny. Nie zadowolony z wiedzy, jaką otrzymał od ojca, zapragnął pogrążyć się głębiej w świecie sanskryckiej muzyki i literatury. Udał się zatem do Baby Kalidasy Paramhansy, by dzięki niemu stać się „Shatshastri”. Baba jednakże był bardzo nieufny wobec Dagarów z uwagi na ich przejście na religię mahometańską i z początku odmówił Behramowi. Jednakże młody Dagar był zdecydowany na wykorzystanie wszelkich możliwych i niemożliwych sposobów, byleby stać się uczniem Baby Kalidasy. Nie wiemy już dziś, co dokładnie zrobił, lecz Baba, zadziwiony oddaniem, powagą i determinacją Dagara, przyjął go w końcu na ucznia. Po kilku latach bardzo rygorystycznych studiów, guru pobłogosławił swojego wychowanka i kazał mu iść, oraz działać na rzecz dhrupadu.

   Po jakimś czasie Baba Behram Khan, gdyż tak go już wtedy nazywano, stracił swojego ojca. Na zaproszenie dawnego mecenasa licznych Pandey’ów, radżpuckiego maharadży Dżajpuru, Behram udał się na radżasthański dwór. Tam też spędził większość swojego życia, a jeśli wierzyć kronikom jego potomków, trwało ono przeszło 120 lat. W trakcie tego okresu Baba Behram wziął na swoje barki tytaniczną pracę wiodącą do odnowienia dhrupadu w duchu starożytnych wed oraz siastr (czyli praw). Oczyścił on gayaki Dagarów do poziomu klarowności dawno już nie znanej i rozsławił się jego popularyzacją, przyczyniając się też, jak powiadają rodowi kronikarze, do rozpowszechniania khayalu. Zważywszy na to, że jego ojciec działał na dworze cesarza Muhammada Shaha Rangile, jest to całkiem prawdopodobne… Baba Behram założył też swój własny aśram,  gdzie kształcił młodzież w systemie guru – shishya parampara. Była to zatem gurukula, szkoła guru. Wśród jego znanych i popularnych studentów wymienić można Alibuksha – Fatehali, zwanego zdrobniale Alya – Fattu, Gokhi Bai, Kale Khana, Abdullaha Khana i wielu innych.

   Ustad Haidar Khan Dagar, brat Behrama, zmarł w bardzo młodym wieku, w związku z czym to w rękach Baby Behrama pozostała edukacja zarówno synów, jak i bratanków. Synowie dżajpurskiego guru zwali się – Sadat Khan i Akbar Khan, zaś bratankowie – Muhammad Ali Khan i Muhammad Jan Khan. Długowieczny guru szkolił również swoich wnuków – Pandita Enayata Khana i synów bratanków – Zakiruddina Khana i Allabande Khana. Dzięki jego teoretycznym i praktycznym zdolnościom styl Dagar Vani utrwalił się i zyskał siłę, by trwać w następnym stuleciu. Baba zmarł w Dżajpurze w roku 1877. Jego aśram wciąż istnieje i znany jest jako Behram Khan House. Do dziś stanowi symboliczną siedzibę wszystkich Dagarów, którzy przynajmniej raz do roku gromadzą się w nim i na jego pięknych tarasach oddają się muzyce. Mazar, czyli grobowiec Baby Behrama Khana znajduje się niedaleko cmentarza Maulany Saheba w Dżajpurze.

