Dyktatura (łac. dictare – dyktować) – dawniej termin używany był w starożytnym Rzymie, gdzie władzę na wypadek zagrożenia ze strony wroga obejmowała jednostka (dyktator), z czasem określenie to stało się synonimem władzy opartej na przemocy[1].
Dyktatura to władza jednostki lub wąskiej grupy. (za Wikpedią)
Chyba tylko ślepy i głuchy nie dostrzega, że w Polsce obecnej doby władzę sprawuje jednostka. To jej wola staje się aktem normatywnym.
Nawet Angela Merkel nagle chce się spotkać z szeregowym posłem, który nie piastuje żadnej funkcji. Już to mówi wiele.
Tą jednostką jest szeregowy poseł Jarosław Kaczyński.
Gdyby jednak komuś wydawało się inaczej można zastanowić się nad władzą „wąskiej grupy”.
„Dyktatorzy nie wyłaniają przedstawicieli społeczeństwa w wolnych wyborach i pozostają poza faktyczną kontrolą społeczeństwa. „(Wiki)
Tu należałoby uściślić definicję, gdyż w początkowym etapie nic nie stoi na przeszkodzie, aby osoba, bądź „wąska grupa”osób została desygnowana do władzy w wolnych wyborach, a potem ten mandat wykorzystała do przekierowania systemu państwa od demokracji do dyktatury. I na potwierdzenie tych słów wystarczy przypomnieć NSDAP i Hitlera. Owa formacja otrzymała władzę w wyniku, jak najbardziej wolnych wyborów. Co z tego wynikło wiadomo. U Niemców został smród na dziesięciolecia, a i trauma niezgorsza.
Cechami charakterystycznymi dla dyktatury są: używanie siły wobec przeciwników politycznych, brak szacunku wobec praw obywatelskich, czy dowolność stanowienia systemu prawnego. Źródłem takiego modelu władzy może być m.in. pochodzenie czy przewaga wojskowa. (za Wiki)
Używanie siły wobec przeciwników politycznych.
Wykluczenie z obrad posła Szczerby pod pretekstem zakłócania posiedzenia Sejmu (o tak, próba zgłoszenia poprawki do budżetu o finansowanie Sali koncertowej dla Sinfonia Varsovia rozpoczęte od słów „Panie Marszałku kochany”, a potem będące nawiązaniem do tytułu felietonów Jerzego Waldorfa „Muzyka łagodzi obyczaje” to w istocie ani nie na temat, ani obyczajne – rozumiem, że wkur..ła marszałka Kuchcińskiego kartka, jaką umieścił przed soba na mównicy poseł Szczerba„Wolne media w Sejmie”[jako reakcję na zapowiedź kancelarii sejmu DRASTYCZNYCH OGRANICZEŃ DLA MEDIÓW W GMACHU PARLAMENTU], ale ją zdjął po ostrzeżeniu – no tak, nawet tak pokojowy protest jest „be” – wiadomo: w dyktaturze jedynym protestem dopuszczalnym jest: „morda w kubeł”)
Zapowiedź represji:
„Nie ulega żadnej wątpliwości, że uniemożliwianie marszałkowi wykonywania jego obowiązków jest przestępstwem przewidzianym w Kodeksie karnym, to art. 128 ust. 3, przestępstwo zagrożonym karą do 10 lat więzienia – przekonywał Błaszczak w radiowej Jedynce.”
Zapewne można więcej faktów przytoczyć, ja skupiam się na tych, które mi akurat do głowy przychodzą.
I tak wystarczy, gdy posłów straszy zwierzchnik policji. Co prawda parlamenatrzystę do odpowiedzialności z kodeksu karnego można pociągnąć uchylając mu immunitet tylko, gdy występek powstał bez związku z wykonywaniem mandatu, ale PiS od lat udowodnia, że omijanie, czy jawne gwałcenie prawa jest mu bliskie. Przypomnę choćby przypadek Ziobry, czyli poważne podstawy do postawienia go przed Trybunałem Stanu, albo Mariusza Kamińskiego, skazanego za przekroczenie uprawnień. Wyrok się wprawdzie nie uprawomocnił, gdyż do akcji wkroczył prezydent Duda i kolegę uniewinnił. Przykład z abolicją względem osoby przed uprawomocnieniem wyroku, czyli w świetle prawa niewinnej jest najlepszym dowodem do jakich prawnych wygibasów potrafi się posunąć grupa obecnie trzymająca władzę.
To, że Ziobro został ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym z bardzo rozszerzonymi uprawnieniami, dzięki prawu, jakie uchwalił PiS, a Mariusz Kamiński nadzorującym wszystkie służby specjalne również optymizmem nie napawa.
Brak szacunku wobec praw obywatelskich:
Ustawa zwana potocznie inwigilacyjną
Odesłana wprawdzie, ale do obecnie tylko fasadowego TK, ustawa nowelizująca ustawę o prawie do zgromadzeń
Deptanie na każdym kroku w procesie legislacyjnym procedury konsultacji społecznych (np. trik z ustawami zgłaszanymi przez grupę posłów, który takich konsultacji nie wymaga), albo nawet ich niby przeprowadzenie, ale potem całkowite lekceważenie głosów (chyba najbardziej spektakularnym jest uchwalenie „reformy” edukacyjnej)
próba odebrania suwerenowi głosu w wyborach lokalnych przez wprowadzenie ograniczenia do dwóch kadencji dla wójtów, burmistrzów, etc., ale zupełne pominięcie ograniczenia kadencyjności do dwóch w przypadku np. posłów, grzejących tyłkami od lat ławeczki sejmowe; zakusy by starostę nominowano odgórnie (całkowite pominięcie głosu suwerena)
[ten projekt miałby rację bytu, gdyby nie to, że PiS go wprowadza nie by uzdrowić system, ale by uzyskać fory i zawładnąć w jak największym zakresie przy pomocy takich trików kolejnym elementem państwa – potem będzie się to zwać „wolą suwerena”]
Tu taka dygresja. Jak PiS- owi wynik wyborów nie na rękę to są sfałszowane, a ordynacja kulawa.
Ale przecież te same ordynacje wyborcze (w rozumieniu, że nie zmienione) odnoszą się i do wyborów parlamentarnych. I jakoś PiS wygrał w ostatnich wyborach. Może zatem wcale nie chodzi o ordynację. Może obie są dobre, tylko PiS chce lepszej, jak „dobra zmiana”, czyli takiej, co zapewni TKM (Teraz K…rwa My – to zaiste prawe i sprawiedliwe) –
głosowanie w Sali Kolumnowej bez udziału mediów, choć konstytucja gwarantuje prawo suwerenowi do jawności posiedzeń m.in. Sejmu RP
Dla całokształtu krajobrazu proponuję każdemu samodzielne zweryfikowanie dwóch faktów i wyciągnięcie z nich wniosków.