   Po śmierci wielkiego guru jego starszy syn – Ustad Sadat Khan stał się kierownikiem muzycznym dworu dżajpurskiego. Ustad Haidar Khan miał dwóch synów – Muhammada Ali Khana i Muhammada Jan Khana. Obydwaj byli ogromnie utalentowanymi śpiewakami. Ustad Muhammad Ali Khan i młodszy syn Behrama Akbar Khan byli fakirami. Fakirzy wywodzą się z tradycji muzułmańskiej, która po czasach Muhammada przechodziła liczne przeobrażenia. W samym Koranie nie ma ani jednego zdania na temat ascezy, której oddani byli fakirzy. Założyciel islamu był człowiekiem w pełni „światowym”, znakomitym politykiem i wojownikiem, pozyskującym sobie licznych przyjaciół wesołym charakterem i ujmującym stylem bycia. Cenił sobie wiedzę, znane jest jego motto „atrament uczonych jest wart więcej niż krew męczenników”. Podobnie jak przedmuzułmańscy poeci kochał piękne konie i wielbłądy. Nie stronił od kobiet, miał nawet bardzo wiele żon z uwagi na konieczność wchodzenia poprzez małżeństwo w sojusze z licznymi arabskimi plemionami, wtedy jeszcze nie zjednoczonymi w jeden naród. W kobietach nie widział Mahomet jedynie źródła zmysłowych rozkoszy i swoiście pojętej „własności”. Wręcz przeciwnie, jego pierwsza żona Fatima była mu oddaną przyjaciółką i służyła mu radą oraz zachętą na początku jego znanej na całym świecie drogi. Gdy starsza od męża Fatima umarła, zastąpiła ją w sercu wielkiego Araba młodziutka Aisza, której odwaga i samodzielność były wręcz legendarne. Do dziś nie lubią jej za bardzo szyici, gdyż po śmierci swojego męża pomogła pokonać w przełomowej bitwie Alego, przyczyniając się do powstania sunny, kalifatów Ummajadzkich i  współczesnego islamu sunnickiego. Nawet nie ceniący kobiet muzułmanie uważają ją za jedną z najinteligentniejszych przedstawicielek swojej religii. Można więc śmiało przypuszczać, że Mahomet zdziwiłby się niepomiernie widząc unikających płci pięknej i radości życia fakirów z Koranem pod pachą, zaskoczyłaby go też i zapewne rozłościła niska pozycja kobiet w wielu współczesnych krajach muzułmańskich. Jednakże pod wpływem inspiracji chrześcijańskich, irańskich i indyjskich pojawiły się w późniejszym islamie elementy ascezy, oraz niechęci do kobiet i do zmysłowego czerpania z uroków jak najbardziej materialnego świata.

   Pandit Enayat Khan był synem Sadata Khana.  Jak jego legendarny dziadek, również stał się Shatshastri oraz wielkim kompozytorem i wokalistą. Muhammad Jan Khan miał dwóch synów, Zakiruddina Khana i Allabande Khana. Otrzymali oni talim od swojego dziadka, Behrama i śpiewali w duecie. Gamaki Zakiruddina Khana sprawiały, że publiczności włosy stawały na głowie, zaś głos Allabande wyciskał z ich oczu łzy. Obydwaj byli nazywani „Ram Lakszman” z uwagi na wielką miłość, jaką się darzyli. Rama i Lakszmana byli bohaterami starożytnego eposu Ramajana, a także, jak wierzą hinduiści, awatarami boga Wisznu, jednego z trzech bóstw trimurti, obok Sziwy i Brahmy. Misja tych awatarów polegała na zabiciu demona Rawany, który dzięki medytacji zyskał nieograniczoną władzę nad światem. Jako, że Brahma obiecał Rawanie, że nie zabije go żadna istota poza znanymi ze swej słabości ludźmi i małpami, demon zasiadał spokojnie na swoim tronie, zaś awatarowie Wisznu byli w pełni przekonani, że są zwykłymi ludźmi. Lakszmana był w swej istocie bronią, czy też wojowniczością wielkiego bóstwa, zaś Rama był nim samym. Ich związek był wzorcowy dla wszystkich przyjaciół i braci. Jeśli zaś chodzi o brak samogłoski „a” w imionach Rama i Lakszmana, jest to związane z ewolucją współczesnych języków Indii. Sanskrycka Ramajana Walmikiego zna takie wersje imion boskich braci, zaś w hindi, marathi etc. mówi się dziś Ram i Lakshman. Zakiruddin Khan i Allabande Khan zasłynęli nie tylko swoją braterską miłością i ogromnymi talentami, byli też pierwszymi muzykami, którzy sprawowali funkcje głównych muzyków na dwóch ważnych Radżpuckich dworach jednocześnie – w Udaipurze i Alwarze.