Od początku przejęcia władzy przez PiS, w głosowaniach tej formacji 99,99999% głosów jest zawsze oddawanych (odnoszę się tu do wszystkich głosowań w tej kadencji Sejmu, stąd 99,99999% – normalnie w większości zawsze głosowali w 100% za, albo w 100% przeciw) przez każdego posła zgodnie z wytycznymi partii (prezesa). To nowa jakość w polskiej polityce i rzecz bezprecedensowa, by wśród 234 bodajże posłów PiS z przystawkami nie znajdował się w choćby co dziesiątym głosowaniu jakiś poseł wyłamujący się od standardu. Zgodność niespotykana.
Ile poprawek zgłoszonych do tej pory przez opozycję w odniesieniu do przeróżnych głosowanych aktów prawnych zostało uwzględnionych.
Taka statystyka może być szalenie pouczająca.
Dowolność stanowienia systemu prawnego.
Dla tej dowolności kluczowym zagadnieniem był najpierw paraliż Trybunału Konstytucyjnego, a potem przejęcie go bez jakichkolwiek szans na zbadanie ustaw dotyczących bezpiecznika systemu (TK) przez ten bezpiecznik. (Ten punkt wymaga osobnego artykułu, jak to ze „lnem” było” – może kiedyś)
Punkt „b” wynika z punktu „a”, od momentu zawłaszczenia TK władza legislacyjna jest nieskrępowana i może wszystko. Mamy tu zatem do czynienia z rządem „wąskiej grupy”, która ma większość parlamentarną i dyspozycyjnego prezydenta (urzędujący podobno niezależny prezydent RP tylko jedną ustawę nie podpisał i odesłał do TK, odesłał w momencie, gdy TK jest już całkowicie zależny od PiS, znowu niebywała zgodność z partią rozdającą karty – proponuję w ramach ćwiczeń zrobić porównanie statystyk prezydentur poprzedników)
W kontekście punktu „a” można już zupełnie łatwo przejąć resztę tj. trzecią władzę, czyli sądownictwo. Każdy akt prawny, nawet wprowadzający trybunów ludowych, do których należy decydujący głos przy wydawaniu wyroków (takie liberum veto z akredytacją do wydania ostatecznego orzeczenia) i to nawet, gdy będą zapisy o trybunach ludowych wyłanianych z partii mającej większość parlamentarną przejdzie i stanie się prawem. Kto niby zakwestionuje takie prawo? Sędzina Przyłębska z sędzią dublerem – Mariuszem Muszyńskim?. Zresztą nic na dzień dzisiejszy nie stoi na przeszkodzie, by „uchwalić” prawo, aby od teraz tylko ci dwaj „sędziowie” orzekali w sprawach kluczowych, a które to sprawy kluczowe to też oni samodzielnie postanowią.
Że można wszystko najlepszym przykładem jest to, co zrobiono przy wyłanianiu nowego prezesa TK. Najpierw było potrzebne kworum, potem ustawą wprowadzającą do ustawy zawieszono dotychczasowe przepisy na dwa tyg. (wprowadzono też nieznane w Konstytucji stanowisko p.o. prezesa) bez tzw. vacatio legis i w ustawie wprowadzającej nagle zniesiono wymóg kworum przy wyłanianiu prezesa TK. Czyli:
Jak nam tak wygodnie to kworum ma być, jak nam wygodnie inaczej to kworum ma nie być.
Czy to już wyczerpuje definicję „dowolności stanowienia systemu prawnego”?
Dyktatorzy na ogół starają się kontrolować nie tylko politykę kraju lecz całe życie społeczeństwa[1], co było szczególnie zauważalne w reżimach stosujących totalitaryzm[2]. (Wiki)
kombinowanie przy NGO – organizacje pozarządowe to podstawowy przejaw aktywności społecznej niezależnej od władzy centralnej
zakusy na zaostrzenie i tak drakońskiego prawa do aborcji; przypomnę słowa prezesa Kaczyńskiego z marca 2016 (wraz z interpretacją portali prawicowych):
„– Jestem przekonany, że ogromna większość klubu, jeżeli nie wszyscy poprą tą propozycję – dodał. Tym samym prezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił poparcia dla niezarejestrowanego jeszcze, ale już istniejącego projektu ustawy zakładającej ochronę każdego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Oznacza to, że przegłosowanie tego projektu jest już niemalże pewne.”
https://prawy.pl/29113-prezes-pis-jaroslaw-kaczynski-poparl-projekt-ustawy-o-zakazie-aborcji/
Cofnął się (na razie) pod naporem tzw. „czarnego protestu” z października 2016.
Moim zdaniem to nie jest ostatnia odsłona zaglądania do macic, zyskają jeszcze więcej władzy to ziszczą się słowa pana prezesa z tegoż października, gdy taktycznie „wycofał się”:
„Kaczyński zapowiada nowelizację ustawy, by "nawet przypadki ciąż trudnych, gdy dziecko jest skazane na śmierć, zdeformowane, kończyły się porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię". Twierdzi, że nie przekracza to "granic interwencji państwa w życie ludzi". Taka wersja prawa te granice jednak ewidentnie narusza”
https://oko.press/kaczynski-zeby-kobiety-rodzily-nawet-mocno-zdeformowane-dzieci-skazane-na-smierc/
Jeszcze ten urywek (mój ulubiony):
– Radio Maryja i Rodzina Radia Maryja są potrzebne także dziś, kiedy przed nami trudna droga pod górę. Musimy ją przejść razem. I przejdziemy ją, wbrew wszystkiemu. Przejdziemy wiedząc, że służymy Polsce. Wiedząc, co jest istotą polskości. Wiedząc, że nie ma Polski bez Kościoła. Wiedząc, że każdy, choćby nie miał łaski wiary, musi to przyjąć – dodawał.
– Każda ręka podniesiona na Kościół to ręka podniesiona na Polskę. My to wiemy.
http://wyborcza.pl/1,76842,19299183,radio-maryja-swietuje-24-urodziny-tlumy-sluchaczy-w-toruniu.html
Czy to zapowiedź podeptania jednej z podstawowych swobód obywatelskich wyrażonych w art. 53 Konstytucji RP?
Na KONIEC znowu fragment z wiki:
W dyktaturze może lecz nie musi występować system jednopartyjny[3]. Dyktatura jest współcześnie obok demokracji konstytucyjnej najbardziej popularnym systemem sprawowania władzy[4].
Nie musi być jednopartyjności. Wystarczy, gdy opozycję sprowadza się do „niebytu”, bo mamy dzięki Partii Razem i łutowi pisowskiego szczęścia samodzielną większość parlamentarną, na którą oddało głos 37,5% wyborców przy frekwencji 51%, co oznacza, że ta parlamentarna większość ukonstytuowała się realnie w oparciu o niecałe 19% głosów obywateli z czynnym prawem wyborczym.
Ta „większość” rozstawia wszystkich po kątach zarówno, gdy chodzi o fotele wicemarszałkowskie (po raz pierwszy w historii Polski po obaleniu PRL zdarzyło się, aby jedna z partii – PSL, jaka uzyskała mandat nie otrzymała swojego vice-marszałka – może był wyjątek przy rozdrobnieniu Sejmu, nim wprowadzono do ordynacji wyborczej metode d’ Hondta), jak i zdominowanie dzięki temu wybiegowi Prezydium Sejmu.
A czy ktoś jeszcze pamięta o tym:
http://wyborcza.pl/1,75248,19184623,pis-wzial-sobie-sluzby-specjalne.html ?
Czy to aby nie rządy „wąskiej grupy”?
Prawdą jest, że w Polsce nawet po przemianach było tak, iż partia zwycięska bierze dużo, jednak chyba nigdy nie było od czasów PRL tak, że bierze wszystko.
A PiS bierze, nawet gdy nie ma większości bezwzględnej do zmiany konstytucji. Zmienia nadrzędny akt prawny, jakim jest Konstytucja RP (co by o niej nie mówić) zwykłymi ustawami z naruszeniem tego aktu nadrzędnego. I to jest główny zarzut odnośnie:
„DOWOLNOŚCI STANOWIENIA SYSTEMU PRAWNEGO”
Ostatnia dygresja.
Młodzi ludzie do 35 roku życia, a im młodsi tym odsetek wyższy, co dokumentują statystyki, nie widzą póki co zagrożenia dla demokracji. Nie widzą wkraczającej w nasze życie dyktatury.
Tłumaczę sobie to tym, że nic tak nie uczy, jak własne doświadczenie, a tego porównania ludziom, którzy urodzili się, albo weszli w dorosłość po systemie słusznie minionym brakuje.
Z tego powodu nie wyłapują od razu faktorów, które winny zapalić w mózgu czerwoną lampkę, że coś się dzieje nie halo.
Ja wchodziłam w dorosłość wraz z przemianami, stąd pamiętam i co było i co nastało. Pierwsze moje wybory, w których uczestniczyłam to były wybory do tzw. sejmu kontraktowego. Biorąc w nich udział dostrzegałam różnicę. Dzisiaj niektórym młodszym zda się to Targowicą.
Nie było.
Było kroczeniem ku wolności i normalności.
Dziś w moim odczuciu PiS próbuje tamtą wolność i normalność deprecjonować (plucie na Okrągły Stół – śmieszne już choćby przez to, że i Lech Kaczyński brał w nim udział – no chyba, że on też zdrajca) , a z drugiej ogranicza wolność i normalność w skali niespotykanej od 1989 roku.
Wiem, że racjonaliści mają zastrzeżenia do Michnika i Gazety Wyborczej. Nie kwestionuję tego. Uważam jednak, że Michnik nazwał rzecz po imieniu, gdy określił nasza obecną sytuację:
„PEŁZAJĄCYM ZAMACHEM STANU”.
I pytanie otwarte:
Na czym się ten pełzający zamach stanu zatrzyma i czy się zatrzyma…
Oto jest pytanie.
CZĘŚĆ DRUGA
"Ale rządy PiSu nie są dyktatorskie. Nie ma więźniów politycznych, nie ma cenzury, tak więc nie przesadzajmy,"
Cytat ten pochodzi z publikacji Piotra Napierały na portalu RacjonalistaTV pt. „Rządy PiS i przesadny strach opozycji”. Przyznam, że mnie owe zgłoski nie tylko zafascynowały, ale też zainspirowały do napisania niniejszego tekstu. Zarówno pierwszej, jak i drugiej części.
Na początku pragnę przypomnieć, że procesy społeczne, polityczne, czy jakiekolwiek inne, w tym dążenie do dyktatury są całym, niejednokrotnie długim i skomplikowanym ciągiem zdarzeń, których pełna manifestacja uwidocznia się nie od razu. Raz, co prawda dzieje się to szybko, jak w przypadku Hitlera i NSDAP. Raz wolniej, jak w sytuacji Turcji Erdogana. W mojej ocenie szybkość zależy przede wszystkim od kondycji państwa. W słabej Republice Weimarskiej przeprowadzenie zamachu stanu było o wiele prostsze, niż w zeświecczonej długimi latami Turcji. Erdogan musiał najpierw powolutku osłabiać struktury, w tym armię, czyszcząc ją z przeciwników, a obsadzając stanowiska dowódcze swoimi poplecznikami. To zdanie przez pryzmat tego, co dzieje się obecnie w polskiej armii (odchodzenie i pozbywanie się najlepszych dowódców) poddaję czytelnikom pod rozwagę w szczególności.
Więźniowie polityczni.
Nie od razu dążący do dyktatury mają więzienia zapełnione politycznymi. Na to też potrzeba czasu. Obserwuję jednak z narastającym niepokojem ruchy PiS-u i pewne tendencje, które już się powoli zarysowują.
Klasyką aparatu opresji jest słynne zdanie przypisywane stalinowskiemu prokuratorowi generalnemu Andriejowi Januariewiczowi Wyszynskiemu:
„dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”.
Kilka przykładów z ostatnich miesięcy.
Pod przewodem Błaszczaka, szefa MSWiA policja poszukuje obywateli, którym ta straszna konstytucja gwarantuje prawo do protestu, by ich postawić przed sądem z paragrafów KK (191 i 224). Obywatele nie rzucali ani koktajli Mołotowa, ani opon nie palili. Dla PiS nie ma to znaczenia. Partia zmienia notorycznie definicje i przekręca znaczenia, wiec możliwe, że teraz już stanie albo położenie sie przed autem to przemoc, a wyjazd posłów po pracy jest od dziś czynnościami urzędowymi.
http://wyborcza.pl/7,75398,21258397,policja-poszukuje-21-osob-ktore-protestowaly-pod-sejmem-80.html
Protestującym pod Sejmem bez przepustek Obywatelom RP 09. grudnia 2016 prokuratura postawiła zarzuty z art. 193 KK o "naruszenie miru domowego".
Bo jak wiadomo Sejm to dom, a przynajmniej lokal marszałka
Kuchcińskiego, a przestrzeń przed gmachem parlamentu to przecież nie
jest miejsce publiczne dla suwerena, a już na pewno nie dla
niezadowolonego z "dobrej" zmiany suwerena, tylko prywatny ogródek
tego pana Kuchcińskiego, nomen omen ogrodnika z wykształcenia.
A z przepustkami nieocenionego marszałka, kochającego suwerena ponad wszystko było tak:
„Na początku sierpnia marszałek Sejmu Marek Kuchciński wydał rozporządzenie o tym, że aby wejść na teren Sejmu, trzeba wylegitymować się przepustką. Miało to miejsce tuż po akcji stowarzyszenia, w której kilkuosobowa grupa demonstrantów rozwinęła przed głównym wejściem do budynku Sejmu transparent z napisem „Zdradza Ojczyznę ten, kto łamie jej najwyższe prawo”. Był to protest przeciw kolejnej nowelizacji demolującej Trybunał Konstytucyjny.”
„Członkowie grupy Dziewuchy Dziewuchom przez prawie dwa tygodnie prowadzili pikietę przed siedzibą PiS w Katowicach. Mimo że organizatorzy to wcześniej zgłosili i tak ukarano ich mandatem [100 zł za blokowanie przejścia – T.W.]. Nie zapłacili. Sprawa trafiła do sądu.”
Czyż to nie piękne przykłady? A jakie rozwojowe.
Cenzura.
Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych (instytucja, jak najbardziej publiczna) od czasu przejęcia jej przez „dobrą zmianę” pragnie nałożenia kagańca na prasę, konkretnie na Gazetę Wyborczą. Więcej np. tu:
Wycinka w mediach publicznych ups… narodowych:
materiałów o niemiłych władzy osobach:
a nawet koszenie nieprawomyślnych symboli:
„W „Wiadomościach” 15 stycznia 2017 ktoś – w prymitywny sposób – wymazał serduszko WOŚP na kurtce posła z PO Arkadiusza Myrchy.”
Na szczęście kolejny wspaniały marszałek dokładnie wie, gdzie się podziało serduszko posła Myrchy:
– Znam tę sprawę i sądzę, że posłowi po prostu odpadł ten znaczek – powiedział w TVN24 Marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Białych plamek jest naturalnie znacznie więcej. Ot choćby przy okazji obchodów wstąpienia Polski do NATO wygumkowanie roli i postaci Geremka przy ratyfikacji tego aktu.
Nie mam pojęcia od kiedy będzie można uznać ilość białych kart za wystarczającą do orzeczenia, iż wkroczyła nam miłościwie pod strzechy cenzura.
Odpowiedź pozostawiam czytelnikom.
Podoba mi się, że pani to zauważyła i zebrała wszystko do kupki. No i najważniejsze, że wreszcie nie o islamie. (może zrobimy tutaj tydzień bez islamu? chyba nie da rady). Rzecz zdumiewająca – gdy Donald Trump wygrał wybory, wielu z tych, którzy byli oburzonymi jego wcześniejszymi rasistowskimi wypowiedziami, stali się teraz bardziej dla niego wyrozumiałymi. "Eee tam, to nic takiego", " A może on się zmieni?" "Może nie jest taki zły" itd. To znany mechanizm przystosowawczy. Kiedyś napisał o tym Kisiel w ten sposób (cyt. z pamięci) "wiemy, że jesteśmy w dupie, ale teraz zaczynamy się w niej urządzać". Orwella można tutaj cytować całymi stronami. To nawet nie jest tylko hipokryzja, tylko raczej naturalny oportunizm, przed którym wielu ludzi nie ma siły się obronić. Wtedy dochodzi do samorozgrzeszenia; człowiek rezygnuje i odrzuca to, czego nie potrafi zachować. Odrzuca wartość, ale wcześniej sam przed sobą jeszcze ją zdeprecjonuje. Poczucie, że można coś zyskać na nowej sytuacji, jest silniejsze od lampek alarmowych. Bezpieczeństwo i możliwości rozwojowe – rozumiane przez wielu ludzi jako zaledwie szansa uzyskania finansowych gratyfikacji i apanaży – są bardziej wartościowe od sfery wolności. Smutna prawda. Wielu ludzi, Polaków, zgadza się, aby tę sferę im zawęzić. W zamian za dodatkową miskę fasolówki, grancik na uczelni, sponsorowany przez państwo wyjazd za granicę, jakieś obrywki, które może odliczyć od dochodu, extra socjal, awans itd. Oportunizm jest widoczny na wszystkich poziomach, od zwykłych, prostych ludzi, poprzez dziennikarzy, kierowców autobusów, dentystów i akademików. Zwłaszcza młodych i agresywnych – patrzących w przyszłość. Tak działa śruba, którą powoli się dokręca. Generując, oczywiście, różne postawy – również opór, apatię, ale ta spolegliwa, o której piszę, jest najbardziej popularna. Pan Napierała napisał, że opozycja przesadza. Chciał nam przez to powiedzieć, że nie jest jeszcze tak źle. Nie twierdzę, że p. Napierała jest oportunistą. Mówię tylko, że ludzie dla świętego spokoju racjonalizują trudną dla siebie sytuację i wmawiają sobie samym, że jest ok. Że nie jest tak źle, bo nie zamykają, nie strzelają itd. Wolność, którą powoli tracą, nie jest dla nich taka ważna. Gdyż nigdy nie musieli o nią walczyć. Wobec tego wydaje im się tania.
*Podoba mi się, że pani to zauważyła i zebrała wszystko do kupki. No i najważniejsze, że wreszcie nie o islamie. (może zrobimy tutaj tydzień bez islamu? chyba nie da rady). *
-Co się pan tego islamu tak boisz, islamofob czy co? Ja to bym chciał i rok bez islamu, tylko to by wymagało, żeby przez ten czas żaden islamski czubek nie wydzierał mordy w Europie o szariacie, swoich hallach, Allahach i Akbarach…nie wjeżdzał w tłum ludzi ciężarówką, nie strzelał na kocercie, takie drobiazgi na początek… da się załatwić?
Ja też nie rozumiem dlaczego racjonaliści uważają że Jarosław pewnego dnia nie wprowadzi ustawy pozbawiającej polskiego obywatelstwa gejów, lesbijki, feministki i ateistów.
Przecież będzie mógł powiedzieć że się nie asymilują. No bo się nie asymilują. Nie chodzą do kościoła, nie chodzą na miesięcznice, nie chodzą na pielgrzymki więc czy zasługują na obywatelstwo Polski Wstającej z Kolan?
A sędzia Przyłębska taką ustawę zablokuje? Ciekawe.
Ala Wilk:"Ja też nie rozumiem dlaczego racjonaliści uważają że Jarosław pewnego dnia nie wprowadzi ustawy pozbawiającej polskiego obywatelstwa gejów, lesbijki, feministki i ateistów."
—– Jeżeli nie da się czegoś zrozumieć i nie wiadomo o co chodzi, to może oznaczać jedno! – chodzi o III rzeszę,
W III Rzeszy nie było muzułumanów i lewaków, więc wygląda na to że to ideał polskiej prawicy.
A po co w III Rzeszy muzułmanie jak Hitler doskonale sobie bez nich radził? Teraz nie ma Hitlera, więc muzułmanie robią jego roborę, stopniowo, bez armat i obozów, a z przyzwoleniem lewackich eurociemniaków.
http://ioh.pl/artykuly/pokaz/w-imi-hitlera-i-allacha-muzumaskie-jednostki-waffen-ss,1069/
bzdurny "artykuł". Dyktatura wymaga dyktatu a jednak każdą ustawę trzeba uchwalić Kaczyński nie pisze ich na kolanie i nie oglasza z balkonu. To że rządzi jedna osoba to AUTOKRACJA a nie dyktatura. Są w necie też głupie definicje… Trzeba umieć oddzielić ziarna od plew pani nie umie. Kaczyński ma szacunek do praw obywatelskich- zmienię zdanie jeśli po tym paszkwilu zapuka do pani Policja. Proszę poczytać coś choćby o Franco albo Kaddafim lub Husajnie no pani po prostu nie wie czym jest dyktatura. Towarzysz Wiśniewski zaś sam jest potencjalnym dyktatorem ale o przeciwnym wektorze niż pis więc przyklaśnie każdemu nawet bzdurnemu antypisowskiemu pamfletowi
Wykazałeś, że w Polsce nie ma dyktatury, ale przecież nie o tym jest artykuł, lecz o symptomach, które mogą niepokoić, gdyż występują także w systemach dyktatorskich. Temat dotyczy pełzającego zamachu stanu, więc jeśli już, to można się z tym nie zgadzać, twierdzić, że kierunek obrany przez władzę nie zmierza do dyktatury lub można żywić takie obawy. Nie widzę tu nic bzdurnego. Sam nie bardzo wiem do czego to zmierza, ale bardziej odpowiada mi opcja chuchania na zimne, gdyż tego rodzaju asekuracja nie powinna wyrządzać większych szkód, w przeciwieństwie do pomyłki w drugą stronę. I chyba też lepiej zwalczać symptomy niż samą chorobę potem.