   Gdy Zakiruddin i Allabande osiągnęli już dojrzałość artystyczną, zwrócili na siebie uwagę wielkiego ówczesnego binkara – Bande Ali Khana. Miał on dwie piękne córki, które postanowił wydać za tych dwóch wielkich śpiewaków. Dzięki temu oba rody mogły tym mocniej połączyć swoje siły i wykonywać dhrupad w pełnej formie, to znaczy wokalno – instrumentalnej. Dwaj wokaliści konstruowali ragi przy wtórze rudra veeny Bandego. Kroniki rodzinne milczą o szkole, do jakiej należał Bande Ali Khan. Innym muzykiem spoza rodu Dagarów, który związał się z nimi poprzez małżeństwo z panią Dagar był Rehmat Khan, syn wielkiego Gwaliorczyka Haddu Khana. W ten sposób do tradycji wokalnych rodu Dagarów doszła wiedza na temat wykonawstwa khayalu w jego najstarszej pełnej formie. Owoce tej wiedzy możemy podziwiać na wydanych przez EMI India archiwalnych nagraniach z dworu Mewarskiego, gdzie legendarni bracia Dagarowie śpiewają obok dhrupadu także khayal, zbliżony stylistycznie do Gwalior gayaki. Całkiem też możliwe, że już wcześniejsze zainteresowania Behrama Khana khayalem dotyczyły estetyki Gwaliorskiej.

   Synem Pandita Enayata Khana był Riyazuddin Khan. Podobnie jak ojciec, posiadał on ogromną wiedzę na temat praktycznych, ale także teoretycznych stron wykonawstwa rag. Obdarzony lirycznym głosem, był również wielkim poetą i kompozytorem. Pełnił zaszczytną funkcję głównego muzyka na dworze w Dżajpurze. O wszechstronnym wykształceniu świadczy również tytuł Pandit, oznaczający uczonego w myśl dawnych sanskryckich obszarów poznania. Zazwyczaj muzułmanie w Indiach noszą od arabski tytuł „Ustad”, oznaczający uczonego w myśl kultury i zasad islamu, w przypadku muzyków najczęściej sufickiego. Praktycznie się nie zdarza, by ktoś spośród „Khanów”, czyli muzułmanów indyjskich był Panditem. Podkreślanie tego tytułu przez samego Enayata świadczy o jego ogromnie silnym związku z tradycją sanskrycką. Wszyscy muzycy, których tu opisuję, noszą zaszczytny tytuł „Ustad”. W językach Indii bardzo ważne jest przestrzeganie tytułów grzecznościowych, do nich należą też tytuły naukowe. Często jednak mówi się i pisze również Shri, czyli Pan. Shri Enayat na przykład. Lub też dodaje się na końcu „ji” (czyt. „dżi”), czyli Enayatji. Uczone kobiety po osiągnięciu przez nie średniego wieku tytułuje się Shri Mati, w skrócie smt., co oznacza „Czcigodna Matka”. Istnieje też wiele innych tytułów, niekiedy dodaje się do imienia zaszczytne odznaczenia, takie jak Padma Bhushan czy Padma Shri. Jednakże ja, z uwagi na przejrzystość wywodu i inny charakter naszego języka pomijam te grzecznościowe elementy języka. Powtarzanie wciąż „Ustada” przy i tak stosunkowo podobnych do siebie nazwiskach muzułmanów miałoby odwrotny sens do zamierzonego. Zamiast pamiętać tych wielkich muzyków, zapominalibyśmy o nich.

   Zakiruddin Khan (brat Allabande) miał jednego syna – Ziauddina Khana. Otrzymał on talim zarówno od ojca, jak i od jego nierozłącznego brata. Był wielkim śpiewakiem i doświadczonym winistą (czyli binkarem). Jego layakari było absolutnie wyjątkowe i w związku z tym tytułowany był zaszczytnym tytułem Dhamarnath, co między innymi znaczy „urodzony dla dhamaru”, czyli trzeciej, szczególnie rytmicznej części dhrupadowego koncertu następującej po właściwym, również rytmicznym dhrupadzie. Słowo dhrupad jest oczywiście bardzo mylące, podobnie jak słowo raga. Kiedy istniał tylko dhrupad, a było tak z pewnością w XV, XVI i XVII wiekach, muzycy wykonywali po prostu ragę. Jedna z jej części, będąca właściwym hymnem do bóstwa, czy też obrazem lirycznym, bądź historycznym, nazywała się dhrupad. Pozostałe zwały się alapana i dhamar, było też więcej innych struktur, dziś już nie wykonywanych. Kiedy zaś rozwinął się w XIX wieku khayal, należało jakoś odróżnić od niego dawniejszy styl śpiewu. Zyskał on wtedy nazwę dhrupad i, aby można było się jeszcze łatwiej pogubić, objął też swoim znaczeniem działalność binkarów i w pewnym sensie pakhaładżystów. W tym znaczeniu grający na winie binkar stanowi odmienną kategorię od pozostałych instrumentalistów, którzy zresztą nierzadko starają się nawiązać do stylu jego gry, co określają jako „nawiązywanie do dhrupadu”.

   Allabande Khan miał z kolei aż czterech synów – Nasiruddina Khan, Rahimuddina Khana, Imamuddina Khana i Hussainuddina Khana alias Tansena Pandeya. Nasiruddin Khan miał wielu nauczycieli ze swojego rodu, należał do nich Pandit Enayat Khan, jego wuj Zakiruddin Khan, oraz ojciec Allabande Khan. Był studentem nad wyraz utalentowanym i pracowitym. Praktykował muzykę przez 18 godzin dziennie na przestrzeni 20 lat. W rezultacie jego głos miał w sobie niespotykaną słodycz i głębię. Również dzięki głębokiej pobożności stał się głównym muzykiem na dworze w Indore, gdzie władał Tukku Ji Rao Holkar.

   Rahimuddin Khan był bardzo znaną muzyczną osobowością. Obdarzony wyjątkowo atrakcyjnym głosem posiadał swój własny styl wokalny, oraz głęboką wiedzę na temat literatury sanskryckiej. Otrzymał nagrodę Sangeet Natak Akademi, oraz tytuł Padma Bhushan. Umarł w wieku 75 lat.

   Imamuddin Khan Dagar był muzykiem nadwornym w Udaipurze. Posiadał rozległą wiedzę na temat muzyki i był obdarzony potężnym głosem, oraz ujmującą osobowością. Umarł w Dżajpurze.

   Hussainuddin Khan alias Tansen Pandey był głównym muzykiem na dworze w Alwarze. Cały swój talim otrzymał od najstarszego brata Nasiruddina Khana. Specjalizował się w Mandra Saptak, czyli w niskiej oktawie muzyki indyjskiej. Zainspirowany dziewięcioma Klejnotami z dworu wielkiego cesarza Akbara władca Alwaru o imieniu Jaisingh zmienił nazwisko Hussainuddina na Tansen. Jak już wiemy Miyan Tansen był jednym z geniuszów których zgromadził na swoim dworze wybitny Mogoł. Tansen był dhrupadiją i binkarem, kompozytorem kilku najpiękniejszych hindustańskich rag. Hussainuddin zachęcony zaszczytem otrzymanym z rąk najważniejszego wówczas hinduistycznego arystokraty Indii, zmienił też religię, wracając do pierwotnego politeizmu swoich przodków, a także do ich dawnego nazwiska Pandey, które nie jest jedynie słowem, ale też oznacza funkcję bramina śpiewającego w świątyni. Tansen Pandey umarł daleko od swego rodzinnego Radżasthanu. Jego życie dobiegło kresu w największym mieście Bengalu, Kalkucie.