każda władza ma tendencje autorytarne. To normalne. Natomiast znacznie przesadzone są reakcje na to co robi PiS. Niech chociaż kogoś aresztują albo pobiją to wtedy może faktycznie warto będzie dmuchać na zimne. Tylko że niech to pobicie będzie prawdziwe a nie takie jakie symulowała ta żałosna dziennikarska para podczas ciamajdanu… PiS właśnie nie dał się sprowokować co dowodzi poszanowania praw człowieka i obywateli
Autokracja to przecież rodzaj dyktatury. Ale tak czy siak masz rację, że ani autokracji ani dyktatury w Polsce nie ma. Inna rzecz, że źle się dzieje, podważone zostało państwa prawa, więc nie wiadomo do czego nas to zaprowadzi.
nie. istotą dykatury jest dyktat. Piłsudski był autokratą ale nie dysktował co ma każdy robić w rządzie był primus inter pares
w tej chwili nie ma nawet autokracji rządzi partia która wygrała legalne wybory. Jest demokracja
Kaczyński działa raczej nie jak dyktator co oznajmia zaskoczonym partyjniakom swą kapryśną wolę lecz raczej jak jest jednoosobowy think tank w ramach ideologii i tak na co dzień realizowanej przez cały pis. Normalna sytuacja demokratyczna.
Czyli rozumiem że łamanie Konstytucji przez PiS jest ok?
Raczej jak szara eminencja rządząca z tylniego siedzenia.
Nie ma ich ideologi sa rojenia i miazmaty Naczelnika Wolaski i zgadywanki czeredki co by tu zrobić żeby się przypodobać onemu, nie popaśc w niełaskę nie być odcietym od koryta.
1000 miodkodajnych stanowisk przy korycie w ciagu roku plus tysiace dla pociotków swoje robi(nie wiem czy to nie rekord swiata).
Wróciłu czasy nomenklatury.
Pewnie, przecież wszystko jest OK, a postępujący demontaż demokratycznego państwa prawa tylko nam się wydaje. PS. Jakoś mnie nie dziwi, że usprawiedliwianie i wybielanie PiS wychodzi od człowieka, który zachwycał się Trumpem i jego metodami.
aha zla wola wobec procedur sejmowych i sądowych też nie oznaczają dyktatury inaczej PO też było dyktatorskie…
Sam fakt, że ktoś rządzi głupio, że na stołkach dla ministrów siedzą idioci ośmieszjący kraj, to jeszcze nie przejaw dyktatury. Jaki naród taki rząd. Dyktatorem Kaczyński jest natomiast dla swoich podwładnych z PiSu, ale to ich wewnętrzny problem, że jeden zasraniec nimi telepie.
dokładnie. Wszędzie rozsądny głos w tej sprawie
Jak w latach 1989-2004 rządzil nieformalnie Michnik i środowisko "Gazety Wyborczej", a jego (ich) opinie i wyroki były kategorycznym imperatywem dla polityków i dziennikarzy (kto się nie zgadzał – lądował na marginesie), to, jak rozumiem, dyktatury nie było? "Wasz prezydent, nasz premier" – czy tak stanowiła wola większości, czy też widzimisię jednego starego trockisty, prawdopodobnie agenta SB i syna agenta NKWD? "Gruba kreska" – czy tak zadecydował naród, czy też może postanowił Redaktor, "antydemokrata i totalitarysta" (S. Kisielewski)? Proszę odpowiedzieć. Brak lustracji – to wynik woli większości, czy może wynik podejrzanego uporu tego środowiska i skutek jego nieformalnego wpływu? Wszystko to to decyzje 1) fundamentalne i niejako zalożycielskie dla ustroju III RP, 2) zrealizowane wskutek wplywu Michnika oraz jego środowiska, 3) za które to decyzje – jako że były nieformalne – nie ponosi on i nie poniósł żadnej odpowiedzialności, co jest o tyle istotne, iż decyzje te okazały się szkodliwe dla Polski, skoro ustanowiły karłowatą, ułomną i jawnie niesprawiedliwą Polskę, którą można by nazwać "Polską Michnika", by nie poprzestwać na eufemistycznym określeniu "III RP".
.
Zarzucanie Kaczyńskiemu ciągot dyktatorskich jest szczytem hipokryzji, zresztą niejednokrotnie osiąganym przez faryzeuszy z "Gazety Wyborczej" przy innych okazjach. Niepotrzebnie powtarza Pani te oskarżenia, będce wyrazem żalu, że dawne znaczenie tego środowiska należy do przeszłości, miejmy nadzieję – nieodrwacalnej. Niektórym ludziom jak widać nadzwyczaj trudno rozstać się z władzą, zwłaszcza "rządem dusz".
.
W pewnym sensie mamy jednak do wyboru dwie Polski – Polskę Michnika i Polskę Kaczyńskiego. Niedobitki po komunie, "pożyteczni idioci", w tym topieniące w zastraszajacym tempie grono "wiernych czytelników "Gazety Wyborczej"", jak rownież ludzie kupieni bądż niedoświadczeni – oni wszyscy wybiorą tę pierwszą. Na szczęście pozostali wybiorą – i już wybrali – drugą. Uczynili to w wyniku demokratycznych wyborów, eo ipso godząc się z programem PiSu, tudzież z faktem, że Kaczyński zachowa rolę decydujacą nawet jeżeli nie obejmie funkcji premiera. Na to wszystko zgodzili się jego wyborcy. A skoro volenti non fit iniuria – Pani utyskiwania są nie tylko wtórne wobec tego, co stara się Polakom wtloczyć do głowy gazeta nieprzypadkowo nazywana powszchnie "Gówno Prawdą", ale i smieszne i bezprzedmiotowe.
Niedobitki po komunie – chodzi o Piotrowicza?
o lll rzeszę chodzi pani Alu Wilk / panie Ala Wilk
Coś ci sie porąbało z tym Michnikiem. Od kiedy to Michnik wzywał na dywanik?
Od kiedy to Michnik miał pod sobą gońce partyjne psy w parlamenci i w urzędach?