   Nasiruddin Khan, syn Allabande, miał czterech synów – Nasira Moinuddina, Nasira Aminuddina, Nasira Zahiruddina i Nasira Faiyazuddina. Jak mówią kroniki rodzinne, Nasiruddin uprzedzony o swojej zbliżającej się śmierci w porannym śnie, dołożył wszelkich starań, aby jak najszybciej uczynić realnym swoje najważniejsze marzenie. Polegało ono na jak najstaranniejszym przygotowaniu najstarszych synów, Nasira Moinuddina i Nasira Aminuddina do ich muzycznej misji. Ojciec, opracowując wyjątkowo surową dyscyplinę nauki, zdołał ścieśnić 30 letnie studia w dziesięcioletnim okresie nauki. Tu wypada mi dodać kilka uwag na temat snów. W kulturze tureckiej, która nadawała swój specyficzny charakter indyjskim muzułmanom, sen ma ogromne znaczenie. Gdy czytamy piękne tureckie eposy, wszelkie ważne wydarzenia muszą się wpierw przyśnić ich bohaterom. Z punktu widzenia nauki, a jest to moim zdaniem najprawdopodobniejszy punkt widzenia, sen jest odbiciem wspomnień wywołanych silnymi emocjami z okresu dziennej aktywności. Sen, który śnimy nie układa się w żadną fabułę, jest mozaiką przypadkowych obrazów. Gdy budzimy się, tę fabułę dopiero sobie wymyślamy. Oczywiście nikomu nie śni się przyszłość, lecz każdy może być zaniepokojony zdrowiem swoim lub swoich bliskich. Wtedy to sny „zwiastują nam przyszłość”. Nasza pamięć jest również podobna do snu. To co wiemy o przeszłości, zmienia się w teraźniejszości. Dorabiamy sobie też całkiem fałszywe wspomnienia, można też nami manipulować i tworzyć naszą przeszłość z zewnątrz. Naszą przeszłość zmieniają jednak przeważnie nie totalitarne służby wrogiego jednostce państwa, lecz popularne w naszej skądinąd miłej społeczności poglądy. Jeśli oczekuje się, że śmierć powinna się przyśnić, jeśli sąsiedzi i krewni opowiadają nam o tego typu zdarzeniach i czekają na naszą opowieść, prędzej czy później taką opowieść sobie wymyślamy i po niedługim czasie jesteśmy w pełni przekonani o tym, że jest ona prawdziwa.

   Najprawdopodobniej zatem Nasiruddin Khan czuł, że nie ma zbyt mocnego zdrowia i dla dobra zachowania dhrupadu spieszył się z nauczaniem dwóch najstarszych synów. Ci jednak nie zatrzymali się na tym etapie i udali się na pięcioletni kurs do swoich wujów Riyazuddina Khana i Ziauddina Khana. Następnie spędzili 14 lat na przywracaniu znaczenia dhrupadu w kraju, który wyzwolił się, ale też z uwagi na nędzę i ostateczny upadek arystokracji nie był dostatecznie zainteresowany kulturą. Misja braci dotyczyła też propagowania ich starożytnej sztuki poza granicami kraju i przypadła na lata 1942 – 1956. Bracia ogromnie się kochali i gdy Nasir Moinuddin Khan zmarł w roku 1966, Aminuddin Khan tym mocniej poświęcił się szlachetnej misji szerzenia dhrupadu. Tym wielkim muzykom poświęcimy jeszcze wiele uwagi.  