Nie warto spierać się o to na ile sytuacja dziś jest dyktaturą, autokracją i demokracją, bo to tylko etykietki. Do tego udajemy że rozmawiamy o teraz, podczas gdy tak naprawdę chcemy przewidzieć co będzie jutro. Dla mnie ważniejsze jest to jaki 'kolor i charakter' ma 'dobra zmiana' i jaki jest trend zmian. Efekt gotującej się wolno żaby i normalizacji nienormalnego niestety działa. Założe się że większość już przyzwyczaiła się do głównego wydania wiadomości – normalka, brainwashing dla miasteczek i wsi raz dziennie. Śmiejemy się z tego albo racjonalizujemy – przecież wszystko dziś to mniej lub bardziej wyrafinowana propaganda. A może ta herbertowska potęga smaku jest ważna i trzeba wypatrywać twarzy ziemniaczanych i brzydkich dziewczyn o czerwonych rękach? Podobnie śmiałem się przez długi czas z marności tej 'nowej autokracji', polityce figurantów-wykonawców, ich personalnej beznadziejności, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że tak marne i śmiechu warte rządy jak najbardziej mogą się utrzymać, zakorzenić i powiesić we wszystkich dużych i małomiasteczkowych biurach obok godła portret człowieka. Najbardziej boli mnie wolny proces rozbioru i jednocześnie tresowania kultury (pies chce kość pies musi przestać szczekać), listy artystów niepożądanych (jak zawsze ci niepożądani to ci najlepsi), recenzowanie polityczne i asocjacyjne. W ten sposób można obrzydzić każdego. Komeda niby partii nie lubił, ale tworzył w dziwnym okresie z dziwnym powodzeniem aha i był kolegą pedofila Polańskiego. Nowa ideologia to 'nie było nas przez ostatnie 70 lat więc jeżeli ktoś wtedy był to nie był jednym z nas'. To co dziś dzieje się w spółkach i to nie tych największych na świeczniku, ale w każdym mieście i miasteczku, gdzie różne ludki z nadania wchodzą do zarządów i co prawda nie wiedzą co to bilans albo płynność finansowa, ale mają wielkie serce, wielkie chęci i pochodzą z ludu, a więc reprezentują suwerena, też odbije się nie dziś nie jutro ale za parę lat na tychże bilansach. I trzeba będzie zapłakać i wezwać znowu tych kolegów Sorosa co umieją czytać bilans. Bo każdy co umie czytać bilans to kolega Sorosa.
Żeby czytać bilanse to trzeba sie kumplować nie z Sorosem tylko z ekonometrią (czytaj matematyką) A tobie opowiadanie o ekonometrii mówi tyle co nadwiślańskim wróblom opowiadanie o Australii.
Nikt się nie bawi w żadną ekonometrię na poziomie zarządu. Doświadczony np. w restrukturyzacjach menedżer przechodzi przez bilans w dziesięć minut i wyrabia sobie zdanie o kondycji spółki. Jego doświadczenie nie wynika z długoletniego ślęczenia nad modelami ekonometrycznymi tylko z praktyki zarządczej i restrukturyzacyjnej. Większość dobrych menedżerów wyłożyłoby się na prostej regresji linowej. Takie rzeczy mogą robić szeregowi analitycy z działu kontrolingu
Bardzo fajny komentarz, pełen humoru i ironii a jednocześnie bardzo informacyjny. Intelektualna finezja, którą (tymczasem) zjadła nowoPolska na spółkę z Internetem.
(Musiałem powtórzyć bo trafił w złe miejsce, chodzi tu o komentarz p. Dobrzańskiego)
fakt
@ Jarek Dobrzański: Nie warto spierać się o to na ile sytuacja dziś jest dyktaturą, autokracją i demokracją, bo to tylko etykietki.
—————-
I tak i nie. To co się dzieje trzeba jakoś tam opisywać, a trudno stale wymyślać nowe etykietki dla podobnych zjawisk. Wiadomo, iż nic co było dokładnie się nie powtarza, ale też wiadomo, iż są stałe nawiązania do starych koncepcji i dawnych wydarzeń.
Podobnej próby porównania dokonuje też prof. Roman Kuźniar pytając „Czy kaczyści to faszyści?”
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1690340,1,prof-kuzniar-o-tym-co-laczy-polakow-z-faszyzmem.read
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103454,21192730,kuzniar-ostrzega-w-polsce-budowany-jest-faszyzm-kaczyzm.html
Zestawiania i porównywania przeróżnych rzeczy ze sobą to zupełnie naturalna intelektualna postawa racjonalistów. Jedne mogą bronić się bardziej inne mniej, ale właśnie tak czynić należy i nie bać się takich zestawień.
***
zawsze trafi się jakiś postmodernista który sam nie rozumie tych etykietek i nie wie co one znaczą więc modnie zaproponuje ich odrzucenie. Mocium panie bez tych terminów dyskusje tracą wszelki sens. Może pan uznać je za źle zdefiniowane czy coś ale ich odrzucenie to po prostu przejaw współczesnego bajzlu intelektualnego.
Myślę, że bajzel intelektualny zaczyna się od czytania po łebkach i przypisywania innym czegoś czego nie powiedzieli. Nie sugeruję odrzucenia etykietek, tylko mówię, że odpowiedź na pytanie czy to już dziś dyktatura czy może nie oddala a nie przybliża nas do sedna tego co dzieje się dziś w Polsce. Chociażby dlatego, że ja sam nie uważam że można dziś uczciwie i jednoznacznie powiedzieć 'mamy dyktaturę'. Dość łatwo da się obronić stanowiska że nie. Więc etykietkowo przyznaję ci rację, co zupełnie nie zmienia i nie wpływa na ocenę tego co się dzieje.
czyli sugerujesz, że nie należy tłumaczyć ludziom którzy krzyczą że to już dyktatura, że się mylą? To po co są intelektualiści?
ee dramatyzujesz. I nie, nie sugeruje tego. Sugeruje tylko to co napisałem wcześniej.
Kto sugeruje panie Napierała, że to już dyktatura. Nazwiska poproszę. Albo choć jakiekolwiek źródła.
To, czego pan nie rozumie to sugestia, że PiS kroczy drogą ku dyktaturze.
Niby to samo, a jednak nie.
Pan już mi ostatnio i tu i na wątku C. Cyrula o "Katzenjammer" i na własnym streszczającym książkę M. Croziera (a wcześniej swoim już wykasowanym tekstem o narcyzmie) udowodnił, że nie tylko nie pojmuje niuansów, ale i ma poważne dysfunkcje percepcji na poziomie merytorycznym. O rzeczywistym poziomie pańskiej wiedzy nie wspomnę przez litość.
Bardzo fajny komentarz, pełen humoru i ironii a jednocześnie bardzo informacyjny. Intelektualna finezja, którą (tymczasem) zjadła nowoPolska na spółkę z Internetem.
O proszę pan Napierała dostał rozwolnienia. Łatwo napisać "bzdurny artykuł", gorzej tego dowieść, prawda panie doktorze? A u pana choćby cienia dowodu na prawdziwość pańskiej oceny.
Za to, jak zwykle ustawianie sie w pozycji mentora. Kolejne opinie do opinii i wygłaszanie tez bez najmniejszej próby ich dowiedzenia. To teraz takich zachowan uczą na uniwersytetach? Interesujące. Daruj sobie panocku to wymądrzanie sie co wiem, a czego nie wiem, bo akurat pan tego nie jestes w stanie ocenić. Za to jużes tu niejednokrotnie udowodnił ograniczenie intelektualne, a i horyzoncik myślowy dosyć wąziutki.
Pan by dyktatora i tego, co do dyktatury dąży i nie jest istotnym, czy piastuje funkcje, jak fotel premiera, albo prezydenta, czy tez pociąga z tylnego siedzenia za sznurki, nie rozpoznal nawet, gdyby siadł panu gola d.upa na twarz.
Erdoan jeszcze killa lat temu tez udawał, ze ma szacunek dla praw obywatelskich, dziś zdjął maskę i sie już nie krępuje zupełnie.
To Kaczyński wykazuje szacunek dla praw obywatelskich wykorzystując policję , aby usunęła w kat Obywateli RP i zrobiła miejsce dla jego comiesięcznej cieczki, mimo, ze ci pierwsi ubiegli pieski pana prezesa i wcześniej zgłosili swoją demonstracje? A tos mnie pan pouczył, jak wieprz Atenę.
W zasadzie to mógłabym dłużej pośmiać sie z tych pańskich złotych myśli, ale pastwiąc sie nad panem jeszcze zostane odebrana jako sadystka.
Zatem tylko ten cyt. z tuza intelektu i historyka z wykształcenia:
"To ze rządzi jedna osoba to AUTOKRACJA a nie dyktatura"
Acha. Zatem zgodnie z takim postawieniem sprawy to Józef Wisorionowicz Stalin dyktatorem nie był. Hitler tez pewno byl tylko autokrata, a nie dyktatorem. Poza tym wszyscy zdrowi u pana Napierały.
Któraz uczelnia to Alma mater pana Napieraly? Czyżby UAM.
———————————————-
Tekst jeszcze będzie przeze mnie edytowany, by dodać kilka kwestii, ale to dopiero wieczorem. W tym o cenzurze, bo ten aspekt podług Napierały, cyt.
" Ale rządy PiSu nie są dyktatorskie. Nie ma więźniów politycznych, nie ma cenzury, tak więc nie przesadzajmy,"
jest jednym z czynników charakteryzujących dyktaturę.
przypisuje mi pani własne schorzenia. Pani o rozwolnieniu a ja tylko zasugeruję powrót do tematu po okresie
Czyżby? Panie Napierała? Wczoraj do godziny przynajmniej 9 pod moim tekstem był 1 komentarz Darka Wiśniewskiego, 1 Ali Wilk i 4 pańskie, wysłane kolejno o godz.: 8:45, 8:46, 8:56 oraz 8:59. To nie umysłowe rozwolnienie?
A jakie pan szanowny ma przyczynki by sugerować kobieca niedyspozycje? Poza naturalnie postawa gówniarza, która da sie zaobserwować u pana dosyć często.
.
Tylko i wyłącznię wiarę w swoją Jedynię Słuszną Prawdę usprawiedliwiającą wszelkie środki. Wiarę między innymi w to, że on jest intelektualistą i jemu wolno innych mieszać z błotem w imię tej Świętej Prawdy.
.
.
Pani się chce w ogóle odpisywać.
A mnie zastanawia na tym portalu rozstrzał poziomu. Od rzeczy wartościowych do kompletnego dna – czasem nawet w ramach tego samego nicka. Czy koniecznie tak trzeba? Ale to w sumie tylko trochę mój problem. Na tyle tylko, na ile mi się chce tu jeszcze udzielać.
A wie Pan, bo jakoś myśle, ze brak reakcji w stosunku do takich egzemplarzy tylko wzmaga ich i poczucie. bezkarności i samozachwyt.
Napieraly arogancja i bezczelność znowu sie ostatnio nasila. Być może ten typ tak ma i potrzebuje cyklicznie otrzymać cięgi, wtedy jest na jakiś czas uspokojony.
Sam Pan zauważył jego zachowanie z wczoraj do A. Boguslawskiego. Dzisiaj znowu dopiął sie nie tylko do mnie, zreszta zupełnie prymitywnie, ale również do Jarka Dobrzanskiego. Jak zwykle standardowy zarzut, podobnie, jak wczoraj do mnie, ze pan Jarek czegoś nie rozumie i nie wie.
Pod publikacja Czesława Cyrula o kociokwiku tez postanowił sobie ulżyć. To także dzisiejsza poranna akcja erudyty. Szczególnie polecana przeze mnie, jako lektura, gdyż zrobił z siebie pan doktor koncertowego durnia. Cóż. Tak to jest, gdy sie za przeproszeniem wyżej sra, niż d.upe ma.
Jezeli Napierała ma znowu problemy jakieś to niech idzie chociażby do psychologa, a nie traktuje tego miejsca do wyładowywania swoich frustracji i odreagowywania kompleksów na innych. Często w sposób idiotyczny, jak do Cz. Cyrula, także dlatego, albowiem pan doktor nauk nie rozpoznaje różnicy między dowodzeniem czegoś, wyrażaniem swojej opinii. Dla mnie rzecz niebywała.
Pozdrawiam Pana.
lewica zawsze wysyła niewygodnych do psychuszki. Rosjanie do dziś nie lubią z tego powodu psychologów i psychiatrów
"lewica zawsze wysyła niewygodnych do psychuszki. Rosjanie do dziś nie lubią z tego powodu psychologów i psychiatrów " (Napierała)
Taaa. Za to prawica od razu, jak urośnie w siłe zamyka w pokoju bez klamek.
I jeszcze jedna dygresja. Drogi panie, niech pan sobie nie schlebia, niczym wcześniej publicyści niepokornymi się zwący. Pan nie jest niewygodny, tylko zwyczajnie głupi.
Dał mi pan dzisiaj wystarczający asumpt, bym tak twierdziła.
Osoba mądra wie kiedy odpuścić, pan tego nie jest w stanie sobie przyswoić.
Dyskusja o "Katzenjammer" udowodniła to nie tylko mnie bardzo precyzyjnie.
Naturalnie pan będzie dalej stawiał zasłonę dymną, usiłując chować się za: :jestem błyskotliwy", "mój żółw szybszy". Ot takie nic nieznaczące deklaracje osoby, której się grunt spod nóg usuwa.
Pana żółw jest bardzo powolny. Dopiero pod koniec słowotoku sięgnął pan po definicję ze słownika PWN i odnalazł "chaos". Próbując się nim zasłonić. A co najlepsze to tym wpisem zaprzeczył pan innemu swojemu wynurzeniu. Mam wrócić pod tą publikację pana Cyrula i jeszcze to panu rzucić w twarz? Mało panu klapsów?
sama zaczęła z tym rozwolnieniem ja nie nastawiam drugiego policzka
sama zaczęła z tym rozwolnieniem ja nie nastawiam drugiego policzka (Napierała)
Oj nie, panie Napierała.
Pierwsze primo. Pan był uprzejmy nazwać mój artykuł, cyt. "bzdurny "artykuł"".
Bez jakichkowliek poza pańską opinią rzetelnych argumentów.
Drugie primo. Nazwałam pańską aktywnośc "rozwolnieniem", gdyż (na daną chwilę) na 6 zamieszczonych wpisów 4 były pańskie i wszystkie cztery odnosiły się do mojego artykułu. Pan ma trudności z ogarnięciem komentarza w jednym wpisie? To ta pańska długodystansowa "błyskotliwość", o kórej tak pan ze swadą pisze, cyt.:"uważam, że długie zdania dowodzą że autor panuje nad skomplikowaną treścią i dowodza pewnej bystrości" (napierała pod publikacją "Kociokwik (Katzenjammer po niemiecku)").