   Synem Rahimuddina Khana jest Zahimuddin Khan. Otrzymał on talim od ojca i trzech wujów. Stał się znanym muzykiem i występował na wszystkich najbardziej prestiżowych scenach kraju. Obecnie rezyduje w Kalkucie i uczy dhrupadu na Rabindra Bharati University, oraz w sławnej Sangeet Research Academy.

    Zia Mohiuddin Khan był synem Ziauddina Khana. Był jednym z największych binkarów i będziemy mówić niebawem o nim więcej, gdyż szczęśliwie dla nas pozostawił stosunkowo wiele nagrań. Zia Mohiuddin otrzymał talim od swojego ojca i od Nasira Moinuddina Dagara. Był obdarzony cudownymi dłońmi i grał bez mizrabu, czyli plektronu. Był ogromnie znany i ceniony w Indiach, a także w Europie i USA. Otrzymał Sangeet Natak Akademi Award w roku 1981.

   Nasir Zahiruddin Khan i Nasir Faiyazuddin Khan byli młodszymi synami Nasiruddina Khana Dagara. Otrzymali oni talim od swoich starszych braci, którym ojciec zdołał jeszcze przekazać wiedzę mimo zbliżającej się śmierci. Przypomnijmy – byli to Nasir Moinuddin Khan Dagar i Nasir Aminuddin Khan Dagar. Słowo „Dagar” używane w rodowych nazwiskach jest znaczące i oznacza mniej więcej „znakomicie znajdujący ton”. Używają go ci członkowie rodu, którzy dzięki swoim studiom zyskali muzyczną doskonałość. Khanom, którzy nie zajęli się profesjonalnie muzyką, jak też i zbyt młodym jeszcze uczniom owo „Dagar” najczęściej nie przysługuje, choć panuje w tym względzie pewne zamieszanie. Nie wszyscy Khanowie czują się dostatecznie pewnie, aby być „Dagarami”, z kolei niektórzy członkowie rodu, mimo wejścia na inną niż muzyczna drogę podkreślają tym elementem nazwiska przynależność do tej najbardziej chyba zasłużonej dla muzyki indyjskiej rodziny. Nasir Moinuddin i Nasir Aminuddin wsławili się jako Starsi Bracia Dagar i głównie dzięki ich wspaniałym nagraniom znamy zachwycającą sztukę dhrupadu. Młodsi Bracia Dagar – Nasir Zahiruddin i Nasir Faiyazuddin byli znani jako Młodsi Bracia Dagar i jak do ter pory są rekordzistami w ilości dhrupadowych nagrań, z których najlepsze nie ustępują ich starszym braciom, a nawet te słabsze stanowią najcenniejsze skarby klasycznej muzyki hindustańskiej. O wszystkich czterech synach Nasiruddina Khana Dagara będziemy jeszcze mówić, gdyż ze wszystkich muzyków indyjskich najbardziej przysłużyli się oni ocaleniu i rozpowszechnianiu dhrupadu w Indiach i poza Indiami. To właśnie Młodsi Bracia Dagar rozpowszechnili najstarszą indyjską sangitę wśród europejskich melomanów i pozyskali dla niej pierwszych poważnych uczniów nie pochodzących z Subkontynentu.

   Zia Fariduddin Dagar otrzymał talim od swojego ojca Ziauddina Khana Dagara i później od swojego brata Zia Mohiuddina i kuzyna Nasira Aminuddina Dagara. Jest bardzo znanym śpiewakiem, odbył też wiele tourne po Europie i Stanach Zjednoczonych. Od dłuższego czasu uczy dhrupadu w Madhya Pradesh Kala Parishad w Bhopalu i ma największe osiągnięcia wśród wszystkich pozostałych krewnych, jeśli chodzi o liczbę studentów spoza rodu Dagarów. Z tym wielkim śpiewakiem i guru wiążą się też pewne kontrowersje. Inni Dagarowie uczą bardzo powoli, co zniechęca większość adeptów sztuki dhrupadu. Nawet ci spośród ich shishya, którzy okazali wytrwałość i znieśli trudny dla obcych, rodzinny tryb nauczania, długo jeszcze muszą czekać na zgodę na samodzielne występy. Niekiedy nie następuje ona nigdy. Tymczasem Fariduddin uczy szybko, kocha eksperymenty, udziela też chętnie zezwoleń na samodzielną działalność artystyczną, co niekiedy godzi w czystość dhrupadu. Niektórzy studenci, tacy jak Ashish Sanskritayam starają się zyskać bardziej tradycyjny talim od innych członków rodu, takich jak uczony Rahim Fahimuddin Dagar, który jednakże, jako konserwatysta, niechętnym okiem patrzy na zmiany guru i na nauczanie koncertujących już studentów, którzy jego zdaniem wcale nie są do tego gotowi (lecz uzyskali zgodę od Fariduddina). Żadnemu z tych wielkich mistrzów i nauczycieli nie można oczywiście przypisać złych intencji. Po prostu niełatwo się nauczyć dhrupadu komukolwiek spoza rodu dhrupadija, zwłaszcza jeśli ma inne obowiązki i zaniedbuje konieczne pozamuzyczne studia nad literaturą sanskrycką.

   Po śmierci Nasira Moinuddina Dagara 24 maja 1966 jego misję rozpowszechniania dhrupadu przejął jego młodszy brat Nasir Aminuddin Dagar w aśramie zwanym Ustad Nasir Moinuddin Dagar Dhrupad Sangeet Ashram a mieszczącym się w Kalkucie. Obok szkoły Fariduddina w Bhopalu jest to główne miejsce, gdzie każdy chętny może uczyć się dhrupadu. Dagarowie wkładają dużo serca w to przedsięwzięcie i doczekali się wielu rokujących nadzieje wychowanków, aczkolwiek nie ma wśród nich muzyków, którzy mogliby choć próbować dorównać swoim mistrzom. Z tego co wiem, kursy w Kalkuckim aśramie są kosztowne głównie dlatego, że przez co najmniej dwa lata należy nieprzerwanie poświęcić się muzyce i nie absorbować się niczym innym. Oczywiście dwa lata to bardzo mało, to raczej dopiero wstęp do nauki, wymagającej cały czas podobnej determinacji. Indyjscy nauczyciele muzyki zwracają ogromną uwagę na nieprzerwany talim, co jest bardzo trudne dla kogoś, kto przyjechał studiować z odległego kraju i jest osobą dorosłą. Tak naprawdę wszyscy zainteresowani wykonywaniem dhrupadu winni myśleć nie o sobie, lecz o swoim potomstwie. Jedynie dziecko zapisane do szkoły dhrupadu w wieku przedszkolnym i pozostawione w niej na długi okres (ośmiu, szesnastu lat) ma szansę stać się prawdziwym mistrzem. Jak na razie rodzice spoza rodu Dagarów nie ryzykują aż tak wiele dla dobra sztuki…

   Ważnym dhrupadija jest też Sayeduddin Khan Dagar, obdarzony bardzo pięknym głosem. Jest on synem Hussainuddina Dagara Khana alias Tansena Pandeya, który był bratem Nasiruddina Khana Dagara ojca sławnych Braci Dagarów, Starszych i Młodszych. O tym wielkim muzyku też będziemy mówić niebawem.