Tu oczywiście pełna zgoda – nie należy nazywać „bzdurnymi” artykułów pokazujących inny punkt widzenia.
proszę pani. Pani artykuł faktycznie uważam za kiepski i napisałem dlaczego tak uważam. Cytuje pani definicje których sama pani nie rozumie i/lub wadliwe definicje, w artykule o Katzenjammer po prostu wytknąłem oczywisty błąd jezykowy, ale wie pani co? Nie chce mi się już z panią przekomarzać. Może pani odpuści , co? W sumie po co to pani? Pozdrawiam mimo wszystko.
Panie Piotrze,
Rzeczywiści Pan tu za dużo napisał tych krótkich komentarzy z czapy. Dyktatura to nie autokracja Pan mówi, a potem i tak pisze Pan o poszanowaniu praw obywatelskich nie przez "dyktaturę" PiS, a przez Pana Kaczyńskego. Czyli dla Pana to chyba jednak jest artykuł o autokracji. "Dyktatura wymaga dyktatu", tzn. dyktatu osoby albo grupy osób, bardzo mi to przypomina autokrację znowu. Obydwie definicje ze słownika PWN są bardzo podobne. Czy uznamy Pana Kaczyńskiego za autokratę czy może władzę PiS jedynie za "dążącą do dyktatury" nie ma tutaj znaczenia. To akademickie dywagacje, niepotrzebne rozmydlanie faktycznego wątku, kompletnie niepotrzebne.
Oparł Pan swoją "krytykę" na subiektywnej interpretacji "o czym to tak naprawdę artykuł", to nie jest rzetelny argument, tylko jakiś erystyczny wytrych. Z całym szacunkiem, ale to jest portal "racjonalista" czy forum Bravo (nieistniającego?)?
Ja tam nie żyłem wtedy, ale w PRL też każdą ustawę trzeba było przepuścić przez Sejm, co chyba z dzisiejszej perspektywy nie pozwala nam na nazwanie ustroju tamtych czasów za demokratyczny mimo gdzieś tam przewijającej się "demokracji ludowej".
Nie mogę też zgodzić się z Pana twierdzeniem, że prawdziwa dyktatura to taka jak "Hussajna, Kadaffiego", a może najlepiej to Stalina. Reductio ad Hitlerum. Już Putin by mi tu bardziej pasował, niby demokracja, a zdarza się pobić "niewygodnego", no ale demokracja. Prawdziwe poparcie 60%, albo i więcej. Wybory są demokratyczne, a że media znajdują się w rękach pomocnych Putinowi ludzi to też jeszcze demokracja czy już "dyktatura"? Moim zdaniem jednak to drugie, nie w pełnym, siermiężnym znaczeniu tego słowa przypominającego nam Stalina i Hitlera, ale jednak dyktatura.
Nie jestem historykiem, więc zapytam się Pana, bo nie wiem. Czy Piłsudski jako autokrata miałby być w stanie dyktować każdemu co ma robić, żeby nazwać jego rządy dyktaturą? W jakim zakresie i komu miałby to dyktować? Czy to nie przekracza możliwości "autokraty niedyktatora"? Co robi zatem autokrata jeśli nie dyktuje innym, co mają robić? Groźnie wygląda?
Zgadzam się z Panem, że każda władza ma zapędy autorytarne (dyktatorskie?), o tym właśnie są przemyślenia i zebrane przez Panią Tamarę fakty, może trochę w publicystycznym stylu, ale jednak fakty. Kiedy jednak te działania "dyktatorskie" są przesadzone i można je nazwać już dyktaturą? Czuję, że nie ma na to książkowej odpowiedzi, bo i "dyktatury" są różne. Osobiście raczej nie powiedziałbym, że PiS jest dyktaturą, ale za to bez wątpienia stwierdzam, że ich działania przypominają "dyktaturę", czy kształtującą się czy rzeczywiście działającą, nie wiem. To, że taka dyskusja ma miejsce wskazuje z pewnością na to pierwsze, czy na drugie, nie wiem.
Liczę na odpowiedź i pozdrawiam!
Kenji Tanaka
Nie przesadzajmy z tym udziałem partii Razem w umożliwieniu PiS-owi uzyskania absolutnej większości. To dotychczasowa lewica okazała się słaba, jałowa i oderwana od swojego elektoratu, to przede wszystkim własna indolencja SLD i TR przyczyniły się do tego, że dzisiaj w Sejmie nie ma lewicy. Razem była tak naprawdę odpowiedzią na to, że tamte dwa byty walczyły właściwie nie wiadomo o co, poza własną obecnością w Parlamencie. Gdyby te większe lewicowe partie nie zmarnowały swojego kapitału politycznego i gdyby miały sensowny pomysł na siebie (a przede wszystkim gdyby miały solidnych liderów zorientowanych nie tylko na siebie samych), to mogłoby być inaczej. Obwinianie Razem o to wszystko jest de facto ucieczką od konstatacji, że tzw. Zjednoczona Lewica upadła i zawiodła. Niestety, dalej na jej gruzach nie wyrosło nic, na co mógłby zagłosować wyborca szukający godnej lewicowej alternatywy. PiS jest silny słabością innych.
Panie Darku.
Nie zamierzam bronić SLD.
Chodzi mi o coś innego.
ZL podług sondaży przedwyborczych notowała ok. 11% poparcie. I było to dosyć stabilne, nawet biorąc pod uwagę margines błedu. Tuż przed wyborami miał miejsce panel dyskusyjny, w którym uczestniczyli Nowacka i Zandberg. Przyznam, że ten drugi wypadł błyskotliwie. Miało to takie przełożenie, że odebrał część głosów ZL, a rezultowało się w tym, iż ZL nie osiągnęła progu 8%, dzieki czemu PiS osiągnął samodzielną większość w Sejmie.
Opowiem Panu skąd moje przypuszczenie, że to ten panel miał istotne znaczenie.
Nie oglądałam go na żywo. Dopiero kilka dni po emisji sobie oglądnęłam. A oglądnęłam, bo zadzwonił do mnie i mój były mąż i mój syn. Obaj rozpływali się w zachwytach nad polotem Zandberga.
Ja osobiście nie rozpływam się, gdyż sporo z jego zdań jest w mojej ocenie wprawdzie "błyskotliwą", ale tylko "demagogią".
Po drugie. Mam do partii Razem i jej lidera jeszcze inne zastrzeżenia.
Po wygranej PiS długo byli nie razem, a osobno. W moim przekonaniu, choć im tłumczono na wszelkie sposoby, robili to, by grać na siebie. Jakiś czas temu ich postawa zmieniła się, ale dopiero, jak dotarł do nich smutny fakt, że słupki poparcia nie rosną.
Zatem swoim egoistycznym podejściem nie dość, że zgotowali nam łajno to jeszcze długo twierdzili, że łajno jest, ale gdzies obok nich, a ich nie dotyczy. A wszystko dalej z powodu egocentrycznego zadęcia i politycznego idiotycznego podejścia "chciałbym", miast "mogę".