   Kronika Dagarów, z której korzystam, była przygotowana przez znanego nam z początku tego cyklu esejów Rahima Fahimuddina Dagara. Powodowany skromnością, nie żyjący już niestety wielki artysta pominął sam siebie. Jest on synem Rahimuddina Khana Dagara, który był bratem Nasiruddina Khana Dagara i Tansena Pandeya. Zatem Bracia Dagarowie, Sayeduddin Khan Dagar i Rahim Fahimuddin Khan Dagar mieli tego samego dziadka od strony swoich ojców (którzy byli braćmi) i był to Allabande Khan Dagar. Zia Fariduddin Dagar (ten od szkoły w Bhopalu) i jego brat Zia Mohiuddin Dagar (nieżyjący już wielki binkar) są ich dalszymi krewnymi, gdyż nie pochodzą od Allabande Khana Dagara. Ich dziadkiem był Zakiruddin Khan Dagar, brat Allabande, ojcem zaś syn Zakiruddina, czyli Ziauddin Khan Dagar. Wspólnym dla wszystkich pradziadkiem po mieczu był Muhammad Jan Khan Dagar, wspólny przodek dla wszystkich koncertujących obecnie Dagarów.

   Powyższe pokolenie stanowią przeważnie muzycy w sędziwym już wieku. Do wschodzących gwiazd następnego pokolenia należą Bahauddin Khan Dagar, syn wielkiego Zia Mohiuddina Dagara i podobnie jak ojciec wielki binkar, oraz wspaniały Wasifuddin Dagar, syn jednego z Młodszych Braci Dagarów, nieżyjącego już Nasira Faiyazuddina Dagara. Do najmłodszych przedstawicieli tego pokolenia, należą Nasefuddin Khan Dagar i Anesuddin Khan Dagar, którzy są synami Sayeduddina Khana Dagara. Podobnie jak Mohsin Khan, wnuk Imamuddina, uczą się oni przede wszystkim u jeszcze stosunkowo młodego, aczkolwiek niezwykle utalentowanego Wasifuddina Dagara.      

   W najbliższym eseju oderwiemy się od portretów Dagarów i skupimy się na charakterystycznych cechach ich gayaki. Następnie zaś przedstawię w większym zbliżeniu portrety tych Dagarów, których wspaniała sztuka została utrwalona na nagraniach. Wszyscy pozostali, o których wokalnych i instrumentalnych umiejętnościach krążą wciąż legendy, nie przepadli na szczęście bez reszty w odmętach czasu. Ich wspaniałe bandishe, oraz sposoby improwizacji, ozdobniki, czy też specyficzne elementy emisji głosu wciąż żyją w pamięci potomków i są z niej na wielu koncertach oraz płytach wydobywane. W domu wielkiego Rahima Fahimuddina Khana Dagara znajdują się zeszyty z notatkami jego przodków, sięgającymi XIX wieku. Są w nich bezcenne uwagi dotyczące konstrukcji muzycznej, a także poezji i filozofii. Stanowią one wielki skarb rodu i sekret, którego nie udostępnia się w całości osobom niepowołanym. Mimo to mam nadzieję, że uda się kiedyś sporządzić kopie z tych bezcennych dokumentów, bo ponad stuletni papier w surowym indyjskim klimacie staje się tak kruchy, że nawet najdelikatniejsze palce działają nań jak ogień.   

Ps.: Przewodnik po muzyce indyjskiej był pisany kilka lat temu. W międzyczasie umarło wielu starych mistrzów muzyki indyjskiej, w tym Ustad Rahim Fahimuddin Dagar

Jeśli chcesz zapoznać się z innymi częściami Przewodnika po muzyce indyjskiej, KLIKNIJ TUTAJ

O autorze wpisu:

Nic tak jak sztuka nie zbliża ludzi należących do różnych kultur i cywilizacji. Obok muzyki europejskiej Indie posiadają najbardziej rozwinięty system muzyki klasycznej, stanowiący odrębny i fascynujący świat. Udajmy się zatem w tę podróż wraz z Jackiem Tabiszem, który od dawna studiuje to zagadnienie. Nagrania mistrzów wymienionych w tych artykułach znajdziecie w ofertach wydawnictw płytowych i na YouTubie, Cykl był publikowany pierwszy raz na stronie www.hanuman.pl . Cykl został napisany w Indiach, w latach 2010 - 2011, zatem nie uwzględnia dalszych losów przedstawianych w nim artystów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pięć × dwa =